Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12


   Znów czuła jego usta na swoich. Znów czuła na sobie jego ręce. Jego wzrok bacznie się jej przyglądający. Jego oddech na swojej szyi, gdy szeptał jej na ucho czułe słówka. Znów słyszała te słowa pełne uczuć, które wypowiadał tym swoim lekko zachrypniętym głosem. Znów przeczesywała jego włosy swoimi szczupłymi palcami. Znów śmiała się razem z nim, wieczorem, z kubkiem czekolady przy ogrzewających płomieniach kominka. Znów patrzyła w jego błyszczące oczy. W oczy, z których bez trudu wyczytywała wszystkie jego emocje i myśli. Znów jego ramiona owijały jej wąską talię. Znów była szczęśliwa. W końcu było tak jak dawniej.

   A może i lepiej? Znał prawdę. Wiedział o ich córce. Nie zostawił jej. A ich mały skarb był z nimi. W końcu mogli być rodziną, pełną, szczęśliwą, prawdziwą rodziną, która razem jest w stanie przezwyciężyć wszystko. Nic oprócz ich szczęścia nie było już ważniejsze dla niego. Nic już nie stało na przeszkodzie dla ich wspólnej przyszłości. Już nic im nie zagrażało. Mogli odetchnąć z ulgą i nadrobić stracony czas. Czas, który mogli by tak dobrze wykorzystać przez ten rok. Teraz musieli jedynie wychować swoją córkę, tak jak zawsze chcieli wychować swoje dziecko. Musieli zadbać, żeby ONA była szczęśliwa i bezpieczna. Spojrzała na obrączkę. Uśmiechnęła się. Znała na pamięć tekst, który mieli na nich wygrawerowany:

     Dla większego dobra, podążaj za głosem serca.

 Zawsze były rzeczy ważne i ważniejsze, tylko, że teraz zmieniły się priorytety. Teraz wszystko zdawało się być na swoim miejscu. A serca mimo, że wciąż zamknięte, teraz chociaż były zamknięte w jednej złotej klatce. Była w końcu z nim, miała przy sobie ich córkę, ale bała się. Bała się, że znów będzie tak samo. Znów będzie coś ważniejszego. Zawsze tak to się kończyło. Zawsze znajdowało  się coś ważniejszego. Zawsze było coś, dla czego rezygnował. Nie była dla niego pierwszą. Bała się, że nie będzie jego ostatnią. Nie umiał kochać. Musiała go uczyć tego od nowa. Niczym małe dziecko. Nie była jego pierwszą, ale na pewno była pierwszą, z którą łączyło go coś więcej niż tylko jkfh. Wierzyła w to przez cały czas i gdyby się teraz nad tym zastanowiła... Mieli córkę, łączy ich coś więcej, mimo, że nie jest to tym, czego ona by chciała. Chciała tylko, żeby ją kochał, bo ona go kochała i nie potrafiła o nim zapomnieć, a jego obojętność i chłód raniło ją bardziej niż cokolwiek innego. Roześmiała się, czemu ciągle musi zakochiwać się w kimś, kto nigdy nie odwzajemni jej uczuć? Czemu zakochują się w niej tylko ci, których ona nie chce? 

  Kochała go. Nic więcej nie było im potrzebne, tylko on i ona. Każda, nawet najmniejsza rzecz sprawiała im szczęście. Chciała, żeby znów rozpaliło się w nich te uczucie. Chciała wrócić do tych beztroskich chwil, kiedy nie musieli zadawać sobie żadnych pytań, ani grać w żadne chore gry. Chciała, żeby między nimi znów zaiskrzyło. Chciała przestać się bać, że zaraz się to skończy, że to wszystko ucieknie jej jak mały motylek, którego chciała złapać, a on za każdym razem, gdy dotknęła go już opuszkami palców odlatywał. 

   Mogła być teraz szczęśliwa, to wszystko się spełniło. Znów jej życie wywróciło się o sto osiemdziesiąt stopni przez niego i dla niego. Znów się uśmiechała, bo znów byli razem. Łzy zniknęły,  zastąpił je jej radosny śmiech. Jej serce w końcu mogło opuścić grube mury, które wzniosło by chronić się przez bólem, które on wciąż w nie kierował. Miała wszystko czego chciała i tak już miało być po kres, niczym w krainie Morfeusza. W końcu dostrzegła te promienie światła na końcu ciemnego tunelu. W końcu w jej sercu zapłonęła pochodnia nadziei.

    Czemu więc znów nie słyszy krzyków, szeptów, czułych słów? Czemu już nie widzi tych oczu? Czemu przeszłość ma jego smak, czemu tylko przeszłość? Czemu za nimi jest tyle kłamstw? Czemu czas ma zostać ich świadkiem? Czemu jej usta wciąż tęsknią do niego? Czemu w jej oczach znów błyszczą łzy? Czemu znów żałuje? Czemu jej skóra wciąż tęskni za jego dotykiem? Czemu znów się boi?

   Bo stało się to, czego obawia się  za każdym razem, gdy przychodzi wieczór. Zasnęła i znów pomyliła kilka złotych chwil, - za które oddała by wszystko -  z całym życiem, które bez nich wydaje  się jedynie czarno - białym filmem z kiepskimi aktorami i jeszcze gorszym scenariuszem rodem z jakiegoś melodramatu. Spojrzała na miejsce obok jej, z nadzieją, że po raz pierwszy przyśniło jej się i to, co tym razem mogło się sprawdzić w prawdziwym życiu, w jej życiu. Poczuła jak do oczu napływają jej łzy. 

- Pani Urquart, czas zacząć nowy, jakże cudowny dzień u boku kochanego męża - zadrwiła sama z siebie, patrząc na swoją suknię ślubną ponownie założoną na manekin stojący w kącie pokoju.

---------------------------------------

 Gdy kompletnie nie masz weny i nie wiesz, co dalej napisać :/

Napiszcie coś w komentarzach, zostawcie po sobie jakiś ślad... plose *robi maślane oczka a'la Kot w Butach xd *

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro