Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4


Nowy York

Poniedziałek 21 kwietnia 2015r.

Spotykałam się z Danielem przeszło od dwóch tygodni. Nie potrafiłam się nim nasycić, co w moim przypadku było całkowitą nowością. Nigdy dużo nie rozmawialiśmy, nasze spotkania głównie polegały na seksie. On nie narzekał, ja także. Taki stan rzeczy pasował nam obojgu. Daniel prosił mnie, abyśmy na razie nie afiszowali się z naszą znajomością. Co przyznam było mi na rękę, bo nie powiedziałam mu o zakładzie, obawiałam się jego reakcji. Bałam się, że poczuje się wykorzystany, albo znienawidzi mnie.  Z drugiej strony prawda ciążyła mi na wątrobie i źle sypiałam, bo czułam się fatalnie okłamując go. Sytuacja była patowa, a na dodatek Bianka nie dawała mi spokoju. Cały czas domagała się ode mnie szczegółów, szczerze nie chciałam się z nią nimi dzielić, a poza tym nie miałam pewności czy zatrzyma owe informacje dla siebie. Jeszcze tego by brakowało żeby uczelnia żyła moim życiem osobistym. Ostatnio też Makalister zaczął mi się naprzykrzać, zaczepiał chciał dokądś zaprosić. Zbywałam go, bo odkąd pojawił się Daniel inni przestali mieć dla mnie znaczenie. Częściej bywałam w bibliotece, tylko po to by go zobaczyć. Posłać mu uśmiech, czy dać mu znać, że myślę o nim. Zdecydowanie byłam nim zauroczona. Lecz nie mogłam unikać przyjaciółki bez końca. 

-A tutaj jesteś! - Usłyszałam za pleców głos Bianki, nerwowo przełknęłam ślinę. Zamyśliłam się, straciłam czujność i ona od razu to wykorzystała. Masz babo placek!

-Hej - Przywitałam się.

-Coś ostatnio nie mogę cię namierzyć, zepsuł ci się telefon czy co? - Dopytywała podejrzliwie.

-Tak, tak rozwaliłam go ostatnio i oddałam do naprawy- Skłamałam, prawda była taka, że zablokowałam jej numer. Jej ciekawość była tak męcząca, że potrafiła do mnie dzwonić po nocach. To było wkurzające i  trochę słabe z jej strony. Bo ona jarała się tym zakładem bardziej ode mnie i to było niepokojące.

-I co tam? Jak tam sprawa z panem niedostępnym?

-Nic, nie mogłam go podejść jest taki dziwny, niby chce, a jak do czegoś dochodzi to wycofuje się i ucieka.

-Co? Nie możliwe!? - Pociągnęła mnie za ramię, zmuszając bym na nią spojrzała.

-Kręcisz wiesz, widzę to powiedz jak było? - Stałyśmy naprzeciwko siebie, Bianka mierzyła mnie uważnym spojrzeniem, a ja udawałam, że mnie to nie rusza.

-Hej dziewczyny - Z pomocą przyszedł mi Macalister. Odgarnął swoje blond włosy do tyłu, które nieustannie prostował. Od dziecka nienawidził swoich blond loków. 

-Co tam? - Dopytywał ni to od niechcenia, ale jego wzrok ślizgał się po naszych ciałach.

-Wiesz Ellie moja matka wyprawia te swoje nudne przyjęcie, nie mam z kim iść, a moi starzy lubią twoich starych. Więc pomyślałem, że może pójdziemy razem? - Zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, Bianka już swoje palnęła

-Ellie jest zajęta - Wypaliła. Awww! Ależ wkurzyłam się na nią , po co mu to mówi. Szturchnęłam ją w żebro, ale ona w ogóle nie zareagowała.

-Co? Zajęta? Ale czym? - Dopytywał poważnie zaskoczony Mac.

-Nie czym tylko kim? - Mrugnęła do niego.

-Bianka! - Zmroziłam ją wzrokiem. Musiałam jakoś od nich uciec - Wiecie co muszę, lecieć - Wyminęłam ich, ale Bianka chwyciła mnie mocna za rękę. Spojrzałam na nią ostrzegawczo.

-Ellie zostań, nie zgadniesz? Spotyka się z Danielem Fisherem! - Oświadczyła dumnie zadowolona z siebie. A ja nerwowo zagryzłam policzek od wewnątrz. Miałam ochotę jębnąć jej, ale tak porządnie. Wyszarpałam dłoń z jej uścisku.

-Z tym wymoczkiem? - Skierował do mnie Mac. Widać, że był zagniewany zamarzył swoje blond brwi. Jego twarz wyrażała niedowierzanie i złość.

-Co on takiego ma, czego nie mam ja, co? - Dopytywał wyraźnie poruszony faktem, że Daniel może być od niego lepszy. Przewróciłam oczami. Znamy się tyle lat, a on jeszcze tego nie pojął. Mac nie był w moim typie, nawet jeśli zgodziłabym się być jego dziewczyną on i tak by mnie zdradzał, bo niestety już taki był.

-No? - Nalegał. W końcu miałam ich oboje dość więc palnęłam

-Ma dużego, dużo większego niż ty! Zadowolony! - I odeszłam jakieś paręnaście metrów dalej dogoniła mnie Bianka. No kurwa mać! 

-Boże dziewczyno odpuść i daj mi już święty spokój! - Rzuciłam rozgniewana.

-To spałaś z nim czy nie!? - Przystanęłam. Spojrzałam na nią ostatni raz i odeszłam pozostawiając ją w niewiedzy. Dziś przekonałam się, że ona nie jest moją przyjaciółką, bo która przyjaciółka wygaduje takie rzeczy przy innych? Już dawno powinnam się od niej odciąć. I chyba teraz jest na to najlepszy czas, zaraz koniec roku. Każdy z nas rozjedzie się po Stanach w poszukiwaniu pracy. Dziś przekonałam się, że nie chciałabym mieć jej u swego boku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro