Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Patrzyła na niego swoimi szmaragdowymi oczami. Nie wiedział jak to robiła, nie miał pojęcia skąd wiedziała, kiedy jej potrzebuję, ale ona zawsze tu była. Czekała na niego stojąc przy biurko, na którym stały dwa kubki z gorącą czekoladą. Nie ruszyła się z miejcsa dopóki nie dowiedziała się co go trapi. Dziwnie się w tedy czuł. Ona miała tylko siedemnaście lat, a była mądrzejsza od kobiet, chociażby w jego wieku. Była tak młoda, a jednak tak wiele rozumiała. Na dodatek była piękna, cholernie piękna. I choć wiedział, że nie powinien był tak o niej myśleć, nic nie mógł na to poradzić. Był tylko mężczyzną, który nie mógł być obojętny na jej urodę. Spojrzał na nią z nad kubka. Jej długie, czarne włosy spadały falami na plecy kontrsatując z bladą cerą. Oczy błyszczały jej, tak jakby ktoś wsadził tam najprawdziwsze szmaragdy. Mundurek w barwach Gryffindoru podkreślał jej zgrabną sylwetkę. A rumieńce na policzkach dodawały jej uroku. Był jej nauczycielem, memtorem, ale nie mógł traktować jej profesjonalnie. Nie był w stanie zachować między nimi stosunków nauczyciel-uczeń. Przerażało go to z jaką prędkością rozwijało się uczucie wewnątrz niego. Gdyby jednak ona dowiedziała się o tym, co on o niej myśli z pewnością nazwałaby go starym zobaczeńcem i czym prędzej opuściła by jego gabinet. Nie chciał tracić jej przyjaźni, więc postanowił tłumić swoje uczucia tak długo jak, to tylko możliwe. Jutro kończy Hogwart... Cieszyło go to z jednej strony, z drugiej zaś nie wyobrażał sobie życia w szkole bez niej. Bez ich codziennych rozmów, wieczornych gier w szachy, treningów animaga... Choć nigdy nikomu by się do tego nie przyznał, szalał za tą dziewczyną i tęsknił za nią już teraz, gdy była jeszcze na wyciągnięcie ręki. Otworzył swoje usta zastanawiając się, czy może nie powiedzieć jej o tym, co do niej czuje, ale w pore oprzytomniał i zrezygnował. W tedy to ona się odezwała ściągając go z powrotem na ziemię:
- Będę już szła Albusie, do zobaczenia jutro rano - musnęła jego policzek swoimi ustami i wyszła z gabinetu. Zanim zamknęły się za nią drzwi usłyszała ciche: Dobranoc Minnie.

Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam dostępu do Internetu i przepraszam również za to, że nie ma 1. rozdziału, ale Wattpad chyba mnie nie lubi i usunął zarówno 1. jak i zalążki 2. ale jutro postaram się ze wszystkim nagodnić. Mam nadzieję, że prolog wam się podobał 😇 liczę na wasze... recenzje? 😏 na górze Minnie, jeśli są jakieś błędy to z góry przepraszam, ale dodaje z telefonu 😶

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro