Four
***
Wparowałam do klasy,na moje własne nieszczęście spóźniona.
-Dobry.Przepraszam za spóźnienie-wymamrotałam do pana od historii.Lubiłam go bardzo,ponieważ był wyrozumiały i spokojny.Przynajmniej dla mnie.
-Następnym razem postaraj się nie spóźnić.A teraz sobie usiądź koło Krystiana -odpowiedział łagodnym głosem.
Krystian.Czarne włosy w artystycznym nieładzie,błękitno-szare oczy i wysoki.Bardzo przystojny,ale cenię go za jego dobroć.Zawsze był dobrym kolegą.
Nieprzytomna i niewyspana starałam się analizować słowa nauczyciela,jednak bez skutku.Każde słowo wydawało mi się obce i bez sensu.Tak to jest,gdy się nie śpi od kilku nocy.Przetrwałam jakoś spokojnie do końca tej lekcji.Następna to dwa wuefy.Nie przepadam zbytnio za tym przedmiotem szkolnym,a także za nauczycielem.Młody i nieogarnięty 23 latek.
-SCAAR!-do ucha wrzasnął mi Zayn
-CO?-spytałam głośno
-Na wuefie idziemy do parku!-oznajmił mój przyjaciel podniecony tym faktem.
-Aha-odpowiedziałam.Mnie ten fakt nie pocieszył,więc na inną reakcję nie potrafiłam się zdobyć.
-Scarleeeeeet-zapiszczała idąca koło mnie Melanie,koleżanka z klasy
-Tak,Melanie?-spytałam wyczekująco
-Zapoznasz mnie z Harrym?Wszystkie dziewczyny ze szkoły na niego lecą!-wypowiedziała z nadzieją
-Sorry,kochana,ale nie.Co wy w nim widzicie!? Ludzie,dajcie spokój !-powiedziałam .
No ale serio.Co w nim takiego?
Melanie zasmucona odeszła .
Cała nasza 14-osobowa klasa podążała teraz do parku.
-Jak minęły wakacje?-spytał mnie Zayn idący obok mnie
-Dobrze-krótko odpowiedziałam unikając kontaktu wzrokowego .Usiedliśmy w parku na pierwszej lepszej ławce.
-Scar..nie oszukujmy się.Znów coś nie tak,prawda?-spytał cicho
Nie odpowiedziałam.
-Pokaż ręce-powiedział Zayn patrząc mi stanowczo w oczy
-Zayn..-zaczęłam ,ale on będąc silniejszy ode mnie,jednym ruchem podciągnął rękawy mojej bluzy.
Rzucił wzrokiem po rękach i popatrzył mi ze smutkiem w oczy.
-Znów to robisz..co się dzieje?Dlaczego znów się pocięłaś?
-To było pod koniec wakacji,Zayn.Nie wracam już do tego.-odparłam spuszczając głowę
-Uważaj,bo uwierzę.Mów co jest,Scarlett!
-No tak!Nie daję sobie już z tym wszystkim rady.Zrozum to!Mam dość tego popieprzonego życia,do cholery!
Przy tych słowach moje oczy się zaszkliły od łez.
-Ty to wiesz,Zayn.Wiesz,że ukrywam ten ból i moje problemy...przecież to rozumiesz.
-Scar..słuchaj.Ja chcę ci tylko pomóc.
-Mi..nikt ..nie..pomoże..-cicho powiedziałam przez łzy
Wszyscy wokół się śmiali,gadali,a tylko ja byłam wtulona w Zayn'a ocierając skapujące łzy.
-Lepiej przestań tutaj być smutną,bo to dla nich będzie szok.Wszyscy ..wiesz jak myślą.Dziewczyna bez uczuć.-nieśmiało powiedział mój przyjaciel
-Dzięki za pocieszenie.Nienawidzę cie-warknęłam
-Oh,jak słodko.Też cię kocham!-pisnął Zayn
Uniosłam brew
-Po przyjacielsku znaczy się..-dodał po chwili Zayn
-Idę się przejść-oznajmiłam po pewnym czasie
-Tylko mi się nie zgub!-zaśmiał się mój przyjaciel
Zanurzyłam się w głąb drzew.Wietrzyk lekko wiał.Słońce świeciło od rana bardzo mocno.
Zamknęłam na moment oczy.
-Scarlett-usłyszałam zachrypnięty głos.
Szybko się odwróciłam i ujrzałam twarz..Styles'a.
-Harry-mruknęłam
-Jak się czujesz?-spytał po chwili ciszy
-A jak mam się czuć?
-No nie wiem.Po to pytam -odpowiedział Harry
Teraz uważnie mu się przyjrzałam.Tak,teraz juz rozumiem dlaczego dziewczyny za nim latają.
Jednak on mnie nie porusza jakoś wyjątkowo.
-Ja..-zaczęłam
Pierwszy raz w życiu nie odgryzłam się czymś .I po raz pierwszy nie wiedziałam co powiedzieć.
-Sky-szepnął mi koło ucha tym swoim zachrypniętym głosem,a po moim ciele przeszły ciarki .
Niepewnie spojrzałam w oczy bruneta.
Po chwili ocknęłam się i wykonałam gwałtowny ruch,przez co straciłam równowagę i poleciałam na Harry'ego.
-Sorry!-krzyknęłam
-Nie wiedziałem że tak na mnie lecisz-zaśmiał się pomagając mi wstać
-Nie wypada tak...
-Mówić?Oh,a wypada stroić humorki i być chamską?-przerwał mi rozbawiony brunet
-Jesteś żałosny.Już nigdy się do ciebie nie odezwę!-krzyknęłam rozzłoszczona i wróciłam do Zayn'a.
-Mmm co tam się działo?Jak było?-odrazu zasypał mnie pytaniami
-Spierdalaj-warknęłam i ukryłam twarz w dłoniach
-O,czyżby nie wyszło wam...
-ZAYN DO CHOLERY!-wrzasnęłam oburzona
Po szkole poszłam sama do domu.Mamy,ani taty nie było.
Walnęłam torbę w głąb mojego pokoju i rzuciłam się na moje łóżko.
Zaczęłam myśleć nad wszystkim.A przede wszystkim nad tym,co powiedział Styles.Że stroję humorki i jestem chamska.
Tak,to prawda.Taka właśnie jestem.
Mogłabym być inna,ale nie potrafię.
Przeszłość wyrządziła mi krzywdę.I dlaczego mam być miła,radosna i pełna życia? Wszystko mnie przytłacza.
Wszyscy dookoła uważają,że jestem bezuczuciowa i pozbawiona emocji.
A tak naprawdę nikt oprócz Zayn'a,Krystiana i mojej przyjaciółki Vanessy nie wie jaka jest prawda.A tak naprawdę mam dużo problemów.I w szkole staram się być normalna..wychodzi mi to udawanie.
Bo nikt nie dostrzega moich łez.Nikt nie wie,że zamiast radości ,w moim sercu panuje smutek.
Wstałam i poszłam na strych.Lubię tam spędzać czas.Są tam stare rzeczy z przed kilku lub kilkunastu lat.Moi rodzice bardzo rzadki tam zaglądają,wiec urządziłam tam sobie "cichy kącik".Już pare lat temu zatargałam tam włochaty ,przyjemny dywan,duży miły fotel,lampę zmieniającą kolory i przenośny grzejnik.
I tak mi było dobrze.I nadal jest i będzie.
Rozsiadłam się więc w fotelu,lecz nie dane mi było długo posiedzieć.Zauważyłam pudło,którego nie pamiętam.Wstałam i podeszłam.Uchyliłam wieko pudła.
W pudle leżało pare rzeczy.Pozytywka,którą odrazu wyjęłam,lalki szmaciane,książeczki i rysunki.
Nakręciłam pozytywkę.Wybrzmiały z niej dźwięki "Dla Elizy"
Nie wiadomo kiedy moje oczy stały się pełne łez.
Wszystko to wspomnienia...cholerne wspomnienia ...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro