Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzydziesty czwarty


Usłyszawszy pukanie do drzwi, Aomine poszedł otworzyć. Ku swemu zdumieniu ujrzał wysokiego, bladego mężczyznę ubranego w szary płaszcz z kapturem. Przybysz wpatrywał się w ciemnoskórego, szarymi, pozbawionymi wyrazu, oczami.

- Witaj, Aomine Daiki – odezwał się mężczyzna. - Ale może powinienem powiedzieć „Ciemny Wilku".

- Kim...? - zaczął Aomine, ale przybysz przerwał mu ruchem ręki.

- Wolałbym nie rozmawiać na zewnątrz, nigdy nie wiadomo kto może podsłuchiwać. Mogę wejść?

Aomine bez słowa się cofnął. Wiedział, że ma do czynienia z zabójcą, więc lepiej mieć się na baczności. Mężczyzna wszedł do środka, przeprosił za najście, po czym zdjął buty i zsunął kaptur. Miał proste, jasnoszare włosy. Daiki poprowadził go do salonu, ostrzegając żeby niczego nie próbował. Przybysz tylko skinął głową.

- Mayuzumi-kun – powiedziała pani Shiraishi na widok niespodziewanego gościa.

- Dzień dobry, państwo Shiraishi, Kise-kun, Akashi-san, Natsuki i Kiyomi.

- Mayuzumi? - powtórzył Kise prostując się gwałtownie. - Mayuzumi Chihiro?

- Tak, to ja. Dziwię się, że mnie pamiętasz, Złoty Feniksie.

- Jasne, że cię pamiętam, Szary Płomieniu.

Obaj mężczyźni przez jakiś czas patrzyli sobie w oczy. Postawa Mayuzumiego nie zdradzała napięcia czy zdenerwowania. Właściwie zdawał się być całkowicie spokojny, jednak zarówno Kise i Aomine, jak i państwo Shiraishi dostrzegli, że szarowłosy ma się na baczności. Domyślali się, że miał im coś ważnego do powiedzenia. Inaczej by nie przychodził. Dopiero po upływie dłuższej chwili, Kise zaprosił Mayuzumiego, żeby do nich dołączył. Mężczyzna powoli podszedł, nadal zachowując najwyższą ostrożność.

- Czemu zawdzięczamy tą wizytę, Mayuzumi-san? - zapytał Kise.

- Chcę wam pomóc – odpowiedział Chihiro. - Wiem, że chcecie znaleźć Kuroko Tetsuyę.

W salonie zapadła cisza.

- Skąd wiesz, że go szukamy? - zapytał Kagami.

Mayuzumi spojrzał na niego, a Taiga ledwo powstrzymał wzdrygnięcie, kiedy jego oczy spotkały się z oczami zabójcy. Chihiro nie odpowiedział, tylko patrzył. Przez jakiś czas wymieniali spojrzenia i w którymś momencie zaległą ciszę przerwał Aomine.

- Jesteś jednym z zabójców, których wynajął Hanamiya.

- Przyznaję się.

Później, pan Shiraishi przyłożył dłoń do czoła i westchnął. Stwierdził, że wcześniej powinien był się zorientować. Powinien od razu pomyśleć o Mayuzumim, kiedy Akashi wspominał o koktajlu Mołotowa. Jego dawny podopieczny słynął z tego, że miał smykałkę do materiałów wybuchowych, a wykonanie eksplodującej butelki nie było dla niego niczym trudnym.

- Czy to oznacza, że to ty doprowadziłeś do pożaru mieszkania, w którym mieszkali Tetsuya i Kagami? - zapytał Akashi.

- Czemu mnie pan o to pyta, skoro już zna pan odpowiedź, Akashi-san? - odpowiedział pytaniem Mayuzumi.

- Czysta formalność. Teraz odpowiedz na pytanie.

- Tak, to ja wrzuciłem butelkę przez okno. Hanamiya kiedyś wspomniał o tym, że coś trzeba zniszczyć po śmierci Kuroko, ale nie do końca zrozumiałem co.

Pozostali wymienili spojrzenia. Czyli Hanamiya wiedział, że Tetsuya miał dowody na to, że Makoto od kilkunastu lat popełniał zbrodnię. Jednak chyba nie wiedział, że udało się je ocalić z pożaru i już dawno trafiły w ręce policji. Prokuratura już wydała nakaz aresztowania, ale Hanamiya gdzieś się zaszył i nie było wiadomo gdzie konkretnie.

- Skoro Hanamiya wynajął ciebie i Haizakiego, żebyście zabili mojego syna – odezwał się pan Shiraishi z satysfakcją obserwując jak wyraz twarzy Mayuzumiego się zmienia – to może powiesz nam, dokąd go zabraliście, po zastosowaniu strzałki usypiającej.

Chihiro zaniemówił. Więc Kuroko Tetsuya był synem Shiraishiego Ichirou? Jak to możliwe? Nie dość, że nie wyglądają podobnie, to jeszcze nazywają się inaczej. Po chwili otrząsnął się z szoku. Skoro dyrektor Shiraishi twierdzi, że Kuroko jest jego synem, to Mayuzumi nie będzie w to wnikał ani, tym bardziej, tego negował.

- Hanamiya kazał nam zabrać go w miejsce spotkania na skraju lasu, z dala od drogi głównej – odpowiedział. - Kiedy dotarliśmy na miejsce, kazał dwóm swoim ludziom przenieść Kuroko do swojego samochodu. Zapłacił nam za wykonanie zadania i odjechał.

- Dokąd? - zapytał Kagami.

- Zazwyczaj nie zdradzam takich informacji, bo mogę przez to stracić klienta, jednak sytuacja jest poważna. Osobiście uważam, że lepiej dla Kuroko byłoby, gdybyśmy go po prostu zabili. Kiedy rozdzieliliśmy się z Łupieżcą, pojechałem na poszukiwania Hanamiyi. Zajęło mi to kilka godzin, ale ostatecznie, znalazłem go. Patrzyłem przez celownik karabinu, co się dzieje w domku w górach i, zapewniam, nie chcecie, żebym wam to opisywał.

- Możesz nas zabrać do tego domku? - zapytała pani Shiraishi.

Mayuzumi kiwnął głową.

- Od kiedy dowiedziałem się, że Łupieżca zgodził się na porwanie Kuroko, zamiast zabicia go, coś mi się tu nie podobało – stwierdził. - Chodźcie. Zaprowadzę was.

Państwo Shiraishi, Kise, Aomine i Kagami natychmiast ruszyli do drzwi wejściowych. Natsuki i Kiyomi też chcieli dołączyć, ale rodzice stanowczo im zabronili. Bliźniaki próbowały przekonać rodziców, żeby pozwolili im brać udział w akcji, ale bez powodzenia. Ku swojemu niepocieszeniu musieli zostać i czekać na rozwój wydarzeń.

Przyjaciele Tetsuyi i jego rodzice czuli swego rodzaju ulgę, że poszukiwania zajmą mniej czasu niż zakładali, ale jednocześnie czuli ogromny niepokój. Kto wie, co zrobił mu Hanamiya, kiedy dostał go w swoje łapska. Na pewno nic dobrego.

Po drodze, Akashi wykonał telefon do komendanta, który usłyszawszy, że wiadomo gdzie jest Hanamiya, natychmiast posłał paru funkcjonariuszy. Radiowozy dołączyły na obrzeżach miasta, a potem Mayuzumi poprowadził wszystkich w góry. Odnalezienie właściwego miejsca zajęło im sporo czasu, bo Hanamiya wiedział jak się zaszyć, tak żeby nikt go nie znalazł. No, prawie nikt.

Górskie uliczki były wąskie, kręte i wyboiste, dlatego trzeba było jechać bardzo ostrożnie. Po kilku godzinach jazdy, Chihiro powiedział, że muszą się zatrzymać i dalszą drogę pokonać na piechotę. Szarowłosy poprowadził wąską ścieżką wiodącą w górę. Dróżka była bardzo wąska i kręta, dlatego niełatwo było nią podążać szybko. Trzeba było zachować ostrożność, żeby nie skończyć ze złamaną kończyną (w najlepszym razie).

Na szczęście, nie trwało to długo i po niedługim czasie dotarli do celu wędrówki.

- To tutaj – powiedział Mayuzumi wskazując niewielki domek o jasnych ścianach i dachówkach.

Budynek był bardzo zadbany, drewniane drzwi – pokryte ochronną powłoką, chroniącą drewno przed działaniami atmosferycznymi. Okna nie miały żadnych żaluzji ani zasłon, pewnie Hanamiya nie spodziewał się, że ktokolwiek go tu znajdzie. Dlatego właśnie można było zobaczyć co się działo w środku. Przez okna wyraźnie było widać Hanamiyę, ale nigdzie nie dostrzeżono Tetsuyi. Czarnowłosy uśmiechał się złowieszczo.

- Chodźmy, szybko – powiedział Kise i ruszył do drzwi, a reszta za nim.


***


Tetsuya wpatrywał się z przerażeniem w czarnowłosego mężczyznę. Jakiś czas wcześniej, kiedy Hanamiya skończył bić go szpicrutą, wyszedł na jakiś czas, ale dość szybko wrócił. W ręku trzymał strzykawkę wypełnioną tajemniczą substancją. Kuroko nie miał ochoty dowiadywać się co jest w środku ani, tym bardziej, testować działania owej cieszy. Jednak Hanamiya miał inne plany.

- Pewnie zastanawiasz się co jest w tej strzykawce, co? - zapytał, a po chwili dodał: - A, racja. Przecież nie możesz mi odpowiedzieć.

Jeszcze przed rozpoczęciem bicia, Hanamiya zakneblował Tetsuyę, żeby ten nie krzyczał zbyt głośno. Mówił, że chce zachować te dźwięki na inną czynność.

- Ta substancja sprawi, że staniesz się całkowicie rozluźniony i będziesz silniej odczuwał potrzebę seksualnego zaspokojenia – powiedział czarnowłosy uśmiechając się złowieszczo na widok przerażenia malującego się na twarzy błękitnowłosego. - A przynajmniej tak właśnie słyszałem. Może to sprawdzimy?

Hanamiya podszedł do łożka i pochylił się nad Tetsuyą, który podjął próbę uwolnienia się z więzów, którymi był przywiązany do wezgłowia łóżka, ale na próżno. Gdy Hanamiya przyłożył już igłę do ramienia Tetsuyi, usłyszeli odgłos otwieranych, a właściwie wywarzanych, drzwi wejściowych. Makoto odsunął się dokładnie w momencie, kiedy drzwi do sypialni otworzyły się z hukiem, a do środka wpadł Kise, a zaraz za nim funkcjonariusze, przyjaciele i rodzice Kuroko.

- Tetsuyachii – powiedział przerażony Kise na widok ukochanego przywiązanego do łóżka i zakneblowanego.

Kuroko poczuł ulgę na widok swojego chłopaka w towarzystwie policjantów i innych znanych mu osób, ale to uczucie szybko minęło, kiedy Hanamiya chwycił go za rękę i chciał wpuścić mu do organizmu zawartość strzykawki. Nie udało mu się tylko dlatego, że policjanci szybko zareagowali.

- Puszczajcie mnie – zawołał Hanamiya, kiedy funkcjonariusze obezwładnili go i skuli mu ręce za plecami. - Czy wy wiecie kim ja jestem? Gorzko tego pożałujecie!

- Pańskie groźby nie robią na nas wrażenia – powiedział jeden z policjantów. - Hanamiya-san, jest pan aresztowany pod zarzutem handlowania ludźmi, uprowadzenia, pozbawienia wolności, tortur i próby gwałtu!

Hanamiya protestował, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Funkcjonariusze wyprowadzili biznesmena, a w tym czasie Kise podbiegł do łóżka i uwolnił Kuroko z więzów. Jak tylko to zrobił, przytulił błękitnowłosego do piersi. Tetsuya wtulił się w niego ignorując ból i pieczenie świeżych ran.

- Ryouta-kun..., przyszedłeś po mnie – wyszeptał Kuroko.

- Oczywiście, że po ciebie przyszedłem, kochanie. Nieważne dokąd Hanamiya by cię zabrał, szukałbym cię tak długo, aż bym znalazł.

Usłyszawszy to, Kuroko nie był w stanie powstrzymać łez. Wypłakał cały swój strach, który dusił w sobie od chwili, kiedy obudził się w tym pomieszczeniu. Czuł też niewysłowioną ulgę, że znaleziono go w samą porę, zanim Hanamiya zdążył zrobić mu coś gorszego niż cięcie i bicie.

Błękitnowłosy uspokoił się dopiero po kilku minutach, a kiedy to nastąpiło, Ryouta spojrzał na ciało ukochanego. Ujrzawszy nowe rany na ramionach i torsie Kuroko, z trudem się powstrzymał, żeby nie pobiec za funkcjonariuszami i dorwać Hanamiyę. Biłby go do utraty przytomności.

O ile blondynowi udało się jakoś powstrzymać, Aomine i Kagami wykazali mniejsze opanowanie. Właściwie już byli na zewnątrz, kiedy Akashi zawołał za nimi, żeby się powstrzymali. Hanamiyą zajmie się policja, a oni muszą zająć się Tetsuyą. Obaj koszykarze zacisnęli pięści i posłusznie wrócili.


***


Kuroko został zabrany do szpitala, gdzie się nim zajęto. Lekarz nie chciał go wypuścić przez kilka dni, więc Kise poinformował dyrektora przedszkola, że Tetsuyi nie będzie przez ten czas w pracy. Na szczęście obrażenia nie były poważne. Kuroko był bardzo wdzięczny przyjaciołom i rodzicom, że zareagowali tak szybko. Dzień po tym, jak Hanamiya został aresztowany, postawiono mu zarzuty nie tylko za wcześniejsze przestępstwa, ale też za usiłowanie zabójstwa. Okazało się, że w strzykawce, faktycznie był środek odurzający, ale dawka była śmiertelna.

Biznesmen otrzymał karę dożywotniego pozbawienia wolności i stracił cały swój majątek.

Kise bezzwłocznie poinformował o tym ukochanego, który poczuł ulgę, że wreszcie uwolnił się od Hanamiyi. Tym razem na dobre.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro