Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12 Szymon


 - Witaj Zuzanno. - odpowiedziałem nie mogąc oderwać wzroku od dziewczyny.

Wyglądała idealnie w czarnej sukience ale całą moją uwagę skupił na sobie jej dekolt. Pocałowałem ją w policzek nie mogąc się powstrzymać, by sprawdzić czy użyła perfum ode mnie. Nie zrobiła tego, ale mimo tego pachniała cudownie. Jej perfumy z pewnością nie były z najwyższej półki ale miały delikatny, kobiecy zapach. Dostrzegłem na twarzy dziewczyny speszenie i trochę mnie to rozbawiło.

- Zapraszam. - powiedziałem pokazując w kierunku schodów.

Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i ruszyła przodem. Puściłem ją pierwszą celowo, by sprawdzić jak kreacja Zuzanny prezentowała się z tyłu. Wyglądała zjawiskowo. Sukienka tylko podkreślała jej cudowną figurę. Wsiedliśmy do samochodu, kierowca wiedział gdzie jechać. Wybrałem restaurację, w której poznaliśmy się po raz pierwszy, gdy Zuzanna oblała mnie kawą. Jechaliśmy w milczeniu słuchając muzyki.



       Gdy dotarliśmy na miejsce Zuzanna spojrzała na mnie dziwnie.Wyglądała naprawdę zabawnie z taką miną. Wysiedliśmy z samochodu i dopiero w dziennym świetle dostrzegłem na jej twarzy zaczerwienienie, które rzucało się w oczy przy tak jasnej karnacji dziewczyny. Mój plan szedł zgodnie z planem.

- Chodźmy. - powiedziałam wystawiając rękę tak, by mogła złapać mnie pod ramię. 

Dziewczyna zrobiła to nie odzywając się ani słowem. Zaprowadziłem ją do stolika przy którym siedziała ostatnio z tamtym dupkiem.

- Poważnie? - zapytała Zuzanna nie ukrywając swojego zażenowania.

- Nie rozumiem. - odparłem i zaśmiałem się gardłowo.

- Nie dość że wybrałeś restauracje, w której oblałam cię kawą to jeszcze musimy siedzieć przy stoliku, przy którym siedziałam wtedy z kolesiem, z którym byłam na randce. - wycedziła ze złością Zuzanna a ja zaśmiałem się głośno.

- Po pierwsze; pani Zuzanno mów mi szefie - to spotkanie służbowe, po drugie wybrałem moją ulubiona restauracje, bo taką miałem ochotę a po trzecie to nie zwracałem na Ciebie uwagi gdy tu byłaś. - skłamałem - Zobaczyłem cię dopiero, gdy oblałaś mnie kawą i zrobiłaś tą całą szopkę. Skąd miałem wiedzieć gdzie wtedy siedziałaś? - skończyłem swoją wypowiedź a Zuzanna znowu zaczerwieniła się.

- Przepraszam szefie. - bąknęła nieśmiało dziewczyna. - Myślałam, że...

- Nieważne! - przerwałem jej udając wkurwionego jej zachowaniem.

Tak naprawdę byłem rozbawiony ale nie mogłem tego okazać.

- Rozumiem. Przejdźmy proszę do rozmowy o pracy skoro to spotkanie służbowe. - powiedziała dziewczyna już bardziej stanowczo.

W tym momencie podeszła kelnerka, by odebrać zamówienie. Odezwałem się zanim zdążyła otworzyć usta.

- Dla mnie to co zawsze a dla pani... - już miałem wybrać coś pysznego dla Zuzanny, gdy dziewczyna mi przerwała.

- Dla mnie tylko wodę. Zaraz wychodzę. - powiedziała i uśmiechnęła się do kelnerki a ta kiwnęła głową i odeszła od stolika.

- A co jeśli spotkanie będzie musiałoby się przedłużyć? - zapytałem wkurwiony.

- Nie wydaje mi się. Niedługo mam randkę a pracę zaczynam dopiero od jutra, więc nie muszę tutaj być. - odpowiedziała uszczypliwie dziewczyna a ja z nerwów zacisnąłem pięści.

- W takim razie idź już! - rozkazałem podniesionym tonem - Kierowca odwiezie cię gdzie będziesz chciała. - dodałem już nieco bardziej spokojniej.

- Ale mieliśmy porozmawiać... - ciągnęła dziewczyna ewidentnie nie rozumiejąc mojego zachowania.

Nic dziwnego - sam go nie rozumiałem.

- Jeszcze będzie okazja. - odpowiedziałem wstając od stołu - Do widzenia. - powiedziałem i nie czekając na odpowiedź udałem się na taras zostawiając brunetkę samą.

- Halo. Robert! Odwieźć Zuzannę tam, gdzie będzie chciała i podaj komuś ten adres. Niech ją śledzi nawet całą noc. Chcę wiedzieć gdzie i z kim spędzi ten dzień i co będą robić. - powiedziałem przez telefon do kierowcy.

- Dobrze. - odpowiedział a ja po tych słowach rozłączyłem się i wróciłem do środka, by zjeść obiad. Zuzanny już nie było w restauracji. Po chwili kelnerka przyniosła moje zamówienie, a ja w pośpiechu zjadłam kaloryczny obiad i popiłem lampką wina. Jedzie sprawiło, że poczułem się o wiele lepiej. Dostałem sms od Roberta że już wrócił i opuściłem lokal.

- Gdzie chciała jechać? - zapytałem Roberta opadając na tylne siedzenie mercedesa.

- Do domu przyjaciółki. - odpowiedział a ja bardzo się zdziwiłem. Sądziłem, że od razu uda się na randkę, ale widocznie fagas zaoferował się, że po nią przyjedzie. Zacisnąłem pięści czując niewytłumaczalną złość, przecież nic mnie z tą dziewczyną nie łączyło, więc moje zachowanie było irracjonalne.

- Do galerii. - odpowiedziałem kierowcy.

Zamiast zaprzątać sobie myśli tą małolatą postanowiłem wziąć się do roboty i nie tracić czasu. 



      Gdy dotarliśmy pod galerię Robert wychylił się między fotelami w moją stronę.

- Ile mam czasu szefie? - zapytał uśmiechając się głupio, ja od razu domyśliłem się dlaczego pyta.

- Cztery godziny. Ale nie próbuj pierdolić którejś w tym aucie! - powiedziałem surowo ale oboje się za śmialiśmy.

- Oczywiście - odpowiedział Robert i wysiadł z auta.

Już na ruchomych schodach kierowca zaczął rozglądać się za dziewczynami. Płacę mu nie mało a w takich miejscach pełno jest lasek, które za pierdolone spodnie czy kolczyki obciągną nawet w przymierzalni. Również obserwowałem kobiety, ale nie w takim celu jak Robert. Ja szukałem takich, które pasowałyby do wytycznych klienta.



      Po dwóch godzinach bezowocnego szukania miałem dość. Nie sądziłem, że będzie to aż takie trudne. W sklepie z damską bielizną dostrzegłem drobną blondynkę o falowanych włosach. Podszedłem bliżej. 

Niebieskie oczy. Zajebiście! - cieszyłem się w myślach.

 Dziewczyna pasowała do opisu. Była niebieskooką blondynką o szczupłe j- modelowej figurze z tą jednak różnicą, że była niziutka, ale za to bardzo szczupła. Drobny biust i dość płaskie pośladki również pasowały do opisu. Jedyną różnicą było to, że ta miała dość mocny makijaż, ale to akurat można było łatwo zmienić.

- Witaj. Jestem Szymon - przedstawiłem się i podałem dłoń dziewczynie.

- Ola. - powiedziała lekko zaskoczona dziewczyna.

- Co powiesz na układ sponsorski? - zapytałem chcąc się dowiedzieć czy sprawa pójdzie lekko czy jednak trzeba będzie się pomęczyć.

- Zwariowałeś? Za kogo mnie masz? - wrzasnęła głośno dziewczyna. 

Poczułem na sobie wzrok kilku osób i uśmiechnąłem się pod nosem.

- Jak dobrze! - westchnąłem z udawaną ulgą. Wcale nie byłem zadowolony, ale musiałem improwizować. - Spodobałaś mi się od razu, ale... eee może to i głupie, ale raz poznałem w galerii dziewczynę i dopiero po roku odkryłem kim tak naprawdę była i co robiła za moimi plecami. Bardzo ciężko to przeżyłem i chciałem cię zaprosić na kawę ale postanowiłam najpierw cię sprawdzić. Nie miej mi tego za złe. Wcale nie wyglądasz na taką kobietę, ale po prostu mam uraz. - wymyśliłem na poczekaniu a dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem.

- Rozumiem. Dobrze, nic się nie stało. - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się lekko.

- To dasz się zaprosić na kawę? - zapytałem ze sztucznym uśmiechem.

- No nie wiem... - bąknęła Ola.

- Nie daj się prosić. To tylko kawa. A ja obiecuję nie zrobić już nic głupiego.

- No dobrze. - powiedziała nieśmiało dziewczyna. 

 Jeszcze jest nieśmiała. To może mi się bardzo opłacić. - pomyślałem.



      Poszliśmy do kawiarni. Zamówiłem nam po kawie i po deserze. Rozmawiało się całkiem miło, dziewczyna wydawała się być dość inteligentna. Gdy wyszła do toalety zostawiając torebkę skorzystałem z okazji; szybko znalazłem w niej portfel, a w nim dowód osobisty. Zrobiłem zdjęcia z obu stron i odłożyłem wszystko na miejsce. Gdy wróciła poprosiłem ją o numer telefonu, który oczywiście mi podała i pożegnaliśmy się. 



     Zobaczyłem na zegarek i widząc że mam jeszcze dwadzieścia minut postanowiłem powoli udać się w kierunku podziemnego parkingu. Gdy zbliżyłem się do samochodu bardzo się ucieszyłem widząc, że Robert już czekał.

- Jak łowy? - zapytałem i usiadłem wygodnie z tyłu.

- Bardzo dobrze. - zaśmiał się Robert - Do domu? - dopytał.

- Tak. Daj muzykę na fula.

    


    Napisałem do Diega sms z prośbą czy mógłby wpaść wieczorem. Przyglądając się zdjęciu dowodu odkryłem że dziewczyna ma zaledwie osiemnaście lat, co mogło stanowić problem. Postanowiłem w domu napisać maila i dopytać o to. W zleceniu nie było żadnych wytycznych co do wieku kobiet. Gdy dojechaliśmy pod dom ucieszyłem się widząc na podjeździe samochód Diega. Mężczyzna stał obok samochodu i nerwowo spoglądał na zegarek. Wysiadłem z samochodu i szybko zbliżyłem się do przyjaciela.

- Cześć Diego! - uścisnąłem jego dłoń.

- Siema. Wreszcie jesteś! Mam mało czasu. O co chodzi? - zapytał.

- O to. - powiedziałem wyjmując z kieszeni telefon i pokazując mu zdjęcia dowodu osobistego Oli. - Potrzebuje czarnej teczki. - dodałem.

- Spoko będzie jutro. - odpowiedział Diego i przepisał sobie na telefon dane dziewczyny.

- Na razie! - powiedzieliśmy jednocześnie i ja udałem się w stronę domu, a Diego odjechał z piskiem opon.



      Byłem zadowolony z tak szybkiego załatwienia tej sprawy. Miałem ochotę na samotny wieczór z pornolami, bo niestety Anity już nie było, więc te sprawy musiałem załatwić sam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro