Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Obudziłam się.Wyglądałam tak samo jak przed walką z Sais'em. Ciesze się.  Byłam sama w pokoju.Wyjełam spod poduszki mój telefon.Była 12:55. Wzdychnełam,że jest tak późno. Schowałam spowrotem urządzenie pod poduche.Byłam cały czas w pozycji leżącej i nie mogłam się podnieść. Nagle Leo przyszedł. Zauważyłam że ma zakrwawione oko i z przodu skorupy wokół klatki piersiowej znajdowała się krew.Usiadł obok mnie sycząc cicho z bólu. Lekko się podniosłam.Spojrzałam na jego klatę smutno.

-Leo ? Boże ! Jezus! Co ci się stało?-spytałam.

-Ech,nic kochanie.Raph tylko mnie uderzył. Spokojnie.-powiedział. Zmartwiłam się. Wstałam z łóżka.

-Kładź się natychmiast.

-Nie,ty się Kładź. Jesteś bardziej rozchorowana ode mnie. -dodał.

-Leo,proszę. -powiedziałam.Jakoś położyłam go na łóżko. Usiadłam obok i przyłożyłam dłoń do jego policzka.Uśmiechnął się.

-Masz taką cieplutką dłoń.-powiedział i przytulił do mojej dłoni policzek.Lekko się zarumieniłam.-I urocza w rumieńcach.

-Ehm..dziękuję.-powiedziałam.-Ale już mi nie słodź.

-Ależ ja dopiero zaczynam.-rzekł,chwycił mnie i położył na swoim brzuchu.Przytulił mnie a ja jego.Po godzinie zasneliśmy. Gdy minęła godzina obudziłam się.Leo siedział na łóżku a ja spałam w jego ramionach. Otworzyłam oczy powoli.

-Dzień dobry kwiatuszku.-szepnął mi do ucha.

-Dzień doberek Leoś.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.Uśmiechnął się i mnie przytulił.

-Chcesz coś porobić?-zapytał.

-Yhym.Może pójdziemy na powierzchnię. Dobrze się już czujesz? -spytałam opiekuńczo.

-O wiele lepiej księżniczko.-powiedział z uśmiechem.-A ty?

-Już dobrze. Nie martw się.

-To w takim razie,idziemy. -powiedział.

-Ale...-wstałam z łóżka.-Najpierw idę się umyć.

-Dobrze.Ale weź bluzke z długimi rękawami bo zimno jest.-powiedział.

Wziełam niebieską bluzke z długimi rękawami i czarne spodnie i poszłam. Po 10 minutach wyszłam ubrana z łazienki. Leo już czekał przy wyjściu. Podbiegłam do niego a ten mnie nieoczekiwanie złapał. Obok niego stał Donnie.

-Lea,nie możesz iść na powierzchnię.-powiedział Donnie.

-A to niby czemu ? -spojrzałam na niego.

-Chodźcie za mną.-powiedział Donnie i poszedł do swojego labo .Leo trzymając mnie poszedł za nim.-Lea,siadaj.

Usiadłam na krześle jak mi kazano.Donnie wziął moją rękę i zmierzył mi ciśnienie.

-I jak ? -spytał Leo patrząc na Donnie'go. Mahaniowooki ,,uwolnił" moją rękę.

-Ma bardzo wysokie ciśnienie.Za wysokie. Musze jeszcze sprawdzić temperaturę a jeśli jest wyższa niż poprzednim razem musimy ją koniecznie zabrać do szpitala..na szczęście Lea ma taką moc i siłę że może wytrzymać do 60 °C.Ale powyżej 60 nie wytrzyma.-wyjaśnił Donnie a ja zemdlałam.

Przebudziłam się w szpitalu na łóżku z głośnym krzykiem i silnym bólem. Leo mnie złapał i przytulił ,głasząc po włosach.

-Cichutko..no już, jestem. Spokojnie.-powiedział. Uspokoiłam się i wtuliłam w niego.Ten się uśmiechnął i zaczął się delikatnie kołysać .(to dzięki Tobie Sisi ten pomysł ! XD) Uśmiechnełam się i bardziej uspokajałam z każdą sekundą.-Moja Grzeczna.-powiedział na co ja się uśmiechnełam.Palcami delikatnie robił ,,kręgi" na moich plecach.Uśmiechnełam się i wtuliłam głowę w jego klatę. Pogłaskał mnie po włosach.Nagle sobie przypomniałam coś.

-Leo,a dlaczego ja jestem w szpitalu? -spytałam.

-Osłabłaś,zemdlałaś..twoja temperatura znacznie wzrosła. Nie wiem czy nie będziesz musiała zostać tu przez kilka dni.Ale ja zostane z Tobą i nie opuszczę Cię na krok. -powiedział a ja się w niego wtuliłam.

-Dziękuję.

-Nigdy bym Cię nie opuścił. -powiedział i zaczął mnie głaskać po brzuchu bo też mnie bolał. Cicho mruczałam bo naprawdę pomagał. Do pokoju wszedł lekarz a w dłoni miał jakąś tabliczkę z wynikami.Leo odsunął się ode mnie wstawiając. Lekarz dał tabliczkę Leo.Ten spojrzał na tablice.Po chwili wyjął długopis i coś podpisał i oddał to lekarzowi.On wyszedł z tabliczką.Leo spojrzał na mnie,wziął mnie na ręce.

-Co ty podpisałeś ? -spytałam.

-Twoje wyniki.Zostaniesz tu 5 dni a ja zostane z Tobą.

-Naprawdę ? -spytałam.On kiwnął głową. -Jesteś kochany.-ten się uśmiechnął i się położył ze mną na sofie która była obok łóżka. Przytuliłam go a ten nas przykrył białym kocem.Ten mnie otulił swoimi rękami i nogami.Ja bardzo szybko zasnełam wtulona w niego i cicho mruczałam bo dłońmi dotykał moje plecy.

■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
I mamy kolejny rozdział ! Wiem że krótki ale na nic lepszego mnie nie było stać. Mam nadzieje że zaspokoje choć trochę wasz głód xd Jak się podoba ? Wiem że słaby...zawiesić tą książkę ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro