PROLOG
Patrzę przed siebie i widzę moją przyszłość w czarnych barwach, bo przyjdzie mi ją spędzić u boku człeka, którego nie miłuję. Cóż z tego, że on król? Że słynie ze swej mądrości i zapobiegliwości w całej Europie?
Me serce nic do niego nie czuje, bo król nigdy nie przybierze postaci Gabriela, mężczyzny, którego opuściłam w gniewie. Szkoda, że pojmuję tę prostą prawdę dopiero teraz, gdy jest już za późno na zmianę decyzji.
W katedrze czeka na mnie tłum weselników, łącznie z nie chcianym przyszłym mężem, a przed świątynią tłoczą się prości ludzie chcący na własne oczy ujrzeć swą królową...
Nie mogę narzekać i winić całego świata za podjęte przeze mnie decyzje. Nie mogę! Czas zapomnieć o każdej chwili, którą spędziłam z moim Gabrielem, o wszystkim co nas łączyło! Choć to tak, jakby wyrwać sobie serce z piersi, a teraz przyjdzie mi zapłacić za swoje własne wybory.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro