5.
Właśnie posprzątałam po naszej wczorajszej balandze. Głowa już mnie tak nie napierdala jak rano. Szczęście nie nabrudziliśmy aż tak bardzo. To tylko kilka butelek, w tym niektóre stłuczone, papierosy i koszulka Alana, moja piżama.
***
Właśnie piłam wodę po skończonej robocie. Było ciężko. Nogi mi odpadają, ale za to dom wygląda jak galeria. Wszystko się aż błyszczy. Najgorsze, że nie poszłam do szkoły. E tam Archer jak zwykle napisze nam fałszywe usprawiedliwienia. Jest w tym mistrzem. Potrafi podrobić pismo każdego. Muszę napisać mu esemesa.
Jak pomyślałam tak zrobiłam.
Ja : Załatwisz mi na jutro usprawiedliwienie?
Zboczuszek : Jasne już je pisze!
Dobra to problem z głowy. Kurde mój brzuch domaga się jedzenia. Super. A tak mi się nie chce gotować. Hmmm co by tu zrobić? Niech będą naleśniki. Wiem, kreatywnie.
Wykładam składniki na blat. Zaczynam robić ciasto. Biorę patelnie i je nalewam. A teraz popis mistrza! Hop! Kurwa i po naleśniku. Wylądował na mojej podłodze. Sam! Samiusieńki! Nawet nie mogę go zjeść, bo jest brudny. To nie fair. Życie jest tak okrutne. Dobra trudno. Sprzątam i nalewam koleją część ciasta na patelnie. Przewracam. Tak ten jest idealny. Teraz tylko nakładam na talerz. Smaruje grubą warste Nutelli. Tak to jedna z rzeczy od których mogę śmiało powiedzieć, że jestem uzależniona. To jest mój sens życia.
Szybko zawijam naleśnika i od razu wkładam do ust. Jest taki pyszny, biorę talerzyk i odkładam już ugryzionego naleśnika. Podchodzę do wieży muzycznej i puszczam melodie
Szczerze nie wiem co to za piosenka. Moja matka zazwyczaj używa tego sprzętu, jak gotuje. Ruszając się w rytmie szybkiego kawałka przygotowuje posiłek dalej.
Kiedy już wszystkie naleśniki są zrobione i posmarowane czekoladą wyłączam muzykę i ide z nimi przed telewizor. Włączam to cudeńko i puszczam pierwszy lepszy program. O, historia życia małp, czyli ludzi. Lubie programy przyrodnicze, chodź najlepsza z biologii nie jestem. Nie oszukujmy się, w ogóle nie potrafię nic z tego przedmiotu. Mam ledwo dwóje. Ale to ta baba się na mnie uwzięła, bo zobaczyłam jak się pieprzy z facetem od historii. Jezu, wielkie halo. Trzeba było zamknąć drzwi. Szczerze to co tam widziałam nie wyglądało najładniej. Wychodząc myślałam, że się porzygam. Fuj... Widać było, że babka o siebie nie dba. Była bardziej owłosiona niż kot naszej sąsiadki. Kupa sierści, po której muszę sprzątać, bo sra u nas w ogrodzie. Następnym razem znaczne ganiać go z widłami. Może głupi sierściuch zrozumie, że od srania jest kuweta a nie trawnik sąsiadki. Gdy zjadłam odłożyłam naczynia do zmywarki. Usiadłam i dalej oglądałam. Nawet nie poczułam, kiedy zaczęły kleić mi się oczy. Zasnęłam...
***
Rano obudził mnie dźwięk przekręcania zamka w drzwiach. Ktoś przyszedł. Otworzyłam oczy, i zorientowałam się, że nie jestem w swoim pokoju. Teraz przypomniałam sobie, że zasnęłam wczoraj przed telewizorem. Najwidoczniej przespałam całą noc na kanapie, a telewizor wyłączył się sam po jakimś czasie.
Nagle do salonu weszła moja matka. No to teraz zrobi mi awanture. Dom będzie się trząsł w posiadłościach. Albo i nie, bo ja nie zamierzam się jej tłumaczyć.
- Alice! - oj mamuś, od kiedy ty taka głośna?
- Co chcesz?
- Nie wyrażaj się do mnie w ten sposób! Jestem twoją mamą, do mamy powinnaś mieć szacunek!
- Spokojnie bo ci się w tej głowie woda zagotuje.
- Słucham?!
- Ja też słucham, i co mi z tego wyszło? Uszy mnie będą bolały od tych twoich krzyków - robię smutną minkę.
- Alice, kto cie wychował na taką wredną? Jeszcze niedawno byłaś o wiele milsza. - poruszyła ten temat. Ja nie wytrzymałam, wstałam z kanapy, zacisnełam pięści i wykrzyczałam jej prosto w twarz:
- To wszystko przez ciebie! To przez ciebie jestem jaka jestem!Przez ciebie! To twoja wina, że tata nie żyje! Miał jeszcze tyle życia przed sobą, przecież miał dopiero trzydzieści pięć lat! A ty musiałaś spowodować ten cholerny wypadek - opadłam z powrotem na mebel, gdy poczułam, że szczypią mnie oczy i z oka pociekła mi łza, potem kolejna, kolejna i tak rozbeczałam się trzymając ręce przy twarzy. Emocje wzięły górą. To jest silniejsze ode mnie. Po chwili poczułam czyjeś ręce na kolanach. Od razu je z nich strzepnęłam.
- Kochanie, to nie była moja wina. To był wypadek - powiedziała ta jędza. Próbuje mi wmówić, że śmierć ojca nie jest jej winą.
- Nie rozumiesz! To twoja wina! Tata umarł przez ciebie, miałabym normalną rodzine, gdyby nie ty! - krzyknęłam.
- Myślisz, że tego chciałam? Kochałam go z całego serca. Był dla mnie najważniejszy. Brakuje mi go - załkała.
- Zrozum, nie przywrócisz go płaczem. Musisz wziąć się w garść. Całą miłość przekazujesz mi. Nie mogę wyjść na żadną imprezę. Nie jestem już dzieckiem - rzekłam i wyszłam z domu. Muszę się rozerwać. Alkochol mi pomoże.
________________________________________________________________
Kolejny rozdział. Chyba fajnie wyszedł, akcja się powoli rozkręca.
Piszcie w komach co sądzicie. Pamiętajcie, że gwiazdki bardzo motywują^^
Do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro