Fifteen
-Coś ty taka ponura?-zdziwiła się Vanessa idąc ze mną na imprezę.
-Nic.-wzruszyłam ramionami patrząc na chodnik.
-Widzę,że coś jest nie tak.
-Vanessa,wszystko jest super-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.Zadzwonił do mnie teraz telefon.Harry.
-Odbierz-mruknęła Vanessa
-Nie?-popatrzyłam na nią dziwnym wzrokiem.
-Tak.Dzwoni to znaczy że chce pogadać!Odbierz,Sky.
-Wiem co to znaczy.-mruknęłam i zerwałam połączenie.
-Hehe każda dziewczyna oddałaby wszystko za gadkę ze Styles'em-roześmiała się Vanessa
-No i to jest dziwne...nie rozumiem czemu.-powiedziałam stojąc na przejściu dla pieszych.
-Czego ty nie rozumiesz?Że jest najatrakcyjniejszym chłopakiem w naszej szkole?Nie wiesz tego?
Wzruszyłam ramionami.
-No nie powiesz mi,że tego nie widzisz.Wszyscy to widzimy.Cała nasza klasa.I nawet szkoła.A ty?Nie dostrzegasz tego,co Harry robi i czuje.
Popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem.
-Scarlett,to chyba logiczne!
-Nic nie jest logiczne.I dalej nie wiem o co chodzi...-mruknęłam ida
-A o to,że Harry jest w tobie zakochany,Scarlett...
Gwałtownie się zatrzymałam i wzięłam głęboki oddech.
-Nie,Vanessa!Zauważ,że każdą lepszą laskę wyrywa!Mam go gdzieś!Pieprzony Styles!
Vanessa przemilczała i otworzyła mi drzwi do Last Minute 24h.
Odrazu poczułam zapach dymu papierosowego pomieszanego z zapachem różnych alkoholi.
Zaciągnęłam Vanessę do baru na końcu sali.
-Coś dla was,dziewczyny?-spytał nas barman.
-Jedna whisky-powiedziała Vanessa.
-A ja...poproszę,Hm...coś bardzo mocnego.Cokolwiek byleby mocne.-mruknęłam i zapłaciłam za nas obie.
Gdy już nasze kochane napoje przydreptały,rzuciłam się na alkohol jak jakaś alkoholiczka.
-Co to?-spytałam barmana
-Wódka Everclear.Dziwię się,że dajesz radę ją pić-odpowiedział uśmiechając się.
-Poproszę jeszcze-powiedziałam do niego podstawiając mu mój mini kieliszek.
-Scarlett!To już 5 kieliszek!-skarciła mnie Vanessa
-Dopiero piąty,moja droga-wyszczerzyłam się w uśmiechu,a Vanessa pokręciłam głową.Barman był bardzo rozbawiony całą sytuacją.
Uniosłam kieliszek do ust,ale Vanessa mnie szarpnęła za rękę.
-Co?-mruknęłam
-Patrz-wskazała głową na parkiet.
Gdy spojrzałam w tym kierunku,odstawiłam kieliszek i wstałam z krzesła.
-Co on tu robi do cholery?-warknęłam wkurzona widokiem Harry'ego.
-To samo co my,ale to nieco dziwne że tu jest akurat teraz.-szepnęła Vanessa ukradkiem go obserwując.
Pociągnęła kolejny kieliszek,kolejny i kolejny.Miałam mocną głowę,więc 13 kieliszków nie stanowiło dla mnie żadnego ryzyka,ani jakiegoś stanu bycia upitym jak cholera.
-Scar,on tu idzie!-krzyknęła mi do ucha Vanessa i pociągnęła mnie do damskiego kibla.
-Zapomniałam torebki!-powiedziałam stojąc przed lustrem w toalecie.
-No ładnie-mruknęła Vanessa.
*Perspektywa Harry'ego*
Podeszłym do baru spragniony alkoholu.
-Coś mocnego poproszę-mruknąłem wyciągając portfel.
Pociągnąłem łyka.Ostre jak cholera!To jest nie do wypicia!
-Co to za cholerstwo ?!-krzyknąłem wycierając usta.
-Wódka Everclear-mruknął barman patrząc na mnie przenikliwie.
-Przecież tego nikt nie wypije!-powiedziałem do niego ,odsuwając kieliszek.
-Kilka minut temu wypiła to dziewczyna.-oznajmił polerując kieliszki.
-Tja,po jednym pewnie przestała!-roześmiałem się.
-Mylisz się.Wypiła 13 kieliszków i nie zrobiło to na niej wrażenia.-zaśmiał się barman.
-No nieźle.Musi być niezłą zawodniczką-powiedziałem wyobrażając sobie jakąś laskę.
*Perspektywa Scarlett*
-Wychodzimy z kibla.Nie będę się chować przed tym pieprzonym dupkiem-warknęłam i po chwili go dostrzegłam.
-No,to ta dziewczyna-usłyszałam głos barmana,a Harry widząc mnie wytrzeszczył gały i przełknął ślinę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro