Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23 Zuzanna


      Piątek minął mi cudownie. Marcin miał wolne, więc nie musiałam go oglądać, na co zresztą nie miałam najmniejszej ochoty. Fakt, że po sytuacji na parkingu nawet się do mnie nie odezwał, a zamiast tego od razu pomyślał sobie Bóg wie co i potraktował mnie z góry, skreślił go w moich oczach. Na szefa jakimś cudem też nie trafiłam, więc było naprawdę dobrze. Jedynym minusem było to, że pracowałam na drugiej sali, więc skończyłam o dwudziestej trzeciej, a o takiej godzinie nie było już autobusu, to znaczy był, ale półtora godziny później, więc nie było najmniejszego sensu tyle czasu czekać na przystanku. Musiałam obudzić Kamilę, by mi otworzyła. Weszłam cichutko, by nie obudzić jej rodziców. W toalecie zmyłam makijaż i umyłam zęby, po czym wskoczyłam pod kołdrę, by się nieco ogrzać. Zmarzłam po drodze, ale nie mogłam sobie pozwolić na rozgrzewającą kąpiel o tej godzinie.




      Weekend minął mi bardzo spokojnie. Cieszyłyśmy się z Kamilą ze wspólnie spędzonego czasu, słabe drinki, oglądanie horrorów i domowe zabiegi pielęgnacyjne to było coś idealnego na rozluźnienie. Trenowałyśmy na sobie nawzajem różne techniki makijażowe, jak i bawiłyśmy się w zabawy typu makijaż z zamkniętymi oczami. Była to świetna odskocznia od problemów dnia codziennego, które piętrzyły się coraz bardziej. A może tylko mi tak się wydawało? W każdym razie czułam się bardzo przytłoczona otaczającą mnie rzeczywistością i moją sytuacją.

W poniedziałek Marcin, jak gdyby nic próbował coś zagadywać, ale traktowałam go tak,  jak on mnie ostatnio. Zaproponował nawet, że odwiezie mnie po pracy, ale odmówiłam. Nawet nie poszłam na autobus, tylko wróciłam na piechotę do mieszkania.
Spacer dobrze mi zrobił.

Wspólnie z Kamilą zjadłyśmy obiad i udałyśmy się do pobliskiej biblioteki wypożyczyć kilka książek.

Wieczór spędziłyśmy w ciszy, pochłonięte akcją i przygodami bohaterów. Kamila czytała jakiś romans, ja natomiast, chcąc oderwać się od rzeczywistości, wybrałam fantasy.

Następnego dnia przed pracą przyjechał po mnie niezapowiedzianie Marcin. Przeprosił za swoje zachowanie i zaczął wyjaśniać. Wyznał mi wprost, że mu się podobam i chociaż nie byłam gotowa, by wdawać się w szczegóły, to ogólnie przedstawiłam, jak wyglądała sytuacja z szefem i dlaczego miał moje ubrania. Chłopak był bardzo zadowolony z takiej wersji wydarzeń i pocałował mnie namiętnie. Gdy nasze usta połączyły się, wszystkie moje obawy ulotniły się. Wiedziałam, że nie był to najlepszy moment na miłość, ale nie mogłam nic poradzić na to, że szybko się zakochiwałam. Wiem, wiem, wybaczyłam mu zbyt łatwo, ale nic nie mogłam na to poradzić, jego uśmiech sprawiał, że nie mogłam być na niego zła. Pojechaliśmy wspólnie do pracy, tam wykorzystywaliśmy każdą wolną chwilę na rozmowy, a tematów wciąż nie brakowało.



Podobnie minął nam cały tydzień. Marcin przyjeżdżał po mnie przed pracą i odwoził mnie po niej. Rozmowy w pracy sprawiały, że przywiązywałam się do niego coraz bardziej. Jego beztroska sprawiała, że nawet gorszy nastrój szybko się ulatniał, miałam wrażenie, że znajomość z nim dodawała mi skrzydeł. W końcu zaczęłam wierzyć, że wszystko się ułoży. W piątek Marcin miał wolne, więc po pracy wróciłam na piechotę. Dowiedziałam się, że za to on pracował w soboty.



      Zaprosił mnie na randkę w niedzielę. Byłam bardzo podekscytowana. Opowiedziałam o wszystkim Kamili. Bardzo się ucieszyłam i pobiegłyśmy od razu wybrać jakieś ubranie. Kamila od razu pomyślała o sukience, która mi się podobała, odkąd ją kupiła. Wyjęła ją z szafy i poprosiła, bym ją przymierzyła. Spojrzałam na nią bez przekonania. Owszem sukienka była piękna, ale nie czułam się w tak odważnych kreacjach zbyt pewnie. Zrobiłam jednak to, o co prosiła przyjaciółka i przyglądałam się sobie w lustrze. Czerwona sukienka leżała na mnie idealnie. Wiązana na szyi kokarda zdobiła kark, a jej końce opadały na gołe plecy. Głęboki dekolt zaczynał się tuż pod szyją, a kończył niżej piersi. Nie był jednak bardzo szeroki, więc odsłaniał stosunkowo niewiele. Dół był rozkloszowany i kończył się przed kolanem. Podobałam się sobie w takim wydaniu, ale brak stanika odbierał mi nieco pewności siebie. Po chwili Kamila weszła do łazienki.

– Wyglądasz cudownie! Musisz w niej iść.  – pisnęła, zachwycając się moim wyglądem.

– No nie wiem, ten dekolt... – zaczęłam, ale przyjaciółka przerwała mi, ignorując totalnie moją wypowiedź.

– I do tego czerwone szpilki! I ciemne smoky eyes! I czerwona szminka!

– Kamila, słuchasz mnie? – wtrąciłam się.

– Nie. – odpowiedziała z chytrym uśmiechem na ustach i obie wybuchłyśmy śmiechem.

– Wolisz czerwony czy czarny lakier? – zapytała, mrugając okiem.

– Czarny.

– Mam taki czarny z drobinkami.

– Super, ale zajmijmy się tym jutro. Jestem głodna.





      Pomalowałam usta płynną, zastygającą czerwoną pomadką i byłam gotowa do wyjścia. Kamila wcześniej pomogła mi zrobić makijaż i upiąć włosy w koka. Byłam zachwycona swoim wyglądem i liczyłam, że Marcinowi również się spodoba.

Przyjechał punktualnie o umówionej godzinie. Delikatnie cmoknął mnie w usta na przywitanie, prawdopodobnie obawiając się szminki. Pojechaliśmy na lody, ja jak zawsze wybrałam swoje ulubione, czekoladowe. Jedząc zimny deser, przyglądałam się dyskretnie chłopakowi. W granatowej koszuli oraz jasnoniebieskich jeansach wyglądał bosko. Jego jasnoniebieskie oczy błyszczały, gdy na mnie patrzył, a mi dodawało to pewności siebie.

Po zjedzeniu deseru udaliśmy się na długi spacer. Dużo rozmawialiśmy, dowiedziałam się, że wynajmował z kolegą mieszkanie kilka ulic ode mnie, a jego rodzice pochodzili z małej wioski i odwiedzał ich w weekendy. Miał małą siostrzyczkę, którą bardzo chciałam poznać, bo z jego opowieści wydawała się cudownym, małym urwisem. Bardzo lubiłam dzieci, ale niestety nie miałam z nimi styczności. W technikum, w każde wakacje dorabiałam jako opiekunka i nigdy żadnego dziecka nie miałam dość.

Ja wolałam unikać tematu mojej rodziny, więc powiedziałam jedynie, że moi rodzice nie żyją, a z resztą rodziny nie mam kontaktu.

Marcin zaproponował, byśmy pojechali do niego, ale jak dla mnie było to stanowczo za szybko. Wprawdzie proponował tylko film, ale nie trudno się było domyślić, jak mogło się to skończyć. Gdy wróciliśmy na parking, Marcin oparł mnie o drzwi samochodu i namiętnie pocałował. Serce momentalnie mi przyspieszyło, czułam się cudownie atrakcyjna i piękna. Objęłam go i delikatnie muskałam palcami jego kark. Jego dłonie powoli zsunęły się na moje plecy, a po chwili jeszcze niżej.

– Ktoś nas może zobaczyć! – pisnęłam, zawstydzona lekko odpychając chłopaka.

– Przecież nikogo tu nie ma. – odparł z uśmieszkiem i zbliżył się do moich ust.

– Mimo wszystko wolę nie ryzykować. – szepnęłam prosto w jego usta, sekundę przed tym, jak znów połączył nas gorącym pocałunkiem.

Tym razem jednak panował nad rękami i trzymał je nieruchomo, tuż nad moimi pośladkami. Sama nie mogłam w to uwierzyć, jak szybko zrobiłam się mokra, czułam przyjemne pulsowanie między nogami, co ewidentnie świadczyło o tym, że faktycznie potrzebuję mężczyzny.

– To może jednak pojedziemy do mnie? - szepnął, patrząc tak intensywnie i pożądliwie, że ciężko było mu odmówić.

Wiedziałam jednak, że myśleć należy głową, więc po raz drugi odmówiłam i poprosiłam, żeby mnie odwiózł. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Marcin całą drogę muskał opuszkami palców moje udo, puszczając tylko wtedy, gdy musiał zmienić biegi. Na szczęście nie zapędzał się za daleko, więc nie miałam nic przeciwko, byłam maksymalnie podniecona, ale wiedziałam, że nie będę mieć czasu, by sobie ulżyć, bo Kamila nie da mi spokoju po randce.

Wcale się nie myliłam, gdy wróciłam, musiałam wszystko dokładnie odpowiedzieć. Podczas rozmowy wybierałyśmy dla mnie strój do pracy na kolejny dzień, bym nie musiała wcześniej wstawać i męczyć się rano z prasowaniem.

Słodkich snów skarbie. - odczytałam przed snem SMS.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro