Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty siódmy


Aomine, Kise, Kagami i bliźniaki wpatrywali się w błękitnowłosego mężczyznę bez słowa. Po jakimś czasie nastolatkowie stwierdzili, że to dobra decyzja, ale mężczyźni nie wypowiedzieli się na ten temat. Znali sytuację tylko z punku widzenia Kuroko, wówczas gdy bliźniaki wiedziały, co sądzą rodzice. Dlatego stwierdzili, że nie mogą uznać, czy Kuroko podjął słuszną decyzję. Sam się o tym przekona.

- Kiedy zamierzasz się z nimi spotkać? - zapytał Kise.

- Tego nie wiem – odpowiedział Kuroko. - Wolałbym z tym poczekać, ale jednocześnie, nie chcę zwlekać zbyt długo.

- To może spotkaj się z nimi na stuleciu powstania szkoły? - zasugerował Natsuki.

- Trzy tygodnie to chyba odpowiednia ilość czasu – dodała Kiyomi. - Nie spotkasz się z nimi od razu i nie będziesz zbyt długo zwlekał.

Kuroko spojrzał na Kise i Aomine. Zapytał ich, czy będą przy nim w trakcie tego spotkania i obaj potwierdzili. Wtedy dopiero Tetsuya wyraził zgodę, żeby spotkać się z rodzicami właśnie wtedy. Kagami zapytał, czy też mógłby pojechać i bliźniaki odrzekły, że nie powinno być kłopotu, o ile nie będzie brał udziału w spotkaniu dyrektora z dawnymi i obecnymi członkami klubu, którego pan Shiraishi był prowadzącym.

- Taiga wie jakie to były zajęcia – powiedział Aomine. - Spokojnie, nikomu nie powie.

- W takim razie chyba będzie mógł pan być obecny – stwierdziła Kiyomi.

Ponieważ było już późno, wszyscy udali się do sypialni. Bliźniaki dostały sypialnię, którą kiedyś zajmowali Kuroko i Kagami, ale od kiedy byli w związkach z Aomine i Kise, dzielili pokoje z ukochanymi. Na pytanie od kiedy mieszkają razem, Daiki odrzekł, że wcześniej przez kilka lat w tym domu mieszkali tylko on i Kise. Kuroko i Kagami wprowadzili się do nich niecały rok temu, po tym jak ich mieszkanie w centrum poszło z dymem.

- Czy nikomu nic się nie stało? - zapytał Natsuki.

- Nie – odpowiedział spokojnie Tetsuya. - Tak się złożyło, że Taiga-kun wyjechał do Tabayamy na trening, ale zapomniał lunchu. Ryouta-kun był na tyle miły, że mnie tam zawiózł. Na miejscu dostałem telefon od Akashiego-kun, że w naszym mieszkaniu wybuchł pożar. Wtedy Ryouta-kun zaproponował nam wspólne mieszkanie.

Następnie wszyscy weszli do swoich sypialni. Tetsuya leżąc w łóżku, objęty przez Ryoutę, zapytał go co sądzi o jego decyzji odnośnie spotkania z rodzicami. Blondyn odrzekł, że to zależy od punktu widzenia. Niektórzy byliby zdania, że Tetsuya powinien zastosować się do życzenia rodziców, tylko ze względu na fakt, że są jego rodzicami. Z kolei inni stwierdziliby, że mężczyzna ma pełne prawo mieć żal do rodziców i nie chcieć się z nimi widzieć, za wyzywanie go i wyrzucenie z domu tylko dlatego, że jest gejem. Osobiście, Ryouta uważał, że Tetsuya podjął dobrą decyzję, bo mając możliwość porozmawiania z rodzicami, może będzie mógł dowiedzieć się dlaczego tak go potraktowali.

- A nie sądzisz, że są po prostu uprzedzeni? - zapytał Kuroko.

- Bardzo w to wątpię. W końcu oboje pracowali jako zabójcy, więc muszą mieć otwarte umysły.

Tetsuya miał co do tego sprzeczne uczucia. Sięgając pamięcią wstecz, przypomniał sobie, że jego rodzice nigdy nie mówili o gejach. Jeśli jednak wspomniało się o tego typu związku, oboje zdawali się emanować wściekłością. Kuroko nie wiedział dlaczego i nigdy o to nie pytał, w obawie, że zdenerwują się na niego o to, że w ogóle zadaje takie pytania.

W pewnej chwili, Tetsuya poczuł, że Kise przesunął dłoń z jego talii na klatkę piersiową i zaczął delikatnie pieścić. Oddech błękitnowłosego nieco przyspieszył, zwłaszcza wtedy, kiedy Ryouta przeniósł dłoń niżej i zaczął pieścić jego męskość przez materiał bokserek.

- Ryouta-kun – jęknął cicho Kuroko starając się, by nie słyszano go w sąsiednim pokoju. - Nie teraz. Przecież moje rodzeństwo śpi za ścianą.

- Są już wystarczająco duzi, żeby zrozumieć tego typu rzeczy – odrzekł Kise nie przerywając wykonywanej czynności. - Ale jeśli ci to przeszkadza, postaraj się powstrzymać swój głos, kochanie.

Kuroko kiwnął tylko głową i zakrył usta ręką, żeby nie było go słychać. Ryouta obszedł się z nim bardzo delikatnie, mając na uwadze, że Tetsuya musi iść rano do pracy.


***


Po powrocie z Sagamihary, Akashi wciąż nie mógł uwierzyć, że Hanamiya od kilkunastu lat handlował ludźmi, a on nie zdołał zdobyć na to żadnych dowodów. Właściwie nikomu wcześniej się to nie udało, nawet partnerom Makoto, którzy przecież byli blisko niego. Dokonał tego dopiero Kuroko Tetsuya, do którego Hanamiya był, wbrew pozorom, bardzo przywiązany. Przynajmniej tak było w raportach przysłanych mu przez szpiegów. Skoro był przywiązany do błękitnowłosego i wiedział, że jego tajemnica została odkryta, to będąc na miejscu Hanamiyi starałby się raczej uprowadzić Kuroko i gdzieś go zamknąć, a nie zabijać.

„Trochę czekałeś, Hanamiya" pomyślał Seijuurou patrząc na dysk USB, który wziął od Tetsuyi. „W ciągu sześciu lat, wiele się mogło wydarzyć".

Jego rozmyślania przerwało wejście jego ojca do pokoju.

- Seijuurou, jakie dowody dał ci, Tetsuya-kun?

Fuksjowowłosy bez słowa otworzył laptop i podłączył do niego urządzenie. Po obejrzeniu dowodów, pan Akashi wymienił spojrzenia z synem.

- Seijuurou, zdajesz sobie sprawę ile może zająć udowodnienie, że zdjęcia nie są sfabrykowane, a osoby pojawiające się w nagraniach, zachowały się tak, bo często to robią, a nie dlatego, że Tetsuya-kun ich do tego wynajął?

- Wiem, ojcze. Ze względu na miejsce w kolejce, nie da się stwierdzić, kiedy będziemy tego pewni.

- Jednakże..., mam przyjaciela, który przez wiele lat pracował w policji i zajmował się właśnie takimi sprawami. Jemu może to zająć więcej czasu, biorąc pod uwagę, że nie ma takich możliwości jak policja, ale myślę, że mógłby się tym zająć, gdy tylko mu o tym powiem.

Seijuurou kiwnął głową, a jego ojciec zadzwonił do przyjaciela i umówił się z nim na spotkanie. Ze względu na nadmiar obowiązków, zdołali się spotkać dopiero na początku marca. Mężczyzna wysłuchawszy historii Seijuurou, natychmiast zdeklarował się sprawdzić autentyczność dowodów obciążających Hanamiyę. Akashi podał mu pendrive'a mówiąc, że wszystkie dowody są właśnie na tym dysku, a przyjaciel jego ojca stwierdził, że dzięki temu łatwiej będzie sprawdzić czy zdjęcia są prawdziwe.

- A nagrania? - spytał Seijuurou.

- Z tym raczej nie będzie problemu, bo tego typu nagrania bardzo ciężko jest sfłaszować. Ciekawi mnie, czemu twój przyjaciel nie poszedł z tym na policję wcześniej, Akashi-kun.

- Biorąc pod uwagę, że w tamtym czasie był zabawką Hanamiyi, bał się, że nikt mu nie uwierzy.

- No tak, to zmienia postać rzeczy. W każdym razie, Akashi-kun, jeśli za dowody dostarczone przez twojego przyjaciela, poręczy tak poważana osoba jak ty, nikt nie będzie śmiał wątpić w ich autentyczność.

Akashi doskonale zdawał sobie z tego sprawę i zastanawiał się czemu właściwie Tetsuya nie przyszedł z tym do niego. Odpowiedź sama mu się nasunęła, Hanamiya zapewne zagroził niebieskowłosemu, że jeśli komukolwiek o tym powie, coś złego stanie się jego przyjaciołom. To było do niego takie podobne, że aż oczywiste. Ile razy natknął się na taką informację w raportach od szpiegów? Już stracił rachubę. Przemoc, tortury, groźby były na porządku dziennym.

„Tetsuya, co cię skłoniło do wejścia w związek z takim psychopatą?" zapytał sam siebie Seijuurou. „Czy to przez bolesne słowa twoich rodziców? Bo powiedzieli, że homoseksualiści nie powinni istnieć? Czy może dlatego, że było ci obojętne z kim jesteś, żeby tylko zapełnić pustkę w swoim sercu i zaleczyć rany?"

Pytań było wiele, ale żadnej odpowiedzi. Seijuurou wątpił, żeby jakikolwiek powód był dobry, żeby wiązać się z takim sadystą jak Hanamiya. Jednak znając Tetsuyę najbardziej prawdopodobne było to, że nie chciał być sam. Przynajmniej teraz trafił na dobrego faceta, który nie będzie stosował wobec niego przemocy, zwłaszcza po to, by przetestować jego wierność. Tak robili niektórzy z byłych partnerów błękitnowłosego, a jeszcze inni bili go, kiedy spojrzał na innego mężczyznę. Kuroko zdecydowanie nie miał szczęścia do partnerów.

Tak było dopóki nie spotkał Kise Ryouty. Blondyn był bardzo opiekuńczy względem Tetsuyi i Seijuurou mógł być pewny, że przyjaciel nie zadzwoni do niego zapłakany.


***


W tym czasie, dwóch zabójców opracowywało plan jak uprowadzić błęktinowłosego mężczyznę. Wiedzieli, że nie będzie łatwo, biorąc pod uwagę, że chroniło go dwóch najlepszych zabójców. On sam, też miał opanowane jako takie podstawy samoobrony, o czym przekonał się Szary Płomień.

Kiedyś próbował go zlikwidować w ciemnej alejce, ale Kuroko uniknął jego ciosu. Co więcej zdołał pozbawić go broni i uciec, zanim mężczyzna podniósł się na nogi.

- Wiesz co, Szary Płomieniu? - odezwał się Łupieżca. - Zagłębiłem się dokładniej w przeszłość naszego celu i natrafiłem na coś bardzo ciekawego.

- Co takiego?

- Kuroko Tetsuya chodził do Teikou. Do szkoły podstawowej i gimnazjum.

Srebrnowłosy mężczyzna zmarszczył delikatnie czoło. Do czego zmierzał jego partner?

- Nie widywałeś go przypadkiem na korytarzach? - zapytał Łupieżca.

- A ty? Przecież też chodziłeś do Teikou.

- Raczej nie.

Szary Płomień westchnął i powiedział, że widywał Kuroko Tetsuyę. Parę razy przyłapał go na wpatrywaniu się w niego, a z tego spojrzenia szarooki wywnioskował, że Tetsuya się w nim zakochał. Dlatego właśnie, ilekroć blady nastolatek chciał z nim pogadać, on kazał mu się trzymać z daleka. Widział, że w ten sposób ranił młodszego kolegę, ale chciał dać mu do zrozumienia, że błękitnowłosy niema u niego szans. Mimo, że w jakiś sposób go zauroczył.

- Myślisz, że przyjedzie na setną rocznicę powstania szkoły? - zapytał czarnowłosy.

- Nie wiem, ale możemy się o tym przekonać – powiedział Szary Płomień. - Obaj dostaliśmy zaproszenia na uroczystość. Jak się zjawi, będziemy o tym wiedzieć.

- Dobry pomysł, Szary Płomieniu.

Łupieżca i Szary Płomień zabrali się za planowanie jak pojmać drobnego, błękitnookiego mężczyznę i doprowadzić go do Hanamiyi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro