Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Six

Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.Nerwowo zerknęłam na mój telefon.Ten wariat dał mi spokój.Jak widać
-Poczekaj,otworzę-powiedziałam do Zayn'a
Gdy ujrzałam osobę w drzwiach,dostałam prawie zawału.Dlaczego?Otóż dlatego,że tym kimś był...Harry Styles.

-Co ty tu robisz?-spytałam oniemiała
-Zayn-skomentował Harry
-Co "Zayn"?-zdziwiłam się
-Zayn powiedział,abym przyszedł-wytłumaczył Harry,a ja spojrzałam wyczekująco na Zayn'a.
-To prawda-powiedział Zayn unikając kontaktu wzrokowego.
-Pojebani jesteście-warknęłam
-Dzięki za komplement-rzekł Harry uśmiechając się
-I co teraz?-spytał Zayn
-Nie wyrzucę go przecież z domu.Nie jestem jakąś wredną jędzą-wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni
-Jesteś-usłyszałam szept Zayn'a
-SŁYSZAŁAM!-krzyknęłam i obsypałam go cukrem.
-TY SU..-zaczął ,ale nie dokończył widząc moje mordercze spojrzenie.
-Złość piękności szkodzi-zachichotał Harry.
Zdenerwowana przez przypadek przecięłam sobie zewnętrzną część dłoni nożem,bo właśnie kroiłam arbuza.
-Cholera-syknęłam i wyjęłam z szuflady bandaż-Co stoicie jak kołki?Nie gapcie się -warknęłam w stronę Zayn'a i Harry'ego.
-To ja pójdę do kibla-mruknął Zayn i wycofał się z kuchni
-Daj,założę ci -powiedział Harry
-Nie musisz.-odpowiedziałam szybko
-Ale mi nie zabronisz-dorzucił Harry szczerząc zęby
Przewróciłam oczami.
Harry delikatnie zabandażował moją rękę.Gdy jego palce dotknęły mojej skóry,poczułam prąd przechodzący pod skórą.
Harry przytrzymał moją rękę i tak dalej ją trzymał i patrzył w moje oczy.
Wolno i lekko wysunęłam moją rękę z jego uścisku ,nie przestając patrzeć w oczy bruneta.
-Harry-pomyślałam i...zaraz,co?Ja to wypowiedziałam!Idiotka,idiotka ,uhh!
Styles przesunął swoją dłonią od mojej dłoni wzwyż gdzieś do łokcia.
-Sky,gdzie jest ręcznik i mydł...ups-usłyszałam głos Zayn'a i szybko odsunęłam się od bruneta.
-To ja sobie idę.Nie przeszkadzam ..-powiedział nieśmiało mój przyjaciel.

Pozostawiłam to bez komentarza i speszona całą sytuacją zaczęłam wycierać ścierką kamienny blat stołu.
Zauważyłam że Styles i Zayn posyłają sobie spojrzenia i się szczerzą od ucha do ucha.Usłyszałam dźwięk SMS-a.
Zamarłam.

Od:nieznany

Myślałem,że wiesz,że powinno się zamykać na klucz drzwi do domu?

Moje ręce zaczęły drżeć ze strachu i z nerwów.Wdech,wydech.Jest godzina 16:00.Jest na dworze jasno,jestem bezpieczna.W swoim własnym domu.A poza tym jest Zayn no i Harry.
-Scar?-spytał Zayn zauważając moje zachowanie
Bez słowa podeszłam do drzwi wejściowych i...tak.Nie zamknęłam drzwi na zamek,tak jak pisał ten ktoś.Teraz już naprawdę potwornie spanikowałam.
Cała blada usiadłam na kanapie.
-Scar,muszę iść do domu-powiedział Zayn ze smutną miną
-Nie!-krzyknęłam nie chcąc zostać sama.
-Będzie Harry-dopowiedział mój przyjaciel.
Jęknęłam sfrustrowana.
-To do jutra-pożegnał się Zayn i już go nie było
W milczeniu usiadłam obok bruneta.
-Powiesz mi wreszcie co ci teraz jest?-spytał.
Powiedzieć mu,czy nie..?Zaryzykuję.

-Ktoś do mnie na okrągło dzwoni i pisze dziwne SMS-y-wytłumaczyłam mu pokazując ostatnie SMS-y.
-O jejku..idź na policję!-poradził Harry
-Aha-mruknęłam
Milczeliśmy dobre 10 minut.Na dworze padał deszcz i ..zaczęła się burza.Nienawidzę burzy!Ja wręcz jej się boję.Zawsze wtedy najlepiej jest mi się do kogoś przytulić.No ale Styles'a nie mam zamiaru choćby dotknąć!
Nagle usłyszałam huk burzy i aż pisnęłam.
Automatycznie zbliżyłam się do Harry'ego ,a on otoczył mnie ramionami.
Nie wiem dlaczego,ale nie miałam zamiaru się wyrywać.Teraz było dobrze.Ciepło i miło.
Nagle poczułam,że Harry odsłania mój jeden rękaw,a następnie drugi.
Odwróciłam głowę i nie patrzyłam mu w oczy.
-Po co to zrobiłaś?-spytał cicho
Zamiast odpowiedzieć,zaczęłam ocierać skapujące łzy .
Harry widząc to ,otarł swoim rękawem moją twarz i mnie zatrzymał w uścisku.Ogarnęła mnie  senność.Moja głowa zaczęła opadać na ramię bruneta.I zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro