Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Na szczęście Tila zasneła.Ale jęczała.Donnie patrzył na nią niespokojnie.

-Donnie,czy Tila .. -nie dokończyłam.

-Tak.Myśle ze rodzi ..ale musi wytrzymać jeszcze chwileczke.-powiedział Donnie.

-Donnie..droga do domu ! -krzyknął Mikey.

Donnie wyciagnął pilot z jednym guzikiem który nacisnął.Otworzył sie właz a potem gdy byliśmy w metrze zamknął sie.Szybko wybiegliśmy z skorupogromcy.A najszybciej Donnie z Tilą na rękach.

-Lea,chodź pomożesz mi.-powiedzial Donnie do mnie.

Donnie pobiegl do laboratorium a ja za nim.Położył Tile na łóżko.Miał jakiś przyrząd dzięki czemu zrobił jej prześwietlenie po czym zamrugal gwałtownie oczami z przerażenia.

-Donnie,o co chodzi ? -spytałam.

-Tila..ona..Sama spójrz.-powiedział Donnie.

Spojrzałam.

-Wo.To bliźniaki.-powiedziałam.

Tila obudziła sie i jęczała.Zaciskała pięści mocno.

-Donnie .. -nie dokończyła Tila.

Donatello trzymał ją za ręke i patrzał na nią.

-Lea, wyjdź.Będzie dość głośno..Już.. -powiedział Donnie.

Wyszłam smutna,zamykając drzwi.Leo do mnie podszedł,trzymał mnie za ramiona.Patrzal na mnie swoimi niebieskimi oczami.

-Leaś,skąd ten smuteczek ? -spytał.

Uśmiechnełam sie lekko.Wziął mnie za podbródek.Czekał na odpowiedź.Patrzał na mnie cały czas.Też na niego patrzałam.

-Eh .. Boje sie bo wynikneło że Tila urodzi bliźniaków..czyli nie jedno..i.. -zapłakałam.

- i ? -spytał .

-Jakoś źle sie czuje.-upadłam.

Na szczęście Leo w porę mnie złapał.

-A co Ci jest że źle się czujesz ? -spytał,trzymając mnie na rękach.

-Glowa,brzuch i nogi.Ałł. -powiedziałam.

Nogi ponownie zaczeły krwawić i boleć.Leo troche sie pochylił i mnie pocałował w policzek.

-Już,Księżniczko.-powiedzial i mnie kołysał.

Uśmiechnełam sie.Zaniósł mnie do swojego pokoju.Położył mnie.

-Chłopaki,Lea !!! Możecie już wejść szybko !! -krzyknął Donnie.

Leo wziął mnie na ręce i pognał do laboratorium a Mikey i Raph za nami.Widok jaki zobaczyliśmy był uroczy.Tila leżała na łóżku trzymając jedno dziecko a Donnie siedział obok niej trzymając drugie.Tila sie postarała (oczywiscie tez z Donniem).Był tam mały chlopak i dziewczynka.Chłopak miał fioletowe oczy a dziewczynka po Donnie'm czyli brązowe (inni mowia ze czerwone ). Podeszliśmy wszyscy do nich.

-Postaraliście się.Napewno bedzięcie świetnymi rodzicami.-powiedzial Leo.-Przepraszam ale ja z Leą musimy gdzieś iść.

-Ale gdzie ? -spytałam.

-Nie moge powiedzieć.-powiedział Leo,wziął jakąś niebieską chuste i zawiązał mi ją,zasłoniając mi oczy.-To niespodzianka dla mojego kwiatuszka.-dodał.

Wziął mnie na ręce i wyszedl na powierzchnię.Nie odzywaliśmy się do siebie póki mi nie odsłonił oczu.Zanim mi je odsłonił to zrobił tak ze siedziałam.Odsłonił wreszcie.Zobaczyłam sliczne gwiedździste niebo.

-Wo.-powiedziałam.-Jakie piękne niebo.

-Tak.To prawda.-powiedział i pocałowal mnie w policzek.

Patrzał mi w oczy a ja w jego oczy.Położyl rece na moje biodra.Ja położylam ręke na jego skorupie.

-Ślicznie tu.-powiedziałam zakłopotana.

-Tak.-potwierdził,wziął mnie jedną ręką za podbródek a druga byla na moim biodrze.

I sie pocałowaliśmy.Namiętnie i czule.Lecz w pewnym momencie serce zaczeło mi bić wolniejszym rytmem i sama nie wiem czemu.Zobaczył ze moja ręka i nogi sie ruszały,więc przestał.Ja bylam zmęczona. Położyłam się na ziemi.Leo przysunął mnie do siebie.

-Kwiatuszku,co jest ? -spytał.

-Serce mi bije wolniejszym tępem.Bardzo boli.-powiedziałam i jęczałam.

-Co ?! Nie,nie ! Tylo nie mdlej, błagam ! -powiedział.

Zrobił mi tak bluzke że miałam odkryty brzuch.Wziął mnie na ręce i zaniósł do jakiejś uliczki.Dotknął czołem mojego czoła i mnie przytulał.Robiło mi sie zimno więc Leo tulał mocniej.

-Zaraz wrócimy do domu ale za chwile.-powiedział.

-Dobrze.-powiedziałam.

Ta takie coś.Jutro powinny sie pojawić takie zdjecia jak wyglądają dzieciaki Donniego i Tili ^^.Ktoś sue cieszy ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro