Rozdział 12 Szymon
- Witaj Zuzanno. - odpowiedziałem nie mogąc oderwać wzroku od dziewczyny.
Wyglądała idealnie w czarnej sukience ale całą moją uwagę skupił na sobie jej dekolt. Pocałowałem ją w policzek nie mogąc się powstrzymać, by sprawdzić czy użyła perfum ode mnie. Nie zrobiła tego, ale mimo tego pachniała cudownie. Jej perfumy z pewnością nie były z najwyższej półki ale miały delikatny, kobiecy zapach. Dostrzegłem na twarzy dziewczyny speszenie i trochę mnie to rozbawiło.
- Zapraszam. - powiedziałem pokazując w kierunku schodów.
Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i ruszyła przodem. Puściłem ją pierwszą celowo, by sprawdzić jak kreacja Zuzanny prezentowała się z tyłu. Wyglądała zjawiskowo. Sukienka tylko podkreślała jej cudowną figurę. Wsiedliśmy do samochodu, kierowca wiedział gdzie jechać. Wybrałem restaurację, w której poznaliśmy się po raz pierwszy, gdy Zuzanna oblała mnie kawą. Jechaliśmy w milczeniu słuchając muzyki.
Gdy dotarliśmy na miejsce Zuzanna spojrzała na mnie dziwnie.Wyglądała naprawdę zabawnie z taką miną. Wysiedliśmy z samochodu i dopiero w dziennym świetle dostrzegłem na jej twarzy zaczerwienienie, które rzucało się w oczy przy tak jasnej karnacji dziewczyny. Mój plan szedł zgodnie z planem.
- Chodźmy. - powiedziałam wystawiając rękę tak, by mogła złapać mnie pod ramię.
Dziewczyna zrobiła to nie odzywając się ani słowem. Zaprowadziłem ją do stolika przy którym siedziała ostatnio z tamtym dupkiem.
- Poważnie? - zapytała Zuzanna nie ukrywając swojego zażenowania.
- Nie rozumiem. - odparłem i zaśmiałem się gardłowo.
- Nie dość że wybrałeś restauracje, w której oblałam cię kawą to jeszcze musimy siedzieć przy stoliku, przy którym siedziałam wtedy z kolesiem, z którym byłam na randce. - wycedziła ze złością Zuzanna a ja zaśmiałem się głośno.
- Po pierwsze; pani Zuzanno mów mi szefie - to spotkanie służbowe, po drugie wybrałem moją ulubiona restauracje, bo taką miałem ochotę a po trzecie to nie zwracałem na Ciebie uwagi gdy tu byłaś. - skłamałem - Zobaczyłem cię dopiero, gdy oblałaś mnie kawą i zrobiłaś tą całą szopkę. Skąd miałem wiedzieć gdzie wtedy siedziałaś? - skończyłem swoją wypowiedź a Zuzanna znowu zaczerwieniła się.
- Przepraszam szefie. - bąknęła nieśmiało dziewczyna. - Myślałam, że...
- Nieważne! - przerwałem jej udając wkurwionego jej zachowaniem.
Tak naprawdę byłem rozbawiony ale nie mogłem tego okazać.
- Rozumiem. Przejdźmy proszę do rozmowy o pracy skoro to spotkanie służbowe. - powiedziała dziewczyna już bardziej stanowczo.
W tym momencie podeszła kelnerka, by odebrać zamówienie. Odezwałem się zanim zdążyła otworzyć usta.
- Dla mnie to co zawsze a dla pani... - już miałem wybrać coś pysznego dla Zuzanny, gdy dziewczyna mi przerwała.
- Dla mnie tylko wodę. Zaraz wychodzę. - powiedziała i uśmiechnęła się do kelnerki a ta kiwnęła głową i odeszła od stolika.
- A co jeśli spotkanie będzie musiałoby się przedłużyć? - zapytałem wkurwiony.
- Nie wydaje mi się. Niedługo mam randkę a pracę zaczynam dopiero od jutra, więc nie muszę tutaj być. - odpowiedziała uszczypliwie dziewczyna a ja z nerwów zacisnąłem pięści.
- W takim razie idź już! - rozkazałem podniesionym tonem - Kierowca odwiezie cię gdzie będziesz chciała. - dodałem już nieco bardziej spokojniej.
- Ale mieliśmy porozmawiać... - ciągnęła dziewczyna ewidentnie nie rozumiejąc mojego zachowania.
Nic dziwnego - sam go nie rozumiałem.
- Jeszcze będzie okazja. - odpowiedziałem wstając od stołu - Do widzenia. - powiedziałem i nie czekając na odpowiedź udałem się na taras zostawiając brunetkę samą.
- Halo. Robert! Odwieźć Zuzannę tam, gdzie będzie chciała i podaj komuś ten adres. Niech ją śledzi nawet całą noc. Chcę wiedzieć gdzie i z kim spędzi ten dzień i co będą robić. - powiedziałem przez telefon do kierowcy.
- Dobrze. - odpowiedział a ja po tych słowach rozłączyłem się i wróciłem do środka, by zjeść obiad. Zuzanny już nie było w restauracji. Po chwili kelnerka przyniosła moje zamówienie, a ja w pośpiechu zjadłam kaloryczny obiad i popiłem lampką wina. Jedzie sprawiło, że poczułem się o wiele lepiej. Dostałem sms od Roberta że już wrócił i opuściłem lokal.
- Gdzie chciała jechać? - zapytałem Roberta opadając na tylne siedzenie mercedesa.
- Do domu przyjaciółki. - odpowiedział a ja bardzo się zdziwiłem. Sądziłem, że od razu uda się na randkę, ale widocznie fagas zaoferował się, że po nią przyjedzie. Zacisnąłem pięści czując niewytłumaczalną złość, przecież nic mnie z tą dziewczyną nie łączyło, więc moje zachowanie było irracjonalne.
- Do galerii. - odpowiedziałem kierowcy.
Zamiast zaprzątać sobie myśli tą małolatą postanowiłem wziąć się do roboty i nie tracić czasu.
Gdy dotarliśmy pod galerię Robert wychylił się między fotelami w moją stronę.
- Ile mam czasu szefie? - zapytał uśmiechając się głupio, ja od razu domyśliłem się dlaczego pyta.
- Cztery godziny. Ale nie próbuj pierdolić którejś w tym aucie! - powiedziałem surowo ale oboje się za śmialiśmy.
- Oczywiście - odpowiedział Robert i wysiadł z auta.
Już na ruchomych schodach kierowca zaczął rozglądać się za dziewczynami. Płacę mu nie mało a w takich miejscach pełno jest lasek, które za pierdolone spodnie czy kolczyki obciągną nawet w przymierzalni. Również obserwowałem kobiety, ale nie w takim celu jak Robert. Ja szukałem takich, które pasowałyby do wytycznych klienta.
Po dwóch godzinach bezowocnego szukania miałem dość. Nie sądziłem, że będzie to aż takie trudne. W sklepie z damską bielizną dostrzegłem drobną blondynkę o falowanych włosach. Podszedłem bliżej.
Niebieskie oczy. Zajebiście! - cieszyłem się w myślach.
Dziewczyna pasowała do opisu. Była niebieskooką blondynką o szczupłe j- modelowej figurze z tą jednak różnicą, że była niziutka, ale za to bardzo szczupła. Drobny biust i dość płaskie pośladki również pasowały do opisu. Jedyną różnicą było to, że ta miała dość mocny makijaż, ale to akurat można było łatwo zmienić.
- Witaj. Jestem Szymon - przedstawiłem się i podałem dłoń dziewczynie.
- Ola. - powiedziała lekko zaskoczona dziewczyna.
- Co powiesz na układ sponsorski? - zapytałem chcąc się dowiedzieć czy sprawa pójdzie lekko czy jednak trzeba będzie się pomęczyć.
- Zwariowałeś? Za kogo mnie masz? - wrzasnęła głośno dziewczyna.
Poczułem na sobie wzrok kilku osób i uśmiechnąłem się pod nosem.
- Jak dobrze! - westchnąłem z udawaną ulgą. Wcale nie byłem zadowolony, ale musiałem improwizować. - Spodobałaś mi się od razu, ale... eee może to i głupie, ale raz poznałem w galerii dziewczynę i dopiero po roku odkryłem kim tak naprawdę była i co robiła za moimi plecami. Bardzo ciężko to przeżyłem i chciałem cię zaprosić na kawę ale postanowiłam najpierw cię sprawdzić. Nie miej mi tego za złe. Wcale nie wyglądasz na taką kobietę, ale po prostu mam uraz. - wymyśliłem na poczekaniu a dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem.
- Rozumiem. Dobrze, nic się nie stało. - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się lekko.
- To dasz się zaprosić na kawę? - zapytałem ze sztucznym uśmiechem.
- No nie wiem... - bąknęła Ola.
- Nie daj się prosić. To tylko kawa. A ja obiecuję nie zrobić już nic głupiego.
- No dobrze. - powiedziała nieśmiało dziewczyna.
Jeszcze jest nieśmiała. To może mi się bardzo opłacić. - pomyślałem.
Poszliśmy do kawiarni. Zamówiłem nam po kawie i po deserze. Rozmawiało się całkiem miło, dziewczyna wydawała się być dość inteligentna. Gdy wyszła do toalety zostawiając torebkę skorzystałem z okazji; szybko znalazłem w niej portfel, a w nim dowód osobisty. Zrobiłem zdjęcia z obu stron i odłożyłem wszystko na miejsce. Gdy wróciła poprosiłem ją o numer telefonu, który oczywiście mi podała i pożegnaliśmy się.
Zobaczyłem na zegarek i widząc że mam jeszcze dwadzieścia minut postanowiłem powoli udać się w kierunku podziemnego parkingu. Gdy zbliżyłem się do samochodu bardzo się ucieszyłem widząc, że Robert już czekał.
- Jak łowy? - zapytałem i usiadłem wygodnie z tyłu.
- Bardzo dobrze. - zaśmiał się Robert - Do domu? - dopytał.
- Tak. Daj muzykę na fula.
Napisałem do Diega sms z prośbą czy mógłby wpaść wieczorem. Przyglądając się zdjęciu dowodu odkryłem że dziewczyna ma zaledwie osiemnaście lat, co mogło stanowić problem. Postanowiłem w domu napisać maila i dopytać o to. W zleceniu nie było żadnych wytycznych co do wieku kobiet. Gdy dojechaliśmy pod dom ucieszyłem się widząc na podjeździe samochód Diega. Mężczyzna stał obok samochodu i nerwowo spoglądał na zegarek. Wysiadłem z samochodu i szybko zbliżyłem się do przyjaciela.
- Cześć Diego! - uścisnąłem jego dłoń.
- Siema. Wreszcie jesteś! Mam mało czasu. O co chodzi? - zapytał.
- O to. - powiedziałem wyjmując z kieszeni telefon i pokazując mu zdjęcia dowodu osobistego Oli. - Potrzebuje czarnej teczki. - dodałem.
- Spoko będzie jutro. - odpowiedział Diego i przepisał sobie na telefon dane dziewczyny.
- Na razie! - powiedzieliśmy jednocześnie i ja udałem się w stronę domu, a Diego odjechał z piskiem opon.
Byłem zadowolony z tak szybkiego załatwienia tej sprawy. Miałem ochotę na samotny wieczór z pornolami, bo niestety Anity już nie było, więc te sprawy musiałem załatwić sam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro