Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

  Więc chętnie? Ja chyba na rozumny z hipogryfem się pozamieniałam - jęknęła w duchu. Zaczęła pakować swoje rzeczy do torebki. Podeszła do lustra wiszącego w koncie sali, poprawiła swoją czarną, obcisłą sukienkę i wprowadziła parę poprawek w makijażu. Rozpuściła włosy. Ktoś zapukał do drzwi, westchnęła, zgasiła świece i otworzyła drzwi.
- Mo... Riddle? - spytała zdziwiona patrząc na przystojnego bruneta.
- Merlina bym się nie spodziewał - odpowiedział z szerokim uśmieszkiem. - Masz plany na wieczór?
Czego oni się tak uczepili???
- Niestety tak - powiedziała wymijając go w drzwiach.
- Zaczekaj chociaż Cię odprowadzę! - zawołał za nią, szubko do niej podbiegając. Szła najszybciej jak potrafiła, żeby tylko go zgubić, a on niestety przyśpieszał tylko kroku i opowiadał jej jaki to on nie jest wspaniały...
- Dzień dobry, panie Ministrze - powiedział ktoś z tłumu. - Jak minął urlop?
- A dziękuję panie Black, bardzo dobrze - odpowiedział Minister i spojrzał na Minerwę:
- Minnie, Elphinstone czeka na ciebie, na dole.
- Wiem, zaraz do niego przyjdę - powiedziała pośpiesznie starając nie zwracać uwagi na ten okropny skrót.
- Panie Riddle, proszę ze mną.
  Minerwa odetchnęła z ulgą, chyba po raz pierwszy od kilku lat była za coś wdzięczna ojcu*.
   Zbiegła szybko po schodach i szybkim krokiem, niemal truchtem doszła do swojego szefa.
- Gotowa? - spytał oferując jej ramię, skinęła głową.
*
   Minerwa nawet nie zauważyła, kiedy minęło tyle czasu. Rozmawiało jej się z nim tak przyjemnie i swobodnie. Dopiero kiedy podszedł do nich po raz kolejny kelner pytając, czy coś jeszcze im podać, spojrzała na zegar, było już dawno po północy. Zamrugała kilka razy ze zdziwienia. 

- Minerwo, chcesz coś jeszcze? - spytał Elphinstone.

- Nie, nie dziękuję. Powinnam już wracać - powiedziała wstając od stolika.

-W takim razie poproszę o rachunek - zwrócił się do kelnera. - Ja płacę - dodał widząc, że Minerwa zaczęła szukać w torebce portmonetki.  - Odwiozę cię - powiedział pomagając jej założyć płaszcz.

- Nie dziękuję, mieszkam tylko przecznicę dalej.

- Nalegam.

- Dobrze zrobi mi świeże powietrze - powiedziała biorąc w rękę torebkę, doskonale pamiętała jak ostatnim razem wyglądało "odwiozę cię".

*

   Weszła po cichu do domu, nie chcąc nikogo obudzić. Zdjęła płaszcz i chciała pójść po cichutku do swojej sypialni, kiedy zobaczyła zapalone światło w sypialni i płacz dziecka. Zamarła. Znała ten płacz, rozpoznała by go wszędzie. Otworzyła ostrożnie drzwi do pokoju...

* Tak ten nieprzyjemny siwiejący gościu, będący ojcem Minerwy, jest Ministrem...


Krótkie, ale... nie wiedziałam za bardzo jak to napisać, kolejny ma już na komputerze, nie długo powinien się pojawić, chyba że Watt znowu mi zacznie wszystko usuwać... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro