Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Four

***

Wparowałam do klasy,na moje własne nieszczęście spóźniona.

-Dobry.Przepraszam za spóźnienie-wymamrotałam do pana od historii.Lubiłam go bardzo,ponieważ był wyrozumiały i spokojny.Przynajmniej dla mnie.

-Następnym razem postaraj się nie spóźnić.A teraz sobie usiądź koło Krystiana -odpowiedział łagodnym głosem.

Krystian.Czarne włosy w artystycznym nieładzie,błękitno-szare oczy i wysoki.Bardzo przystojny,ale cenię go za jego dobroć.Zawsze był dobrym kolegą.
Nieprzytomna i niewyspana starałam się analizować słowa nauczyciela,jednak bez skutku.Każde słowo wydawało mi się obce i bez sensu.Tak to jest,gdy się nie śpi od kilku nocy.Przetrwałam jakoś spokojnie do końca tej lekcji.Następna to dwa wuefy.Nie przepadam zbytnio za tym przedmiotem szkolnym,a także za nauczycielem.Młody i nieogarnięty 23 latek.

-SCAAR!-do ucha wrzasnął mi Zayn

-CO?-spytałam głośno

-Na wuefie idziemy do parku!-oznajmił mój przyjaciel podniecony tym faktem.

-Aha-odpowiedziałam.Mnie ten fakt nie pocieszył,więc na inną reakcję nie potrafiłam się zdobyć.

-Scarleeeeeet-zapiszczała idąca koło mnie Melanie,koleżanka z klasy

-Tak,Melanie?-spytałam wyczekująco

-Zapoznasz mnie z Harrym?Wszystkie dziewczyny ze szkoły na niego lecą!-wypowiedziała z nadzieją

-Sorry,kochana,ale nie.Co wy w nim widzicie!? Ludzie,dajcie spokój !-powiedziałam .
No ale serio.Co w nim takiego?
Melanie zasmucona odeszła .
Cała nasza 14-osobowa klasa podążała teraz do parku.

-Jak minęły wakacje?-spytał mnie Zayn idący obok mnie

-Dobrze-krótko odpowiedziałam unikając kontaktu wzrokowego .Usiedliśmy w parku na pierwszej lepszej ławce.

-Scar..nie oszukujmy się.Znów coś nie tak,prawda?-spytał cicho

Nie odpowiedziałam.

-Pokaż ręce-powiedział Zayn patrząc mi stanowczo w oczy

-Zayn..-zaczęłam ,ale on będąc silniejszy ode mnie,jednym ruchem podciągnął rękawy mojej bluzy.

Rzucił wzrokiem po rękach i popatrzył mi ze smutkiem w oczy.
-Znów to robisz..co się dzieje?Dlaczego znów się pocięłaś?

-To było pod koniec wakacji,Zayn.Nie wracam już do tego.-odparłam spuszczając głowę

-Uważaj,bo uwierzę.Mów co jest,Scarlett!

-No tak!Nie daję sobie już z tym wszystkim rady.Zrozum to!Mam dość tego popieprzonego życia,do cholery!

Przy tych słowach moje oczy się zaszkliły od łez.

-Ty to wiesz,Zayn.Wiesz,że ukrywam ten ból i moje problemy...przecież to rozumiesz.

-Scar..słuchaj.Ja chcę ci tylko pomóc.

-Mi..nikt ..nie..pomoże..-cicho powiedziałam przez łzy

Wszyscy wokół się śmiali,gadali,a tylko ja byłam wtulona w Zayn'a  ocierając skapujące łzy.
-Lepiej przestań tutaj być smutną,bo to dla nich będzie szok.Wszyscy ..wiesz jak myślą.Dziewczyna bez uczuć.-nieśmiało powiedział mój przyjaciel

-Dzięki za pocieszenie.Nienawidzę cie-warknęłam

-Oh,jak słodko.Też cię kocham!-pisnął Zayn
Uniosłam brew

-Po przyjacielsku znaczy się..-dodał po chwili Zayn

-Idę się przejść-oznajmiłam po pewnym czasie

-Tylko mi się nie zgub!-zaśmiał się mój przyjaciel

Zanurzyłam się w głąb drzew.Wietrzyk lekko wiał.Słońce świeciło od rana bardzo mocno.
Zamknęłam na moment oczy.

-Scarlett-usłyszałam zachrypnięty głos.
Szybko się odwróciłam i ujrzałam twarz..Styles'a.

-Harry-mruknęłam

-Jak się czujesz?-spytał po chwili ciszy

-A jak mam się czuć?

-No nie wiem.Po to pytam -odpowiedział Harry

Teraz uważnie mu się przyjrzałam.Tak,teraz juz rozumiem dlaczego dziewczyny za nim latają.
Jednak on mnie nie porusza jakoś wyjątkowo.

-Ja..-zaczęłam
Pierwszy raz w życiu nie odgryzłam się czymś .I po raz pierwszy nie wiedziałam co powiedzieć.

-Sky-szepnął mi koło ucha tym swoim zachrypniętym głosem,a po moim ciele przeszły ciarki .

Niepewnie spojrzałam w oczy bruneta.
Po chwili ocknęłam się i wykonałam gwałtowny ruch,przez co straciłam równowagę i poleciałam na Harry'ego.

-Sorry!-krzyknęłam

-Nie wiedziałem że tak na mnie lecisz-zaśmiał się pomagając mi wstać

-Nie wypada tak...
-Mówić?Oh,a wypada stroić humorki i być chamską?-przerwał mi rozbawiony brunet

-Jesteś żałosny.Już nigdy się do ciebie nie odezwę!-krzyknęłam rozzłoszczona i wróciłam do Zayn'a.

-Mmm co tam się działo?Jak było?-odrazu zasypał mnie pytaniami

-Spierdalaj-warknęłam i ukryłam twarz w dłoniach

-O,czyżby nie wyszło wam...

-ZAYN DO CHOLERY!-wrzasnęłam oburzona

Po szkole poszłam sama do domu.Mamy,ani taty nie było.
Walnęłam torbę w głąb mojego pokoju i rzuciłam się na moje łóżko.
Zaczęłam myśleć nad wszystkim.A przede wszystkim nad tym,co powiedział Styles.Że stroję humorki i jestem chamska.
Tak,to prawda.Taka właśnie jestem.
Mogłabym być inna,ale nie potrafię.
Przeszłość wyrządziła mi krzywdę.I dlaczego mam być miła,radosna i pełna życia? Wszystko mnie przytłacza.
Wszyscy dookoła uważają,że jestem bezuczuciowa i pozbawiona emocji.
A tak naprawdę nikt oprócz Zayn'a,Krystiana i mojej przyjaciółki Vanessy nie wie jaka jest prawda.A tak naprawdę mam dużo problemów.I w szkole staram się być normalna..wychodzi mi to udawanie.
Bo nikt nie dostrzega moich łez.Nikt nie wie,że zamiast radości ,w moim sercu panuje smutek.

Wstałam i poszłam na strych.Lubię tam spędzać czas.Są tam stare rzeczy z przed kilku lub kilkunastu lat.Moi rodzice bardzo rzadki tam zaglądają,wiec urządziłam tam sobie "cichy kącik".Już pare lat temu zatargałam tam włochaty ,przyjemny dywan,duży miły fotel,lampę zmieniającą kolory i przenośny grzejnik.
I tak mi było dobrze.I nadal jest i będzie.

Rozsiadłam się więc w fotelu,lecz nie dane mi było długo posiedzieć.Zauważyłam pudło,którego nie pamiętam.Wstałam i podeszłam.Uchyliłam wieko pudła.
W pudle leżało pare rzeczy.Pozytywka,którą odrazu wyjęłam,lalki szmaciane,książeczki i rysunki.
Nakręciłam pozytywkę.Wybrzmiały z niej dźwięki "Dla Elizy"
Nie wiadomo kiedy moje oczy stały się pełne łez.
Wszystko to wspomnienia...cholerne wspomnienia ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro