Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział piętnasty

Na biurku w gabinecie młodego prezesa jak zwykle zalegały papiery. Chociaż Akashi Seijuurou był bardzo dokładnym i zorganizowanym przedsiębiorcą, nieraz zdarzało mu się tyle pracy, że musiał zostawać do późna.Tak samo było też w tym przypadku, lecz to nie z powodu pracy. Papiery zalegające na jego biurku dotyczyły śledztwa w sprawie pożaru mieszkania Kuroko i Kagamiego, były także pośród nich raporty od jego agentów. Jednak obie sprawy utknęły w martwym punkcie. Policjanci doszli do wniosku, że ktoś celowo podłożył ogień i próbowali ustalić kto, a szpiedzy nie znaleźli nic nowego.

Fuksjowowłosy westchnął. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby ktoś coś przed nim ukrywał, a już na pewno nie tak długo. Przecież w ciągu kilku miesięcy powinni już na coś trafić, ale wyglądało na to, że Hanamiya zbyt dobrze zacierał za sobą ślady. Chociaż nie można było tego samego powiedzieć o śladach, które zostawił na ciele Kuroko. Tetsuya szukał u Akashiego pomocy, kiedy Hanamiya przestał starać się o wyleczenie jego ran i Seijuurou zabierał go do znajomego lekarza. Kiedy sobie o tym przypomniał, pomyślał, że może doktor będzie wiedział. Całkiem możliwe, że Kuroko mu się zwierzył.

Nie zwarzając na późną porę, Akashi wyciągnął telefon i wybrał numer z listy kontaktów. Nie musiał długo czekać, bo lekarz odebrał po trzecim sygnale.

- Czy ty wiesz, która jest godzina, Akashi? - rozległ się niski, stanowczy i podszyty gniewem głos. - Po co dzwonisz do mnie po dwudziestej drugiej?

- Witaj, Shintaoru. Dawno się nie słyszeliśmy, a jeszcze więcej czasu minęło od kiedy ostatni raz spotkaliśmy się osobiście - powiedział Akashi wcale nie przejmując się tym, że rozzłościł swojego rozmówcę.

- Tylko po to dzwonisz? Jeśli tylko po to, to daj mi spać. Dobranoc.

- Shintaoru, przecież nie jesteś już śpiący.

Z słuchawki dobiegł Akashiego pełen niezadowolenia niski pomruk i fuksjowowłosy uśmiechnął się triumfalnie. Trafił w dziesiątkę, bo jak się człowiek zdenerwuje, to ochota na sen przechodzi niemal natychmiast. Lekarz poprosił go by poczekał. Seijuurou usłyszał ciche skrzypnięcie łóżka, co oznaczało, że faktycznie obudził przyjaciela, a po kilku sekundach, medyk zapytał:

- To czego chcesz?

- Informacji, których tylko ty możesz mi udzielić. - Seijuurou spoważniał. - Pamiętasz jak przyprowadziłem do ciebie Kuroko Tetsuyę?

- Pamiętam. A co? Źle się czuje? Coś mu grozi? Żeby nie było, pytam bo był kiedyś moim pacjentem, a nie dlatego, że się martwię, czy coś.

Akashi znowu się uśmiechnął, tym razem z rozbawieniem. Jego wieloletni przyjaciel, Midorima Shintarou, zgrywał chłodnego, ale tak naprawdę był bardzo troskliwy. Wiedział o tym każdy, kto go znał, chociaż takich osób nie było wiele.

- Z tego co wiem, ma się dobrze, ale... nie mogę powiedzieć, że nic mu nie grozi.

- Co? Akashi o czym ty mówisz?

- Hanamiya chce go zabić. Nasłał na niego zabójców.

Zapadła cisza. Przez jakiś czas, żaden się nie odezwał, aż w końcu Midorima spytał Akashiego, czy wie, dlaczego Hanamiya chce zabić byłego kochanka.

- Miałem nadzieję, że tobie coś wspomniał - przyznał Akashi.

- Wybacz, Akashi, ale tu ci nie pomogę. Mogę oczywiście przejrzeć kartę Kuroko, ale wątpię, żebym coś tam znalazł. Dam ci znać jutro.

- Dobrze. Dziękuję, Shintaoru. I do usłyszenia.

- Dobranoc.

Akashi westchnął. Po raz pierwszy w życiu znalazł się w kropce. Nie miał pojęcia co zrobić, żeby jakoś popchnąć śledztwo do przodu. Czuł się kompletnie bezradny i sfrustrowany. Nigdy wcześniej się tak nieczuł i wiedział z całą pewnością, że nie podoba mu się to uczucie. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby nie mógł znaleźć poszukiwanych informacji, nieważne jak długo i wytrwale szukał. W żaden sposób nie mógł odkryć, czego dowiedział się Kuroko, ale podejrzewał, że musiało być to coś okropnego albo nielegalnego. Może nawet jedno i drugie.

Mężczyzna uznał, że na ten dzień nic więcej nie zdoła zrobić w tej sprawie. Westchnął ciężko i zaczął się szykować do powrotu do domu. Może następnego dnia dowie się czegoś więcej.

Jednak nowy dzień nie przyniósł nowych wieści. Midorima, zgodnie z obietnicą, zajrzał w dokumentację Tetsuyi, ale nie znalazł tam nic, poza opisem ran zadanych przez Hanamiyę i stanu psychicznego Kuroko. Shintarou żałował, że nie mógł być bardziej pomocny, ale Akashi i tak był mu wdzięczny za pomoc.

Akashi z ciężkim sercem pomyślał, że zaczynają kończyć mu się opcje. Jeśli nie może dowiedzieć się, co takiego odkrył Tetsuya bez konieczności pytania niebieskowłosego, to chyba jednak będzie musiał go o to zapytać.

***

Midorima Shintarou siedział w swoim gabinecie, w szpitalu w Kyoto i przeglądał karty pacjentów. A właściwie tylko jednego - Kuroko Tetsuyi. Parę lat temu, kiedy pracował w Tokio, Akashi przyprowadził do niego niebieskowłosego mężczyznę, który był po prostu w strasznym stanie. Potem Kuroko Tetsuya przychodził do niego niemal codziennie z nowymi ranami, ale uparcie nie chciał powiedzieć skąd je miał. Dopiero, kiedy zjawił się z paskudnym rozcięciem między łopatkami, Midorima zmusił go, żeby wyjawił skąd te rany. Shintarou nie pojmował jak można godzić się na takie cierpienie, ale Tetsuya odrzekł, że rany zadawane przez Hanamiyę są niczym w porównaniu do tej, którą nosił w sercu. Nie chciał rozwijać tego tematu, a Midorima nie naciskał.

Potem Kuroko złożył mu wizytę jeszcze kilka razy, a następnie wyjechał z Tokio. Od tamtej pory się nie widzieli.

- Shin-chan - rozległ się czyjś głoś wytrącając Midorimę z rozmyślań.

Midorima spojrzał na osobę, która właśnie weszła do jego gabinetu. Był to jego przyjaciel z gimnazjum, Takao Kazunari. Niewysoki mężczyzna o szarych oczach i czarnych włosach z zapuszczoną grzywką rozczesaną na boki, dzięki czemu nie przesłaniała mu widoku. Ubrany był w kitel, a przez szyję miał przewieszony stetoskop.

- O co chodzi, Takao? - zapytał Midorima odkładając papiery na biurko.

- Czy coś się dzieje? Od rana jesteś jakiś zamyślony.

Shintarou westchnął. Już dawno się przekonał, że Kazunari może czytać z niego jak z otwartej książki i tym razem, jego podły nastrój został dostrzeżony przez czarnowłosego. Odchylił się w fotelu i powiedział, że Kuroko Tetsuya prawdopodobnie ma jakieś kłopoty. Usłyszawszy to, Kazunari uniósł brwi, a w szarych tęczówkach błysnął niepokój. Choć widywał Kuroko Tetsuyę tylko jako pacjenta, zdążył go polubić. Wiedział, że ci dwaj są przyjaciółmi ze szkoły i, że wiele dla siebie nawzajem znaczą.

- Co mu jest? Znowu jakiś łajdak się nad nim znęca?

- Akashi nie zdradził mi szczegółów, ale w przyszłym tygodniu będę jechał do Sagamihary. Może, jak szczęście dopisze, to się z nim spotkam.

- Mogę pojechać z tobą, Shin-chan?

Midorima kiwnął głową, Kazunari i tak miał mieć wolne przez cały następny tydzień, więc mogą pojechać razem. Nawet jakby nie miał, to Shintarou mógłby mu go dać, w końcu był dyrektorem szpitala. Takao podziękował i wyszedł z gabinetu. Kiedy tylko drzwi się za nim zamknęły, Midorima wyciągnął z kieszeni kitla zdjęcie i spojrzał na osobę na nim uwiecznioną. Na jego twarzy pojawił się ciepły uśmiech.

„Już w przyszłym tygodniu się spotkamy" pomyślał zadowolony. „Nie mogę się doczekać".

***

Himuro, po odrzuceniu przez Kagamiego, nie umiał znaleźć sobie zajęcia. Po zamknięciu oczu wciąż stawał mu przed oczami Taiga obejmowany przez Aomine Daikiego. Ciemnoskóry brzmiał naprawdę poważnie i nie wyglądał na takiego, który w obawie przed pogardą ze strony społeczeństwa powie, że uczucia wyznał dla żartu. Tatsuya żałował, że był takim tchórzem. Gdyby zachował się inaczej, może dzisiaj on i Kagami byliby parą albo przynajmniej Himuro nie czułby się tak podle przez te wszystkie lata.

W uszach wciąż dźwięczały mu słowa Kagamiego, że kogoś kocha. Miał nadzieję, że ta osoba da mu szczęście, na które czerwonowłosy w pełni zasługuje. Był naprawdę wspaniałą osobą i powinien być szczęśliwy.

Po kilku godzinach leżenia w łóżku bez możliwości zaśnięcia i przewracania się z boku na bok, Himuro stwierdził, że im szybciej znów zacznie myśleć o Kagamim jak o bracie, tym lepiej. Trzeba pogodzić się z odrzuceniem i ruszyć dalej, choć nie zawsze jest to takie proste jakim się wydaje. Na chwilę obecną Tatsuya nie umiał wyrzucić Kagamiego z serca i prawdopodobnie jeszcze przez dłuższy czas nie będzie w stanie, ale cieszył się, że przynajmniej nie stracił jego przyjaźni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro