Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 3

*P.O.V. Encre*

Poszliśmy do jadalni. Na stole było dużo potraw o zróżnicowanym zapachu, wszystko wyglądało smakowicie.

Jasper wskazał mi miejsce przy stole które powinienem zająć.

Usadził mnie po lewej stronie ogromnego krzesła... myśle że na tym krześle będzie siedział Fallacy...

- Wybacz że pytam- spojrzałem na niego - ale chcę wiedzieć jak masz na imię

- Mam na imię Encre, jestem z zawodu malarzem-

- To dlatego ojciec pana tutaj przyprowadził...-popatrzyłem na niego ze zdziwieniem - oh... już wyjaśniam! Ojciec uwielbia sztukę! Ma kilkadziesiąt obrazów w swoim pokoju.

Wow... więc dlatego w moim pokoju są sztalugi...

Może z okazji świąt namaluję mu jakiś obraz...

Drzwi sie otworzyły a w ich progu staną Fallacy...

Usiadł na ogromnym krześle, a po chwili do jadalni wszedli słudzy i służące.

Wszyscy usiedli przy stole. Złożyliśmy sobie życzenia i zaczeliśmy jeść...

Byłem strasznie głodny więc sie nie delektowałem tak jak zazwyczaj tylko jadłem...

*P.O.V. Fallacy*

Nie mogłem jeść, ale nie w tym sensie że jestem wampirem i po prostu nie muszę, tylko cały czas myślałem o tym jak tu by powiedzieć Encre że jest poszukiwany...

Z tego wszystkiego zapomniałem że na krześle obok mnie siedzi wcześniej wspomniana osoba...

Chciałem położyć rękę na siedzeniu krzesła a tym czasem położyłem ją na nodze owego szkieleta...

Chyba poczuł bo sie lekko zarumienił.

Chciałem zabrać ręke ale poczułem jak kładzie na nią swoją dłoń..

Tego sie nie spodziewałem...

*P.O.V. Encre*

Spytacie sie co ja tak właściwie robie... otóż... sam nie wiem!

Po prostu... chcę go pocieszyć... a nadarzyła się świetna okazja!

Spojrzałem na niego... lekko się rumieni... i jest uśmiechnięty!

Okej... czas sie go zapytać...

-Fallacy... co ci się stało?

*P.O.V. Fallacy*

Wszyscy skończyli jeść i wyszli...

-Fallacy... co ci się stało?

-Powiem ci to w moim gabinecie...

Wstaliśmy równocześnie... okazało sie że teraz trzymamy się za ręce

Chciałem puścić jego rękę ale on bardziej ją zacisnął i wyprowadził nas z jadalni na korytarz...

-To którędy?- spytał z uśmiechem

Zacząłem prowadzić...

Trochę pogadaliśmy o pierdołach i innych sprawach... dziwnym trafem nikt nie przechodził tymi korytarzami...

Miło się z nim rozmawia... jest taki niewinny i uroczy...

O CZYM TY MYŚLISZ FALLACY!? Opanuj się!

Przecież musisz mu o wszystkim powiedzieć!

Doszliśmy do mojego gabinetu, otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka...

Rozglądał się chwilę a ja sie stresowałem... przez przypadek zcisnąłem bardziej ręce

- Czy wszystko dobrze? Jakiś spięty jesteś

- Nic mi nie jest... a teraz usiądź...

Usiadł na jednym z fotelów... ja usiadlem na tym za biurkiem...

Zapowiada sie długa rozmowa

/ / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / /
Sorry za błędy ort. i inne -.-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro