#4 - subiektywny problem twórcy
Czytając ostatnio pewną książkę, wpadłam w zamyślenie. Nie nad samą treścią (ostatnimi czasy czytam rzeczy niewarte polecenia), ale nad twórcą. Nie nad tym konkretnym, ale ogółem.
Kim dla mnie jest twórca?
Jest to zdecydowanie kreator jakiegoś obrazu, materialnego zapisu swoich myśli. Można się jak najbardziej z tym nie zgodzić, to moje subiektywne zdanie. Jednak nie każdego twórcę można nazwać artystą. I tu pojawia się zrozumiały punkt zaczepienia moich przemyśleń w tym temacie. Artysta czy twórca? Kto jest kim?
Twórcą (moim odniesieniu literackim) jest dla mnie osoba, która kreuje, by zaspokoić potrzebę stworzenia czegoś dla siebie. Nie ma w tym nic złego, oczywiście.
Sama zauważyłam, że jestem właśnie twórcą. Jednakże w złym sensie. Chęć pisania od jakiegoś czasu stała się dla mnie okazją do chełpienia się swoimi doświadczeniami. Tym, jakie emocje mną wstrząsają. To, co wychodzi z mojej głowy, stało się powodem i okazją do pokazywania mojej prywatności. A nie powinno (według mnie) to być na pierwszym miejscu.
Poczyniłam ostatnio pewien test. Wysłałam mój bardzo prywatny wiersz (można go zobaczyć - "Tańczę sama") pewnej osobie, którą znam stosunkowo krótko. Dodam, że nie zajmuje się niczym związanym z pisaniem twórczym.
Krótko mówiąc, wiersz jest o złamanym sercu. Gdy osoba ta go przeczytała, wyraziła jedynie się, że"ładny". Nie zadawała dalszym pytań. Potem powiedziałam, że utwór jest opisem mojej dawnej sytuacji. Dopiero po tych słowach spotkałam się z jej pytaniami i wyrazami współczucia (niepotrzebnymi zresztą).
Po tym wydarzeniu odkryłam, że jestem złym twórcą. Ponieważ twórca nie powinien być całkowicie tym, co tworzy. W takiej sytuacji opisuje siebie, swoje życie. Problemem twórcy jest więc jego wielka obecność w jego pracach.
Mnie - jako twórczyni - niepokoi właśnie ten fakt. Że to nie świat ani jego problemy są tematem moich wierszy, a ja.
Kto w takim razie jest artystą?
W moim mniemaniu artystą jest ktoś, kto tworzy dla kogoś. Dla czytelnika, obserwatora, przechodnia.
Rainer M. Rilke powiedział kiedyś (parafrazując), że sztuka powinna być tworzona z najwyższej potrzeby. Po coś. Aby to, co po nas zostanie było stworzone z samego faktu, że powinno być utylitarne. Jakby się nad tym zastanowić można wywnioskować, że Rilke chciał zredukować liczbę kiczowanych powieści czy marnowanie papieru. Choć tak to może wyglądać - nie mam tego ostatniego na myśli w sensie ironicznym. Myślę chociażby o wybitnym i moim ulubionym dziele literackim - "Mistrzu i Małgorzacie" Michaiła Bułhakowa. Autor pisał książkę z przerwami dwanaście lat, w pewnych momentach palił maszynopis jak postać z jego książki. Skończył ją krótko przed śmiercią. Przez te dwanaście lat przemycał w treść hasła propagandowe na ustrój Rosji ówczesnych mu czasów. Odzwierciedlają to całe fragmenty obarczone cenzurą.
Ale do czego zmierzam?
Zatem, jak zauważam, artysta nie jest postacią, która jest "krewnym" twórcy. To czy ktoś jest "tym" czy "tym" zależy od niego samego. Sądzę zatem, że artysta to też ten, kto potrafi odetchnąć życiem, mieć je w przerwach od pisania na przykład. Musi być autentycznym obrazem swoich poglądów, co trudne - nieprzepełnionych egoizmem. Jego przeżycia powinny być urealnione tak, by osoba zgłębiająca je nie patrzyła już na artystę, lecz odnalazła w tej wizualizacji cząstkę samej siebie. Pisarze byliby niczym bez czytelników, którzy wciąż poszukują pociechy i otuchy w ich słowach. Bo, jak trafnie określił Stephen King - "ważna jest opowieść, nie opowiadający".
Dziękuję.
(19.07 - 5.08.18)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro