Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Błękitne oczy Kuroko wpatrywały się z zaciekawieniem na grających w koszykówkę starszych kolegów z drużyny. On sam siedział na ławce i odpoczywał po wcześniej wykonywanych ćwiczeniach. Co jakiś czas popijał wodę ze swojego bidonu. Siedzący obok niego Kagami westchnął cicho masując lekko obolały kark.

- Mam dość... - jęknął odchylając głowę do tyłu. - Jest za gorąco... Zaraz się rozpuszczę...

- Przesadzasz, Kagami-kun. Nic ci nie będzie. Z tego co wiem to nie jesteś z cukru, żeby się rozpuścić - odpowiedział Tetsuya patrząc na niego kątem oka.

Czerwonowłosy prychnął pod nosem. Wytarł białym ręcznikiem krople potu ze swojej lekko opalonej twarzy, po czym zarzucił go sobie na kark.

- Dobra, koniec treningu! Nie będę was już dłużej tutaj trzymała! Lećcie do domu i odpocznijcie! - krzyknęła Riko wstając z ławki i uśmiechając się do koszykarzy.

Drugo oraz pierwszoklasiści zaczęli sprzątać porozrzucane piłki i myć parkiet. Przez kilka ostatnich dni na dworzu panowała dosyć wysoka temperatura, którą dało się wyczuć nawet na hali sportowej. Nie sprzyjało to klubowi koszykówki, ale nie mieli wyjścia. Musieli trenować, żeby stać się silniejsi.

Po kilku minutach grupka licealistów skierowała się do szatni. Niektórzy już zaczęli prowadzić luźną rozmowę na temat najbliższego meczu sparingowego, a inni po prostu przebierali się w ciszy tylko ich słuchając.

Kuroko zaliczał się do tej drugiej grupy. Zdjął z siebie przepoconą koszulkę w tym samym momencie co Taiga, który miał szafkę prawie obok niego. Popatrzył na chłopaka, a w zasadzie to na jego plecy, na których znajdował się średniej wielkości tatuaż w kształcie tygrysa. Był to znak, który miał pomóc mu znaleźć jego bratnią duszę. Kogoś, z kim miał dzielić swoją przyszłość. Kogoś, kogo będzie kochał.

- Kuroko?

Głos chłopaka sprowadził niebieskowłosego do rzeczywistości. Skierował swój wzrok na twarz "tygrysa", który uniósł jedną brew do góry.

- Wszystko okej?

- Tak, po prostu się zapatrzyłem, Kagami-kun - odpowiedział z neutralnym wyrazem twarzy.

- Ta, zauważyłem... Dalej nie znalazłeś czegoś, co mogłoby pomóc ci znaleźć twoją bratnią duszę? - zapytał znowu Kagami zakładając koszulę od mundurka i powoli ją zapinając.

Tetsu pokręcił przecząco głową.

To nie tak, że się spieszył. Owszem, chciałby chociaż dostać jakąś wskazówkę od losu, kim była jego bratnia dusza, ale... bez pośpiechu. Wiedział, że z czasem sam się dowie bądź też nie. Musiał tylko poczekać tak jak większość ludzi na tym świecie. Zastanawiał się tylko, jakby to wszystko wyglądało.

Bratnie dusze odnajdowały się poprzez jakieś znaki zostawione im przez los: tatuaże, blizny, nicie przeznaczenia i tym podobne. Tyle że... Kuroko nie posiadał żadnego z takich znaków. Albo jeszcze go po prostu nie odkrył, w co szczerze wątpił.

W drużynie każdy jakiś posiadał. Na przykład, Kagami, Mitobe i Kiyoshi mieli na ciele tatuaże, Izuki oraz Furihata posiadali blizny, a czas spotkania swojej bratniej duszy przez Riko odliczał zegar na jej nadgarstku, na który swoją drogą rzadko kiedy patrzyła. Tsuchida zaś był określony jako "miłosny szczęściarz" dlatego, że na razie jedyny posiadał już drugą połówkę. Połączyła ich czerwona nić przeznaczenia, która była dość częstym sposobem odnalezienia przeznaczonego.

Czyżby Kuroko nie miał przeznaczonej sobie osoby?

- Jeszcze znajdziesz, zobaczysz - odparł Taiga i poklepał mniejszego po plecach. - To kwestia czasu.

Niebieskooki uśmiechnął się lekko i pokiwał głową. Przebrał się, po czym wziął swoją torbę, przerzucił przez ramię i, po pożegnaniu się z resztą, skierował się do domu.

To była kwestia czasu...

~☆~
Gdy wrócił do domu od razu poszedł do swojego pokoju. Postawił torbę obok biurka, a sam położył się na łóżku. Przymknął na chwilę oczy akurat wtedy, kiedy do pomieszczenia weszła jego mama.

- Tetsuya, chcesz coś zjeść? - spytała opierając się o framugę.

- Nie, dziękuję - odpowiedział spokojnie i podniósł się do siadu.

- Jakbyś zrobił się głodny to masz obiad w piekarniku.

- Jasne...

- Coś się stało?

Kuroko popatrzył na swoją rodzicielkę, która podeszła bliżej i usiadła obok niego.

- Nie...

- Tetsuya... Jeśli coś się dzieje to możesz śmiało mi o tym powiedzieć...~ Spróbuje ci jakoś pomóc czy doradzić - uśmiechnęła się do syna.

- ...Jak poznałaś tatę? - zapytał patrząc w jej błękitne oczy.

- Przez czerwoną nić przeznaczenia. Nie mówiłam ci tego wcześniej?

- Nie, więc sam postanowiłem cię o to zapytać - westchnął.

- ...To zrozumiałe, skarbie~ A co? Znalazłeś już-

- Przykro mi, ale nie. Nie mam nawet żadnej wskazówki, kto to mógłby być - przerwał jej. - Kagami-kun mówi, że to tylko kwestia czasu aż coś zacznie się dziać, ale on ma łatwiej, bo ma tatuaż. Ja nie mam nic i w tym tkwi problem.

- Szukałeś w internecie?

- Tak... ale mało mi to dało...

Kobieta przytuliła go delikatnie do siebie i ucałowała w czoło. Domyślała się jak musiał się czuć. Sama miała mały problem, bo zawsze widziała kolorowe nicie, ale nigdy tej czerwonej. Dopiero na studiach ją zobaczyła, a ta złączyła ją i jej obecnego męża.

- Może mało ci to da, ale... podejrzewam, że twoja bratnia dusza też robi wszystko, by cię znaleźć, wiesz? Szukanie drugiej połówki przeważnie nie jest jednostronne, Tetsuya~ Wkrótce ją znajdziesz, wierzę w ciebie!

- Dzięki mamo. ...Nie spóźnisz się do pracy?

- O, racja! - zauważyła i puściła nastolatka, po czym ruszyła szybkim krokiem do drzwi. - Do zobaczenia!

- Uważaj na siebie!

Niebieskooka wyszła z jego pokoju. Kuroko w tym czasie wstał z łóżka i usiadł przy biurku. Wyciągnął z torby książki oraz piórnik. Kiedy otworzył podręcznik od biologii, kolejny członek rodziny postanowił go odwiedzić. Przez szparę w drzwiach wszedł jego pies, którego znalazł jakiś czas temu. Koganei nazwał go "Tetsuya numer 2" zważywszy na to, że zwierzę miało praktycznie takie same oczy jak on, ale Tetsu mówił do niego po prostu Nigou.

Husky podszedł do krzesła, na którym siedział jego pan i zaczął wspinać się na jego kolana. Niebieskowłosy postanowił ułatwić mu to zadanie i sam go na nich usadowił. Pogłaskał psiaka po łebku, na co ten zareagował głośnym, wesołym szczeknięciem.

- Ty to masz szczęście, Nigou... Nie musisz zamartwiać się takimi rzeczami jak miłość - powiedział do niego patrząc mu w oczy. - Szczęściarz...

Zaraz po tych słowach zwierzak polizał go po policzku. Kuroko uśmiechnął się delikatnie.

- Masz jakiś pomysł na znalezienie drugiej połówki? - spytał chociaż wiedział, że i tak mu nie odpowie.

Nigou uderzył go lekko łapą w rękę, a następnie zaczął ją lizać, a szczególnie jego nadgarstek.

- Ej, miałeś mi pomóc, a nie ślinić!

Postawił psa na ziemi, a potem zabrał się za wycieranie śliny chusteczką. Westchnął głośno. Czego on się niby spodziewał? Wziął do ręki długopis i zaczął odrabiać lekcje. Nigou oczywiście nie zamierzał mu odpuścić. Wskoczył na niego, po czym chwycił jego długopis w pysk i narysował na jego ręce krzywą kreskę. 

- Nigou! - krzyknął na zwierzę.

Wyrwał z jego pyszczka przedmiot. Wziął go na ręce i wyniósł ze swojego pokoju. Zamknął za sobą drzwi ignorując ciche skomlenie jego pupila. Usiadł przy biurku i popatrzył na cienką kreskę na swoim nadgarstku. Przegryzł lekko wargę. Sięgnął po długopis. Zaczął rysować kolejne kreski tworząc z nich jeden znak kanji.

Miłość

Uśmiechnął się lekko pod nosem. Napisał kolejny wyraz.

Koszykówka

Krótkie, luźne słowa, które nie miały większego znaczenia. Pisał je, ponieważ... No właśnie, dlaczego? Sam nie miał pojęcia. To było po prostu przyjemne. Trochę go to łaskotało, ale i w pewien sposób odprężało.

Popatrzył znowu na swoją rękę i zamarł. Otworzył szerzej oczy. Przyjrzał się temu dokładniej. Słowa, które napisał chwilę temu zniknęły. Na jego skórze znajdowały się średniej wielkości czarne znaki, które uformowały się w zdanie:

Witaj, moja bratnia duszo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro