2.
Właśnie kieruje się do klasy. Drugą lekcje mamy z tą starą jedzą. Mam jej dość. Wszystkim rozkazuje. Nikogo nie lubi, a na mnie to ma uczulenie. Jak wygląda? Jest brunetką z włosami do ramion. Zawsze nosi okulary. Oczy ma zielone, wielkie. Masakra. A jak na ciebie spojrzy już nie żyjesz. To wcielenie zła. Istny demon. Pewnie znowu będzie w tej spódnicy do kolan i białej koszuli przypiętej do szyi. Jak ona w tym oddycha? Wreszcie jestem przed drzwiami. Pukać czy nie pukać? Nie pukam, bo po co? Robię tak zwane " z buta wjeżdżam" i wchodzę do tej sali tortur. Nic nie mówiąc siadam w ostatniej ławce. Takie przyzwyczajenie.
- Panna Morgan jak zwykle spóźniona - no i się zaczyna
- Iiiiii?- dopytuje się
- Może przeprosisz?
- Yyyyy nie.
- Jak ty się do mnie odzywasz, nie jestem twoją koleżanką!
- Nawet bym nie chciała. Widziałaś siebie w lustrze, czy od razu pękło?- tak pełna kultura.
- Od kiedy jesteśmy na ty?! Do dyrektora natychmiast!!!- Bo ona myśli, że się ruszę.
- Ta jasne, jesteś głupia czy głupia- haha co za debilka. Ona jest jakaś nienormalna.
Do końca lekcji siedziała cicho. Tak się zgasza nauczyciela. Ja nie jestem taka. Nie dam sobie w kasze dmuchać.
Wreszcie dzwonek. Muszę poszukać Mistey, Susan, Archera i Alana. To moi najlepsi przyjaciele. Wiedzą o mnie wszystko. Są mi najbliżsi. Jestem w stanie oddać za nich życie.
Właśnie idą w moim kierunku.
Mistey to blondynka o kręconych włosach. Zawsze jej ich zazdrościłam. Ma zielone oczy. Najlepsze jest to, że ma swój styl. Wiele osób jej tego zazdrości. Dziś ubrała się w białe spodnie z wysokim stanem i bordową koszule włożoną z przodu. Jest dość wysoka jak na dziewczynę, ale za to szczupła. Uwielbia sport, a najbardziej taniec. To jej uzależnienie. Zapomniałam dodać, że jej chłopak to Archer. Są ze sobą zgrani jak dwie krople wody. Nigdy nie widziałam, żeby się kłócili. Wszystkie decyzje podejmują razem dlatego nie ma między nimi sporów. Kochają się najbardziej na świecie. Jedno nie potrafi żyć bez drugiego. Miłość idealna.
Susan to również blondynka tylko ma proste włosy. Są długie i gęste. Mówią, że oczy to odzwierciedlenie duszy. Sus ma niebieskie jak morze. Jest niska, ale również chuda. Jak zwykle ubrana w czarne ogrodniczki i koszulkę z odkrytymi plecami. Kocha rysować. Bierze udział w konkursach. Często wygrywa. Nie ma chłopaka, chodź wielu się za nią ogląda. Ona szuka tego jedynego. Prawdziwej miłości.
Archer, czyli mój najlepszy przyjaciel i chłopak Mistey. Jest brunetem o czekoladowych oczach. Dobrze zbudowany. Z resztą co sie dziwić? Chodzi na siłownię dwa razy w tygodniu. Gra w koszykówkę. Jest w szkolnej drużynie. Z Archerem znamy się od dziecka. Nasze mamy się przyjaźniły. Zawsze bronił mnie przed starszymi chłopakmi. Mistey to jego oczko w głowie. Jak to mówi "dar od boga". Ubrany jest dzisiaj w zwykłą koszulkę z niebieskim napisem i dresy.
Alan to dojrzały i dumny chłopak. Mimo jego charakteru świetnie można się z nim bawić. Zajmuje się grami komputerowymi. Mimo to jest przystojny. To blondyn o piwnych oczach. Jest zabawny chodź najbardziej z nas dojrzały. Potrafi się dobrze zachować, dlatego że pochodzi z bogatej i zamożnej rodziny. Kochamy go wszyscy, bo zawsze dobrze doradzi. On uwielbia pomagać.
No i zostałam ja, Alice. Jestem brunetką o szarych oczach. Nie jestem jakoś bardzo niska, ani wysoka. Raczej średniego wzrostu. Lubie słuchać muzyki i chodzić na imprezy z przyjaciółmi, pijąc alkohol. Dużo alkoholu. Nienawidzę swojej matki odkąd spowodowała wypadek samochodowy, w którym zginął mój tata. Od tamtej pory jest ona też bardzo nadopiekuńcza, co doprowadza do szału.
***
Kierowałam się do sali od historii, gdy nagle ktoś uwiesił mi się na szyję, zakrywając oczy.
- Zgadnij kto to!
- Na pewno nie Mistey... boże dziewczyno, stoimy na środku korytarza, zdejmij mi te łapska z twarzy! - mówię, gdy ta nadal trzyma ręce na moich oczach.
- Nie umiesz sie bawić - stwierdziła obrażonym tonem. Brakuje tylko żeby zaczeła tupać nogą z założonymi rękami.
- Przykro mi.
Kieruje się z tą wariatką pod klasę kaczora. Naprawde nie mam pojęcia dlaczego akurat kaczor. Takie przezwisko zachowało się tu już dawno i raczej prędko się to nie zmieni.
Przychodzimy pod sale akurat gdy wchodzą do niej ostatni uczniowie. Przynajmniej nie jesteśmy spóźnione.
- Dzień dobry uczniowie. Dzisiaj napiszecie sobie kartkóweczkę. Żeby było ciekawiej podzielę was na trzy grupy - ja pierdole, serio?
Nie ma to jak świetny nauczyciel... Dzięki kaczor, dzięki tobie wpadnie mi kolejna pała do dziennika. A miałam nadzieję na trzy z historii.
Po klasie słychać było pełno jęków. Boże, jęczeć to wy se możecie w łóżku, nie na lekcji.
Smith zaczął rozdawać kartki z zadaniami. Gdy ja dostałam swoją, myślałam że zwariuje. Nawet na jedno pytanie nie znam odpowiedzi. Z tej rozpaczy zaczęłam rysować kwiatki na całej kartce. Z kwiatków wyszła jedna, wielka kupa bazgrołów. Gdy nie miałam już pomysłu, zaczęłam po prostu kolorować całą kartkę na odwal długopisem.
Gdy nastała ta pora i kaczor zaczął zbierać kartki, nagle natrafił na mnie. Spojrzał na mnie z bliżej nieokreślonym grymasem na twarzy. Ja natomiast odpowiedziałam mu uśmieszkiem. Chyba się poddał, bo zrezygnowany podniósł kartke i odszegł od mojej ławki kręcąc głową. Najprawdopodobniej niedowierzał temu co widzi.
Zadzwonił dzwonek. Z hukiem wybiegłam z klasy, zresztą jak cała reszta klasy. Teraz muszę tylko znaleźć przyjaciół. Mamy teraz przerwę obiadową i jak zwykle idziemy tam tylko po to, by zająć innym miejsca. Chyba inaczej tego nazwać nie można, skoro siedzimy przy stoliku i zwykle zachowujemy się dosyć głośno.
_________________________________________________________________
Mamy nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu. Piszcie w komentarzach co sądzicie.
Mile widziane gwiazdki i komentarze. Możecie też nas zafollować.
Do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro