Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Uśmiechnięty Akashi był dość niecodziennym widokiem. Niemal zawsze miał spokojny, neutralny wyraz twarzy, a dzisiaj? Zupełnie jak nie on. Był również dwa razy milszy dla innych, co poważnie zaniepokoiło drużynę koszykarską, której był kapitanem. Pomimo przyjaznej aury jaką dookoła siebie wytwarzał, nikt nie miał na tyle odwagi, żeby podejść do niego i spytać o powód jego euforii.

- Może dostał maksymalną ilość punktów na tym teście z angielskiego, o którym mówił w tamtym tygodniu? - spytał Hayama, kiedy mieli dziesięć minut przerwy podczas popołudniowego treningu.

- Raczej nie. Sei-chan nigdy nie cieszy się aż tak ze swoich ocen. Pewnie dlatego, że rzadko kiedy dostaje mniej niż 100% z testów i dla niego jest to po prostu normalne... - odpowiedział mu Reo wycierając białym ręcznikiem swój kark.

- No to o co chodziiii? - jęknął blondyn.

- Jak tak bardzo chcesz wiedzieć to się go zapytaj. ...A potem mi powiedz, bo sam jestem ciekawy~

- Ja również.

Po usłyszeniu znajomego, chłodnego głosu, chłopaków przeszły dreszcze. Odwrócili się powoli do kapitana, który stał za nimi z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Patrzył na nich swoimi dwukolorowymi źrenicami, jakby chciał przewiercić ich na wylot albo zamordować wzrokiem za obgadywanie go.

- Cześć, Sei-chan...~

- Dzień dobry, Reo - Akashi również się z nim przywitał mimo, że widzieli się już dzisiaj w szkole kilka razy. - Mogę wiedzieć, o czym rozmawiacie?

- To nic ważnego, Aka-

- Kou-chan chciał cię o coś zapytać! - przerwał czarnowłosy swojemu niższemu koledze i popchnął go lekko w stronę Seijurou. - Nie wstydź się! Ja w tym czasie skoczę na chwilę do szatni~

- C-co?! Reo-nee, jak możesz?! Zdrajca!

- Przestań krzyczeć, Koutarou - przerwał mu Akashi stanowczym tonem głosu. - O co chciałeś mnie zapytać? Byle szybko, zaraz kończymy przerwę.

- Nie, nie! To naprawdę nic!

- Pytaj.

Po ciele blondyna przeszedł lekki dreszcz. Doprawdy, głos chłopaka czasami budził u innych strach, nawet u starszych uczniów czy samych nauczycieli.

- Ano... Przez cały dzień chodzisz taki uśmiechnięty i w ogóle... Zastanawialiśmy się tylko skąd u ciebie ten humor...~

- A jednak... - pomyślał czerwonowłosy i westchnął cicho przymykając oczy. - Dostałem 100 punktów z testu z angielskiego, do którego uczyłem się przez cały wieczór - skłamał. - Po prostu cieszę się, że nauka się opłaciła.

- Ha! Wiedziałem! - krzyknął Hayama z błyskiem w oczach. - Reo-nee! Mówiłem ci, że chodzi o sprawdzian! - wrzasnął z nadzieją, że Mibuchi usłyszy go w szatni po drugiej stronie hali.

- Koutarou, przestań krzyczeć.

Okłamał go. Zdawał sobie z tego sprawę, ale nie czuł się winny. Wiedział, że wieść o tym, że znalazł bratnią duszę szybko by się rozniosła, czego wolał uniknąć. Już wcześniej zdecydował, że nie powie nic drużynie, a zwłaszcza Koutarou. Akashi wiedział, że jest zdolny do wielu rzeczy, chociażby do ogłoszenia tego całej Japonii w zaledwie godzinę. Reo zapewne też by się tym przesadnie ekscytował. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze fakt, że o swojej drugiej połówce nie wie jeszcze praktycznie nic. Wczoraj wieczorem po otrzymaniu od niej, a w zasadzie od niego, "wiadomości" zaczął grać w shogi i mu nie "odpisał". Uznał, że zacznie z nim rozmowę dopiero dzisiaj. Dla nich obydwu było to coś nowego, niespodziewanego, więc musieli na spokojnie przyswoić sobie te informacje.

Sei nie ukrywał jednak, że był zaskoczony. Jego przeznaczoną osobą nie była dziewczyna lecz chłopak. W jego rodzinie zawsze była to osoba płci przeciwnej, ale wygląda na to, że będzie on pierwszym przypadkiem od kilkuset lat, który zwiąże się z kimś o tej samei płci co on.

A przynajmniej miał taką nadzieję, że tak się stanie.

~☆~
Po męczącym dniu w szkole i równie męczącym treningu, Kuroko wreszcie mógł odetchnąć. Jedyne czego teraz pragnął to powrót do domu, zjedzenie obiadu i odpoczynek w swoim łóżku, prawdopodobnie z Nigou przy boku. Idąc spokojnie ulicą w towarzystwie Kagami'ego nie pomyślał nawet, że spotka pewną osobę, która całkowicie zniszczy te plany i której, przede wszystkim, nie powinno być teraz w Tokio.

- Kurokocchi~! Kagamicchi~! Co za spotkanie~!

Dwójka graczy z Seirin westchnęła niemal w tym samym momencie, gdy przystojny, blondwłosy model podbiegł do nich z szerokim uśmiechem na twarzy. Popatrzyli na niego. Zdziwili się lekko widząc, że chłopak ubrany jest w zwykłe czarne dżinsy i białą koszulkę z kilkoma, również czarnymi, paskami ułożonymi w poziomie. Do tego w pasie miał zawiązaną swoją ulubioną bluzę.

- ...Nie jesteś w szkole, Kise-kun? - spytał Kuroko patrząc na wyższego kolegę. - Podobno we wtorki kończysz o 16.

- Niee~ Mamy jakąś awarię w szkole i dyrektor powiedział, żebyśmy nie przychodzili~

- Co robisz w Tokio?

- A co to ma być? Wywiad? - zapytał tym razem Ryouta poprawiając swoje włosy. - Miałem sesję w centrum. W parku, jeśli chcesz wiedzieć - dodał z lekkim uśmiechem. - A co? Stęskniłeś się za mną~? Chciałeś zrobić mi niespodziankę i przyjechać do mnie do Kanagawy, co~?

- Nie.

- Ranisz moje serce, Kurokocchi!

Tetsuya westchnął cicho. Popatrzył na Kagami'ego, który najwyraźniej był znudzony całą rozmową jak i sytuacją.

- Skoro już się spotkaliśmy to może-

- Nie.

- Daj mi dokończyć, Kurokocchi!

- Wybacz Kise-kun, ale chciałbym wrócić już do domu. Nie mam siły na spacer i chciałbym odrobić lekcje. No i muszę nakarmić psa - odpowiedział spokojnie niebieskowłosy nie zwracając uwagi na jego głośne krzyki.

- Oh, rozumiem...~ ...Mogę chociaż odprowadzić cię do domu~? - spytał z wyraźną nadzieją w oczach.

- W takim razie ja się będę zbierał - wtrącił się milczący do tej pory Taiga, po czym poprawił swoją torbę. -  Chciałem jeszcze wejść do sklepu zanim wrócę do domu. Do jutra, Kuroko. Na razie, Kise. Następnym razem jak się spotkamy to zagramy one-on-one.

- Oczywiście~ Do zobaczenia, Kagamicchi~!

Czerwonowłosy licealista przeszedł po pasach na drugą stronę ulicy, a po chwili wszedł do całodobowego sklepu spożywczego tym samym znikając z pola widzenia Tetsuyi i Ryouty. Model uśmiechnął się patrząc na niższego kolegę. Nie widzieli się od jego przegranej na Inter High. Spodziewał się, że następnym razem spotkają się dopiero na Winter Cup, ale okazało się, że los ewidentnie go uwielbiał i dał im szansę spotkać się jeszcze tego samego lata.

- ...Więc, tak jak mówiłem, odprowadzę cię do domu, Kurokocchi~

Tetsu westchnął cicho i kiwnął lekko głową. Wiedział, że nawet gdyby powiedział Kise kilkanaście razy, że chce wracać sam, to ten i tak go nie posłucha i pójdzie z nim, dlatego nie miał wyboru. Zwłaszcza, że blondyn bardzo go lubił i często biegał za nim jak napalona nastolatka nie dając mu spokoju, gdy już się spotkają. Tak jak teraz.

Ruszyli powoli w stronę osiedla, na którym mieszkał niższy z chłopaków. Przez chwilę panowała między nimi cisza, ale Ryouta szybko ją przerwał.

- Co tam u ciebie, Kurokocchi? Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać na luźne tematy jak za czasów gimnazjum~

- Chodzimy do innych szkół, które znajdują się w różnych prefekturach i obydwoje należymy też do innych drużyn koszykarskich, co czyni z nas wrogów, Kise-kun - odpowiedział niebieskowłosy nawet na niego nie patrząc.

- Wiem, ale nie musisz mi tego przypominać! - model westchnął cicho. - Zaczęliście już przygotowywania do Winter Cup?

- Oczywiście. Tym razem wygramy z Touou. ...I z wami również. 

- W takim razie nie mogę się doczekać~ Ja też nie mam zamiaru przegrać z tobą i Kagamicchi'm po raz drugi! - po usłyszeniu jego słów Tetsuya uśmiechnął się delikatnie. - A tak się ostatnio zastanawiałem...

- Chyba wiem, o co ci chodzi... - westchnął młodszy. - Dlaczego tak bardzo interesuje cię to czy znalazłem już bratnią duszę? To się robi denerwujące, Kise-kun.

- Wybacz mi, Kurokocchi! Jestem po prostu ciekawy!

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

- Przestań tak mówić, bo dostaję przez ciebie dreszczy! - krzyknął Ryouta opatulając się nerwowo rękami. - ...To znalazłeś czy nie?

- Jesteś strasznie upierdliwy. W takim razie ja będę złośliwy i ci nie powiem.

- Kurokocchi, jak możesz?!

- Nie krzycz tak, Kise-kun.

Blondyn zrobił minę naburmuszonej pięciolatki. Wsunął ręce do kieszeni swoich dżinsów. Chciał tylko wiedzieć, czy ten cichy i niewidoczny dla wielu osób chłopak znalazł szczęście w miłości oraz kim była ta szczęściara lub szczęściarz, z którym się związał. Jednak Kuroko rzeczywiście postanowił być złośliwy i nie pisnął ani słowa na temat drugiej połówki.

Resztę drogi przebyli rozmawiając o Inter High i ich przegranych meczach z Aomine i Akademią Touou. Nie mogli się doczekać zimy, kiedy wszyscy wezmą udział w Pucharze Zimowym i zmierzą się ze sobą jeszcze raz. Kise był chyba najbardziej tym podekscytowany.

- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś - Tetsu zwrócił się do blondyna, gdy obydwoje stanęli przed odpowiednią furtką.

- Drobiazg~ Liczę na to, że następnym razem dasz się zaprosić do kawiarni na jakieś ciasto~

- Jeśli tylko znajdę czas. Do zobaczenia, Kise-kun.

- Na razie, Kurokocchi~

Niebieskooki zamknął za sobą furtkę i, wyciągając przy tym klucze, skierował się w stronę drzwi od swojego domu. Natomiast Ryouta stał cały czas w tym samym miejscu i patrzył na niego dopóki ten nie zniknął mu z pola widzenia. Zmrużył lekko oczy patrząc na drzwi, przed którymi jeszcze chwilę temu stał niższy nastolatek.

Nastolatek, w którym się zakochał.

- Moim przeznaczeniem jesteś ty, Kurokocchi...~ Mam nadzieję, że wkrótce będziemy razem~ I nawet jeśli masz bratnią duszę... to się jej pozbędę~ - blondyn uśmiechnął się szeroko i ruszył w stronę dworca kolejowego.

A przecięta czerwona nić przeznaczenia wisiała swobodnie wzdłuż jego ciała...

~☆~
Po dość ciężkim dniu spędzonym w szkole i popołudniowym treningu, Seijurou wreszcie mógł przeznaczyć czas dla siebie. Grając samotnie w shogi rozmyślał nad obecną sytuacją. Jak będzie wyglądała relacja między nim a jego bratnią duszą? Co jeśli się w sobie nie zakochają? Czy istniała w ogóle taka możliwość?

Czerwonowłosy westchnął cicho przesuwając kolejny pionek na planszy. Zaraz potem popatrzył na tykający po drugiej stronie pokoju zegar, który wskazywał godzinę 18:27. Czy to dobry czas, by zacząć "rozmowę" z tamtym chłopakiem? Nawet, gdyby zaczął to, o czym ma z nim rozmawiać? Nie dowie się jak ma na imię czy jak wygląda. Jeśli pozna jego wiek i miejsce zamieszkania to będzie już coś, ale co dalej?

Akashi wstał z poduszki, na której siedział i podszedł do biurka. Wziął do ręki długopis, po czym popatrzył na swoją dłoń.

- Napisać czy nie?

Usiadł z powrotem na poduszce. Popatrzył na pionki rozstawione w różnych miejscach na planszy i westchnął cicho. Dlaczego napisanie do jego bratniej duszy było dla niego trudniejsze niż gra w shogi?

Ostatecznie przyłożył końcówkę długopisu do swojej skóry i zaczął na niej pisać pierwsze znaki.

Witaj, jak Ci minął dzień?

- Na pewno powinienem tak zaczynać? - spytał samego siebie w myślach, przyglądając się jednocześnie swojemu pismu. - No trudno.

Jeśli nie masz nic przeciwko to chciałbym powoli zacząć "pisanie" z Tobą byśmy mogli się lepiej poznać. W końcu jesteśmy sobie przeznaczeni, więc należałoby coś z tym zrobić.

Po napisaniu tych zdań ponownie wstał z miękkiej poduszki, ale tym razem przy pójść do łazienki. Stanął przed lustrem i popatrzył w swoje odbicie. W wieku 16 lat on, Seijurou Akashi, miał okazję skontaktować się z osobą mu przeznaczoną. Zawsze myślał, że ten dzień nadejdzie dopiero, gdy skończy liceum albo osiągnie pełnoletność, ale wyglądało na to, że się mylił.

Nastolatek zaczął zmywać ciepłą wodą zapisane na ręce słowa. Tej części zdecydowanie nie polubi. Dlaczego to, co napisze, nie można samo zniknąć tak jak wiadomości, które otrzymuje od drugiej połówki? Zmywanie tego za każdym razem było strasznie problematyczne.

- Powinienem zainwestować w łatwościeralne długopisy albo chociaż w mokre chusteczki... - pomyślał patrząc na kanji, które ledwie schodziły z jego skóry.

Sięgnął dłonią po ręcznik i zaczął wycierać nim rękę. Wyszedł z pomieszczenia, po czym otworzył drzwi od swojego pokoju, zawołał jedną ze służących i kazał jej przynieść miskę z ciepłą wodą.

- Przecież nie będę co chwilę chodził do łazienki, żeby myć ręce. Doprawdy, strasznie to denerwujące.

W międzyczasie zaczął szukać innego przedmiotu do pisania, który łatwiej by się zmywał, ale bezskutecznie, ponieważ jego "kolekcja" ograniczała się tylko do tych ciężkościeralnych długopisów i markerów. Akashi westchnął cicho zamykając szafkę, w której ich szukał. Podszedł do stolika i sprzątnął z niego shogi, a następnie odłożył pudełko na jednej z półek. W tym samym momencie wróciła czarnowłosa służąca z białą miską w rękach. Kiwnął do niej głową w podzięce, po czym wziął ją od niej i postawił na tym samym stoliku, przy którym grał sam ze sobą w swoją ulubioną grę.

Kiedy upewnił się, że kobieta odeszła oraz zamknęła za sobą drzwi, Seijurou skierował swój wzrok na lewą dłoń.

Oczywiście, że mi to nie przeszkadza. Sam chciałem zacząć rozmowę, ale kompletnie nie wiedziałem jak. Widzę jednak, że sam postanowiłeś przejąć inicjatywę. Dzisiejszy dzień minął mi całkiem dobrze. Przepraszam, że się nie przywitałem na samym początku lecz nie wiem, jak mam to zrobić... "Dzień dobry" i "Witam" wydają się być zbyt oficjalne, a nie znamy się specjalnie długo bym mógł użyć zwrotu "Cześć", prawda?

- Czyli on też ma z tym problem... - przeszło czerwonowłosemu przez myśl po przeczytaniu wiadomości od bratniej duszy.

Rzeczywiście, ale myślę, że możemy zacząć go używać, jeśli będzie Ci tak łatwiej.

- Chociaż to i tak dużo. Nawet ty powinieneś znać swoje miejsce i okazywać mi szacunek - mruknął niemal odruchowo.

Chłopak praktycznie go nie znał, więc nie mógł wiedzieć, jaki dokładnie jest Akashi i jak należy się przy nim zachowywać. Może powinien być trochę milszy? Nie chciał ryzykować utratą przeznaczonego, bo wiedział, że jest taka możliwość. Jego ojciec również nie byłby z tego zadowolony chociaż równie dobrze może być niezadowolony, że zamiast z kobietą jego syn może być w związku z mężczyzną.

Jeżeli to nie problem to jak najbardziej. Przyznam szczerze, że trochę bałem się naszej pierwszej, oficjalnej "rozmowy". Dalej nie wiem, o co mógłbym Cię zapytać, ponieważ pytanie "Jak masz na imię?" nie wchodzi tutaj w grę.

Owszem, bardzo mi przykro z tego powodu, że nie poznam twojego imienia. Myślę jednak, że to tylko kwestia czasu aż się spotkamy i przedstawimy, ale zostawmy tą kwestię na później. Ma razie chciałbym dowiedzieć się czegoś o Tobie.

Ostrzegam tylko, że nie jestem jakiś nadzwyczajny. Chodzę do liceum, kocham grać w koszykówkę, w wolnym czasie czytam książki i... w sumie to tyle. Tak jak mówiłem, niczym specjalnym się nie wyróżniam.

Widzę, że mamy bardzo podobne zainteresowania. Możliwe, że los rzeczywiście dobrze nas dobrał. Pisałeś, że chodzisz do liceum. Która klasa?

Pierwsza.

W takim razie jesteśmy rówieśnikami, jak miło.

Seijurou uśmiechnął się lekko pod nosem. Zmył wodą wszystkie wiadomości i oczekiwał na następne.

Pisali ze sobą niecałą godzinę. Okazało się, że łączy ich znacznie więcej niż myśleli. Strach i niepewność, które towarzyszyły im na samym początku rozmowy zniknęły, a zamiast tego pojawiło się zainteresowanie drugą osobą oraz swoboda podczas pisania. Akashi był pozytywnie zaskoczony. Szybko złapał z chłopakiem dobry kontakt, a przynajmniej tak mu się wydawało, że jest dobry. To była dopiero ich pierwsza wymiana zdań, a on miał dziwne wrażenie jakby już się kiedyś poznali, jednak po dłuższym zastanowieniu się doszedł do wniosku, że jest to mało prawdopodobne.

To musiał być zwykły zbieg okoliczności, prawda?

~☆~
Witam, dzień dobry!

Tak jak obiecałam rozdział jest w tym tygodniu, może trochę późno (niedziela 😒), ale jest!

Chciałam jeszcze przekazać fanom AkaKuro, że niedawno wrzuciłam prolog do nowego ff z tym paringiem:

Mam nadzieję, że ten fanfik u góry również się przyjmie 😊

To tyle, miłej lekturki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro