Epilog
- Czyli dziewczynka? - spytał odziewając się w końcu po raz pierwszy od ponad godziny.
- Tak. Z tego co tu pisze, drugie dziecko Faraona, jego pierwsza córka narodziła się niedługo po tym, jak rozprawił się ze swoim przyrodnim bratem. - stwierdziła śledząc kolejną linijkę. - Stała się ona bardzo ważną kobietą, bo po śmierci na wojnie ich pierwszego syna, jej brata, stała się nowym Faraonem-kobietą starożytnego Egiptu. -
- Kobieta Faraon? -
- Tak, skarbie. W ciągu historii zdarzało się to parę razy. -
- Ho... niezłe musiało być z niej ziółko. - stwierdził śmiejąc się. - Córeczka tatusia... -
- Nie jedyna. - wtrąciła dziewczyna przerywając chłopakowi wypowiedź. - Z tego co wiem, Przeklęty Faraon doczekał się ze swoją Wielką Małżonką Królewską jeszcze kolejnych dwóch dziewczynek. Bliźniaczek. -
- Pff.... ekhm .... - chłopak słysząc to, zakrztusił się własną śliną. - To ile oni mieli dzieci?! - zawołał.
- Ile? Ich pierwszy syn, który nie doczekał się przejęcia tytułu Faraona, zmarł na wojnie. Potem mieli córkę która po śmierci Przeklętego Faraona została nowym Faraonem-kobietą. Były też dwie bliźniaczki, czyli w sumie jeden chłopczyk i trzy dziewczynki. - wyliczając na palcach, dziewczyna podniosła się wstając i przeciągając. - Ale z niektóre źródła podają, że doczekali się jeszcze jednego chłopczyka i jednej dziewczynki, więc wychodziło by, że mieli 6 dzieci. -
Kończąc mówić, zarzuciła kosmyk blond włosów za siebie. Nie umknęło to uwadze jego czujnych oczu. Od samego początku starał się nie spuszczać jej z oka mimo, że parę razy zdarzyło mu się, że odpłynął. Za każdym razem zadawał sobie to samo pytanie. Jak ona to robi, że po mimo tylu lat bycia ze sobą razem, on wciąż nie ma dość patrzenia na nią. Mógłby to robić godzinami i latami a nawet i dłużej. Uśmiechając się pod nosem, pokręcił głową na boki.
- Nie sądzisz, że przypominasz ją? No może oprócz manier, ale z opisu jesteście jak dwie krople wody. -
Doskonale zarejestrował moment, gdy jego narzeczona, obróciła swoją twarz ku niemu, wprawiając swoje długie, spięte w kucyk blond włosy w ruch.
- Hahah, bardzo śmieszne. - zaśmiała się wesoło.
- A nie? - dociekał. -
- Nie. To, że obie jesteśmy blondynkami, nic nie oznacza.... -
Słysząc w jej głosie zawahanie, podniósł brwi w górę, czekając aż skończy swoją myśl.
- ... nie.... hahaha, to czysty przypadek. - zaśmiała się, zerkając na szybko na swoje plecy.
- Jesteś pewna? Bo jak na przypadek, to jest dość dziwne. -
- Natsu! Mówię ci, że to zbieg okoliczności, że mam na plecach, pod łopatką znamię które wygląda identycznie jak to, które podobno miała małżonka Faraona sprzed kilkaset tysięcy lat przed naszą erą. -
- Może jesteś jej potomkinią? -
- Pff.... hahaha jasne, jasne. A dowodem tego ma być to, że obie jesteśmy blondynkami i obie mamy znamię, na plecach. Natsu to jest nie możliwe! Ona miała to znamię, bo podczas zamachu na Faraona, zasłoniła go swoimi plecami i oberwała tam strzałą. To była jej rana, a rany nie dziedziczy się w genach! -
- Jesteś pewna, Luce? - spytał z czystą powagą w głosie.
- No cholera Natsu! Gdzieś ty się uchował! Przecież tego się uczyliśmy w szkole... -
- Hahaha, żartowałem tylko, spokojnie, nie spinaj się tak. - podnosząc ręce do góry, zawołał wesoło.
- Rany, ale z ciebie palant. Chociaż muszę przyznać, że czytając jej historię, poczułam się jakbym tam była. - przyznała patrząc swoimi dużymi, piwnymi oczami na swojego ukochanego.
- Poważnie? - zdziwił się podnosząc obie brwi do góry. - Jak zawsze zbyt bardzo wczuwasz się w książki. - dodał śmiejąc się.
- Rany, Natsu! - oburzyła się blondynka obracając się na pięcie bokiem do siedzącego na ziemi i opierającego się plecami o drzwi, chłopaka o wiśniowych włosach. - Jesteś niemożliwy! - dodała strzelając focha.
- Hahaha! Ty też. - wybuchł śmiechem wstając i przeciągając się mocno.
Od tego siedzenia, zdrętwiały mu wszystkie mięśnie. Dziś był ich trzeci dzień pobytu w Egipcie. O ile dla jego ukochanej, Lucy Heartfilia ten wyjazd był okazją do poszerzenia swojej wiedzy, o tyle dla niego, Natsu Dragneel'a była to wycieczka na której mógł znów coś zarobić. Lucy jest z zawodu archeologiem, lecz troszku dziwnym jak na jego spojrzenie o innych z tej profesji. Twierdzi zawsze, że z grobów i innych miejsc jedyne co powinno się wynosić to wspomnienia i ewentualnie szkice czy zdjęcia. Jak się łatwo można domyślić, powoduje to częste sprzeczki i kłótnie z nim, ponieważ Natsu dostaje zlecenia od muzeum by przynosić im cenne eksponaty. Im coś starszego i cenniejszego, tym więcej mu za to płacą, dlatego na każdej wyprawie, Natsu stara się cokolwiek przemycić obok oka bystrej narzeczonej, a gdy wpada, rodzi się kłótnia i jej kazanie o tym, by nie okradać miejsc. Mimo tak odmiennych przekonań, koniec końców zawsze dochodzą do porozumienia i Lucy odpuszcza mu o ile Natsu wynosi jakieś małe pierdółki.
Tym razem, ich celem stała się Piramida będąca grobowcem tak zwanego Przeklętego Faraona i jego małżonki. Niestety tak jak oboje się przekonali, imię małżonki Faraona zostało zapomniane i nikt nie ma pojęcia jak się nazywała. Zachowały się tylko opisy jej wyglądu oraz historii jej miłości z Faraonem. Z samym władcą Egiptu było już lepiej, bo zachowały się jego imiona, lecz jak na złość, nigdzie nie było spisane też jego imię które używał na co dzień. Tylko jego przydomki, wśród których był ten najsławniejszy. Przeklęty Faraon. Według notatek i innych związanych z jego życiem przedmiotów, istnieje przekonanie, że jego mumia wciąż jest przeklęta. Zresztą jak cała piramida.
- To co? Gotowa na spotkanie z Przeklętą Mumią Przeklętego Faraona? - zaśmiał się złośliwie Natsu uderzając z entuzjazmu w swoje ręce.
- Natsu! Nie żartuj sobie. To wcale nie jest śmieszne. - zgoniła go Lucy, grożąc palcem.
- Proszę cię. Ty naprawdę w to wierzysz? W tą całą klątwę? Litości... haha... - łapiąc się za boki, Natsu zerknął z politowaniem na Lucy. - Egipcjanie mieli bujną wyobraźnię. Jak nikt inny. - dodał.
- To nie prawda! Nie obrażaj ich! Starożytni Egipcjanie byli wielkimi ludźmi! Wznosili wspaniałe budowle które stoją do dziś a ich wiedza była bardzo zaawansowana jak na tamte czasy! Jednak nawet mimo tego, były zjawiska które wtedy mimo ogromnych chęci nie mogli zrozumieć. Po prostu nie mieli narzędzi do tego! Postęp technologi! Może to słaby przykład, ale jakbyśmy wzięli takiego mieszkańca dżungli amazońskiej, który nigdy nie miał kontaktu z elektroniką i podali mu telefon komórkowy, to myślisz co by zrobił? Nazwał by to czarami, że z jakiegoś pudełka mówi do niego czyjś głos! -
- Tak, tak, tak. - mruknął Natsu machając ręką do Lucy. - To czemu sterczysz tutaj i ociągasz się z wejściem do komory grobowej z sarkofagiem? Skoro nie wierzysz w klątwy, to czemu... - robiąc pauzę, Natsu pomachał rękami w powietrzu wskazując na stojącą przy ścianie z hieroglifami blondynce, która czytając je i z uwagą notując, znów weszła głębiej i prawie mu się cała schowała za stojący niedaleko niej złoty rydwan.
- Co? Że czytam hieroglify? Chcę poznać dzieje Faraona, w przeciwieństwie do ciebie, który myślisz tylko o drażnieniu się ze mną i zaglądaniu do sarkofagu! - prychnęła stojąc bokiem do Natsu.
- Aaaa... to takie nudne! - zawołał Natsu zerkając na drzwi o które się opierał siedząc.
Tym razem, przyjeżdżając do Egiptu zabrali ze sobą również przyjaciół. Był to Gray, jego najlepszy kumpel który tak jak on, szukał artefaktów dla muzeum, oraz jego druga żona, Juvia. Kobieta towarzyszyła mu odkąd rozwiódł się z byłą żoną, Ultea. Nie była ani archeologiem, ani poszukiwaczem przygód. Juvia po prostu lubiła spędzać czas w tej paczce. Oprócz nich, na niektóre wypady dołączał też starszy brat Natsu, Zeref wraz z żoną, Mavis. Jednak tym razem odpuścił sobie przylot z Japonii z powodu jak to twierdził, złego samopoczucie. Natsu jednak zdawał sobie sprawę, że jego brat najzwyczajniej w świecie nie poleciał z nim, bo chciał mieć wolny dom i móc kochać się z Mavis przez ten tydzień bez przeszkód. Na samą myśl o tym, aż chciało mu się śmiać z niego. Co jak co, ale zbyt dobrze znał brata by uwierzyć w tą tanią bajeczkę o złym samopoczuciu. Zresztą nieważne. Został w Japonii i tyle. Nawet nie wie co go ominie. Może pokaże mu zdjęcia jakie porobiła Lucy by się z nim podroczyć.
Przyjeżdżając pod piramidę, Natsu, Gray, Lucy i Juvia uznali, że się rozdzielą. Piramida była ogromna, a chodzenie po wszystkich pomieszczeniach, zajęło by wieczność. Plan był prosty, Gray i Juvia zejdą do komory żony Faraona, a Natsu i Lucy pójdą w górę do komór grobowych samego Przeklętego Faraona. Lucy nie była zbyt zadowolona, lecz prychając i mrucząc pod nosem, weszła nawet pierwsza do środka piramidy.
- Gdy skończymy, przyjdziemy na górę. Spotykamy się na głównym korytarzu. - zawołał Gray nim skręcił z Juvią na schody prowadzące lekko w dół.
- Oke! - zawołał Natsu machając ręką .
Gdy otworzyli drzwi przedsionka głównej komory z sarkofagiem ich oczom ukazały się dwuskrzydłowe drzwi do miejsca za którym leżał sarkofag, skarby leżące dosłownie wszędzie i wymalowane ściany pokryte jak to Natsu określił, bazgrołami pięciolatka. Jak na jego energiczny temperament, od razu ruszył w kierunku drzwi chcąc zobaczyć najpierw sarkofag a potem bawić się w chowanie artefaktów do torby. Jednak Lucy miała inne plany i dopadając z piskiem zachwytu do ściany, zaczęła odszyfrowywać zapiski. Umówili się, że oboje otworzą drzwi komory z sarkofagiem, więc Natsu zatrzymując się przed nimi, obrzucił narzeczoną zniecierpliwionym spojrzeniem. Pochłonięta hieroglifami, Lucy nie mogła się oprzeć i zaczęła czytać je na głos, porównując z notatkami sporządzonymi przed wyjazdem.
Prychając na nosie, Natsu oprał się plecami o drzwi, zakładając rękę za rękę. Na początku tupiąc nogą w miejscu poganiał blondynkę, lecz słuchając z każdą minutą historii życia Faraona i jego żony, zaczął się wciągać. Nim się obejrzał, zsunął się po drzwiach na tyłek, i siedząc po turecku, opierając się cały czas plecami o nie, słuchał jej z zapartym tchem i dalej popędzając Lucy lecz tym razem słowami
- No i co było dalej? Co tam się stało? No mów , mów... -
Śmiejąc się pod nosem z narzeczonego, Lucy czytała linijkę za linijką również zatapiając się w miłości obojga starożytnych Egipcjan.
- Lucy, idziesz czy nie? - zawołał Natsu kładąc dłonie na drzwiach.
- Idź sam. Ja jeszcze trochę poczytam. - mruknęła Lucy i wychylając się zza złotego rydwanu, pomachała mu ręką.
- Twoja strata. - szepnął Natsu wzruszając ramionami i popychając drzwi.
Jego oczom ukazała się komnata z ogromnym, złotym sarkofagiem po środku. Kwadratowa komora, była wyłożona ciemno czerwony kamieniem bez ani jednego malunku. W jej trzech rogach świeciły się pochodnie których jasny ogień sprawiał, że sarkofag mienił się i lśnił. Dzięki temu, że był to jedyny złoty element, zawracał na siebie całą swoją uwagę. Mimo to, Natsu stał wciąż w progu oglądając całe pomieszczenie uważnym wzrokiem.
- Lucy? Coś tutaj jest nie tak. Wybacz, ale nawet jeśli starożytni Egipcjanie byli TAK bardzo inteligentni i wspaniali jak mówisz, to jakoś nie chce mi się wierzyć, że stworzyli samo zapalające się pochodnie przy otwieraniu drzwi. - zawołał zawieszając wzrok na tańczących płomieniach zapalonych na drewnianych pochodniach wbitych w rogi ścian.
- Pff haha, jasne, jasne. Przestań się wydurniać. To mnie nie bawi. - zawołała Lucy nawet nie odwracając na sekundę wzroku sprzed ściany przy której kucała.
- To chodź sama zobaczyć! - ciągnął dalej Natsu wskazując ręką na pomieszczenie i obserwując jej blond kucyk wystający zza złotego rydwanu.
- Sam je podpaliłeś i teraz chcesz się ze mnie nabijać, bo mam obawy co do tej całej klątwy. - prychnęła Lucy wychylając głowę na Natsu sterczącego dalej w progu.
- Nie podpaliłem ich! Nie mam z tym nic wspólnego! - zarzekał się chłopak.
- Tak, tak, tak. - przedrzeźniała go Lucy wracając do hieroglifów.
Natsu widząc znów tylko jej kucyk, wypuścił ciężko powietrze i pozwolił by mu ręce bezwiednie opadły. Lucy słysząc to jego westchnięcie, prychał pod nosem po raz trzeci dając mu jasno do zrozumienia, że nie bawi ją jego żart. Widząc, że Lucy olała go na całego, przełknął ślinę i znów wgapił się w świecące pochodnie.
- Co? Sama mumia Faraona słysząc nas, wstała sobie z trumny, zaświeciła pochodnie i położyła się z powrotem? - mruknął do siebie próbując zrozumieć ten fenomen.
Jednak na samą myśl o tym, że mogło tak być, poczuł gęsią skórkę a potem jak włoski na rękach stają mu dęba.
- Lucy! - zawołał po raz czwarty.
- No cholera jasna! Natsu! Skończ się bawić! Wejdź w końcu do środka i zobacz czy nie ma tam jakiś linek czy czegokolwiek! Nie zawracaj mi głowy, tylko sam sprawdź, no chyba, że się boisz, że faktycznie mumia ożyła. - syknęła Lucy próbując się znów skupić na tej samej linijce, co ciągle wołający ją Natsu przerywał jej dość skutecznie.
Normalnie by zaczął się z nią kłócić, ale tym razem poczuł, że nazwała go w tym momencie tchórzem. On sobie nie da tak wjeżdżać na swoje ego odważnego. O nie, co to to, to nie. Nabierając powietrza do płuc, przekroczył nogą próg. Cisza. Druga noga przekroczyła próg. Cisza.
- Dobra, a teraz linki? Jakieś ... - mruknął do siebie rozglądając się za potencjalnymi pułapkami lub mechanizmem.
Jednak gdy tak się rozglądał, jego uwagę przykuł cień za sarkofagiem. Był zdecydowanie za duży, jak na jego własny. Marszcząc brwi, zrobił kolejny krok do przodu, chcąc zorientować się, co rzuca ten cień. Jakie było jego przerażenie, gdy owy cień się poruszył. Z jego mroku wyłoniła się prawie 2,5 metrowa sylwetka czegoś dziwnego. Postać miała całą skórę w kolorze czarnym. Obwinięta czarnym bandażem od czubka głowy aż po pas. Na biodrach miała ubraną tradycyjną męską spódnicę noszoną w starożytnym Egipcie. Jego palce u nóg i rąk zakończone były ostrymi szponami, z czego u rąk były dłuższe niż u nóg. Z zakrytej bandażami i jakimś materiałem głowy, sterczały uszy przypominające uszy szakala. W połowie ich długości, zawieszone były złote kolczyki. Jednak najstraszniejsza była twarz a raczej czarna otchłań z której świeciła się para, małych, żółtych i skośnych oczu. Z końców jego bandaży, z rąk i nóg sypał się jakby piasek pomieszany z popiołem.
Jakiś szept, pomruk wydobywał się od niej. Coś szeptała w niezrozumiałym dla Natsu języku.
- CZYM TO ...TO ... JEST DO KURWY NĘDZY!!!? JAJA SOBIE KURWA ZE MNIE ROBICIE!!!? - wydarł się Natsu otrząsając się z pierwszego szoku, gdy postać do złudzenia przypominająca posążki Seta ruszyła wolnym krokiem wprost na niego, nie przestając szeptać.
Natsu zareagował odruchowo wypadając z komory z sarkofagiem do przedsionka w którym Lucy wciąż czytała hieroglify. Słysząc jego krzyki, zamknęła notatnik i z wściekłym spojrzeniem, odeszła od ściany chcąc opieprzyć Natsu. Jego krzyk tylko ją wystraszył i prawie dostała zawału.
- Natsu co ty do cholery...! - warknęła lecz widząc wypadającego, bladego chłopaka, zerknęła do środka otwartej komory.
Set akurat zbliżył się tak do progu, że Lucy bez problemu mogła go zobaczyć.
- KYAA!!! JA PIERDOLĘ! NATSU, COŚ TY ZROBIŁ!!!? - wydarła się czując jak oblewa ją zimny pot.
Nie oglądając się za sobą, Natsu chwycił ją za nadgarstek wybiegając z nią na korytarz którym weszli do przedsionka komory grobowej Faraona.
- TO NIE JA!!! TO ... TO COŚ SAMO WYSZŁO!!! PRZECIEŻ CI MÓWIŁEM, ŻE TE POCHODNIE SĄ PODEJRZANE! - wydarł się nie zwalniając biegu.
- ZAMKNIJ DRZWI!! BO TO TO COŚ WYLEZIE ZA NAMI!! - krzyknęła Lucy wskazując na pierwsze drzwi które oddzielały komory grobowe od głównego korytarza całej piramidy.
Natsu odwrócił głowę z zamiarem zrobienia tego, ale gdy ujrzał jak szybko podąża za nimi Set, natychmiast wybił sobie ten pomysł z głowy.
- Złapie nas jak staniemy! Nie zdążę ich zamknąć! - zawołał. - Wynosimy się stąd! -
- Kurwa mać, czym to to jest?! - zawołała Lucy oglądając się za siebie jak na owych drzwiach które kazała zamknąć Natsu, pojawiły się szpony a potem cała sylwetka wyłoniła się na korytarz którym oddalali się jak najszybciej.
Odbiegając jednak kawałek, Natsu nagle się zatrzyma zwracając swoją twarz w kierunku z którego uciekali.
- Ha.Ha.Ha. hahaha! - zaczął się śmiać z pełnym cynizmem w głosie.
- Co ty robisz?! Musimy uciekać?! To nie czas na zgrywy! - zawołała Heartfilia zatrzymując się kawałek dalej.
- Tak, tak. - machnął Natsu ręką. - Bardzo śmieszne. Gray! - krzyknął Natsu wskazując swoim palcem na wyłaniającą się na samym końcu z ciemności postać.
Kurwa, jak mógł się tak nabrać. To przecież jasne, że Gray się przebrał i zrobił sobie z niego żarty! A on jak skończony kretyn się na to nabrał. Już on się rozliczy z tym gołodupcem!
- Ale co? Co jest śmieszne Natsu? - spytał Gray.
- Twój kiepski kawał! - prychnął Natsu
- Jaki kawał? - zapytał Gray.
- Ten! - krzyknął Natsu wskazując otwartą dłonią na Seta. - Właśnie ten ... - powtórzył odwracając się do stojącej zza jego plecami Lucy.
Jednak dostrzegając idącego zza jej plecami Gray'a i Juvię, urwał.
- O co to zamieszanie? - spytała Juvia podchodząc do przerażonej Lucy.
- Moment! Skoro TY jesteś TU, to nie jesteś TAM... więc skoro NIE ma cię TAM, to ... - Natsu patrząc raz na zdezorientowaną twarz przyjaciela a potem na kroczącego powoli w ich stronę Seta którego wciąż pokazywał ręką ogłupiał.
- O JA PIERDOLĘ!!! CO TO KUŹWA JEST!!!? - wydarł się Gray dopiero teraz dostrzegając na co jego kumpel z wiśniowymi włosami wskazuje.
- PIEPRZYCIE ŻE TO JEST PRAWDZIWE!!! - Natsu czując jak życie przelatuje mu przed oczami po raz drugi dzisiejszego dnia, przełknął ślinę i rzucił się za już uciekającą paczką.
- Kuźwa mać! Coś ty odpierdzielił!? - gdy zrównał się z Gray'em ten obrzucił go przerażonym spojrzeniem.
- Nic nie zrobiłem!! To samo wyszło zza sarkofagu!! - odbił Natsu akurat gdy wypadli z piramidy na zewnątrz.
Lucy nie zatrzymując się podbiegła prosto do stojącego pod piramidą Jeep'a którym tutaj przyjechali z hotelu. Natsu pobiegł również w jej ślady, dopadając do auta i chowając się za nim. Tak jak zrobiła to Lucy, tak i on z całym impetem wbił się plecami o jego drzwi, kucając tak by auto zasłoniło ich widok. Gray wraz Juvią dopadli do leżącego obok bloczku wapiennego który musiał odpaść z piramidy i schowali się tam za nim. Podczas gdy Lucy próbowała uspokoić oddech, Natsu ostrożnie wychylił się zza auta obserwując wejście do piramidy.
- Schowaj się, bo nas zauważy! Ty idioto! - syknęła odrętwiała Heartfilia ciągnąc w dół Natsu.
- Kurwa! - warknął gdy zobaczył wychodzącego wolnym krokiem Seta z piramidy, który zaczął się rozglądać po okolicy.
Dając się pociągnąć w dół, opadł na tyłek obok Lucy, czując jak serce zaraz mu wyskoczy z piersi. Próbując się uspokoić, zerknął na Gray'a który złośliwie bił mu brawo po cichu.
- Zamknij się lodówo! - syknął Natsu w stronę kumpla.
Gdy tylko to powiedział, jego komórka którą miał cały ten czas w kieszeni zadzwoniła mu, doprowadzając do kolejnego ataku strachu. Dobrze, że miał ją wyciszoną, lecz i tak wibracje w telefonie zrobiły swoje. Wkurwiony do granic możliwości, zerknął na wyświetlacz, a widząc od kogo jest połączenie, przeklną siarczyście. Czemu on zawsze musi sobie wybrać wprost idealny moment na rozmowy! Zawsze umie wycelować w najlepszą chwilę! Pod wpływem adrenaliny zaczął stukać aby odrzucić połączenie, ale nie dość, że odebrał, to jeszcze włączył głośno mówiący.
- Hej braciszku? Jak tam wam czas mija w Egipcie? Piramida już splądrowana? - odezwał się roześmiany głos Zerefa. -
Natsu po raz drugi przeklną wyzywając to wszystko od najgorszego, a gdy Zeref próbował zrozumieć brata, Lucy dała za wygraną i pochylając się nad telefonem wysyczała
- Jest wprost cudownie! Natsu właśnie obudził klątwę Faraona i teraz coś co przypomina ich boga śmierci Seta, nas goni! -
- Co? - wyjąkał Zeref po chwili ciszy. - Natsu, pff haha coś ty znów zmajstrował? - zaśmiał się cicho.
- Ja kurwa mać nic nie zrobiłem! - warknął Natsu.
- Ciii! - uciszyła go Lucy gdy za bardzo podniósł ton głosu.
- Nie zawsze wszystko jest moją winą! - syknął kilka tonów ciszej.
- Dalej jesteście w piramidzie? Uciekliście? - wyszeptał Zeref lekko spanikowanym głosem.
- Taaa, jasne... - warknął Natsu gdy obok miejsca gdzie siedział, nastąpił malutki wybuch piasku w górę, tworząc miniaturowy kopczyk i obsypując dziwnie ciemnym piaskiem z domieszką popiołu Natsu i Lucy.
- Kyaa! - pisnęła Lucy zasłaniając sobie usta ręką.
Natsu także się wzdrygnął, wypuszczając telefon z ręki prosto na piasek. Poznał ten kolor. Ten sam piasek z popiołem sypał się z ciała tego Seta. Skoro on wybuchł w nich, to to coś wie, że się ukrywają za Jeep'em.
- Oj! Stary! - zawołał Gray przyciszonym głosem wychylając się zza kamienia i wskazując oczami na wejście do piramidy.
Natsu ostrożnie wychyli się, będąc gotowym, że Set będzie się na niego gapił. Jednak tego potwora nigdzie nie było. Zniknął. Lucy też go nie widząc, opadła na kolana, łapiąc się za serce i ciężko dysząc. Dragneel jednak nie odpuszczał i dla pewności powolutku i dokładnie rozglądał się po otoczeniu w pobliżu piramidy, ignorując leżącą na pisaku pod jego nogami Lucy.
- Chyba nas zostawił... - szepnął po paru minutach czują narastającą ulgę.
Wypuszczając powietrze i dając sobie w końcu odetchnąć, zerknął na dół na twarz blondynki, która patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami, wciąż będąc przerażona.
- Ja pierdolę, co to było? Czego on chciał od nas... - wyjąkał Natsu podnosząc się z kucania na nogi i przeciągając.
Gdy tylko stanął prosto, poczuł dziwną, szorstką i przeraźliwie zimną dłoń na ramieniu. Patrząc przed siebie, zobaczył Gray'a i Juvię skamieniałych w bezruchu a między nimi Lucy, która siedząc na piasku, podciągnęła się kilka centymetrów w tył od niego.
- Za tobą ... - szepnęła przełykając ślinę i trzęsąc się ze strachu.
No tak. Za nim. Osoba która położyła tą lodowatą dłoń, stała za nim, a on jak na złość doskonale zdał sobie sprawę kto, a raczej co stało za nim. Co położyło na nim czarną dłoń z długimi szponami, które dostrzegł kątem oka. Powoli obracając głowę za siebie, jakby jego szyja była zardzewiała, spotkał się twarzą w twarz z tymi przerażającymi oczami. Na zewnątrz zapadał już powoli zmrok, więc ciemniejące niebo dodawało temu czemuś tylko upiorności.
Ta zjawa poczęła znów coś szeptać w niezrozumiałym języku, zupełnie jakby go miała zamiar przeklnąć. Po raz trzeci, jego życie przeleciało mu przed oczami a strach całkowicie go sparaliżował. Wtem Set przybliżył się jeszcze bardziej i zaciskając swoje szpony na ramieniu Natsu wysyczał jakby był to powiew złowrogiego wiatru
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, młody. -
Słysząc japoński Natsu dosłownie poczuł jakby jego mózg pod wpływem tego wszystkiego wybuchł i spłonął. Stojąc z tępą miną niepoczytalnego człowieka, gapił się na jego świecące oczy. Dopiero gdy Gray, Juvia i Lucy wybuchli śmiechem, zaczął jakby na nowo kontaktować sygnały docierające do niego z otoczenia. Teraz nawet zjawa odsunęła się krok od niego i trzęsąc się cała ze śmiechu, zsunęła kaptur z głowy, który zatrzymał się na jego uszach szakala, ale jednak odsłonił rozbawioną, pomalowaną na czarno twarz... brata.
- Wybacz Natsu... hahaha... ale chcieliśmy zrobić ci taki prezent na urodziny które masz dziś, abyś pamiętał go do końca życia ... hahaha - tym razem odezwała się Lucy, składając się ze śmiechu jak inni.
- Ale miałeś minę... hahaha... - rycząc wręcz ze śmiechu, nawet Gray nie mógł się podnieść, leżąc i tłukąc pięścią piasek.
- Ja cię człowieku normalnie zabiję... - zaczął Natsu patrząc na rozbawionego brata w kostiumie Seta. - Normalnie zabiję cię żywcem! O mały włos a bym zszedł na zawał! To nie było śmieszne! - wydarł się rzucając się na Zerefa z pięściami.
- Haha było .... - zaczął Zeref ale gdy niespodziewanie Natsu skoczył na niego, urwał.
Przechylając się w tył, potknął się o bandaż i wywalił się z bratem na piasek. Natsu wkurwiony na niego, próbował mu przywalić, lecz Zeref nie dając się, zaczął się bronić. Oboje turlali się na piasku, nie mogąc się rozłączyć. Lucy na ten widok najpierw się śmiała, ale po chwili tak samo jak Gray i Juvia, wystraszyli się, że Natsu może bratu coś zrobić i kończąc się śmiać skoczyli chcąc ich rozdzielić.
- Auć! - krzyknął Zeref gdy oberwał po czubku głowy z otwartej ręki brata.
- Kurwa mać! Nienawidzę cię! Ja się za to zemszczę! Obiecuję ci to! - krzyknął Natsu opadając na plecy i puszczając brata.
- Wiem, wiem. - wysapał Zeref leżąc na plecach kawałek obok.
- Ty chory człowieku! Jak mogłeś wymyślić taki pojebany pomysł!? - warknął Natsu zerkając na śmiejącego się lekko brata po jego prawej.
- Tak w sumie, to nie był to mój pomysł. - zaśmiał się.
- Jak to? - Natsu zaskoczony wiercił dziurę w jego czole.
- To był nasz wspólny pomysł. - powiedziała Lucy stojąc kilka kroków dalej.
- Wspólny? Luce.... I ty w tym wszystkim siedziałaś? Jak mogłaś mi to zrobić? - pisnął Natsu robiąc kocie oczka.
- No tak. - odparła wzruszając ramionami. - Należało ci się, za to ostatnie straszenie mnie w Turcji. -
- Ale... ale ja cię tam nie wystraszyłem tak, że dostałaś zawału! - zawołał Natsu
- Nie, wcale! - burknęła Lucy z pełną ironia w głosie.
- Natsu, to nie wina Lucy. Kiedyś gdy się mieliśmy spotkać na domówce, celowo podaliśmy ci godzinę późniejszą, podczas gdy sami przyszliśmy wcześniej. - zaczął Zeref siadając na piasku i odpinając uszy szakala po czym zdjął kaptur z głowy. - Uff...jak gorąco. - westchnął czochrając swoje czarne włosy.
- Spotkaliście się... beze mnie? Moment, ale gdy przyszedłem, to byłeś tam tylko z Lucy i Mavis. Gray i Juvia przyszli po mnie. - zawołał Natsu siadając też na piasku i patrząc po roześmianych twarzach przyjaciół.
- Powiemy mu? - szepnęła Juvia do Gray'a.
- A może nie? Niech pożyje sobie w nieświadomości. - zażartował przyjaciel.
- Gray wyskoczył przez okno kuchenne gdy przyszedłeś. - wytłumaczyła Lucy siadając na piasku obok Natsu. - A potem Juvia się wymknęła, gdy zaciągnęłam, cię do łazienki, krzycząc, że zobaczyłam pająka. - dodała.
- Heh... - zaśmiał się Natsu przypominając sobie jej panikę, gdy tylko przekroczył próg ich domu, z zakupami i usłyszał jej krzyki i piski.
Czyli to była podpucha? Teraz wszystko stało się jasne, czemu nie znalazł tego pająka, mimo, że obszukał całą łazienkę.
- Na początku to Gray miał robić ze Seta, ale Lucy twierdziła, że skapnął byś się i było by po zabawie. - ciągnął dalej Zeref.
- I się skapnął. - zawołała Lucy prostując się.
- Bardzo śmieszne... - Natsu spuścił głowę. - Ale czegoś tutaj nie łapię... wszystkiego nie łapię! Jakim cudem wyszedłeś z komnaty grobowej, skoro opierałem się o drzwi cały czas odkąd tam weszliśmy! -
- Hehe ... - zaśmiali się wszyscy drapiąc się po głowach lub spoglądając gdzieś daleko.
- Hej! - krzyknął Natsu - Nie ignorować mnie! Gadać mi tutaj! -
- No... - zaczęła Lucy.
- To może ja mu to wytłumaczę. - odparł Zeref odwijając bandaże z nóg i ściągając z nich nogi Seta i jego szpony, które były czymś w rodzaju protezy powodującej, że był dużo wyższy niż normalnie.
- Właśnie! - Natsu jakby się ocknął i wskazał oskarżycielsko na brata palcem. - Co ty tutaj robisz do cholery! Miałeś zostać w domu! W Japonii! -
- A co ci miałem powiedzieć? Że też mam bilet i miałem przylecieć wczoraj do Egiptu? No przecież w życiu byś mi nie odpuścił i śledził każdy mój ruch. -
- ... ... ... no tak. Ale co z Mavis? Mówiłeś, że ... -
- Hehe.... takie małe kłamstwo. Mavis też przyleciała tutaj ze mną. Jest w hotelu i czeka tam na nas. - wzruszył ramionami Zeref.
- Zatłukę cię. - syknął Natsu grożąc bratu pięścią.
- Więc przylecieliśmy dzień po was i gdy was nie było w hotelu, bo zwiedzaliście miasto, weszliśmy do pokoju i się rozpakowaliśmy. Prawdziwą sztuką, było aby wyjść przed tobą z hotelu byśmy się nie spotkali rano. Niestety jesteś rannym ptaszkiem, więc byłeś już na nogach. Dlatego Juvia miała cię zagadać, byś nie wychodził na korytarz i do recepcji aż do niej nie puszczę SMS, że już wyszedłem. -
- To prawda. Dlatego powiedziałam ci, że mój kochany Gray śpi sobie zbyt słodko, żebym go budziła, więc poprosiłam ciebie, żebyś mi pomógł z tą półką, za którą wrzuciłam moją bransoletkę. - powiedziała Juvia siadając w Jeep'ie i ściągając buty, wysypała z nich piasek.
- A ja się dałem tak wkręcić... - Natsu załamując się złapał się za głowę opadając plecami na piasek. - ... i myślałem, że Gray śpi tak twardo, że nie możesz go obudzić, więc tak się starałem sięgnąć ci tę bransoletkę... -
- Przepraszam Natsu... - Juvia składając ręce, zerknęła na chłopaka.
- Zeref pojechał pod piramidę i wszedł do niej zanim przyjechaliśmy. Gdy wysiadaliśmy z Jeep'a, napisałam do niego SMS, że zaraz będziemy wchodzić i aby był już cicho. - głos zabrała Lucy.
- To do niego pisałaś?! Powiedziałaś mi, że do Levy! -
- Ups. - Lucy wstała i otrzepując tyłek z piasku, udała, że nie widzi miny narzeczonego. - Gdy wchodziliśmy tam, udałam, że nie chcę iść do komory grobowej Faraona. Wiedziałam, że wtedy na pewno zrobisz mi na złość i będziesz nalegał abyśmy tam poszli a Gray i Juvia aby poszli do komory jego żony. -
- Hehe, Lucy owinęła cię wokoło swojego palca. - zaśmiał się Gray podając rękę Zerefowi i pomagając mu wstać.
- Dzięki. - odparł Zeref.
- Spoko. -
Natsu siedział z opadniętą szczęką. Okazuje się, że od samego rana, przez cały dzień był dziś wkręcany jak małe dziecko.... a on myślał, że zapomnieli o jego urodzinach, więc olał to już w południe gdy jechali Jeep'em pod piramidę....
- Jaki ze mnie kretyn... - szepnął wstając i idąc do auta.
- Żaden kretyn. Po prostu Lucy miała cię tak poprowadzić i mieć cię na oku, aby to wszystko zadziałało. - zaśmiał się Zeref. - Ja w tym czasie, wszedłem do komory z sarkofagiem i zamknąłem za sobą drzwi. Gdy przyszliście, Lucy miała cię tak zagadać, abyś nie wszedł za wcześnie do środka. Musiałem się zdążyć przebrać i przygotować. -
- O mały włos byś nam to popsuł. Gdy podeszłeś do drzwi, myślałam, że już po ptakach i zaraz je otworzysz. Dlatego umówiliśmy się, że oboje otworzymy drzwi i dlatego wtedy z piskiem poleciałam do hieroglifów, próbując odwrócić twoją uwagę. - wytłumaczyła Lucy robiąc Natsu miejsce obok siebie.
- To prawda. Jak usłyszałem twoje kroki pod drzwiami, to pomyślałem, że po niespodziance i zbierałem rzeczy w popłochu. - zaśmiał się Zeref. - Dobrze, że Lucy nad tobą panowała i zajęła cię rozmową. -
- Czyli, że ta cała historia to była bujda?! - Natsu patrząc na ukochaną, obrzucił ją srogim spojrzeniem.
- Nie! - krzyknęła Lucy - To była prawda... w sumie miałam cię przetrzymać około 20 minut, ale gdy się wkręciłeś, też się wkręciłam i chyba nam się troszkę przedłużyło. - tym razem popatrzyła na Zerefa. - Przepraszam. Naczekałeś się tam na nas. -
- Eee tam, nic się nie stało. - machnął rękę. - Gdy skończyłem się ubierać, też zacząłem słuchać i nawet się nie zorientowałem, jak nam czas upłynął. Prawdę powiedziawszy, ocknąłem się w ostatnim momencie, chowając się za sarkofagiem. Kilka sekund później a byś mnie zobaczył jak uciekam haha. - zaśmiał się Zeref najpierw do Lucy a potem do brata.
Gray wsiadł jako kierowca i odpalił silnik.
- Wszyscy? Okej, to wracamy do hotelu. - zwołał ruszając.
- Okej, to przyznaję, że ten numer był niezły. - zawołał Natsu obejmując ramieniem Lucy i przytulając ją do siebie. - Ale skoro nam tak długo zeszło, to co wyście tyle czasu robili? - zwrócił się do Juvi i Gray'a.
- Gdy poszliście korytarzem, zawróciliśmy z powrotem do Jeep'a i wyjęliśmy z niego kilka ładunków wybuchowych. Zakopaliśmy pod piaskiem koło naszego auta. Były na tyle małe i słabe, że jedyne co mogły zrobić, to wyrzucić troszkę piasku w górę. Zakopaliśmy je płytko, przykryliśmy popiołem i piaskiem. Pilot do nich miałem cały czas w kieszeni. Gdy wybiegaliśmy z piramidy, celowo udawałem, że czekam na ciebie, puszczając dziewczyny przodem. Lucy miała wypaść pierwsze i zawołać cię do Jeep'a, ale wyszło nawet lepiej niż myśleliśmy, bo sam pobiegłeś za nią jak owieczka hahaha. - wytłumaczył Gray.
Lucy i Juvia śmiejąc się, patrzyły na minę Natsu która wyrażała czysty szok i niedowierzanie.
- Osz wy.... czy wy zaplanowaliście dosłownie wszystko?! Ale przecież tyle rzeczy mogło pójść nie tak! - zawołał Natsu.
- Hihi, mieliśmy plany awaryjne. - zachichotała Lucy.
- Jakie? -
- A tego ci już nie powiem. - uśmiechnęła się złośliwie. - Musisz poczekać na kolejne urodziny. -
- Cholera.... haha... - zaśmiał się Natsu czochrając się po głowie. - I zrobili ze mnie barana... To jest nie fair. Ja się trząsłem ze strachu a wy się bawiliście w najlepsze. -
- Nie do końca. Natsu, myśmy nie wiedzieli jak Zeref będzie wyglądał. Nasze reakcje z początku też były prawdziwe. Nie pokazał nam tego kostiumu ani raz. - powiedziała Juvia.
- Więc gdy go zobaczyliśmy w pierwszej chwili, jak idzie za wami korytarzem, to naprawdę poczułem gęsią skórkę. - odezwał się Gray.
- To prawda. Jak wyszedł za tobą z komory grobowej, to mój krzyk też był prawdziwy. Gdybym nie wiedziała, że był tam za drzwiami, to naprawdę zeszła bym na zawał. Gdy wybiegłeś i nie patrzyłeś na niego, pomachał mi ręką, abym się ruszyła, bo aż mnie wbiło w ziemię. - powiedziała Lucy.
- Uciekałeś tak szybko, że musiałem kawałek pobiec za wami. Plan był taki, że Lucy miała próbować cię nakłonić do zamknięcia drzwi, więc musiałem być na tyle blisko, byś zrezygnował z tego. Miało to wyglądać, jakby naprawdę panikowała. Gdybym był daleko, zamknął byś je bez zawahania. - Zeref drapiąc się z tyłu głowy puścił Lucy oczko. - Ale nigdy więcej nie będę tego robił. Wiesz jak się tragicznie biegło w tych protezach? Prawie się wywaliłem haha. -
- Kurwa, a mogłem cię zamknąć. - prychnął Natsu robiąc obrażoną minę. - Oduczyło by cię to żartów. -
- Więc Lucy przewidując to, że pewnie posądzisz Gray'a o to przebranie, kazała mu czekać na korytarzu. Nie wiedzieliśmy w którym miejscu się zatrzymasz, ale zdaje się, że mieliśmy dziś z tobą szczęście, bo nie wiedząc o tym, stawałeś i zachowywałeś się tak idealnie hahaha, że ułatwiałeś nam całą sprawę. - zaśmiał się Zeref a Gray i dziewczyny mu zawtórowały.
- Jesteście okropni! Ja się zemszczę! Po kolei, na każdym z was. - zagroził młodszy Dragneel.
- Tak, braciszku, już się nie możemy tego doczekać. - jednak tylko starszy Dragneel wciąż zachowywał dobry humor nie bojąc się Natsu.
Pozostali przełknęli ślinę. Natsu jest nieprzewidywalny. Oj czeka ich ciężki okres, bo on na pewno się zemści i tak ich nastraszy, że sami zejdą na zawał trzykrotnie.
- Więc, gdy uciekłeś za Jeep'a, wiedziałem, że nie spuścisz mnie z oka, gdy wychodziłem z piramidy. Dlatego Mavis wtedy do ciebie zadzwoniła. - kontynuował Zeref.
- Mavis?! - zdębiał Natsu. - Kurwa o czym ty gadasz? Przecież, gadałem z tobą. -
- Hehe, Mavis puszczała ci nagrania mojego głosu, które nagraliśmy parę dni wcześniej. -
- To jest chore! Przecież mogłem cię zapytać wtedy o wszystko! -
- Dlatego w pogotowiu była Lucy, by nakierować nasz tor rozmowy na odpowiedni kierunek. Dobrze, że od razu odebrałeś na głośnomówiący, bo w pierwszym planie, Lucy miała ci po dwóch zdaniach wyrwać telefon. I zacząć gadać z Mavis. -
- To jest chore! Przecież .... Aaaaa jest tyle, rzeczy które mogły wtedy pójść nie tak . -
- Wiemy, dlatego w ostateczności, miałem w uchu też słuchawkę. Gdyby totalnie nam się rozmowa posypała, miałem wkroczyć. -
- Ja pierdolę, ale po co ten telefon? -
- Po to, abyś się na nim skupił i przestał patrzeć na piramidę. Zeref miał wtedy szybciutko podbiec do Jeepa od drugiej strony. Gdy klęczałam na kolanach, próbując złapać oddech, patrzyłam, czy jest już. Miałam dać znać Gray, aby odpalił ładunek. Nie mógł zrobić tego za wcześnie. Ten wybuch miał zagłuszyć moment, gdy Zeref dobiegł do auta, abyś nie usłyszał jego kroków. Gdy opierał się już o drzwi, powoli zaczął go obchodzić. Aby mógł cię zajść od tyłu, Gray cię wywabił, abyś spojrzał na piramidę. Hahaha.... - Lucy przerwała przez wybuch śmiechu. - A ty skupiłeś się na niej, olewając co się dzieje obok ciebie haha. Gdy Zeref był już na krok od ciebie, wyprostowałeś się tak, że zasłoniłeś go własnymi plecami. Wybacz, ale jak to zobaczyłam, jak się skrada do ciebie, to aż spuściłam głowę w dół, bo już nie mogłam powstrzymać śmiechu. -
- Jaja sobie robicie... - wyszeptał Natsu zbierając znów szczękę z kolan.
Przecież oni ... oni ... oni tak pociągali za sznurki, jakby był ich marionetką....
Cała paczka na jego minę, wybuchła znów śmiechem. Śmiali się tak przez całą drogę. Natsu dopytywał jeszcze o szczegóły ale słysząc ponownie jak wyszedł na idiotę, w końcu też wybuchł śmiechem.
- Twoja mina była bezbłędna. - Gray nie odpuszczając Natsu, drwił z niego gdy podjechali pod hotel.
- Może. Sorka, ale nie miałem czasu popatrzeć na siebie, więc nie wiem jaką miałem minę. - odparł gdy auto się zatrzymało.
Gdy wysiedli z auta, Zeref biorąc z Gray'em torby ruszyli do wejścia do budynku w progu którego, stała Mavis.
- Cześć! - zawołała radośnie. - Jednak cię za to nie zabił. - dodała patrząc na Zerefa.
- Hehe, nie. Jednak nabił mi siniaka na głowie. - mruknął Zeref masując sobie głowę, gdzie dostał z otwartej ręki od Natsu.
- Cześć Mavis. Hejka. Jak tam lot? - Lucy, Gray i Juvia po kolei przywitali się z Mavis, ściskając ją i pytając o drogę.
- W porządku. Cześć Natsu, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - zawołała Mavis przytulając chłopaka.
- Dzięki, ale to mogły być moje ostatnie urodziny. Prawie zszedłem na zawał, a życie przeleciało mi przed oczami chyba trzy razy. - zaśmiał się lekko Natsu, czochrając się po głowie. - A co to? - spytał gdy Mavis podała mu malutkie pudełeczko niewiele większe od paczki zapałek.
- Prezent ode mnie. - śmiejąc się wcisnęła pudełeczko w ręce Natsu.
- Mam się już bać? To wybuchnie? - spytał Natsu trzymając przedmiot ostrożnie w rękach i patrząc na Mavis i Zerefa.
- Wybuchnie? Nie! Skąd taki ci przyszedł pomysł do głowy? - zawołał Zeref.
- No wiesz... po tym co odwaliliście w piramidzie to ja już dziś nie jestem taki pewny, czy czegoś mi jeszcze nie odwiniecie. Skoro dajecie mi prezent na zewnątrz, a nie w hotelu, to coś musi być na rzeczy. -
- Oj, nie marudź i po prostu otwórz. - zachęciła go Mavis śmiejąc się. - To nie wybuchnie, ani nic z tych rzeczy. -
Natsu obrzucił wszystkich podejrzanym spojrzeniem i powoli otworzył pudełko, ostrożnie zerkając do środka.
- Hę? Po co mi ... - zaczął gdy malutki, czarno czerwony plastik wyleciał mu na ręce.
Zebrani zaczęli się chichrać widząc, że się połapał o co chodzi.
- Zeref... - Natsu przybierając śmiertelny wyraz twarzy, spojrzał bratu w oczy. - Czy ty chcesz mi o czymś powiedzieć? Bo radzę ci, żebym się teraz mylił co do tego! - mówiąc to, Natsu pomachał plastikiem w powietrzu.
Dziewczyny śmiejąc się, odsunęły się na krok od Zerefa, a stojący obok niego Gray zaczął sobie gwizdać, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Uznaliśmy, że szkoda by było takiego wkładu w pracę, więc ci to wszystko nagraliśmy. Trzymasz w ręku pendriva z jedną z kopi nagrania. - zaczął Zeref uśmiechając się cynicznie.
- Skoro nie mogłeś zobaczyć swojej miny, to nic straconego. Wszystko się nagrało. - dodał Gray.
Natsu poczuł jak zaczyna zaciskać pendriva a plastik niebezpiecznie chrupnął pod jego palcami.
- Na...na...nagraliście... wszystko... - wyjąkał czując jak oko mu skacze a jego żyłka na czole niebezpiecznie pulsuje.
- Maska Seta miała kamerkę. Drugą miała Lucy w kolczyku. Trzecią miał Gray przyczepioną do bluzki. - wyliczała Mavis.
- Ka...ka...kamerki... - jąkał się Natsu z otwartą buzią. - Ja was zatłukę.... zatłukę żywcem! - krzyknął tupiąc nogą. - Hohoho, teraz to macie przekichane. - zaśmiał się upiornie.
...
Późnym wieczorem tego samego dnia
- Natsu? Dalej się gniewasz? - Lucy wychodząc przed hotel, podeszła do jednej ze skałek, na której siedział Natsu.
Podczas kolacji, Zeref puścił Natsu nagranie. Jej ukochany z początku mruczał wściekły, zwłaszcza, gdy Zeref zakładając strój Seta w komorze grobowej, dla żartów pozdrowił jeszcze szeptem Natsu do kamerki a potem przystawił ją pod drzwi o które opierał się z drugiej strony jego brat, słuchający Lucy. Jednak w miarę z kolejnymi ujęciami jak uciekał, jak nagrał się też głos Zerefa gdy go gonił do drzwi i jak mówił do siebie ...''Nosz cholera, co on tak szybko ucieka...'' ... parsknął śmiechem, bawiąc się ze swojej wpadki.
Jednak po skończony posiłku, wyszedł bez słowa. Lucy szukając go po całym hotelu, w końcu zauważyła go przez okno. Siedział niedaleko na zewnątrz, patrząc gdzieś w dal.
- Chyba przesadziliśmy trochę. - odezwała się znów gdy Natsu nie zareagował na nią. - Natsu? - szepnęła kładąc mu rękę na ramieniu.
- Hmm? - mruknął jakby dopiero teraz ją usłyszał.
- Słuchasz mnie? - zapytała kucając przy nim.
- Sorka, zamyśliłem się. Co mówiłaś? -
- Pytałam, czy gniewasz się na nas, za ten numer? -
- Nie, no co ty. - zaśmiał się przyjaźnie. - Ale i tak się zemszczę. - dodał szczerząc się już złośliwie.
- Wiem, powtarzasz to ciągle. -
- Siadasz? - spytał klepiąc się po kolanach.
- Okej. - szepnęła.
Obchodząc skałkę, usiadła pomiędzy nogami Natsu, podciągając swoje w górę. Natsu od razu położył jej rękę na ramieniu przytulając.
- Przecież wiesz, że na ciebie nie umiem się gniewać. Zrobimy razem zemstę reszcie. Wchodzisz w to? - szepnął opierając sobie policzek o czubek głowy Lucy.
- Hehe, twojego brata nie będzie łatwo wystraszyć. - zaśmiała się Lucy.
- Coś się wymyśli. - odparł.
Cisza zapadła pomiędzy nimi. Lucy zrozumiała na co Natsu tak się zagapił. Stąd miał doskonały widok na piramidy, które na tle rozgwieżdżonego nieba, wyglądały potężnie i tajemniczo.
- Natsu... myślisz, że możemy oboje być potomkami tego Faraona i jego żony? -
- Wiesz... trochę nad tym myślałem. Bardzo mi ją przypominasz, a ja też widzę trochę podobieństw między mną a Faraonem. -
- Też je widzę. Trochę to straszne ale i ekscytujące. -
- Zresztą, kogo to obchodzi. Ja nie wierzę w takie rzeczy jak fatum, los, przeznaczenie. Sam sobie wyznaczam drogę życia. Ty nią jesteś kochanie. -
- Natsu... - Lucy czując jak się pochyla, przymknęła oczy, złączając usta w pocałunku.
- Jesteś dla mnie całym światem Luce. Moim słońcem. - szepnął przytulając mocniej dziewczynę.
- A ty dla mnie moim ukochanym stróżem. Kocham cię. -
Ja ciebie też, Luce. -
THE END
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałabym oficjalnie zakończyć książkę
"Przeklęty Faraon."
Bardzo wam dziękuję za taką aktywność, za każdy komentarz i gwiazdkę. Ilość przebiła moje oczekiwania. Chciałam utrzymać książkę na poziomie mojej poprzedniej, ale już po paru rozdziałach, poczułam różnicę. Przy każdym rozdziale świetnie się bawiłam pisząc oraz czytając wasze opinie, a ilość gwiazdek przebiła wszystko.
Bardzo wam za to Dziękuję 😃.
To teraz małe podsumowanie:
Pierwszy rozdział książki opublikowałam 18 stycznia 2020 roku a ostatni (epilog) został opublikowany 6 maja 2020 roku.
W sumie :
Pojawiły się 43 rozdziały + 4 dodatkowe + epilog = 48 rozdziałów
🌟 gwiazdki : 792(bez epilogu)
🗯 komentarze : 4 063(bez epilogu)
👁 wyświetlenia: 4 984 (bez epilogu)
📝 słów: 158 651 (z epilogiem bez dodatkowych wstawek)
A teraz sprawa przyszłości. Kilka osób pytało mnie, czy będę pisać nową książę po Przeklętym Faraonie.
Tak. Mam w planach nowy tytuł, ale:
~ Nie wiem kiedy się pojawi, bo planowałam zrobić sobie przerwę po skończeniu tej powieści
~ Nie wiem jak długa to będzie przerwa, może dwa tygodnie a może 1 miesiąc (chodź z jednym miesiącem, to raczej mało możliwe XD)
~ Nie podaję, więc wam też daty premiery nowej książki ani tytułu (którego jeszcze nie mam) bo ciężko by było hehe. Jedyne co mogę zdradzić to to, że będzie to książka z cyklu [NaLu]
~ Możecie jednak być pewni, że nie znikam z Wattpada na amen. Spokojnie, jestem cały czas obecna XD tylko robię sobie małą przerwę w pisaniu na zebranie myśli
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro