Rozdział 10 Szymon
Czując wibracje na nodze od razu wyjąłem telefon z kieszeni spodni. To sms od Roberta - mojego kierowcy. Właśnie dostarczył rzeczy Zuzanny.
- Panowie przepraszam was na minutę. - powiedziałem do mężczyzn i zostawiłem ich w bibliotece.
Szybkim krokiem udałem się do swojego gabinetu, by sprawdzić pocztę. Nie byłem jednak zadowolony, bo nie było w niej żadnej wiadomości od Zuzanny. Liczyłem na to, że cokolwiek odpisze. Gwałtownie zamknąłem laptopa i wyszedłem z gabinetu.
Wróciłem na spotkanie, które w zasadzie dopiero się zaczeło a ja już miałem ochotę ich wyprosić. Musiałem się jednak liczyć z tym, że to zlecenie będzie czasochłonne ale za to bardzo opłacalne. Zająłem swoje miejsce przy stole i upiłem kilka łyków whisky.
- Ja i Diego zajmiemy się szukaniem w terenie a wy rozdzielcie się między sobą. Przeszukajcie media społecznościowe kobiet z okolicy i sprawdźcie wszystkie najbliższe burdele i kluby ze striptizem. Jeśli kobiety z twarzy będą podobne do wytycznych mają być na liście. Muszę mieć tam ich nazwiska i adresy. Gotowa lista musi trafić do mnie najpóźniej do piątku. Nie sprawdzajcie ich. Zajmę się tym osobiście. - odpowiedziałem mój plan realizacji tego zlecenia.
- Rozumiem, że lista ma być podzielona na dwie części? - zapytał Mateusz.
- Tak. Kobiety mają być w dwóch rubrykach w zależności od tego, do którego opisu pasują. Dodatkowo oznaczcie od razu pięć kobiet waszym zdaniem najlepszych. A i dziwki oznaczcie gwiazdką. To towar gorszego sortu, więc będę brał je pod uwagę w ostateczności. Wszystko jasne?
- Pewnie. - odpowiedział Mateusz.
- Postaramy się zrobić to jak najszybciej. - dodał Damian.
- Mam nadzieję. To za owocną pracę! - podniosłem szklankę, by wznieść toast.
- I za te dziewczynki! - dodał Diego.
Po upiciu kilku łyków postanowiłem załatwić jeszcze kwestie finansowe.
- Za realizację zlecenia otrzymacie po 10 procent. Odpowiada wam taka cena?
- A ile będzie wynosić te 10 procent? - zapytał Damian.
- O to się nie bój! Na Pewno nie mało. A teraz gapcie się na to i wszystko dokładnie zapamiętajcie! - wtrącił się Diego i podsunął swoim ludziom kartkę z wytycznymi.
Ci zaczęli po raz kolejny czytać informacje, a Diego i ja wznieśliśmy szklanki wznosząc niemy toast. Oboje jednak piliśmy za powodzenie tej akcji, bo mogła ona naprawde zmienić. Mateusz i Damian sporządzili swoje notatki i po pół godzinie pożegnali się a my z Diego zostaliśmy sami.
- Proszę, to to o co prosiłeś. - powiedział Diego i podsunął w moją stronę białą teczkę.
- Czyli co? - zapytałem ze zdziwieniem nie pamiętając o co prosiłem go kilka godzin wcześniej.
- No te mieszkania na sprzedaż. - wyjaśnił Diego.
- Aaa… zupełnie o tym zapomniałem. Dzięki.
- Nie ma sprawy. Wstawaj. Jedziemy.
- Gdzie ty chcesz jechać? - zapytałem mimo że doskonale znałem odpowiedź.
- Do klubu, na dziewczynki. - odparł Diego z chytrym uśmiechem.
- Wiesz, że nie mam na to ochoty - próbowałam się wymigać.
- Nie pierdol szefunciu! - zaśmiał się Diego. - Damskie towarzystwo dobrze Ci zrobi i to dosłownie. - dodał przyjaciel i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- No dobra ale napijmy się jeszcze trochę. - zaproponowałem.
- Napijemy się po drodze. - zdecydował Diego i zabrał butelkę ze stołu. - Jest Robert?
- Powinien już być, zobaczymy. - odpowiedziałem i ruszyłem za nim w kierunku wyjścia.
Gdy wyszliśmy z domu kierowca akurat podjechał pod drzwi. Idealnie! Po drodze do klubu wypiliśmy z Diego pół butelki whisky i na chwiejnych nogach weszliśmy do prywatnego klubu znajomego Diega. Widać, że to miejsce do którego zwykli ludzie nie mają wstępu.
Zajęliśmy miejsce w loży w kącie, by mieć jak największa prywatność. Po dwóch minutach przyszła półnaga kelnerka, by odebrać od nas zamówienie. Nie wiedzieć czemu zacząłem wyobrażać sobie Zuzannę w takim stroju. Potrząsnęłam głową, by pozbyć się głupich myśli. Diego złożył dla nas zamówienie. Po chwili wróciła kelnerka z alkoholem i przekąskami a zaraz za nią przyszły do nas dwie tancerki i zaczęły swój pokaz. My z Diego prowadziliśmy luźne rozmowy pijąc i oglądając seksowny i wulgarny taniec dziewczyn. Mimo, że robiły to perfekcyjnie nie mogłem pozbyć się obrzydzenia do nich. Przecież to dziwki, w które każdy może włożyć fiuta. Mojemu przyjacielowi to jednak wcale nie przeszkadzało i coraz bardziej obmacywał tancerki. Po jakimś czasie Diego stwierdził, że bierze jedną z nich do osobnego pokoju. Stwierdziłem, że to idealny moment, by się zmyć. W głowie i tak szumiało mi wystarczająco a nie chciałem po pijaku zrobić czegoś głupiego. Pożegnałem się więc z kumplem a tancerce zostawiłem spory napiwek i opuściłem klub.
Rześkie powietrze dobrze mi zrobiło. Wtoczyłem się do samochodu i nawet się nie odezwałem. Robert i tak wiedział gdzie jechać.
- Wstawaj! Jestesmy na miejscu. - obudził mnie kierowca lekko szarpiąc za ramię. - Pomogę Ci. - dodał Robert widząc, że nie bardzo kontaktuje.
Zaprowadził mnie do domu i do mojej sypialni. Rzuciłem się na łóżku w ubraniach i tak zasnąłem. Obudziło mnie silne pragnienie.
-Kurwa! - zakląłem pod nosem widząc że w sypialni nie leży żadna butelka wody. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem do kuchni. Wypiłem dwie szklanki wody i z butelką w ręce poszedłem do gabinetu sprawdzić czy Zuzanna odpisała. Nie powinno mnie to nawet obchodzić ale nie mogłem się powstrzymać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro