I Przygotowania do kolacji
Zatrzymał się na balkonie, kojąc spojrzenie w delikatnie turkusowej tafli spokojnej Świętej Rzeki Nil, pojawiającej się wśród bujnie porośniętego brzegu przez zieleń niską oraz wysoką. Jednak to nie rzeka była dominantą panoramy. Były nią trzy wielkie piramidy. Dwie z nich pokryte już cennym budulcem, lśniły w słońcu jak białe złoto. Środkowa, największa wciąż była w trakcie budowy. Panorama łączyła się z błękitnym niebem wraz z białymi obłokami, pod którymi latały klucze dzikich gęsi. Widok zapierał dech w piersi lecz dla niego, było to coś codziennego. Odkąd stał się Faraonem, dokończenie budowy tego największego w okolicy dzieła przypadło w jego ręce.
Kolejny upalny podmuch dmuchnął w młodego Faraona drobinkami piasku, przyniesionymi spod piramidy. Przymykając na chwilę oczy, czekał aż podmuch opadnie. Towarzysząca mu na każdym kroku straż pałacowa, również skryła się dyskretnie za swoimi tkaninami i rękami.
Piasek jest wieczny. On nigdy nie zapomina. Niesie ze sobą wspomnienia. Przez tę krótką chwilę, jego również ożyły. Wspomnienia, gdy ojciec, Faraon Seti II, złożył na jego rękach symbol władzy. Ile to już lat minęło? osiem, dziewięć? Dzień upływa za dniem. Noc za nocą. Miesiąc za miesiącem. Rok za rokiem.
- Faraonie. - szeptając łagodnie, jeden z licznych posłańców, upadł z boku na kolana, bijąc czołem pokłon przed swoim władcą.
- O co chodzi? - mruknął łagodnie, otwierając oczy i odgarniając kilka czarnych włosów z twarzy.
- Przybyły nowe kobiety pragnące ofiarować się władcy, Panu Niebios i żyznej ziemi Horusa. -
Na tą wiadomość usta władcy uśmiechnęły się radośnie. Pstryknął palcami dając znać posłańcowi, że może odejść, po czym sam po raz ostatni poczochrał swoje krótkie czarne włosy, poprawiając ich ułożenie i ruszając w dalszą drogę.
Nie każda Egipcjanka może dostąpić takiego zaszczytu, jakim jest życie w jego pałacu i haremie. Tylko zdrowe, wykształcone, wysoko urodzone, z dobrych rodzin, z pokaźnym majątkiem i z czystą jak wody Nilu reputacją są przysyłane, aby Faraon spojrzał im w oczy i duszę, decydując o ich przyszłości. Wybór jest ważny, gdyż kobieta może stać się żoną, a co za tym idzie przyszłą Królową Krainy.
- Iumer. - zawołał stanowczym, ale i radosnym głosem.
- Jestem u twych stóp Faraonie. - odpowiedział człowiek, natychmiast kłaniając się w pasie.
Był to najważniejszy urzędnik państwowy, Wezyr Północy [3] poprzednika, który utrzymał swoją pozycję, po objęciu przez nowego Faraona Tronu Górnego i Dolnego Królestwa Egiptu. Mężczyzna był w podobnym wieku do brata Faraona, co bardzo ułatwiało samemu władcy początkowe rozmowy. Ogolony na głowie do gołej skóry, z pojedynczą blizną pod okiem i ubrany zawsze w białą tunikę. Znamię pod okiem zostało zrobione mu za dziecka ku czci Boga Horusa. Blizna miała go chronić przed złem oraz przynosić szczęście.
W istocie coś w tym było. Horus czuwał nad nim. Iumer jako małe dziecko stracił wszystko. Rodzinę, dom, przyjaciół. Wszystkiemu winni byli niewierni, którzy zaatakowali tamtego dnia granice kraju. Poprzedni Faraon Seti II, był wtedy obecny w tamtych stronach. Natychmiast powybijał najeźdźców. Iumer jako dziecko nie odstępował wojska na krok wskazując im drogę wśród skalistego obszaru. Za pomoc w nawigacji, został zabrany do pałacu jako chłopiec na posyłki. Z biegiem lat, swą wiernością zapewnił sobie przychylność Faraona. Stał się osobistym powiernikiem, strażnikiem, skrybą, aż pewnego dnia została mu oddana posada Wezyra Północy.
Gdy tylko Faraon zażyczył sobie cokolwiek, to Iumer przekazywał dalej rozkaz oraz pilnował by został należycie wypełniony. Ten mężczyzna był najlepiej poinformowanym Egipcjaninem w pałacu, jeśli nie w kraju. Znał każdy zakamarek stolicy. Każdą liczbę, każdą ilość. Od poziomu zapasów jedzenia, poprzez wyposażenie komnat, czy nawet liczbę poddanych, czy kobiet w haremie władcy.
- Wieczorem pragnę zapoznać się z nowymi dziewczynami. Każ im się przygotować. - rozkazał obecny Faraon.
- Co tylko sobie życzysz. Czy ma to być coś specjalnego? -
- Nie. Zwykły posiłek. - mruknął, odprawiając Wezyra ruchem dłoni.
Iumer ukłonił się, odsuwając na bok. Dopiero, gdy sylwetka Faraona zniknęła mu z oczu, odwrócił się ruszając prosto do sali w której przebywały wszystkie kochanki. Osobno obecne i osobno nowe.
𓅃 𓆥 𓅒 𓅉 𓅭
Pomieszczenie było ogromne. Prowadziło z niego kilka korytarzy do i z różnych stron pałacu. Pierwszym co rzucało się w oczy, były ogromne łuki, przez które można było wyjść na zewnątrz do publicznych ogrodów. Na wprost głównego wejścia do haremu, przy przeciwnej ścianie, rozłożone były poduszki i krzesła, na których siedziały najwyższe rangą kobiety, rozmawiające wesoło, grające w Senet [4] czy jedząc przyniesione przez służbę przekąski.
Z uwagi na brak jednej ze ścian zastąpionej łukami, pomieszczenie zdawało się nie mieć końca, ciągnąc aż na zewnątrz. Ogród, a raczej dziedziniec skupiał się wokół basenu z krystalicznie czystą wodą, otoczonym kolumnami i roślinami. Było to miejsce przechadzek, ale też nocnych zabaw i zbiorowych modlitw.
- Drogie Panie. Przynoszę rozkaz od Faraona. - zawołał Iumer, wychodząc na środek pomieszczenia, aby być widocznym dla każdej osoby.
Na głos o Faraonie wszyscy wewnątrz pomieszczenia ucichli, czekając na rozkaz. Bezwzględne oddanie i posłuszeństwo. Nikt nie śmiał zabrać głosu, nawet gdy był w połowie opowiadania żartu czy jedzenia.
- Faraon zażyczył sobie, aby przedstawić mu nowo przybyłe dziewczyny. Prosił o przybycie dziś wieczorem, podczas swojej kolacji. Zaprezentujecie swoje wdzięki i talent zabawiając naszego Władcę. Przygotujcie się dobrze. Od tego będzie zależeć, czy wasza obecności tutaj zostanie przedłużona czy nie. Przypominam, że zostałyście wychowane na kobiety przeznaczone dla Faraona, więc jeśli zostaniecie wyrzucone z pałacu na ulicę, nie znajdziecie nic na niej poza biedą i nędzą. Nikt nie pozwoli pracować osobie, którą samo Bóstwo na Ziemi, Pan Niebios i żyznej gleby Horusa, pośrednik pomiędzy nami z panteonem odrzucił. -
Mimo tak ciężkich słów, przeszły one w ciszy. Nikt nie śmiał zaprotestować. Każda kobieta zdawała sobie z tego sprawę, albo zostanie u boku Faraona, albo skończy nędznie żebrząc na ulicy. Pozostanie w pałacu też nie gwarantowało zostania kobietą władcy. Zdarzało się i to bardzo często, że były wydawane za jego dzieci, wysokiej rangi urzędników lub podarowane jako żony dla Królów innych państw, aby nawiązać z nimi sojusz.
Każda kobieta miała prawo odmówić takiego małżeństwa. Różnie to było. Jedne szły za głosem Faraona przez którego przemawiały Bóstwa wychodząc za mąż za wskazanego mężczyznę, inne sprzeciwiały się temu, spędzając całe swoje życie w pałacu aż do śmierci. Zdarzały się też kobiety, które odchodziły same. W takich nielicznych przypadkach, Faraon wypłacał należytą sumę pieniędzy, dopóki kobieta nie wyszła za mąż lub nie była w stanie sama utrzymać się. W przeciwieństwie do wyrzucenia z pałacu, kobieta która sama odeszła mogła bez problemu znaleźć pracę. Będąc młodą, mogła stać się nawet kapłanką w jednej z wielu świątyń. Taka umowa była sprawiedliwa dla obu stron.
Gdy tylko Iumer przekazał wszystkie szczegóły odnośnie wieczoru, przygotowania ruszyły od razu. Nowo przybyłe kobiety zostały poproszone o wybór w jaki sposób chcą zaimponować Faraonowi. Wezyr przyglądał się temu, ale już z cienia. Należało dowiedzieć się która z kobiet co będzie robić. Lepiej przygotować się do ich pomysłów i zawczasu wyplenić te najgorsze.
Było 5 nowych dziewczyn. Każda z nich była idealna. Piękna, szczupła, młoda, zdrowa i kusząca. Całą organizacją zajęła się jedna z konkubin Faraona, która miała aktualnie największe szanse na zostanie Wielką Małżonką Królewską [5]. Była nią drobna kobieta, ze wspaniałą czarną peruką, zaplecioną w niezliczoną ilość warkoczyków, każdy spięty jednym lub dwoma złotymi koralikami. Przywołała nowe dziewczyny do siebie, aby wysłuchać ich propozycji.
- Wraz z wami będę występować podczas dzisiejszego wieczoru. Wypada, aby wśród was znalazła się chociaż jedna mająca w takich sprawach doświadczenie. - zawołała, ciepło się uśmiechając. - Mam na imię Hekenuhedjet [6]. Będę grać na harfie i śpiewać. Pozostają jeszcze cztery instrumenty oraz jedna z was będzie musiała tańczyć. -
- Jest jeszcze jedna harfa? -
- Tak, mniejsza na ramię. Oprócz niej jest jeszcze flet, lutnia i lira. - głos zabrała ponownie Hekenuhedjet, odpowiadając jednej z zebranych przy niej dziewczyn.
- To ja będę grać na drugiej, mniejszej harfie. - zdecydowała się jedna z kobiet, z bursztynowymi koralikami na swojej peruce.
- Dobrze. Kolejna? - tym razem wzrok padł na kobietę o dość jasnej karnacji oraz z błękitnymi kolczykami.
- Zagram na flecie. - odparła.
- Ja mogę tańczyć. - zawołała niespodziewanie kolejna.
Hekenuhedjet zatrzymała na niej dłuższą chwile swoje oczy. Nie pomyliła się. Rzadkością było, aby kobieta była w stanie zapuścić i utrzymać swoje naturalne włosy. Tej jednak się to udało, dzięki czemu jako jedna w haremie pozwalała, aby fala ciemno brązowych włosów, oprószonych złotym pyłkiem, opadała na całe jej plecy. Coś było w tej dziewczynie niezwykłego, co przyciągało do niej, ale i kazało uważać za wroga. Mimo to, Hekenuhedjet czuła w głębi serca, że jest w stanie zaprzyjaźnić się z nią, dlatego też z aprobatą pokiwała do niej głową.
- Zostaje lutnia i lira. - mówiąc to zerknęła na pozostałe dwie kobiety.
Obie wymienił się spojrzeniami.
- Wezmę lutnię. - odezwała się pierwsza, o dużej ilości rubinowych ozdób w peruce.
- Czyli zostaje dla mnie lira. - uśmiechnęła się ostatnia.
- Przepraszam, że wtrącam nos w nie swoje sprawy, ale wyglądasz znajomo. - wtrąciła Hekenuhedjet przyglądając się piękności o niebieskich oczach i kolczykach z lotosem.
- Pewnie tak. Mam na imię Gautseshen [7]. Moja młodsza siostra jest tutaj w pałacu od kilku lat. Miałyśmy przyjść razem, ale Bogowie postanowili, że dopiero teraz mogę tutaj być. -
- Tak myślałam. Wyglądasz jak nasza Neferthenut [8]. Tylko w przeciwieństwie do niej, masz bardziej jaśniejsze oczy. - zwróciła uwagę Hekenuhedjet.
- Tak, zgadza się. -
- Jej siostrzyczka tak samo jak ja i kobieta z zielonym naszyjnikiem, która siedzi tam ... - Hekenuhedjet wskazała dyskretnie ręką na siedzącą przy wodzie kobietę - ... niedługo dołączy do nas jako kolejna konkubina Faraona. My konkubiny spędzałyśmy z władcą najwięcej nocy ze wszystkich tutaj obecnych kobiet. Nie mówię wam to po to, aby się wywyższać ale ostrzec. Nie lekceważcie konkubin. Są ostrożne i agresywne jednocześnie. Nie podważajcie ich zdania, ponieważ mają tutaj najwięcej wpływów i mogą przyczynić się nie tylko do waszego wyrzucenia z pałacu, ale co się już wcześniej zdarzało, nawet do szybszej podróży w zaświaty. - kończąc podniosła się i ruszając, machnęła ręką, aby nowe dziewczyny podążyły za nią do sali w której mogły zacząć ćwiczyć grę i taniec przed wieczorem.
- Hekenuhedjet gra na dużej harfie i śpiewa. Dobrze. Faraon lubi jej głos. Będzie zadowolony. Kobieta z bursztynami zagra na mniejszej harfie. Kolejna z niebieskimi kolczykami na flecie. Ta o rubinowych ozdobach we włosach zagra na lutni. Gautseshen, starsza siostra Neferthenut, wzięła lirę. I na koniec nasz kwiatuszek. Naturalne włosy, kto by pomyślał, że uda się jej zadbać, aby tak długo je mieć. Losu nie znasz, jeszcze Hathor [9] może się o nie upomnieć. Ach, cóż to by była za strata... - Iumer kończąc spisywać usłyszane informacje, pokiwał głową na boki odchodząc, aby zająć się swoimi kolejnymi obowiązkami.
Tymczasem Hekenuhedjet kazała stanąć dziewczyną obok siebie, aby przyjrzeć się im dokładnie.
- Zacznijmy od razu. Im więcej poświęcimy czasu, tym mniej błędów popełnicie przed Faraonem. Zanim jednak usiądziecie do instrumentów, przedstawcie się. Ciężko będzie mi wołać was, gdy nie znam waszych imion. -
- Khenthap [10]. - zaczęła kobieta z bursztynami we włosach.
- Tsillah [11]. - odezwała się nieśmiało kolejna, o jasnej karnacji.
- Takhat [12]. - pomachała przyjaźnie kobieta z falami ciemno brązowych, naturalnych włosów.
- Benerib [13]. - kobieta z rubinowymi ozdobami we włosach, zakołysała lekko swoimi biodrami.
- Gautseshen. - powtórzyła starsza siostra i jak poprzedniczka, zakręciła biodrami, kusząco podnosząc przy tym swoje ręce i bawiąc się swoją długą peruką.
- To teraz dziewczyny do instrumentów, a ty Takhat na środek. Zacznij tańczyć, kiedy wpadniesz w rytm. Tylko niech ci to nie zajmie długo. Im szybciej tym lepiej. - zawołała Hekenuhedjet stając przy harfie, która była wręcz tak wysoka jak ona sama.
Chwilę później rozległa się muzyka do której zgrabna brązowo włosa kobieta imieniem Takhat, rozpoczęła wdzięczny taniec, pokazując to co matka natura jej dała. Piękne ciało i odrobinę flirtu.
𓅃 𓆥 𓅒 𓅉 𓅭
[3] Faraon mianował zawsze dwóch wezyrów, po jednym dla Egiptu Górnego i Dolnego, aby uniknąć władzy w jednych rękach. Wezyr był najwyższym urzędnikiem państwowym i właściwie drugą osobą po faraonie. Do jego zadań należało kierownictwo nad całym centralnym aparatem urzędniczym, sprawował więc zwierzchnictwo nad administracją państwową. Istotne były funkcje, jakie pełnił w bezpośrednim otoczeniu faraona – sprawował zarząd nad dworem królewskim (m.in. decydował kto i kiedy może wejść na teren pałacu) oraz dbał o bezpieczeństwo władcy.
W moim opowiadaniu Wezyrem Północy dla Memfis jest Iumer, natomiast Wezyrem Południa dla Teb został Herhor (arcykapłan Amona).
[4] Senet - uważana za jedną z najstarszych gier świata, wywodząca się ze starożytnego Egiptu.
[5] Wielka Małżonka Królewska (egip. ḥmt nswt wrt) - Główna żona faraona starożytnego Egiptu. Choć większość Egipcjan żyła w związkach monogamicznych, faraon oprócz głównej małżonki miał także pomniejsze żony i konkubiny. Umożliwiało to zawieranie sojuszy poprzez dyplomatyczne małżeństwa. Faraon Ramzes II z XIX dynastii chwalił się, że spłodził 79 synów i 59 córek z różnymi małżonkami.
[6] Hekenuhedjet - imię oznaczające dosłownie "pochwałę białej korony" czyli Pschent, symbol Górnego Egiptu.
[7] Gautseshen - imię oznaczające dosłownie ,,bukiet lotosów''.
[8] Neferthenut - imię oznaczające dosłownie ,,piękną damę''.
[9] Hathor – egipska bogini nieba, uosobienie Wielkiej Macierzy, a także patronka nekropolii tebańskiej, Oko Ra. Pierwotnie stanowiła personifikację pałacu faraona (stąd jej imię; podobnie Izyda była personifikacją tronu). Z czasem stała się bóstwem miłości, radości, uciech, muzyki i tańca, a także opiekunką kobiet. Nosiła przydomki „Oka Horusa", „Złotej Bogini", „Bogini Niebios", „Pani Czerwonej Góry" i „Turkusowej Pani". Grecy identyfikowali ją z Afrodytą, a Rzymianie z Wenus.
[10] Khenthap - imię oznaczające dosłownie ,,muzyk szczęśliwy''.
[11] Tsillah - imię oznaczające dosłownie ,,cień''.
[12] Takhat - imię oznaczające dosłownie ,,blask''.
[13] Benerib - imię oznaczające dosłownie ,,słodkie serca''.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro