Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I10I

- Egzekucje to jakiś sposób na rozrywkę? - Mruknęłam gdy tłum zaczął się rozchodzić. Król nadal zasiadał na tronie, jednak z bardziej poważną miną - I właściwie co tu się za chwilę stanie? - Dodałam pospiesznie od razu, gdy do sali wprowadzono kilka osób. Ich ręce zostały powiązane sznurami, było widać, że są wycieńczeni i brudni. Dwie kobiety i trzech mężczyzn.

- Teraz odbędzie się sąd. Król zadecyduje co się z nimi stanie - Sebastian chwycił moje ramię i pociągnął bliżej. Wskazał dłonią na dwóch mężczyzn i oznajmił, że obydwaj ukradli konie ze stajni. Jedna kobieta obraziła swojego Lorda, inna zabiła służącego swojej damy, a ostatni mężczyzna sypiał z kimś z kim nie powinien. Przypomniałam sobie o chlebie, który ukradłam i jaki los mógł mnie wtedy spotkać.

Złodziei koni król ukarał ucięciem dłoni, a czarnowłosą, która obraziła Lorda chłostą na środku rynku w jej miasteczku. Przyszła pora na przedostatnią dziewczynę.

- Królu, ta oto dziewucha wczorajszego wieczoru zabiła sługę mojej żony - Mężczyzna wskazał dłonią kobietę, którą już widziałam. Przecież to była ta sama, którą widziałam razem z Bash'em przy kolumnie. Spojrzałam na niego od razu po tym gdy połączyłam wątki, wyglądał na niewzruszonego.

- Nie zrobiłam tego! - Krzyknęła oskarżana dziewczyna. Jakiś strażnik popchnął ją na środek sali i zmusił do klęknięcia.

- Najlepiej egzekucję wykonać teraz - Powiedział gwardzista. Słysząc to aż zakuło mnie w sercu, a dodatkowo coś nie pasowało mi w tym wszystkim.

  - Masz jakiś dowód? - Zapytał powoli król, patrząc na oskarżającego. Położył dłoń na podłokietniku i zaczął uderzać o zamszowe obicie.

- Tak, królu. Może zacznę od początku. Przyjechaliśmy dwa dni temu specjalnie na bal, moja żona zabrała do pomocy dwie osoby, właśnie tą kobietę oraz sługę, który nie żyje. My mieszkaliśmy w jednej komnacie, natomiast oni w komnacie dla służby. Moja żona twierdzi, że przed pojawieniem się fajerwerków, poszła do swoich podopiecznych aby powiedzieć im aby wpatrywali się w niebo. To na prawdę dobra kobieta i nigdy nikogo nie okłamała. Jednak ta żmija stała tam z nożem, którym właśnie zabiła. Wbiła mu go trzy razy w brzuch. Krew była wszędzie, moja żona do tej pory nie może się otrząsnąć - Aż przez chwilę nie wierzyłam w to co usłyszałam. Przecież to nie możliwe, widziałam ją wczoraj, mniej więcej o tej porze, razem z Bash'em. Nie wyglądała wtedy na załamaną po śmierci służącego. Spojrzałam znów na Sebastiana, jednak ten nie odwrócił wzroku od króla - Ja w tym czasie rozmawiałem z jakimś lordem na balu - Usłyszałam parsknięcie i odruchowo obejrzałam się w to miejsce. Stała tam kobieta z założonymi rękoma na piersiach, nie wyglądała na zadowoloną.

- Spójrz na mnie - Szepnęłam i pociągnęłam go za rękaw koszuli - Muszę powiedzieć, że oni kłamią, przecież was widziałam - Znów szepnęłam tak aby nikt więcej nie usłyszał. Bash od razu na mnie spojrzał z poważną i groźną miną.

- Nie możesz, jak się dowiedzą, że spałem z tą kobietą zabiją mnie i ją. Jej mąż już o to zadba... - Mruknął, odwróciłam od niego głowę i spojrzałam w stronę klęczącej dziewczyny. Domyślam się przez co przechodziła, kilka dni temu, sama czułam to samo. Czułam, że zaraz umrę, jednak gdyby nie Bash zapewne już bym nie żyła. Mnie miał kto uratować jej nie.

- Dobrze, zatem podetnijcie jej gardło mieczem, tutaj i teraz - Mruknął król ewidentnie niezadowolony i spojrzał w stronę Sebastiana, jednak ten od razu odwrócił wzrok. On coś przede mną ukrywał...

Jeden ze strażników podszedł powoli do dziewczyny z mieczem, ta nawet nie drgnęła. Nie wiem czy była przestraszona, czy po prostu nie miała siły, ale nie mogłam na to patrzeć.

- Wstań! - Strażnik nakazał jej się podnieść, co powoli uczyniła. Uniosła jeszcze raz wzrok na króla.

- Nie zabiłam go, kochałam... - Szepnęła przez łzy. Jej głos był zachrypnięty i pełen bólu.

- Zabij ją - Szepnął król i odwrócił wzrok nie chcąc na to patrzeć. Strażnik uniósł swój miecz i stanął za dziewczyną aby podciąć jej gardło. Chwycił dłonią jej włosy i odgarnął głowę do tyłu. Ja także nie mogłam na to patrzeć.

- Chwila! - Krzyknęłam, czego od razu pożałowałam gdy tylko wszyscy łącznie z królem na mnie spojrzeli. Strażnik zastygł w miejscu, a król skinieniem dłoni kazał mu odłożyć miecz. Król wskazał mi abym podeszła, jednak Bash chwycił mnie za nadgarstek.

- Nie rób tego - Szepnął, jednak nic nie mógł już teraz zrobić. Pomyślałam tylko, że już jest za późno. Wyszarpnęłam rękę z uścisku Sebastiana i podeszłam do miejsca gdzie stała dziewczyna.

- Ona tego nie zrobiła, a ja zaraz to udowodnię - Odkąd się zatrzymałam wpatrywałam się w króla. Nie widziałam właściwie co zamierzam zrobić - Tylko potrzebuję chwili, mogę z nią porozmawiać? - Przełknęłam głośno ślinę. Bycie prawnikiem to mój zawód i w sądzie nie stresowałam się tak jak teraz.

- Wprowadzić kolejnego skazanego, po nim osądzimy tą kobietę - Odetchnęłam i mimowolnie posłałam królowi uśmiech. Strażnik odprowadził dziewczynę w róg sali, a na jej miejsce stanął inny człowiek. Z tego co zdążyłam usłyszeć przyłapał go ktoś na stosunku ze swoją córką, właściwie nie chciałam wiedzieć nic więcej. Chwyciłam dziewczynę, która właśnie uniknęła śmierci za dłonie i spojrzałam jej w oczy. Były tak samo błękitne jak moje, a dodatkowo przerażone i zapłakane.

- Pomogę Ci, tylko musisz być ze mną szczera. Nie będę Cię oceniać, nie ważne czy to zrobiłaś czy nie. Będziesz żyć tylko nie okłamuj mnie - Dziewczyna kiwnęła głową, w oznace, że rozumie. Puściłam jej dłonie i poprawiłam kosmyk włosów, które opadły mi na twarz.

- Jak masz na imię i ile masz lat? - Chciałam zacząć od czegoś co chociaż minimalnie obniży jej stres.

- Marta, mam 18 lat - Mruknęła nie spuszczając wzroku z moich oczu. Wiedziałam, że nie mam zbyt dużo czasu i muszę przejść do sedna sprawy.

- Zabiłaś go? - Dziewczyna pokiwała głową, a po jej policzkach słynęły łzy.

- Kochałam go - Mruknęła i odruchowo przejechała dłonią po swoim brzuchu. Była w ciąży...

- Widziałaś kto to zrobił? - W mojej głowie trwała właśnie burza, jeszcze chyba nigdy nie musiałam myśleć nad całą linią obrony w takim tempie. Marta pokiwała tylko głową oznajmiając, że nikogo nie widziała. Widziałam, że gdy uniosła głowę napotkała wzrok mężczyzny, który ją oskarżał. Miał wściekły wyraz twarzy, a dziewczyna od razu odwróciła od niego wzrok. Bała się, bardzo się go bała. Przyjrzałam się jej bliżej, na szyi miała siniaki po duszeniu.

- Byłaś w tym ubraniu? - Ścisnęłam brwi i przyjrzałam się jej sukni. Dziewczyna kiwnęła zgadzając się z tym co powiedziałam. Spojrzałam znów na jej ślady na szyi, ponieważ zaintrygowały mnie. Jeśli ktoś chciałby ją udusić, zrobiłby to i nie stałaby teraz przede mną. Nie wyglądała na taką, która dałaby radę uciec.

- Czy chociaż widziałaś jego ciało? - Skrzyżowałam ręce na piersiach i ujrzałam za nią twarz Bash'a. Stał tam i wpatrywał się we mnie, obawiał się tego co zrobię, widziałam to.

- Nie, jak tylko przygotowałam moją Panią na bal poszłam się położyć, od rana źle się czułam. Jak tylko wyszłam z jej komnaty nie widziałam go później - Szepnęła i otarła łzy z brudnej twarzy.

- Czy ktoś chociaż wysłuchał tego co masz do powiedzenia? - Uniosłam brwi przestając wierzyć, że to wszystko jest realne. Chcieli ją zabić, bo ktoś tak powiedział...

- Powiedziałam o tym jednemu strażnikowi, jednak on nic sobie z tego nie zrobił. Chciałam wytłumaczyć, że to nie ja, że spałam. Jednak nikt nie chciał mi wierzyć, ani mnie nie wysłuchał - Wypuściłam głośno powietrze z płuc, nie wierząc w to co usłyszałam. Mimo iż nawet nie było jej na miejscu, a przeciwko niej było tylko kłamliwe słowo mężczyzny prawie ją zabili.

- Masz ślady po duszeniu na szyi, kto Ci je zrobił? - Widziałam, że to pytanie ją zaskoczyło i stała się nerwowa - Czy Twój Lord Cię bije? - Chciałam aby na mnie spojrzała, ale bałam się zmusić ją do tego. Dziewczyna pokiwała głową - Zatem skąd je masz? - Zacisnęłam mocniej zęby, ponieważ słyszałam, że właśnie pada wyrok w poprzedniej sprawie.

- To Lord, ale on mnie nie bije, jest bardzo dobry, tylko...

- Tylko? - Powiedziałam głośniej, bo wiedziałam, że czas się kończy. W tej chwili mnie olśniło - On z Tobą sypia - Marta kiwnęła głową - I podczas seksu Cię dusi?

- Tak, jego żona tego nie lubi - Uśmiechnęłam się sama do siebie. Ta wiedza w żaden sposób nie przyda mi się aby ją obronić.

- Powiedz mi w takim razie coś co mogłoby mi pomóc Cię wybronić - Mruknęłam, a dziewczyna zbliżyła się do mnie i szepnęła kilka słów na ucho. Nie były to zbytnio użyteczne informacje i raczej nie przydałby mi się. O ile nie zamierzałam wyjść na puszczalską...

- Moja droga Lady, Twoja kolej - Usłyszałam głos króla, a potem zobaczyłam, że oczy wszystkich zgromadzonych są zwrócone w moją stronę.

- Oczywiście - Mruknęłam. Ten sam strażnik co wcześniej zaprowadził dziewczynę aby stanęła przed królem. Podeszłam powoli za nimi ciągle zastanawiając się co mam właściwie powiedzieć.

- Zatem słuchamy, wszyscy jesteśmy ciekawi co masz do powiedzenia - Wzięłam głęboki wdech i stanęłam tak aby widzieć twarz króla, oskarżających i Bash'a.

- Ona tego nie zrobiła, a żona Lorda kłamie - Zaczęłam z grubej rury. Król spojrzał na mnie uważniej, widziałam również jak twarz Sebastiana staje się bardziej zdenerwowana.

- Cóż za insynuacje, moja żona nigdy nie kłamie - Powiedział mężczyzna śmiejąc się.

- Widziałam ją z innym mężczyzną - Na sali zapanowała cisza, a twarz Sebastiana stała się biała jak papier.

- Zatem proszę wskazać z kim - Znów się zaśmiał. Nie mogłam tego zrobić Bash'owi.

- Nie wiem, było ciemno - Jestem w stanie przysiąc, że słyszałam jak Sebastian wypuszcza powietrze z płuc.

- Zatem to żaden dowód - Dodał król. Odwróciłam się w stronę żony oskarżającego.

- Czy w tym ubraniu Marta wczoraj Pani pomagała? - Skrzyżowałam ręce na piersiach, chciałam wyglądać groźnie, ale chyba nie udało mi się do końca.

- Tak, ale co to ma do rzeczy? - Kobieta aż poderwała się z miejsca, a ja wiedziałam, że mam w końcu punkt zaczepienia. Odwróciłam się w stronę króla i znów zaczęłam wpatrywać się w jego oczy. Nie wiem czemu to robiłam, chyba czułam wtedy dominację nad innymi.

- Czy tak wygląda dziewczyna, która ugodziła nożem ukochanego? Gdzie ślady krwi, a przecież Lady twierdzi, że była wszędzie. Przecież ona nie strzelała do niego z łuku tym nożem... - Widziałam, że zainteresowałam króla tym co właśnie powiedziałam i chyba zaczął się zastanawiać - Dodatkowo, czy jest możliwe, aby dźgnęła go w brzuch trzy razy, a ten nie zareagował? Z resztą proszę na nią spojrzeć, czy ona mogłaby ze swoją posturą kogokolwiek obezwładnić? Ona zapewne nie dałaby rady uciec jakby ktoś ją dusił - Spojrzałam na Lorda. Chciałam aby wiedział, że ja wiem...

- Cóż ciężko się z tym nie zgodzić, ale to jeszcze nie jest pełny dowód - Powiedział król, a we mnie aż się zagotowało.

- Czy jeśli udowodnię, że Lord kłamał chociaż w jednej rzeczy to zostanie uniewinniona. Jeśli oszukuje Pan w chociaż jednej rzeczy, to znaczy, że i w innych również może, prawda? - Spojrzałam znów na oskarżyciela, wiedziałam, że się zgodzi. Nie mógł mi tego zabronić, bo wiedział, że i tak wyjdzie na jaw, że kłamie. Kiwnął tylko głową, dając mi pozwolenie abym mówiła. Jednak wolałam poczekać na decyzję króla.

- Niech będzie - Powiedział i znów oparł się w fotelu czekając jak potoczą się dalsze zdarzenia. Spojrzałam po twarzach, które przyglądały mi się, jednak na szczęście nie znalazłam tam Pedro. Rozejrzałam się uważnie po sali w poszukiwaniu dziewczyny, którą widziałam wcześniej w tłumie, gdy parsknęła. Stała z kimś pod rękę, najprawdopodobniej z mężem. Gdy tylko wychwyciłam jej spojrzenie zrobiła się blada jak ściana. Teraz już byłam pewna...

- Lord powiedział, że w tym czasie z kimś rozmawiał. Nie możliwe... - Zerknęłam szybko na dziewczynę w tłumie aby się upewnić, a potem na oskarżyciela, zdębiał - Nie mógł tego robić, bo w tym czasie był ze mną - Spojrzałam na króla i uśmiechnęłam zwycięsko, on również posłał mi uśmiech, bo wiedział, że oskarżyciel nie da rady się z tego wyplątać. Chyba, że po prostu źle odebrałam zachowanie kobiety z tłumu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro