Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31


Ellie


We wtorek udaliśmy się na kolację do mamy mojego chłopaka. Byłam stremowana tym spotkaniem, widziałam jego mamę tylko raz i był to wiele lat temu. Nie wiedziałam o tej kobiecie nic, a bardzo zależało mi na jej aprobacie. Nerwów dokładała mi jeszcze świadomość, że Robert pogrywał sobie ze mną. Mimo swoich odczuć musiałam przybrać dobrą minę do złej gry. Daniel miał się dzisiaj z nim rozmówić. Drzwi do domu otworzył nam nie kto inny jak Robert.

-Daniel, Ellie czekaliśmy na was - Powiedział z nieskrywaną sympatią. Zabrał od nas płaszcze, które powiesił na czarnym stojącym wieszaku w rogu korytarza. Daniel wręczył mu butelkę drogiej whisky, którą z ochotą przyjął i z zadowoleniem przyglądał się etykiecie na butelce. Wygładziłam swoją szarą kopertową sukienkę. W holu pojawiła się kobieta, była piękna pomimo swojego wieku. Zamurowało mnie na jej widok. Czarne długie proste włosy sięgały jej do połowy kręgosłupa te same niebiesko szare oczy jak u Daniela. Patrzyła na mnie zafascynowaniem. Szczupła pociągła twarz, wydatne usta i prosty nos. Miała na sobie elegancką czarną sukienkę do kolan z długim rękawem. Niewątpliwe była piękną kobietą, wiedziałam już po kim Daniel odziedziczył urodę.

-Ellen, tak? - Powiedziała, wyciągnęłam do niej trzęsącą się dłoń, ale ona przytuliła mnie, jakbyśmy były dobrymi znajomymi, a nie widziałyśmy pierwszy raz w życiu. Zaskoczyła mnie swoją wylewnością, ale był to bardzo miłe z jej strony.

-Mów mi Samuela skarbie - Powiedziała naturalnie. Ujęła moją twarz w swoje dłonie i uważnie mi się przyjrzała.

-Piękna jesteś, a te oczy! Zupełnie jakbyś nosiła soczewki. A nosisz? - Dopytywała.

-Nie, nie noszę - Odeszła ode mnie, a na policzkach poczułam rumieńce. Byłam zawstydzona jej otwartością i tak luźnym podejściem. Zaprosiła nas do salonu. Splotłam swoją dłoń z Daniela i mocno ją ścisnęłam. On spojrzał na mnie pełen zadowolenia.

-Mówiłem, że nie masz się czego obawiać - Szepną, i szybka musnął moje usta. Zasiedliśmy wspólnie do stołu, który znajdował się w salonie. Mieszkanie jego mamy było urządzone przyjemnie i przytulnie. Stół z jasnego drewna świetnie komponował się z krzesłami obitą szarą pikowaną tkaniną. Ściany był pomalowane na jasny turkus, przez co miało się ważnie, ze ten dom tętnił życiem. Na ścianach wisiało pełno abstrakcyjnych obrazów, które przyciągały wzrok. Były przepełnione kolorami.

-Piękny dom - Pochwaliłam.

-Dziękuję, ostatnio zajęłam się projektowaniem wnętrz - Powiedziała Samuela.

-Więc jak się czujesz moja droga? - Zapytał Robert, dziś był ubrany nieco bardziej swobodnie. Bordowa koszula pasował do bordowych skarpetkę ukrytych pod granatowymi spodniami.

-Najgorsze już za nami - Odpowiedział za mnie Daniel, wiem, że był równie zdenerwowany, co ja, ale potrafił świetnie to ukryć.

-Zdecydowanie - Przyznałam.

-I jak sprawuje się firma, którą wynająłeś? - Dziwne pytanie, dlaczego to, go interesowało. Daniel upił łyk wody ze swoje szklanki.

-Bardzo dobrze - Odpowiedział.

-Czy jest to jedna z tych, których ci poleciłem? - Dopytywał.

-Nie wszystkie były już zajęte - Wyjaśnił, na co Robert przechylił głowę, ale nie skomentował tego. To było dziwne.

-Bardzo się cieszę, że mogę cię w końcu poznać Ellie - Powiedziała Samuela.

-Ja również - Odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem. 

-Jesteś tak inna od Bianki - Rzuciła.

-Mamo! - Upomniał ją syn.

-Przepraszam, ale muszę to powiedzieć. Ona była, ona nie była ciebie warta pod żadnym względem, jak to się mówi? - Zamyśliła się na chwilę -Miała dupę wyżej niż sra!

-Nie przy jedzeniu mamo! - Zrugał ją Daniel, a ja zaśmiałam się na to stwierdzanie. Upiłam łyk wina.

-Święta racja - Odpowiedziałam.

-O widzisz i ona popiera moje zdanie! Trzymaj się jej mocno - Skierowała zadowolona do Daniela.

Obiad upłynął nam bardzo przyjemnie, nie pamiętam kiedy ostatnio tyle się śmiałam mimo całego napięcia było fajnie. Mama Daniela okazała się duszą towarzystwa. Żartowała, opowiadała anegdoty dotyczące jego dzieciństwa.  

Podziwiałam przepiękną kolekcję rzeźb, które były wykonane przez Samuela, trzeba było to przyznać, że miała talent. 

-Daniel od momentu, kiedy wymyślił tą swoją pierwszą aplikację zarobił tyle pieniędzy, że nie umiałam się już o nic martwić. Ja przez pięć lat ciągłej pracy nie zrobiłabym tyle co on. Przyszedł czas, że moje dziecko powiedziało mi, Mamo nie musisz już pracować, ja o nas zadbam!

- To było bardzo dorosłe z jego strony...

-Zdecydowanie, mogłam zając się swoimi pasjami, rozwijać się. Chociaż nie przyszło to z łatwością. Wciąż w mojej głowie czaiły się obawy, że nie powinnam. On...Nawet nie wiem kiedy stał się taki nadopiekuńczy. To znaczy nie przelewało nam się, ale zawsze dbałam aby niczego mu nie zabrakło.

-Chciał pani, przepraszam chciał tobie wynagrodzić cały wysiłek, jaki włożyłaś w jego wychowanie. Każdy rodzic byłby dumny z takiego zachowania swojego dziecka - Popatrzyłam w zaszklone oczy kobiety.

-Byłam z niego dumna jak cholera, nadal jestem! Tylko wciąż obwiałam się, że....Bałam się o naszą przyszłość. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że już nie muszę. Byłam samotną matką, musiałam sobie poradzić w tym dużym świecie bez pomocy rodziny....W każdym razie nie było łatwo....

-Przykro mi, że mieliście tak ciężko wżyciu. Ja za to miałam ojca, ale po tym co zrobił, straciłam do niego wszelki szacunek i wiarę w niego, jako człowieka - W moim głosie pobrzmiewał wciąż tłumiony w sobie gniew i nostalgia. Kobieta ścisnęła pokrzepiająco moje ramię. 

-Wszystkie dobre wspomnienia zatarł czas - I on sam zatarł je po sobie. Miałam go przed oczami. Jak siedzi w tym swoim wielkim gustownym gabinecie zadowolony z siebie. A potem poczułam śliną dłoń na swojej krtani. Ściskał tak mocno, że traciłam dech. Nigdy nie zapomnę tego jak mnie wtedy potraktował. Nienawiść była jedynemu uczuciem jakim go darzyłam. Zmieszana odeszłam na pewien dystans. Stanęłam przy oknie i ze szczerym smutkiem powiedziałam.

-Gdybym mogła cofnąć czas, mówiłabym mojej mamie znacznie częściej, że ją kocham - Samuela objęła mnie ramieniem. 

-Wszyscy czasem żałujemy przeszłości moja droga. Ja też żałuję pewnych rzeczy, ale nie możemy pozwolić, aby przeszłość miała zbyt wielki  wpływ na naszą teraźniejszość. Chodzi mi oczywiście o te wszystkie złe rzeczy. Bo te dobre trzeba jak najbardziej nosić w swoim sercu i pamięci. Daniel jest przy tobie taki szczęśliwy. Tak bardzo go kocham, jest moim wszystkim, a teraz jestem spokojna bo wiem, że teraz ty jesteś jego wszystkim - Otarłam zbłąkaną łzę. Renegocjowała mnie ta rozmowa. 

-Kocham go - Zapewniłam ją. Wzięłam głęboki wdech  - Kochałam go już wcześniej zanim Bianka nas ze sobą rozdzieliła.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro