26
Ellie
Amanda wpatrywała się we mnie, a ja zaniemówiłam. Po prostu nie rozumiałam tego wszystkiego. Jaki wujek Tom miał interes by przeszkodzić mi w oddaniu pieniędzy? Przecież powiedział mi, że mogę zrobić z nimi co tylko zechcę. O ja pierdolę! Uniosłam zdenerwowana swoje ręce do góry i wydałam pełen frustracji jęk.
-I co? Zgodziłaś się? - Zapytałam skołowana. Prawniczka zmrużyła swoje oczy, wydała się być urażona moim pytaniem.
-A jak sądzisz? Oczywiście, że mu odmówiłam - Odparła wzburzona - Źle trafił mnie się nie da przekupić! Wyobrażasz sobie zaproponował mi sto tysięcy dolarów za porzucenie twojej sprawy. Mało tego wymagał abym zablokowała ciebie w innych kancelariach w mieście. A kiedy mu odmówiłam zaczął się wydzierać, że ma wpływowych znajomych, którzy nie dopuszczą by ta sprawa znowu ujrzała światło dzienne. Pognoiłam go, ale to nie znaczy jeszcze, że wygrałyśmy tą bitwę. Idziemy z nim na wojnę.
Wróciłam do mieszkania Daniela podłamana i skołowana, znalazłam go w kuchni przygotowującego kolację. Położyłam torebkę na blacie wyspy, sama usiadłam na wysokim stołku i oparłam głowę o dłoń.
-I jak poszło spotkanie? - Zapytał, przemieszał coś na patelni potem obrócił się do mnie twarzą. Spojrzał na mnie z troską.
-Co się stało? - Odłożył ściereczkę na blat koło kuchenki i podszedł do mnie. Kiedy wyczułam jego obecność obok mnie, od razu zrobiło mi się lepiej. Oparłam głowę na jego torsie.
-Komplikacje same komplikacje - Rzekłam zrezygnowana.
-To znaczy? - Zapytał i pocałował mnie w czoło.
-Wyobraź sobie, że mój wuj Tom był dzisiaj u Amandy i złożył jej propozycję. Sto tysięcy tylko za to, żeby mnie odesłała z kwitkiem - Brwi Daniela podjechały do góry.
-To sporo kasy, jak myślisz dlaczego to zrobił? - Odszedł ode mnie i z lodówki na wino wyciągnął butelkę. Postawił przede mną dwie szklanki, rozlał płynu do obydwóch ja od razu chwyciłam za szkło.
-Dziękuje - Pociągnęłam długi łyk wina, o tego było mi trzeba. Daniel westchnął, naprężył swe muskularne ramiona i spojrzał na mnie poważnie.
-Dowiem się, co on kombinuje - Zapewnił.
-Tylko nie rób nic nielegalnego - Uśmiechnął się przebiegle, a potem zaśmiał, ale nie skomentował moich słów.
-Myślę, że on się boi - Rzekł - Boi się tego, że rozdmuchasz sprawę i wróci ona do żywych. Boi się o swoją pozycję. Pomyśl przez pięć lat żył w Argentynie zapewne jak król. Wyciągając te sprawę ponownie, pewnie organy ścigania wznowią śledztwo, może znów zaczną go szukać - Dopiłam resztę wina, postawiłam przed sobą pusty kieliszek a mój chłopak ponownie ją napełnił.
-Te pieniądze są dalej na tym koncie na kajmanach?- Zapytał ni z tego ni z owego. Zamrugałam kilka razy, zaskoczona.
-Nie już nie, razem z Alice przelałyśmy całą kwotę na nowe konto jakiś czas temu, a co? - Wydukałam.
-Dobrze zrobiłaś
-Wiesz jaka jest Alice - Westchnęłam. Ona musi mieć wszystko na papierze zabezpieczone dwu krotnie. Jest bardzo skrupulatna jeśli chodzi o finanse.
-Gdybyś tego nie zrobiła, a Tom wciąż miałby dostęp do konta mógłby je zablokować i wtedy byłoby po problemie - Kurde nie pomyślałam o tym. Daniel to miał jednak głowę na karku, gdy tym czasem ja byłam tym wszystkim przytłoczona.
-Ale chyba martwi cię coś jeszcze?
-Jak ty mnie dobrze znasz...- Urwałam rozgoryczona.
-Amanda powiedziała, że muszę przestać udawać kogoś kim nie jestem i...Och! - wyrzuciłam ręce do góry zdenerwowana - Jeśli chcę w to wejść, chcę oddać tym wszystkim ludziom te pieniądze powinnam to zrobić jako Ellen, a nie Molly. Jeśli media pochwycą temat, a na bank się tak stanie to mam się przygotować, że demony przeszłości wrócą - Daniel obrócił mnie do siebie z twarzą, wszedł między moje kolana.
-Ellie nie jesteś już sama - Powiedział i pocałował mnie czule.
-Nawet jeśli twoja firma oberwie rykoszetem? - Zapytałam zmartwiona.
-To jest tylko firma, ważniejsza jesteś dla mnie ty.
-Danielu, ja to tylko same problemy... - Opuściłam głowę, by ukryć swoje rozgoryczenie, ale on chwycił mój podbródek w swoją wielką dłoń. I zmusił bym na niego spojrzała.
-Problem to będą mieć ci co z tobą zadrą. A Amandą się nie przejmuj przydzielę jej do pomocy moich prawników.
-Głodna? - Zapytał, uśmiechając się.
-Jak wilk, a co tam właściwie gotujesz?
-Maron z kurczakiem i sosem szpinakowym.
Zjedliśmy kolację był przepyszna, Daniel gotował, a to zdecydowanie na plus, bo ja nie potrafiłam. Gotowanie było dla mnie jak czarna magia. Rozłożyłam się na kanapie, wyciągnęłam nogi byłam już tak zmęczona, że oczy same mi się zamykały. Poczułam, że ktoś unosi mnie do góry. Potem poczułam pod ciałem przyjemnie miękką kołdrę.
Następnego dnia Daniel zorganizował spotkanie naszych prawników w firmie. Denerwowałam się tym, niespokojnie przechadzałam się po piętrze co jakiś czas zerkając na zegar. Wpierw przybyli adwokaci Daniela, rozgościli się w sali konferencyjnej. Amanda spóźniała się przez co mój niepokój pogłębił się, czarne myśli zalewały mój umysł, a co jeśli nie przyjdzie? A co jeśli jednak przyjęła ofertę mojego wuja? Tak bardzo obawiałam się, że jednak mnie wystawi. To uczucie powodowało tylko ucisk w moim żołądku. Stanęłam przy swoim biurku, co chwilę poprawiałam rzeczy na nim leżące, chociaż były już w idealnej dla mnie synchronizacji, moja nerwica przypominała o sobie w stresujących sytuacjach. Dong, oznajmiający przyjazd windy okazał się dla mnie zbawienny, z windy wyłoniła się Amanda razem z Zoe obie kobiety trzymały w swych dłoniach pudła. Szybko wybiegłam za biurka by im pomóc.
-A więc zdecydowana? - Zapytała mnie prawniczka.
-Tak - Potwierdziłam, teraz kiedy miałam u swego boku osobę na której mogłam polegać i dzięki której chciałam wyjść ze swojego szarego świata. Obudziła się we mnie odwaga i chęć czegoś więcej. Kobiety podążyły za mną do sali konferencyjnej. Położyłyśmy pudła na stole.
-Napijecie się czegoś? - Zaproponowałam.
-Wody, proszę - Zajęczała Zoe, ocierając pot z czoła.
-Kawy, czarna bez cukru - Zanim wyszłam do socjalnego przygotować napoje, kobiety przywitały się ze wszystkimi panami. Daniel przedstawił ich oficjalnie.
-To są moi najlepsi prawnicy Aarona Gibsona i John Packet - Goście wymienili po miedzy sobą uprzejmości. Kiedy każdy z gości miał już przed sobą swój napój mogłam w końcu zająć miejsce obok nich. Daniel w tym garniturze wyglądał bardzo profesjonalnie. Dziś miał białą koszulę i był pod krawatem.
-Daniel naświetlił nam sytuację, rozumiem, że te kartony zawierają listę klientów pana Hendrikosona?
-To są wszyscy klienci funduszu - Odpowiedział Amanda zerkając na mnie, udało mi się nie wzdrygnąć na dźwięk nazwiska ojca, na razie. I jak ja mam niby znów przyzwyczaić się do jego brzemienia, zwłaszcza, że będę musiała się posługiwać tym nazwiskiem.
Mój ojciec odpowiedzialny był za werbowanie klientów, wiele wpływowych ludzi powierzyło mu swoje pieniądze, a za ich nazwiskami szedł marketing i zwykli ludzie, zechcieli być także częścią czegoś większego. Zyskiwali na pewności, że to im się opłaci. Jak widać opłaciło się tylko tej trójce złodziei. Bo nie mieli skrupułów by te pieniądze zatrzymać dla siebie. Dirk jak się potem okazało, od początku miał za zadnie wziąć winę na siebie. Był ich zabezpieczeniem, żeby nie trafili do więzienia. Chore to wszystko, mój ociec był chory na punkcie pieniędzy.
-Zwęziliśmy listę, gdyż trzydzieści procent osób niestety już nie żyje. Dług opiewał na dwanaście milionów. A Elli otrzymała w spadku jedynie dziesięć milionów, sama nie chciała dokładać własnych środków gdyż tyle nie posiada - Prawniczka znów spojrzała na mnie. Cóż to nie była do końca prawda bo posiadałam tyle na koncie osobistym, a nawet więcej, ale nie miałam zamiaru dokładać do interesu. To była wina ojca nie moja, ja tylko robiłam to co uważałam za słuszne. Może byłam hipokrytką, ale jeśli dołożyłabym te brakujące miliony to tak jakbym była współwinna, a ja się już tak nie czułam od dłuższego czasu.
-Po podliczeniu wierzytelności wyszło dziewięć milionów dwieście tysięcy
-Wykonała pani kawał dobrej roboty - Pochwalił ją Aaron.
-Dziękuję, ale musicie wiedzieć, że Tom Hendrikson, nie chce aby sprawa skandalu wypłynęła ponownie na powierzchnię I zrobi wszystko by temu zapobiec - Wyjaśniła Amanda. Daniel poprawił się na swoim krześle i powiedział.
-Dziś rano do redakcji Times'a trafił mail, opisujący sytuacji Ellen, spodziewajmy się, że jutro pojawi się artykuł w gazecie, po tym już Tom Hendrikson nie będzie wstanie zablokować tej sprawy - Popatrzyłam mu w oczy, byłam zaskoczona, ale ukryłam swoje emocje, jeśli on uważał to za słuszne rozwiązanie, byłam za, bo ufałam mu w stu procentach.
-Mikael Wash jest moim znajomym, więc jako redaktor naczelny nie przepuści takie newsa -Dodał pewnie. Amanda popatrzyła na mnie wymownie.
-No to Ellie musisz się przygotować, że od jutra twoje dawne życie wróci. I może zrobić się naprawdę nie przyjemnie - Wszyscy zebranie spojrzeli na mnie.
-Jestem gotowa, co ma być, to będzie - Zapewniłam, zaciskając pod stołem pięści ze zdenerwowania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro