1
Obudziła się z potwornym bólem głowy. Rozejrzała się po pomieszczeniu, szybko zorientowała się, że to nie jest jej sypialnia, że nie jest u siebie. Przygryzła dolną wargę próbując przypomnieć sobie co takiego się wczoraj wydarzyło i gdzie w ogóle jest. Nic nie mogła sobie przypomnieć, w głowie miała straszną pustkę, a ostatnie, co pamiętała, to zaproszenie szefa na kolację integracyjną, mieli na niej być wszyscy pracownicy. Próbowała przypomnieć sobie cokolwiek, co wydarzyło się później. Przymknęła oczy. Przypomniała sobie tylko urywki z całego wieczoru, jej rozmowę z Alice - koleżanką z wydziału, toast za udaną akcję, kilka tańców i... jej pocałunek z szefem. Otworzyła szeroko oczy z niedowierzaniem. Nie mogła tego zrobić. Nie, nie ona. Odchyliła głowę do tyłu i zaczęła liczyć w myśli do dziesięciu, aby się uspokoić. Usłyszała czyjeś kroki na korytarzu. Rozejrzała się niespokojnie po sypialni w poszukiwaniu swojej niebieskiej sukienki. Przywołała ją do siebie i ubrała się w nią. Wstała z łóżka i związała włosy w wysokiego kucyka, gumką znalezioną w kieszeni. Wychodząc z pokoju - i przy okazji zakładając szpilki - wpadła na swojego szefa.
- Dzień dobry, nie sądziłem, że już wstałaś - powiedział łapiąc ją w tali i udaremniając tym samym jej upadek.
- Dzień dobry - mruknęła spuszczając głowę. Chciała wydostać się z jego ramion, ale on tylko przysunął ją bliżej siebie, dopiero wtedy zauważyła, że mężczyzna nie ma na sobie koszulki. Przygryzła lekko wargę przeklinając siebie za swoją nieodpowiedzialność.
- Głodna? - spytał odchylając lekko głowę tak, aby spojrzeć jej prosto w oczy. - Przygotowałem śniadanie - dodał słysząc jak jej żołądek usiłuje o sobie przypomnieć. Wziął ją za rękę i zaprowadził ją do kuchni - Zjemy i zawiozę cię do domu, przebierzesz się i pojedziemy do Ministerstwa.
Minerwa wpatrywała się uparcie w swoje dłonie, które okazały się nagle bardzo interesujące. Elphinstone spojrzał na nią znad kuchenki i uśmiechnął się pod nosem.
- Nad czym tak rozmyślasz? - spytał.
- O niczym ważnym - skłamała.
*
Weszła do biura niczym burza, wiedziała że tylko jedna osoba będzie w stanie powiedzieć jej co takiego wydarzyło się wczorajszego wieczora.
- Madeline.
Blondynka podskoczyła, gdy usłyszała swoje imię. Podniosła swoje orzechowe oczy z nad dokumentów i odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła, że stoi przed nią tylko jej przyjaciółka.
- Coś się stało Min? - spytała widząc te charakterystyczne, mordercze spojrzenie.
- Musimy porozmawiać, teraz - odpowiedziała.
- Chodź - Madeline złapała przyjaciółkę za rękę i wyprowadziła z gabinetu.
- Gdzie idziemy? - spytała Minerwa marszcząc brwi.
- Do departamentu tajemnic - odpowiedziała blond włosa czarownica. - Nikt się tam nie kręci, będziemy mogły spokojnie porozmawiać. Z resztą muszę się z kimś spotkać.
- Czyżby Saul Croaker, coś szykował? - zachichotała.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz Min - odpowiedziała Madeline rumieniąc się przy tym.
- Ależ oczywiście.
Weszły do windy i wcisnęły przycisk z 9.
- O co chodzi? - spytała Madeline, gdy upewniła się, że nikt nie ich nie usłyszy.
- O wczorajszy wieczór - mruknęła Minerwa. - Prawie nic nie pamiętam... Byłaś tam do końca?
- Yhm - mruknęła Madeline spoglądając na zegarek. - Nie mogłaś znaleźć kluczy od samochodu, a po tym jak zdesperowana wyrzuciłaś całą zawartość swojej torebki i okazało się, że ich tam nie było, szef powiedział, że cię odwiezie. Pomogliśmy mu posprzątać i wszyscy zaczęli się już zbierać. Poszedł po kluczyki do auta, ale nie wiem co się działo potem, już wyszłam. Minnie, co zrobiłaś? - Madeline spojrzała na swoją przyjaciółkę z szokiem.
- Właściwie, to nie jestem pewna na sto procent, ale ja chyba... - westchnęła, wiedziała że nie musi kończyć Madeline doskonale wiedziała o co jej chodzi.
- Jak ty to robisz, zawsze w coś się wpakujesz...
- Jak by to powiedział Mody... Urok osobisty.
Roześmiały się na uwagę o przyjacielu.
- Skoro jesteśmy już przy takim temacie, jak sprawy związane z adopcją? - Madeline spojrzała niepewnie na przyjaciółkę.
- Dobrze, podpisane są już wszystkie dokumenty. Jeden kłopot z głowy - odpowiedziała Minerwa przygryzając lekko dolną wargę.
- Saul tu idzie - wyszeptała Minerwa ledwo poruszając ustami.
- Uważaj na Elphinstone'a - powiedziała Madeline udając, że nie słyszała przyjaciółki. - Krążą o nim różne plotki.
- Wiem, ale gdyby naprawdę miał coś z tym wspólnego Minister by coś o tym wiedział i na pewno nie zrobił by z niego szefa biura aurorów, raczej zamknął by go w Azkabanie...
- Żeby nie było uprzedzałam.
- Madline, Minerwa! - zawołał Saul - Co za niespodzianka.
- Rzeczywiście - mruknęła Minerwa, - zostawię was samych, mam stertę dokumentów do wypełnienia, a muszę je dzisiaj wysłać do Ministra - dodała szybko wchodząc do windy zanim Saul, czy Madeline mogli jakkolwiek zareagować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro