Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział drugi

Po kolacji Kuroko zebrał naczynia ze stołu i zabrał je do zlewu. Stanął przy nim i podwinąwszy rękawy zaczął zmywać talerze. Kagami zrobił wystarczająco dużo curry, żeby starczyło jeszcze na następny dzień. Co jak co, ale gotowanie zawsze było jego mocną stroną. Kuroko podziękował za posiłek, a Taiga za pozmywanie naczyń.

Co prawda już dawno zdecydowali, że kiedy Kagami gotował, to Tetsuya zmywał i na odwrót, ale niebieskowłosy od dziecka miał wpajane, że zawsze należy podziękować za coś co się otrzymało. Kuroko był bardzo uprzejmym i dobrze wychowanym mężczyzną i nigdy nie zapominał o dobrych manierach.

Kiedy Tetsuya skończył i wytarł ręce, wrócił na kanapę i znowu wziął do rąk magazyn. Jeszcze raz spojrzał na blondwłosego modela i uśmiechnął się z rozmarzeniem. Blondyn wyglądał naprawdę czarująco. Gdyby Kuroko go spotkał, z chęcią umówiłby się z nim na randkę. Kagami obserwował przyjaciela i, choć z pokerowej twarzy niebieskowłosego nie dało się nic wyczytać, czerwonowłosy znał go wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć o czym myśli. Wyglądało na to, że Tetsuyę zauroczył przystojny blondyn.

Niebieskowłosy jeszcze przez jakiś czas przyglądał się zdjęciu Ryouty, a potem poszedł do swojego pokoju. Przeszukał szuflady, ale nie mógł znaleźć tego, czego szukał. W końcu, po kilkunastu minutach poszukiwań, znalazł na półce czysty zeszyt formatu A4 w twardej oprawie. Okładka była w żółto-niebieskie, pionowe pasy. Następnie wyjął z szuflady scyzoryk i klej, po czym wrócił do salonu. Położył na stole zeszyt, scyzoryk, klej i magazyn. Otworzył gazetę na stronie ze zdjęciami blondyna i wyciął je nożykiem. Następnie przejechał klejem po spodniej stronie zdjęć i wkleił je do zeszytu. Taiga przez cały czas go obserwował.

„Obyś tym razem trafił właściwie" pomyślał czerwonowłosy.

Dobrze wiedział jak wyglądały dotychczasowe związki jego kumpla i było mu go strasznie szkoda. Chciał, żeby Tetsuya znalazł szczęście u boku ukochanego, który będzie o niego dbał. Czy gdyby związał się z Kise Ryoutą, to czy blondyn zaopiekowałby się drobnym mężczyzną?

- Tetsuya, podoba ci się ten model?

- Wygląda wspaniale – przyznał Kuroko. – Podejrzewam jednak, że jak każdy celebryta, ma na pęczki fanek i fanów. Zresztą pewnie jest taki jak 80% mężczyzn, jak chodzić na randki, to tylko z kobietami.

Kagami uniósł brew. Zdarzyło mu się parę razy zobaczyć Kise Ryoutę, był współlokatorem jego kolegi z drużyny, Aomine Daikiego i kilka razy pojawił się na treningu przynosząc ciemnoskóremu śniadanie, o którym ten zapomniał. Czasami Taiga odnosił wrażenie, że tych dwóch łączy coś więcej niż zwykła przyjaźń, ale nigdy tego nie sprawdzał. Nie miał ku temu żadnych powodów.

On sam czuł swego rodzaju zazdrość o więź łączącą Aomine i Kise. Co prawda jego relacje z Tetsuyą były bardzo podobne, ale to nie było to samo. Kagami nikomu się nie przyznawał, ale bardzo podobał mu się Aomine. Zawsze kiedy ciemnoskóry zwrócił na niego uwagę, bardzo się z tego cieszył, a nie dogadywali się, bo Kagami robił co mógł, żeby nikt nie zorientował się jakim uczuciem darzy kolegę z drużyny.

- Taiga-kun – odezwał się nagle Tetsuya odrywając pełen podziwu wzrok od strony magazynu.

- Tak?

- Powiedziałeś już Aomine-kunowi co do niego czujesz?

Kagami wzdrygnął się. Dopiero, kiedy Kuroko zadał to pytanie, przypomniał sobie, że o ile z pokerowej twarzy niebieskowłosego nie da się nic wyczytać o tyle, z niego można czytać jak z otwartej książki. Kiedyś wspomniał Kuroko, że podoba mu się kolega z drużyny, ale nigdy nie mówił o którego chodzi. Jednak biorąc pod uwagę, że już parę razy spotkali się we trzech, to Kuroko mógł zauważyć, jakie spojrzenia czerwonowłosy posyłał ciemnoskóremu w trakcie tych spotkań.

- Zauważyłeś? – zapytał aby się upewnić.

- To jak na niego patrzysz, czy to jak on patrzy na ciebie?

Taiga otworzył szerzej oczy słysząc drugą część pytania. Czy Tetsuya właśnie zasugerował, że Kagami podoba się Daikiemu? Przecież to absurd! Postanowił udawać, że nie dosłyszał drugiej części pytania.

- Co... co masz na myśli?

- Widziałem jak na niego patrzysz, kiedy myślisz, że nikt cię nie widzi. Jakbyś poza nim nie widział świata. Kochasz go i widać to jak na dłoni. Może powinieneś spróbować?

- Tetsuya... ja bardzo bym chciał, naprawdę. Masz rację, kiedy mówisz, że go kocham. Chciałbym... przytulić go, pocałować. Ja... chcę być dla niego kimś wyjątkowym.

„Odnoszę wrażenie, że już jesteś" pomyślał Tetsuya wdzięczny, że Taiga nie chce się upewnić czy dobrze usłyszał dalszą część pytania.

Uwadze niebieskookiego nie umknął sposób w jaki ciemnoskóry patrzył na jego kumpla. Jednak odnosił wrażenie, że coś było nie tak.

- Czy coś jest między wami nie tak? – zapytał. – Nie dogadujecie się?

- Wiesz, co? Może w ten weekend przyjdziesz na nasz trening i sam zobaczysz?

- A mogę?

- Nie sądzę, żeby to był problem – stwierdził Kagami.

„I lepiej, żeby Kise nie przyszedł" dodał w myślach.

- Na pewno przyjdę, dziękuję za zaproszenie, Taiga-kun.

Po skończonej rozmowie, Kuroko znów spojrzał na blondyna w magazynie, a Kagami poszedł do łazienki wziąć prysznic.

***

Aomine siedział na kanapie w salonie i wpatrywał się w magazyn sportowy. Otwarty był na zdjęciu ich drużyny, które zostało zrobione po ostatnim zwycięstwie. Granatowe oczy spoczęły na czerwonowłosym mężczyźnie stojącym obok kapitana, Hyuugi Junpeia. Po jego drugiej stronie stał chłopak, którego bardzo łatwo było pomylić z dziewczyną, ze względu na jego śliczną twarz, Mibuchi Reo. Daiki do tej pory się zastanawiał jak to się właściwie stało, że drużyna z gimnazjum znowu się zeszła. Wtedy, co prawda nie było z nimi Kagamiego, ale według trenera był wartościowym członkiem drużyny.

Aomine nie mógł się nie zgodzić z trenerem. O ile on był najszybszy w drużynie, o tyle Kagami skakał wyżej niż ktokolwiek inny. Daiki zaczął się zastanawiać, kiedy właściwie się w nim zakochał. Nie był do końca pewny, ale zaczęło się to, chyba w dniu, w którym Kagami dołączył do drużyny. Był wysoki, niemal wzrostu Aomine, czerwonowłosy, oczy w tym samym kolorze, patrzące srogo spod rozdwojonych brwi. Daiki nie wiedział, co sprawiło, że zwrócił na niego uwagę, ale postano-wił absolutnie nie dawać po sobie poznać, że nowy kolega mu się podoba.

Im więcej czasu upływało, tym bardziej rosło uczucie Daikiego do Taigi oraz niechęć czerwonowłosego do ciemnoskórego. Po miesiącu, kiedy Aomine wracał do domu, natknął się na Kagamiego, jak ćwiczył na ulicznym boisku. Był z nim niewysoki mężczyzna o jasnoniebieskich włosach i tak nikłej prezencji, że granatowowłosy w pierwszej kolejności go nie zauważył. Dopiero kiedy ten się przywitał. Przedstawił się jako Kuroko Tetsuya, a Daiki patrząc na niego zauważył, że mężczyzna jest bardzo ładny, ma delikatne rysy twarzy, a duże oczy współgrają z błękitem włosów.

„Spodobałbyś się Kise, Tetsu" pomyślał Aomine, kiedy wspominał tamten dzień.

Zagrał wtedy jeden na jednego z Kagamim, a później zaprosili do gry Kuroko. Jasnowłosy był graczem zupełnie innego sortu, nie rzucał do kosza ani nie zwracał siebie zbytniej uwagi, co sprawiało, że łatwo było stracić go z oczu, a to z kolei czyniło go bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem.

- Dlaczego nie grasz zawodowo, Tetsu? – zapytał Aomine.

- Ponieważ nie mam odpowiedniej budowy dla koszykarza – odrzekł Kuroko, ale Aomine wyczuł, że nie był to jedyny powód.

- Wzrost to nie wszystko. Jesteś niesamowitym graczem, powinieneś spróbować.

- Aomine-kun, pochlebia mi twoja pochwała, ale żaden trener nie wziąłby mnie na wyjściowego. Poza tym w liceum uszkodziłem nadgarstek, więc moje podania nie są już tak efektywne jak kiedyś.

Przypomniawszy sobie tą rozmowę, Aomine zastanawiał się kogo właściwie Kuroko próbował oszukać. Przecież widział, że oba nadgarstki ma zdrowe, więc coś innego musiało mu leżeć na wątrobie. Jego uwadze nie uszło też to, że Kagami i Kuroko zwracali się do siebie po imieniu, więc może między nimi było coś więcej niż przyjaźń.

Aomine był tak pogrążony w myślach, że nie usłyszał otwarcia drzwi. Dopiero kiedy Kise stanął przed nim, zorientował się, że współlokator wrócił do domu. Ryouta stał nad nim ze skrzyżowanymi na piersi rękami i nagannym wyrazem twarzy.

- Oi, Kise, nie stój nade mną jak Śmierć nad zawinioną duszą.

- Wróciłem, Aominechii.

- Tak, widzę. Witaj w domu.

- Aominechii, musimy porozmawiać.

Ciemnoskóry rzucił mu gniewne spojrzenie. Nie miał ochoty na rozmowę, a już na pewno nie z blondynem. Ryouta był jednak uparty.

- O co chodzi? – zapytał Daiki.

- O twoje uczucia, Aominechii. Musisz powiedzieć Kagamiemu co do niego czujesz.

- Zapomnij! Nie ma, kurwa, mowy, żebym miał mu powiedzieć! Za żadne skarby!

- Dlaczego? Nie widzisz jak bardzo cię to przytłacza? Musisz to z siebie zrzucić!

- Wyśmiałby mnie, Kise, nie rozumiesz tego? Od naszego pierwszego spotkania okazywałem mu tylko chłód i niechęć. Jak usłyszy, że go kocham, pomyśli że jestem nienormalny!

- A jesteś normalny?

- A chcesz w łeb?

Kise próbował na różne sposoby przekonać Daikiego, żeby jednak porozmawiał z kolegą na spokojnie, ale Aomine nie chciał tego słuchać. Powiedział, że idzie wziąć prysznic, a Ryouta chciał się załamać.

Daiki rozebrał się i wszedł do wanny odkręciwszy wodę. Siedział tak przez kilka minut, myśląc o całej tej sytuacji. Kochał Kagamiego, nie przeczył temu, ale był pewien, że Taiga kocha Tetsu, w jego spojrzeniu było widać, że darzy go szczególnym uczuciem.

„Ile bym dał, żeby któregoś dnia spojrzał tak na mnie" pomyślał.

Zastanawiał się też, czy nie powiedzieć Kise, żeby zakończyli swoje łóżkowe zabawy. Co prawda zaspokajali się seksualnie już od dobrych paru lat i żaden nie narzekał. Jednak ostatnio Daikiemu zaczął przeszkadzać fakt, że kiedy uprawia seks z Kise, to myśli o Kagamim, zwłaszcza w chwilach szczytowania.

Kiedy wyszedł z łazienki, Kise czekał pod drzwiami.

- Aominechii – powiedział blondyn. – Ja... dobrze wiem, że w twoich myślach jest tylko Kagami, więc... jeśli ma ci to pomóc... kiedy trzymasz mnie w ramionach, wyobrażaj sobie, że to z nim jesteś... krzycz jego imię, kiedy dochodzisz.

- Kise... nie mógłbym ci tego zrobić, mimo że ty nie jesteś w stanie go zastąpić. Nikt nie jest. Tak samo jak ja nie jestem w stanie zastąpić osoby, którą ty kochasz.

- Jeszcze takiej nie spotkałem.

- Ale spotkasz i... wiesz, myślę, że to się stanie szybciej niż myślisz, dlatego...

- ... zakończmy związek oparty tylko na seksie – wszedł mu w słowo Kise. – O to chodzi, prawda? Nie ma sprawy i tak męczyło mnie bycie zastępstwem.

Kise poszedł do pokoju, nie czekając na odpowiedź Daikiego. Ulżyło mu, ale jednocześnie czuł ból w sercu. Aomine przynajmniej ma kogoś, komu oddał serce.

„A gdzie jest moja ukochana osoba?" zapytał sam siebie.

Nawet nie wiedział, że słowa Daikiego sprawdzą się znacznie szybciej, niż można byłoby to przypuszczać w najśmielszych oczekiwaniach.    

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro