Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział piąty

- Kuroko-sensei!

Czyjś głos wyrwał Tetsuyę z rozmyślań, w których przeniósł się znowu do poprzedniego dnia. Już trzeci raz tego dnia.

- Słucham, Miki-chan?

Jedna z jego uczennic, Sumizone Miki, wytrąciła go z rozmyślań aby przekazać mu, że skończyła zadanie i chciała zapytać czy może pójść się pobawić. Kuroko wziął od niej zeszyt i pozwolił jej na zabawę. Przejrzał pracę dziewczynki, starając się skupić na wykonywanej czynności. Nie było to łatwe, ponieważ ciągle przypominał sobie trening swoich przyjaciół nie mogąc dociec dlaczego właściwie Taiga i Aomine się nie dogadują.

Postanowił, że zapyta go o to jak tylko wróci do domu.

Kiedy Tetsuya znalazł się w mieszkaniu swoim i Taigi powitał go smakowity zapach. Kagami wrócił wcześniej i zabrał się za robienie obiadu, choć tego dnia była kolej niebieskowłosego. Kiedy Tetsuya mu o tym przypomniał, czerwonowłosy tylko wzruszył ramionami twierdząc, że nudziło mu się samemu w domu, więc chcąc się czymś zająć ugotował obiad.

- Taiga, dlaczego właściwie nie dogadujesz się z Aomine-kunem na treningach?

- Jego spytaj czemu ciągle się mnie czepia – odrzekł na to Kagami. – Ja nie szukam zaczepki, inicjatywa zawsze wychodzi z jego strony.

- Zawsze?

- Tak, zawsze. Od kiedy dołączyłem do drużyny, Aomine ciągle wytyka mi jakieś błędy. Zupełnie jakby chciał dać mi do zrozumienia, że nie ma dla mnie miejsca w drużynie.

Kuroko patrzył na przyjaciela, a widząc ból w jego oczach, podszedł i objął go chcąc pocieszyć. Taiga przyjął pocieszenie od przyjaciela i poklepał go delikatnie po plecach. Tetsuya dobrze wiedział, jak to jest widzieć codziennie ukochaną osobę i spotykać  z jej strony tylko niechęć i chłód. Już kiedyś doświadczył czegoś podobnego. W liceum zakochał się w jednym chłopaku, ale nie mając odwagi mu tego wyznać, trzymał się z boku. Ilekroć próbował z nim pogadać, on kazał mu spadać. Za każdym razem, kiedy był odpychany, inny przyjaciel z dzieciństwa przychodził mu z pomocą.

Niebieskowłosy nie rozumiał, czemu Aomine tak postępuje. Przecież już z daleka było widać, że Kagami nie był mu obojętny, więc czemu? Chyba będzie musiał z nim pogadać. Zapytał Taigę, czy może zadzwonić z jego telefonu do trenera, a Kagami powiedział, że nie ma nic przeciwko temu. Kuroko zapytał pana Kagetorę czy mógłby mu powiedzieć, gdzie mieszka Aomine, bo chciał z nim porozmawiać.

- Kuroko-san, nie powinienem udzielać panu tej informacji – odpowiedział na to trener. – Ale słyszałem o panu dużo dobrego od Kagamiego i ufam, że nie przekaże pan tej informacji dalej.

- Ma pan moje słowo, Aida-san.

Mężczyzna podał mu adres, a Kuroko niezwłocznie się tam udał. Zadzwonił po taksówkę, która przyjechała po kilkunastu minutach, a sama droga nieco się dłużyła ze względu na korki. W końcu dojechali na miejsce. Kuroko zapłacił kierowcy i podszedł do furtki. Zadzwonił do domofonu i ku jego zdumieniu głos, który usłyszał wydawał mu się dziwnie znajomy.

- Tak, słucham?

- Dzień dobry. Nazywam się Kuroko Tetsuya, chciałem porozmawiać z Aomine Daikim. Zastałem go?

Przez chwilę panowała cisza.

- Kurokochii? – rozległo się w końcu. – To ty?

- Kise-san?

- Tak, to ja. Wchodź.

***

Kise akurat siedział w salonie, kiedy zadzwonił domofon. Wstał niechętnie z kanapy i poszedł do przedpokoju. Idąc korytarzem pomyślał, że jeśli to znowu jakaś fanka, to wezwie policję. No poważnie, żeby nawet w domu jego i Aomine nachodzili fani, to już przesada.

- Tak, słucham? – zapytał podnosząc słuchawkę.

Usłyszawszy znajomy głos, nie dowierzał przez krótką chwilę, a następnie wpuścił gościa. Jak tylko rozległo się pukanie, Kise natychmiast otworzył drzwi.

- Kurokochii – uśmiechnął się na widok znajomego niebieskowłosego mężczyzny, który wpatrywał się w niego z niemym zdumieniem. – Witaj w moim domu! To znaczy, moim i Aominechiiego. Wchodź, wchodź, rozgość się.

Kuroko wszedł do holu, przeprosił za najście i zdjął buty oraz kurtkę. Następnie Ryouta zaprosił go do salonu i zaproponował coś do picia. Tetsuya poprosił o herbatę, a blondyn zniknął w kuchni i po kilku minutach wrócił niosąc dwie filiżanki z herbatą.

- Słodzisz, Kurokochii? – zapytał Kise.

- Jedną łyżeczkę.

- Zaraz przyniosę cukier.

Gdy blondyn wrócił z cukiernicą i łyżeczką, usiadł na kanapie obok gościa. Kuroko posłodził herbatę i upił łyk. Bardzo mu smakowała.

- Co cię tu sprowadza, Kurokochii? – zapytał Kise.

- Chciałbym porozmawiać z Aomine-kunem – odpowiedział Kuroko. – Zastałem go?

- W tej chwili nie. Wyszedł do sklepu, ale niedługo powinien wrócić. A o czym chcesz z nim rozmawiać, jeśli wolno wiedzieć?

- Chcę go tylko o coś zapytać. Chodzi o naszego wspólnego znajomego.

- Może ja mógłbym ci pomóc?

- To bardzo miłe z twojej strony, Kise-san, ale chyba tylko Aomine-kun może odpowiedzieć na moje pytania.

- Wierz mi, mieszkamy ze sobą już od bardzo dawna i dobrze go znam.

- Nie wątpię.

Rozmowa przebiegała im bardzo spokojnie i przyjemnie, tak samo jak podczas poprzedniego spotkania. Nawet nie zauważyli, kiedy do domu wrócił Aomine. Zorientowali się dopiero, kiedy stanął w progu i zobaczył gościa.

- Tetsu?

Kise i Kuroko przerwali rozmowę i spojrzeli na ciemnoskórego.

- Aominechii, witaj w domu – powiedział Kise.

- Aomine-kun, witaj. Przepraszam za najście, ale chciałem z tobą porozmawiać.

- Nic się nie dzieje, Tetsu. O czym chciałeś porozmawiać?

- O twoich relacjach z Taigą-kun.

Aomine spojrzał uważnie na błękitnowłosego mężczyznę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, patrzenie w oczy też na nic się zdało. Aomine już dawno się przekonał, że Kuroko zbyt dobrze ukrywał swoje myśli, żeby dało się z niego cokolwiek wyczytać.

- Tetsu, bardzo cię lubię i szanuję, ale moje relacje z Kagamim, nikogo nie powinny obchodzić. Ciebie także nie.

- Nie zgadzam się z tym. Aomine-kun, to co robicie może podzielić drużynę. Jak to się dzieje, że przy naszych wspólnych rozgrywkach jakoś się dogadujecie, a przy drużynie już nie?

- Tetsu, jak mówiłem...

- Zakochałeś się w nim, prawda?

Zapadła cisza. Aomine rozchylił usta słysząc słowa niebieskowłosego mężczyzny. Ta cisza utwierdziła Kuroko w przekonaniu, że się nie mylił. Daiki próbował się jakoś wykręcić, ale nie zdołał.

- Od jak dawna o tym wiesz, Tetsu?

- Od jakiegoś czasu. Nie umiem precyzyjnie określić. Zauważyłem jak na niego patrzysz.

- Aha.

Aomine usiadł w fotelu i wsparł głowę na dłoni. Po dłuższej chwili milczenia, przyznał niebieskowłosemu rację. Kiedy Kuroko zapytał go czemu tak odpycha od siebie ukochaną osobę, Aomine niespodziewanie wybuchnął:

- Co czuję do Kagamiego i jak go traktuję, to nie jest twoja sprawa, Tetsu! Nie wiesz jak to jest kochać przedstawiciela tej samej płci i wykorzystywać przyjaciela jako substytut!

Kuroko patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, w których pojawił się ból. Nie wiedział, że Aomine tak się zdenerwuje, chciał tylko żeby stosunki między jego przyjaciółmi trochę się ociepliły. Nagle do Daikiego dotarło co powiedział i zakrył usta dłonią.

- Tetsu, przepraszam ja...

- Aomine-kun – przerwał mu Kuroko. – Przyszedłem z tobą porozmawiać, bo boli mnie to jak traktujesz mojego przyjaciela z dzieciństwa i on nawet nie wie czym sobie zasłużył na taką niechęć z twojej strony. Podejrzewałem, że się w nim zakochałeś. Nie martw się, nie powiem mu tego. A teraz, jeśli mi wybaczycie, pójdę już. Obiecałem Taidze, że wrócę przed zmierzchem.

Kuroko wstał, podziękował za gościnę i ruszył do drzwi. Kise również wstał i odprowadził gościa, a Aomine nadal siedział nie mogąc zebrać myśli.

- Kurokochii, nie złość się na Aominechiiego – poprosił Kise. – On jest po prostu... sfrustrowany i tyle.

- Jasne, rozumiem. Nie złoszczę się, tylko jestem bardzo zaskoczony jego wybuchem. Chociaż w tym, co powiedział pod wpływem emocji jest ziarno prawdy.

Blondyn przyjrzał się uważnie niższemu mężczyźnie i zastanawiał się w czym jego współlokator miał rację. Nie znał Kuroko wystarczająco długo, żeby domyśleć się od razu. Może, i tylko może, Kuroko nie wiedział jak to jest kochać osobę tej samej płci. Trochę szkoda, bo Kise miał nadzieję na umawianie się z Tetsuyą, jednak jeśli błękitnowłosy nie będzie zainteresowany, to Ryouta nie będzie na niego naciskał. Kuroko założył buty oraz kurtkę i już miał wyjść, kiedy model nagle załapał go za łokieć.

- Czekaj, Kurokochii. Czy..., dasz mi swój numer? Przy naszym pierwszym spotkaniu zapomniałem o niego poprosić.

- Po co ci mój numer, Kise-san?

- Miałem nadzieję, że... będziesz chciał się jeszcze ze mną spotkać – odpowiedział myśląc jedno-cześnie o tym, że nie ma ochoty spotykać się z osobami, które widzą w nim tylko jego ładną twarz i nic poza tym. – Ale jeśli nie chcesz, to...

- W porządku.

Kise zaniemówił wpatrzony w błękitnowłosego. Kuroko wyciągnął telefon i zapisał numer do blondyna. Następnie zadzwonił do niego i rozłączył się po drugim sygnale. Ryouta podziękował i odprowadził Tetsuyę do furtki. Kiedy taksówka przyjechała, mężczyzna patrzył jak pan przedszkolanek wchodzi do pojazdu, a potem odjeżdża. Kise wrócił do domu akurat w momencie, kiedy Aomine wybiegł z salonu.

- Czy Tetsu... już pojechał?

- Tak. Chwilę temu.

Aomine przyłożył dłoń do czoła. Był nieco przybity. Nie chciał tak wybuchać przy Kuroko, zwłaszcza, że cenił sobie jego przyjaźń. Aż za dobrze zdawał sobie sprawę, że jeden taki wybryk może zniszczyć ich relacje, a tego nie chciał.

- Cholera – mruknął Daiki wyraźnie zły na siebie. – Będę musiał go przeprosić przy następnej okazji. O ile się taka nadarzy.

- Na pewno się nadarzy, Aominechii – uśmiechnął się Kise. – W końcu macie wspólnego znajomego. Może znów zaprosi go na trening.

- Oni razem mieszkają, Kise.

Blondyn przez chwilę się nie odzywał, przyswajając dopiero co zasłyszaną informację.

- Nie wiedziałem. No ale to chyba lepiej, prawda? Spotykając się z Kagamim, może spotkasz Kurokochiego?

- Raczej nie. Wracając z treningu idziemy w różne strony.

Kise westchnął. Już zupełnie nie wiedział jak poprawić humor przyjacielowi. Zresztą nigdy nie był tak do końca dobry w pocieszaniu. Poszedł na górę, do swojego pokoju i wziął do ręki komórkę. Zapisał sobie kontakt z ostatniego połączenia, a potem przez jakiś czas siedział przy biurku wpatrując się w wyświetlacz z zadowoleniem.

„Mam numer Kurokochiiego" powtarzał sobie w myślach wciąż nie mogąc w to uwierzyć. „Ustawię specjalny dzwonek".

***

Następnego dnia Kuroko udał się ze swoją grupą przedszkolaków na wycieczkę do muzeum. Po drodze, wielokrotnie miał wrażenie, że przechodnie patrzą na niego z niesmakiem. Co prawda, nie wszyscy, ale znaczna większość.

Ponieważ przedszkole, w którym pracował było znane z nauczania tolerancji, wielu ludzi nie pochwalało faktu, że geje pracują jako wychowawcy w przedszkolu. Znaleźli się nawet tacy, którzy zaczęli go wyzywać i mieszać z błotem. Nazywali go pedałem, który, aby zaspokoić swoją potrzebę posiadania rodziny musi opiekować się cudzymi dziećmi, bo własnych mieć nie będzie.

- Faceci uprawiają seks wyłącznie z kobietami! – zawołał ktoś.

- Znajdź se kobietę! Faceci tylko z kobietami! Nie z innymi facetami!

- Powinni zakazać gejom pracy przy dzieciach! Jeszcze się nauczą paskudnych zwyczajów!

Kuroko znosił to z kamienną twarzą, ale kiedy któraś z kobiet zawołała, że geje są przeciwni naturze i, że w ogóle nie powinni byli się urodzić, jedno z dzieci spojrzało najpierw na nią, a potem na Kuroko i spytało:

- Sensei, dlaczego ta pani mówi, że jesteś przeciwny naturze i powinieneś nie żyć?

- Ja wcale nie chcę, żeby Kuroko-sensei umarł – dodała jedna z dziewczynek.

- On wcale nas nie uczy złych zwyczajów! Kuroko-sensei jest najlepszy na świecie! – rozległ się jeszcze jeden dziecięcy głos i chwilę później cała piętnastoosobowa grupka dzieci rozpłakała się i wszystkie otoczyły Kuroko i przytuliły się do niego i do siebie nawzajem.

Widząc swoich podopiecznych w tak opłakanym stanie i tak roztrzęsionych, Tetsuya nie wytrzymał.

- Myślicie, że jesteście tacy wspaniali, bo pociągają was wyłącznie przedstawiciele płci przeciwnej?! – spytał chłodno Kuroko. – Myślicie, że tylko kobieta z mężczyzną nadają się do opieki nad dziećmi?! A ILU RODZICÓW Z „NORMALNYCH" ZWIĄZKÓW PORZUCA SWOJE DZIECI?! ILU OJCÓW I ILE MATEK ZNĘCA SIĘ NAD DZIEĆMI?! FIZYCZNIE! PSYCHICZNIE! WYKORZYSTUJE JE SEKSUALNIE! CZY KTOKOLWIEK Z WAS, TAK ZWANYCH „NORMALNYCH" LUDZI POMÓGŁ TAKIEMU DZIECKU?! A ILU Z WAS MILCZAŁO I UDAWAŁO, ŻE NIC SIĘ NIE DZIEJE, BO DZIECKO BYŁO W „NORMALNEJ" RODZINIE! ILU Z WASZYCH „NORMALNYCH" ZNAJOMYCH TAK POSTĘPUJE?!

Kuroko zacisnął pieści i patrzył na ludzi z wyraźną wściekłością w oczach. A kiedy ktoś z tłumu krzyknął:

- A skąd ty wiesz, jacy my jesteśmy?!

Kuroko zawołał:

- WIEM I WIDZĘ! SPÓJRZCIE CO ZROBILIŚCIE TYM DZIECIOM! TO MIAŁA BYĆ DLA NICH WSPANIAŁA I POUCZAJĄCA WYCIECZKA! A TERAZ?!

Kuroko wziął głęboki oddech i dodał już spokojniej:

- Właśnie te dzieci skrzywdziliście. Pomyślcie o tym, co właśnie im zrobiliście.

Kuroko skupił swoją uwagę na dzieciach i głaskając je po głowach, powiedział do nich:

- Przepraszam was, kochane dzieci. To jest przykra sytuacja, ale nie wszyscy dorośli są tak uprzedzeni.

W otaczającym tłumie zapadło milczenie, ludzie zaczęli patrzeć na siebie niepewnie i speszeni zaczęli się rozchodzić. Kuroko mógł znieść dużo obelg rzucanych w jego stronę, ale wszystko ma swoje granice. Zwłaszcza wtedy, kiedy ktoś mówił, że homoseksualiści są przeciwni naturze. Za bardzo przypominało mu to bolesną przeszłość i na dodatek przestraszyło jego podopiecznych, a to tylko dodało oliwy do ognia. Kiedy sytuacja się uspokoiła i dzieci przestały płakać, Kuroko zabrał je w dalszą drogę, zupełnie nieświadom faktu, że z daleka obserwował go Kise.

Blondyn od dłuższego czasu wstrzymywał oddech czekając na rozwój wypadków, w razie potrzeby gotów interweniować. Nie sądził, że Kuroko może być taki groźny, kiedy się zdenerwuje. Pomyślał, że właśnie był świadkiem, jak Tetsuya odsłania swoją mroczniejszą stronę i uznał, że nie chce kiedykolwiek być obiektem złości niebieskowłosego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro