I8I
Sebastian podszedł pierwszy do wcześniej przygotowanego kocza i pomógł mi wsiąść. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego środku transportu na żywo. Miał duże cztery koła i był wykonany z drewna. Jak się później dowiedziałam, tylko bogatych było stać na korzystanie, z tych które miały dachy, tak jak ten.
- Wyglądasz obłędnie i jestem przekonany, że już dziś znajdziesz kilku kandydatów - Uśmiechnął się do mnie, a ja przyglądałam się tylko widokowi zza okna.
- Czy coś ze mną jest nie tak? - Mruknęłam nie patrząc na niego. Musiałam się dowiedzieć czemu nie patrzy na mnie tak jak na kobietę, tylko jak na przyjaciółkę.
- Nie za bardzo rozumiem...
- Generale jesteśmy na miejscu - Woźnica wybrał sobie najlepszy moment na przerwanie naszej świeżo zaczętej rozmowy. Bash chwycił moją dłoń tym samym zmusił do spojrzenia na niego.
- Nie mogę się z nikim wiązać - Mruknął - Mimo iż bardzo bym chciał to nie mogę. Nie dlatego, że nie chcę, ale w tej chwili walka o kraj jest najważniejsza, a ja jestem Generałem. Nic nie może mnie trzymać w jednym miejscu. Tym bardziej nie mogę się rozpraszać. Nie chcę też aby ktoś po mnie płakał jak umrę... - Odwrócił na chwilę ode mnie wzrok, widziałam, że go to boli. Nie chciałam aby kontynuował, zrozumiałam wszystko. Przytuliłam go lekko.
- Chodźmy znaleźć mi męża - Szepnęłam do jego ucha, na co mężczyzna cicho się zaśmiał. Wysiadł pierwszy z kocza i pomógł mi się wydostać, co przy takiej sukni nie było łatwym zadaniem. Woźnica zatrzymał się prawie przed samym wejściem do sali, w której odbywał się bal. Bash pośpiesznie wyjaśnił mi, że jest on zorganizowany ze względu na kończącą się jesień i rozpoczynającą zimę. Przyjechali z tej okazji wszyscy najbardziej liczący się w kraju lordowie, baronowie i książęta, jak również zaproszeni goście z po za granic królestwa.
Sebastian widząc, że czuję się zdenerwowana ujął moją dłoń i podprowadził powoli po schodach do jeszcze zamkniętych drzwi prowadzących do sali balowej. Nie bałam się samego wydarzenia, tylko ludzi, których tam spotkam. Przed wejściem stało dwoje ludzi, którzy odpowiedzialni byli za otwieranie drzwi. Mężczyzna wskazał im dłonią, aby jeszcze nie otwierali drzwi. Ujął moją twarz swoje dłonie i zmusił abym spojrzała w jego oczy.
- Nie zostawię Cię samej - Szepnął - Dziś po balu będę musiał złożyć raport wojenny królowi, więc zostaniesz w mojej komacie. Jutro zorganizuję Ci własną sypialnię - Uśmiechnął się i znów ujął moją dłoń po czym wskazał mężczyznom aby otworzył drzwi. Gdy ujrzałam co się za nimi znajduje aż mnie zamurowało.
Bash pociągnął mnie abym weszła do środka. Otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam się rozglądać dookoła, mężczyzna tylko uśmiechnął się widząc to. Wszędzie paliły się świece i to one był jedynym źródłem światła. Piękne kwiaty, od zapachu których aż zaparło mi dech w piersi. Wszystkie kobiety w wyjątkowo pięknych i drogich sukniach zdobionych kamieniami, przy nich ja wyglądałam jak jakaś służka. Na środku sali tańczyło chyba ze dwadzieścia par, a wszystkie poruszały się dokładnie tak samo. Właśnie zorientowałam się, że nie umiem tańczyć jak tutejsi. Mimo, że muzyka była piękna, dwie pary skrzypiec, pianino i kilka innych sprzętów muzycznych, których nazw nie znałam.
- Och Bash jesteś w końcu - Od razu podeszła do nas kobieta w pięknej złotej sukni, upiętych włosach w skomplikowany kok trzymając dwa kieliszki w dłoni. Jeden z nich podała mojemu towarzyszowi, z drugiego natomiast sama upiła. Mężczyzna szybko puścił moją dłoń jakby wstydził się, że przyszedł tutaj ze mną.
- Witaj Eleno, nie mogłem się doczekać aż Cię zobaczę - Posłał jej miły uśmiech - To jest Sophie, która właśnie idzie się gdzieś przejść, prawda? - Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, wiedziałam, że nie mogę mu odmówić.
- Prawda - Mruknęłam. A miał mnie nie zostawiać samej...
Odeszłam kilka kroków od nich i oparłam się plecami o kamienną kolumnę. Spojrzałam na miejsce, z którego dopiero co odeszłam. Mężczyzna zdążył w tym czasie objąć dziewczynę w pasie, ona ewidentnie go kokietowała. Trzepotała rzęsami jakby zaraz miała na nich odlecieć. Przygryzłam mocno swoją wargę.
- Jestem Pedro Luiz, a tak pięknej Pani chyba jeszcze tutaj nie widziałam - Uśmiechnęłam się na jego słowa, a on wręczył mi kieliszek szampana. Ukradkiem rzuciłam oko w stronę Bash'a i aż zastygłam jak zobaczyłam, że dziewczyna składa na jego ustach pocałunek, a mężczyzna się nie opiera. Żadnych kobiet, tak?
- Miło mi jestem Sophie... - Zastygłam na chwilę, powinnam mu powiedzieć jak mam na nazwisko? Przecież ono jest francuskie. Moje serce zaczęło szybciej bić, Boże Bash, czemu mnie zostawiłeś...
- Piękne imię - Pedro na szczęście nie kazał mi dokańczać - Może zechce Lady zatańczyć? - Znów zamarłam, bo przecież nie umiałam tańczyć w taki sposób jak oni. Wymyśl coś prędko idiotko...
- Niestety muszę odmówić - Położyłam dłoń na swoim brzuchu - Trochę źle się czuję, ciężko znoszę podróże - Posłałam mu lekki uśmiech, po czym napiłam się z kieliszka. Szampan był bardzo dobry, zapewne francuski. Właśnie powiedziałam, że źle się czuję, po czym napiłam się alkoholu, bardzo inteligentnie.
- Och, nic się nie stało, rozumiem - Mężczyzna również się do mnie uśmiechnął i dopiero teraz zauważyłam, że jest młody i przystojny. Czarne włosy i piękne czarne jak noc oczy. Jego dublet był wykonany z bardzo ładnego wzorzystego materiału, w odcieniach czerwieni i czerni - Skąd przyjechałaś Lady? Jak się tutaj znalazłaś? - Cóż wydaje mi się, że jakbym powiedziała mu, że Sebastian mnie kupił, a wcześniej zostałam uprowadzona z francuskiej wioski, nie byłby skory do dalszej rozmowy.
- Generał Sebastian... - Właśnie, co u niego? Rzuciłam okiem w miejsce gdzie stał jeszcze chwilę temu z Eleną, jednak nie było ich. Przebiegłam szybko wzrokiem po zgromadzonych, jednak nigdzie go nie dostrzegłam. Znikł - ... był mi winien przysługę i jak się spotkaliśmy, powiedział, że przywiezie mnie tutaj. Od razu się zgodziłam - Posłałam mu kolejny uśmiech, po czym duszkiem wypiłam zawartość kieliszka i oddałam kobiecie, która przechodziła z tacą pełną pustego szkła.
- Generał jest naszą chlubą, sam król nie mógł się doczekać kiedy pojawi się w zamku. Sebastian jest jego ulubieńcem. Chodź przedstawię Ci moich przyjaciół - Uniósł lekko brew i podał mi swoje ramię, a ja delikatnie oparłam się na nim. Alkohol zaczął mi szumieć w głowie, mimo iż wypiłam tylko jeden kieliszek. To chyba ze zmęczenia. Pedro ujął ze stołu dwa kolejne porcje trunku w szklanych naczyniach i podał mi, oczywiście je przyjęłam, potrzebowałam się dziś upić.
- To jest Lady Sophie, przyjaciółka Generała Sebastiana - Pedro przedstawił mnie grupce bogato wyglądających mężczyzn, możliwe, że jeden z nich zostanie moim mężem. Uśmiechnęłam się do nich uroczo, jednak oni woleli patrzeć w mój dekolt, nawet zbytnio nie przejmując się faktem, że to widzę.
Przez dłuższy czas rozmawiali o polityce, królu, jego synu i innych szczere mówiąc mało interesujących mnie rzeczach. Jednak starałam się słuchać uważnie, bo nie wiedziałam czy ta wiedza może kiedyś mi się nie przydać. Uśmiechałam się tylko uroczo w ich stronę.
- Widzę Sophie, że dałaś sobie radę beze mnie - Usłyszałam głos Sebastiana, który podszedł do mnie od tyłu i delikatnie przejechał dłonią, po mojej szyi. Aż przeszedł mnie dreszcz po całym ciele. Czyżby już znudził się swoją przyjaciółką Eleną?
- Pedro się mną zaopiekował, to na prawdę uroczy mężczyzna - Powiedziałam dość głośno, chciałam aby wszyscy wokół nas zgromadzeni słyszeli co powiedziałam. Widziałam tylko jak mój aktualny towarzysz się uśmiecha, a w oczach Bash'a widoczna była złość. Wypiłam chyba trzy kieliszki szampana, więc było mi już trochę obojętne, co może się stać. Położyłam dłoń na ramieniu Pedro, a ten objął mnie w pasie. Odwróciłam wzrok od Sebastiana, ale spodziewałam się, że może być wściekły.
- Sophie, chodź pokażę Ci gdzie jest moja komnata - Chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę, jednak Pedro nie dał za wygraną, nie wypuścił mnie z objęć.
- Śpisz u Generała? U mnie jest większe łóżko, na pewno lepiej się wyśpisz - Czarnowłosy posłał mi uroczy uśmiech, a ja odpowiedziałam mu tym samym.
- Bardzo dobry pomysł. Sebastianie, mój drogi przyjacielu, zostanę dziś u Pana Luiza - Posłałam sztuczny uśmiech Bash'owi, a w jego oczach pojawiła się złość jakiej wcześniej w nim nie widziałam.
- Mogę Cię prosić, dosłownie na minutę, chcę zamienić z Tobą tylko dwa słowa - Mruknął, a ja dałam za wygraną. Chcąc wyprowadzić Sebastiana z równowagi dałam delikatny całus w policzek Pedro. Bash widząc to odwrócił się pośpiesznie i odszedł od wszystkich o kilka kroków. Chwiejnym krokiem podeszłam do niego.
- Słucham? - Skrzyżowałam ręce na piersiach i uniosłam wysoko brwi.
- Jesteś pijana? - Kiwnęłam twierdząco głową. Może nie byłam pijana, ale wstawiona i było mi z tym bardzo dobrze - Wróć do mojej sypialni i odpocznij - Szepnął i położył dłoń na moim ramieniu, szybko strąciłam ją, czym zdziwiłam mężczyznę.
- Powinnam Ci zostawić sypialnię dla Eleny. Tak widziałam was - Mruknęłam, na co mężczyzna otworzył szerzej oczy - Obiecałeś, że mnie nie zostawisz, zdążyliśmy tylko tutaj wejść. Przyszła ona, wyskoczyła jak Filip z konopii i już nie byłam Ci potrzebna - To chyba nie było najlepsze porównanie, przecież Bash nie mógł go znać - Zostawiłeś mnie samą, gdyby nie on nie wiem co bym zrobiła - Powiedziałam głośniej - Mówiłeś żadnych kobiet, aby nikt po Tobie nie płakał i co? - Czułam się zdenerwowana i nie chciałam tego trzymać w sobie - Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś, ale chyba dam już sobie radę, jesteśmy kwita.
- W razie jakbyś zmieniła zdanie to moja sypialnia jest na pierwszym piętrze, drzwi na przeciwko marmurowej kolumny.
- Nie oczekuj mnie, nasza wspólna przygoda dobiegła końca. Na prawdę dziękuję za pomoc, ale więcej już jej nie potrzebuję - Mruknęłam, nie czekając na jego kolejne słowa po prostu odwróciłam się od niego i wróciłam do Pedro. Bardzo chciałam zobaczyć co zrobi, ale z drugiej strony, wiedziałam, że dojrzy gdy się odwrócę.
Gdy poczułam zmęczenie, powiedziałam Pedro, że muszę się przejść. Wyszłam powoli z sali na kamienny korytarz wszędzie pokryty świecami i kwiatami. Zaczęłam coraz bardziej odczuwać skutki po wpiciu alkoholu, tym bardziej, że zdążyłam opróżnić kolejne trzy naczynia. Odnalazłam schody, o których wspominał Bash i weszłam na piętro. Przeszłam kilka kroków, po ciemnym korytarzy, w kilku miejscach stały tylko ustawione pojedyncze świece. Udało mi się dostrzec słup i dwie postaci. Stanęłam jak wryta.
To był Sebastian i jakaś kobieta, całowali się, a ręka kobiety znajdowała się w spodniach mężczyzny. Zagryzłam mocno zęby, ale nie odezwałam się ani słowem. Z jej dekoltu wystawała pierś, którą pieścił swoją dłonią. Odwróciłam się pospiesznie i aby nikt mnie nie słyszał wróciłam po wyłożonym dywanie. Moje serce zaczęło szybciej bić dopiero w momencie gdy zeszłam piętro niżej.
- Coś się stało? - Dobiegł do mnie głos Pedro, ucieszyłam się, że to on. Podeszłam do niego pospiesznym krokiem i przytuliłam.
- Nie, wszystko w porządku - Szepnęłam przy jego uchu. Odsunęłam się od niego aby popatrzeć w jego piękne czarne oczy. On również zagłębił się w moje. Objął mnie delikatnie w pasie i podeszliśmy do okna.
- Zaraz powinno się zacząć - Mruknął przy moim uchu, na co bezwładnie uśmiechnęłam się. Uszy i szyja to moje olbrzymie strefy erogenne. Miał rację, prawie od razu po tym jak podeszliśmy do szklanej bariery rozpoczął się pokaz fajerwerków. Przez około minutę staliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w rozjaśnione na tysiące kolorów niebo. Gdy pokaz się skończył Pedro ujął delikatnie mój podbródek i złożył pocałunek na moich ustach. Był delikatny jak muśnięcie skrzydeł motyla. Chciałam więcej, tym bardziej, że właśnie moje serce pękło przez to kim okazał się Sebastian.
Położyłam dłoń na policzku Pedro i przyciągnęłam jego twarz bliżej, po czym tym razem ja zainicjowałam pocałunek. Był gorący i namiętny, mężczyzna oparł mnie o ścianę obok okna. Wsunął delikatnie dłoń pod moją suknię. Przejechał nią po mojej łydce, a później po udzie, przygryzłam swoją wargę. Pedro nie był zielony w tych sprawach, przejechał ustami do mojej szyi, zaczął ją delikatnie kąsać. Odsunęłam głowę aby miał więcej powierzchni do popisania się. Gdy chwycił mnie za pośladek, aż jęknęłam. Pragnęłam go, nie wiem czy ze względu na alkohol, złość na Bash'a czy po prostu potrzebowałam bliskości z mężczyzną.
- Puść ją! - Usłyszałam głos Sebastiana, po czym Pedro został odciągnięty ode mnie i uderzony pięścią w twarz. Zachwiał się na nogach, tak samo jak ja był zaskoczony ciosem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro