Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

+3+

*następnego dnia*

Otworzyłam oczy. Wysoko. Jestem gdzieś wysoko. Okurwamaćzabierzciemnieztąd. Nie że mam jakiś lęk wysokości, ale byłam na drzewie. Jak? Nie mam pojęcia. Nagle gałąź na której siedziałam zaczęła się załamywać.

-Omójrosjoomójrosjoomójrosjoomójrosjo. -powtarzałam w kółko. Nagle zaczęłam spadać. Spadałam i spadałam. Nie mogłam upaść na ziemię. Ale ciągle spadałam w nieskończoność. Nagle udeżyłam w ziemię.

-KURWA MAĆ -krzyknęłam spadając z łóżka, przy okazji budząc Michi i Anetę.- To.....był tylko sen?

-Co budzisz? -spytała zaspana Michi (przypadkowo napisałam Mochi xd)

-Która godzina? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie

-A no...czekaj sprawdzę. -odparła Michi, i wzięła swój telefon.- PO CO BUDZISZ O TRZECIEJ RANO?!

Nic nie odpowiedziałam.

-Bo ja szatan jestem. -powiedziałam po krótkiej chwili

-Zgodzę się z tobą -dodała Aneta- To przez yaoi

-*gasp* Wcale nie! -odkrzyknęłam a one zaczęły się śmiać.- Dlaczego macie z tego beke?!

-Bo masz na sobie kigurumi jednorożca i to śmiesznie wygląda jak się w tym wkurzasz -powiedziała Michi a ja poszłam się przebrać w moje normalne rzeczy.

Wróciłam w moim czarnym bezrękawniku, luźnym żółtym swetrze z odsłoniętym ramieniem, czarnych spodniach i tego samego koloru trampkach.

Jako iż była trzecia rano poszłyśmy dalej spać, ale i tak nie mogłam zasnąć. Kusiło mnie żeby sprawdzić czy Przemek i Jurlek znowu się bawią, hehe.

Przewracalam się z boku na bok. Mój yaoistyczny zmysł mówił mi że coś się dzieje. Nie mogłam tak tego zostawić. Mój yaoistyczny zmysł się nie myli. Szturchnelam Michi w ramie.

-Ej, Michi, wstawaj!-szepnęłam. przecież sama nie pójdę.

Leniwie uchyliła jedno oko, ale za chwilę je zamknęła. Nie dawałam za wygraną, mocniej szarpnęłam jej ramię.

Nic.

Cholera.

Wpadłam na pewien pomysł. Wczoraj był chrzest.

Po cichu wyszłam z namiotu, poszłam po wiaderko z niedobrą papką z uroczystości przyjęcia nowych uczestników obozu.

Waliła zdechłą rybą na kilometr. Idealna.

Wróciłam z wiadrem do połowy wypełnionym trującym wywarem do namiotu. Podstawiam Michi pod nos. Po dwóch wdechach smrodu zerwała się i mało nie puściła pawia.

-Co to kurwa ma być?!- oj, zdenerwowała się.

-Nie drzyj się, idziemy. Wstawaj- rozkazałam. Ona jako mój wierny poddany piesek poslusznie wstała i ubrała buty.

-Gdzie idziemy, żono?- zapytała.

-Nie jestem twoją żoną.- wnerwiła mnie po raz kolejny.

-Oczywscie skarbie- powiedziała to żartem. Tak myślę.

-Eh...chodź. Mój szósty zmysł podpowiada mi że u Przemka i Jurlka jest ciekawie -powiedziałam odnosząc wiadro na miejsce, po czym poszłyśmy pod namiot chłopaków.

#############
M_K_T_ danke jeszcze raz.

Nom.

Sry za przekleństwa.

I M_K_T_ napisała połowę xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro