Rozdział 33 Zuzanna
Marcin otworzył drzwi i wskazał gestem dłoni, bym weszła pierwsza. Zrobiłam kilka kroków do przodu i zatrzymałam się w ciemnym korytarzu. W mieszkaniu panował mrok, jakby wszystkie rolety były zasłonięte.
– Zaświecisz światło? – zapytałam, cicho chichocząc, gdy jego ciepły oddech połaskotał mnie przyjemnie po karku.
– Nie. – szepnął mi do ucha i zsunął z moich ramion płaszcz.
Odwiesił go gdzieś, a ja po omacku złapałam go za rękę.
– Poczekaj sekundkę. Zaraz wracam. – oznajmił.
W odpowiedzi skinęłam głową, choć on najprawdopodobniej nie miał możliwości tego zobaczyć. Zniknął gdzieś wewnątrz mieszkania, a po chwili dostrzegłam lekkie światło w oddali. Wrócił i wyciągnął ręke w moją stronę.
– Chodź, Zuza.
Złapał mnie za dłoń i zaprowadził do salonu, w którym panował przyjemny półmrok. Na stoliku pięknie zastawionym oprócz talerzy i sztućców stało kilka świeczek oświetlających pomieszczenie i butelka wina. Marcin wyjął prawą dłoń zza pleców i wręczył mi bukiet czerwonych róż.
– Dziękuję. – szepnęłam zaskoczona niespodzianką. – Masz jakiś wazon? – zapytałam, zaciągając się przyjemnym, choć delikatnym zapachem bukietu.
– Tak coś się znajdzie, zaraz wracam.
Po minucie wrócił ze szklanym wazonem, wypełnionym do połowy wodą. Włożyłam do niego kwiaty, a on postawił je na środku stołu.
– Przyniosę kolacje. – mrugnął i znów zostałam sama.
Czułam, że stres mnie opuszcza i zaczęłam się rozluźniać, choć wciąż miałam pewne obawy, ale wiedziałam, że nie mogłam dłużej z tym zwlekać. Wraz z ponownym pojawieniem się Marcina w pomieszczeniu rozniósł się zapach sosu serowego.
– Sam ugotowałeś? – zapytałam, uśmiechając się zalotnie.
– Tak. Wprawdzie miałem w planach jakieś afrodyzjaki, typu krewetki czy małże, ale zrezygnowałem. Zdałem sobie sprawę z tego, że nigdy o tym nie rozmawialiśmy, więc nie wiedziałem, czy w ogóle lubisz owoce morza.
– I dobrze zrobiłeś. – zaśmiałam się. – Nie przepadam za nimi, a krewetki mnie uczulają. – wyznałam.
Chłopak położył garnek na stole i odsunął krzesło.
– Zapraszam.
Zajęłam przygotowane dla mnie miejsce. Marcin nałożył mi i sobie danie na talerze, następnie nalał nam po lampce wina.
– Za udany weekend. – mrugnął, wznosząc kieliszek w górę.
Również uniosłam swój i wznieśliśmy toast. Wino było pyszne, czerwone, półsłodkie. Jedząc kolację, nie żałowałam go sobie. Musiałam dodać sobie nieco odwagi.
– Bardzo dziękuję za pyszną kolację. – powiedziałam, odkładając sztućce na talerz.
– Masz ochotę na deser?
– Nie, dziękuje, ale nie dam rady.
Marcin wstał i podszedł do mnie, nachylił się i pocałował mnie namiętnie w usta.
– Masz ochotę na wspólną kąpiel? – zapytał, a ja zbladłam.
Przypomniałam sobie o bliznach na udach po samookaleczeniu. Wiedziałam, że prędzej czy później dowie się o nich, ale nie chciałam psuć tym wieczoru i naszego pierwszego razu. Musiałam zrobić naprawdę śmieszną minę, bo Marcin wybuchnął śmiechem.
– Dobra, rozumiem. – powiedział, dalej śmiejąc się.
– To nie tak. – odepchnęłam go. – Mamy jeszcze czas na wspólne kąpiele. – dodałam.
Marcin złapał mnie za nadgarstki i pociągnął do pozycji strojącej, następnie złapał za pośladki, podniósł mnie i usiadł na krześle, na którym siedziałam sekundę wcześniej. Nasze usta dzieliło od siebie zaledwie kilka milimetrów.
– Kocham cię. – szepnął.
– Ja ciebie też. – odpowiedziałam pod wpływem chwili i alkoholu, choć chyba za wcześnie na takie stwierdzenia.
Marcin złączył nas namiętnym pocałunkiem. Pieścił delikatnie moje usta językiem, a dłońmi błądził po pośladkach, okrytych jeansowymi spodniami. Ja natomiast powędrowałam dłońmi po jego klatce piersiowej, przez silne ramiona aż do karku. Wplotłam dłoń w blond włosy i delikatnie masowałam głowę. W pewnym momencie Marcin przerwał pocałunek i odsunął się delikatnie.
– Nie chcę się za bardzo z niczym śpieszyć, jeśli nie jesteś gotowa... – zaczął, ale przerwałam mu.
– Jestem. – powiedziałam z przekonaniem.
Chłopak wstał, razem ze mną na rękach i opuściliśmy salon. Udaliśmy się do jego pokoju. Dłonią namacał włącznik i zapalił światło.
– Chcesz to robić przy normalnym świetle czy w blasku świec? – zapytał, ale nie dał mi czasu na odpowiedź, zamykając mi usta pocałunkiem.
Ruszył w głąb pokoju. Nachylił się i delikatnie położył mnie na łóżko.
– W blasku świec. – oznajmiłam i rozglądnęłam się po pokoju.
Dominował w nim kolor czarny; czarne ściany, czarne rolety i czarne łóżko. Z nimi kontrastowały białe szafeczki nocne po obu stronach łóżka, szafa i biurko, do którego właśnie podszedł. Był przygotowany na moją decyzję, bo stały na nim trzy świeczki zapachowe. Dwie kolejne, nieco większe leżały na szafeczkach nocnych. Zapalił je wszystkie i zgasił światło. W sypialni zapanował półmrok, a ja poczułam się pewniej. Zawsze skóra w takim świetle wyglądała lepiej niż w naturalnym, miałam nadzieję, że Marcin nie zobaczy blizn.
Podszedł do łóżka, a ja podniosłam się na łokciach, zanim chłopak wskoczył na łóżko i usiadł mi na udach. Nachylił się nade mną i delikatnie pocałował szyję. Zachichotałam cicho, gdy jego ciepły oddech przyjemnie połaskotał wrażliwą skórę. Powoli odpinałam guziki jego granatowej koszuli, a po ostatnim zsunęłam ją z jego ramion, odsłaniając lekko umięśnioną klatkę piersiową. Wsunął dłonie pod moje plecy i mocno przywarł do mnie całym swoim ciałem, a już po sekundzie to ja byłam na górze. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, gdy zdjął mi bluzkę i odpiął stanik. Pieścił gorącym językiem nagie piersi i brzuch. Podniecenie sprawiło, że moje obawy znikły, nie miałam żadnych wątpliwości, gdy zsuwał z moich pośladków spodnie wraz z czerwonymi stringami. Zostały jedynie czarne, samonośne pończochy, które bardzo się mu spodobały, przynajmniej takie miałam wrażenie, widząc błysk w jego oczach. Pocałunkami zjeżdżał po moim brzuchu coraz niżej, aż dotarł do celu. Rozłożyłam nogi szerzej, czując ciepły oddech na spragnionym zbiegu ud. Zamknęłam oczy, by móc w pełni skupić się na nieziemskiej przyjemności, jaką dostarczał mi Marcin ciepłymi ustami. W pewnym momencie dołączył dłoń, a moje ciało oblała fala gorąca. Oddech znacznie mi przyspieszył i, mimo że dopiero zaczęliśmy, czułam, że jestem blisko szczytu. Marcin chyba to wyczuł, bo odsunął się. Otworzyłam powoli oczy i patrzyłam, jak rozpinał pasek od spodni. Mimowolnie oblizałam usta w momencie, gdy spodnie wraz z bokserkami opadły na podłogę, a moim oczom ukazała się jego męskość. Założył na niego prezerwatywę i nachylił się nade mną. Delikatnie wszedł we mnie. Początkowo poczułam delikatny dyskomfort spowodowany długim odstępem czasu od ostatniego stosunku, ale po kilku delikatnych i czułych ruchach rozluźniłam się. Marcin stopniowo i z wyczuciem przyspieszał. Było cudownie, a gdy się nachylił i namiętnie mnie pocałował, niespodziewanie osiągnęłam orgazm. Jęknęła w jego usta i odchyliłam głowę w tył, rozkoszując się chwilą. Marcin dosłownie po chwili dołączył do mnie i opadł na mnie, przytulając mnie całym sobą. Głośno dyszał, gdy mój oddech powoli wracał do normy.
– Kocham cię. – szepnął, odsuwając się na bok.
– Ja ciebie też.
Ta sytuacja pokonała między nami pewną barierę, zbliżyła nas do siebie. Czułam jeszcze większe zaufanie do Marcina, byłam nim zauroczona. Tylko czy po tak krótkim czasie można mówić już o miłości?
Obudziłam się wtulona w jego ramiona. Podniosłam delikatnie głowę, by zobaczyć, jak cudownie wyglądał podczas snu. Taki beztroski, spokojny i spełniony. Delikatnie wyswobodziłam się z jego objęć, zebrałam z podłogi ubrania i czmychnęłam do toalety. Lekko się skrzywiłam, widząc odbicie w lustrze. Zupełnie zapomniałam o zmyciu makijażu przed snem.
Ubrałam się i na palcach zakradłam się na korytarz, by zabrać torebkę. Miałam w niej wszystko, by się odświeżyć i zrobić podstawowy makijaż. Gdy kończyłam pudrować twarz, usłyszałam pukanie do drzwi.
– Minutka!
Przeczesałam włosy, zgarnęłam kosmetyki do torebki i otworzyłam drzwi. Marcin stał oparty o futrynę, jedynie w bokserkach, które najbardziej przyciągnęły moją uwagę. Podniosłam wzrok na jego błyszczące oczy i szeroki uśmiech.
– Co masz ochotę na powtórkę? – zaśmiał się, robiąc krok w moją stronę.
– Nie schlebiaj sobie. – zażartowałam.
Marcin uniósł jedynie brew i zaśmiał się, doskonale wiedząc, że było mi z nim dobrze. Cmoknął mnie w czoło i odsunął się, bym mogła wyjść z toalety. Odłożyłam torebkę na korytarz i poszłam do kuchni. Mała, jasna kuchnia była bardzo przyjemna. Na jednej ścianie były kremowe meble i kuchenka gazowa, a na drugiej prostokątny, drewniany stolik z dwoma krzesłami i lodówka. Nalałam wody do czajnika i usiadłam na krześle. Chciałam zrobić kawę, ale nie widziałam jej nigdzie na widoku, a nie miałam w zwyczaju grzebać ludziom po szafkach, więc postanowiłam zaczekać na chłopaka.
Gdy woda zaczynała wrzeć, do kuchni wszedł Marcin w dżinsowych spodniach, luźnej białej koszulce i z mokrymi włosami.
– Robisz nam kawę?
– Tylko postawiłam wodę. – uśmiechnęłam się.
Marcin wyjął z jednej szafki dwa, takie same czarne kubki a z drugiej czarną kawę.
– Z dwóch łyżeczek? – zapytał.
Kiwnęłam głową i zaskoczona patrzyłam, jak sobie wsypał aż trzy i pół.
– Pijesz taką mocną? – zapytałam zdziwiona.
– Tylko rano. Jak pijemy na mieście, to są słabe, a z rana lubię doładować się większą ilością kofeiny.
Położył przede mną kubek i zajął miejsce naprzeciwko mnie.
– Szkoda, że jedziesz. – westchnął, zbliżając kubek do ust.
– Też nie jestem zadowolona, ale nie mam wyboru. – uśmiechnęłam się krzywo.
– Do tego ten nowy grafik, eh... Myślałaś nad moją propozycją? – zapytał niepewnie.
– Tak. – odpowiedziałam, czym wyraźnie go zaskoczyłam.
Otworzył szerzej oczy i przyglądał mi się w wyczekiwaniu.
– Mam pewne obawy, ale zgadzam się. – odpowiedziałam, lekko się rumieniąc.
– Kochanie, bardzo się ciesze! – powiedział, gwałtownie wstając.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
– Dziękuję. Będę dużo spokojniejszy, gdy będziesz spała ze mną w łóżku, niż w domu nie wiadomo kogo.
– Nie ufasz mi? – zapytałam, udając poważną.
– Ufam. To nie o to chodzi. – zaczął się tłumaczyć. – Wiesz, że teraz będziemy mieli mało czasu dla siebie, więc chociaż noce będziemy spędzać wspólnie. – wyznał, a na jego twarzy zagościł smutek.
– Nie przejmuj się. Poradzimy sobie jakoś. Może za niedługo znowu zmienią grafiki.
– Wątpię. Raczej za często ich nie zmieniają. – odpowiedział.
– Nigdy nie wiadomo. Szef ma jakieś wahania nastojów. – zaśmiałam się. – Może za chwile mu się odwidzi.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Po kawie Marcin zaproponował, by wyjść na miasto na śniadanie, ale wolałam, byśmy razem przygotowali je w mieszkaniu.
– Na co masz ochotę? – zapytał.
– Na jajecznicę, ale ja ją zrobię.
– Dobra. A z czym lubisz?
– Że wszystkim. - zaśmiałam się. – Z cebulką, z szynką lub kiełbasą, z pomidorem i grzybami. – wymieniłam.
– Szynka, cebula i pomidor będzie, ale grzybów nie mam.
– Obejdzie się bez nich. Wyciągniesz mi wszystko na stół.
– Jasne.
Wspólnie przyżądziliśmy śniadanie, wygłupiając się w między czasie.
Po śniadaniu przeszliśmy do salonu. Marcin włączył horror, przykryliśmy się kocykiem i oglądaliśmy go, popijając wino, mimo iż było stanowczo za wcześnie na alkohol. Tylko aby nie mieć problemów z kacem w poniedziałkowy poranek, musieliśmy po południu przestać pić.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Przepraszam jeśli scena 18+ wyszła trochę dziwna, ale pierwszy raz pisałam taką, więc liczę na odrobinę wyrozumiałości. Jeśli macie dla mnie jakieś rady pro po pisania takich scen lub ogólnie, co do pisania to podzielcie się nimi w komentarzu, chętnie je przeczytam. Mam wrażenie, że akcja bardzo powoli idzie, ale staram się ją troszkę przyspieszyć, zwłaszcza w kolejnych rozdziałach. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawicie jakiś komentarz ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro