በበ (+18 )
Lucy dawno nie spędziła tak przyjemnie całego dnia. Obiad u boku Faraona był miłym zaskoczeniem. Natsu w połowie zaczął żartować i parę razy Lucy musiała za jego namową brać kęsy prosto z jego ręki. Gdy prowokacyjnie oblizała delikatnie jego palec Natsu uśmiechnął się zadziornie by chwilę później składać pocałunki na jej delikatnych ustach. Obecni przy tym służący, odwrócili głowy by dać parze odrobinę ''prywatności''.
Po skończonym obiedzie Natsu uznał, że powinni rozprostować chodź trochę nogi. Zgodnie z jego życzeniem , Lucy towarzyszyła mu podczas przechadzki po ogrodzie. Gdy zaczęło się już ściemniać ruszyli do pałacu.
☥☥☥
- Co powiesz, na wspólną noc u mnie? - szepnął Natsu do idącej krok za nim Lucy
- Pewnie. Tylko czy na pewno mogę? Zawracam ci głowę dziś prawie cały dzień. -
- O czym ty mówisz? Nie zawracasz mi głowy. - mówiąc to Natsu przytulił Lucy stając z nią na środku korytarza. -
Lucy już otwierała uśmiechniętą buzię by odpowiedzieć, jak bardzo go kocha, lecz oboje usłyszeli kroki Jellala.
- Faronie. Za pozwoleniem. - szepnął stojąc dość daleko kłaniając jednocześnie się w pasie.
- O co chodzi? - mruknął Natsu
- Przybył nadzorca złożyć co tygodniowy raport postępu prac budowlanych. Ponadto prosi o zatwierdzenie kilku zmian odnośnie przeznaczonych nowych terenów pod uprawę zbóż... -
Natsu nie czekając aż Jellal skończy westchnął głęboko zamykając oczy. Na jego gest Jellal ucichł mimo, że miał coś jeszcze do powiedzenia. Natsu ewidentnie nie miał najmniejszej ochoty teraz na załatwianie spraw, które wcale nie były pilne. Lucy czując to spuściła głowę. Teraz już nici ze wspólnej nocy. Gdy Natsu pójdzie to załatwić, to nieważne jakby się spieszył, skończy pewnie późno w nocy i będzie zmęczony.
- Jellal, poproś mojego brata aby przyszedł do mnie. - mruknął Natsu prostując się i wbijając wzrok w Jellala.
- Oczywiście. Każę przygotować dla niego dodatkowe miejsce. - odpowiedział Jellal
- Nie. Źle mnie zrozumiałeś. - odparł Natsu zachowując wciąż poważną minę.
Jellal oraz Lucy utkwili w Natsu pytający wzrok. Do czego on dążył?
- Faraonie, jeśli książę przyjdzie zabraknie ... - zaczął Jellal
- Nie zabraknie miejsca. - mówiąc to na ustach Natsu pojawił się uśmiech który próbował ukryć. - Przekaż Zerefowi, że proszę go by zajął się tym na moim miejscu. Ja jestem teraz zajęty i do rana nie skończę. - dodał i nie wytrzymując uśmiechnął się szeroko zerkając na Lucy
Dziewczyna na jego słowa, również uśmiechnęła się śmiejąc cichutko. Gdy jednak zerknęła na osłupionego Jellala, musiała przystawić rękę do ust by kompletnie się nie roześmiać.
- Zeref jutro będzie mi o to marudzić cały dzień. No cóż, to nie jest nic bardzo pilnego a, że Zeref jest zaznajomiony w temacie i czasami pomaga mi gdy jest zbyt dużo spraw, to będzie wiedział co robić. - szepnął Natsu i obejmując Lucy ruszył w przeciwnym kierunku do swojej komnaty. - Jeśli by mnie ktoś szukał, to jestem zajęty i niech idzie do mojego brata. - zawołał do Jellala.
- Pięknie go wkopałeś. - zaśmiała się Lucy
- Nic mu nie będzie. Są sprawy ważne ale i ważniejsze. A ja teraz nie mam ochoty siedzieć po uszy w papirusach tylko zaszyć się z tobą gdzieś na całą noc. - szepnął Natsu spychając Lucy na ścianę, unieruchamiając jej ręce nad głową.
- A gdzie pójdziemy, skoro twoja komnata jest zajęta? Może u mnie? - szepnęła odchylając szyję i dając Natsu dostęp do niej.
Faraon od razu wykorzystał to, pozostawiając na gładkiej skórze soczyste malinki.
- Nie mam nic przeciwko... - wymruczał
- Tylko ... tylko ... - jęknęła Lucy gdy Natsu zaczął schodzić z pocałunkami coraz niżej
- Tylko ... - szepnął łapiąc oddech pomiędzy całusami
- Tylko moje łóżko jest małe, więc będziemy musieli być blisko siebie. Nie ma tam tyle miejsca, by ganiać się po nim jak u ciebie. - zachichotała
- Hehe ... - śmiejąc się Natsu pokazał swoje białe ząbki i patrząc prosto w brązowe oczy dziewczyny szepnął - Jakoś się zmieścimy. Po prostu nie będziesz mogła mi uciec... -
- Ani mi to w głowie, chcę być jak najbliżej ciebie. - mruknę Lucy
Gdy obje dotarli do komnaty Lucy, Natsu zaraz po wejściu przekręcił klucz w drzwiach blokując je by nikt im nie przeszkadzał. Lucy zaczęła ściągać sukienkę a gdy zbędny materiał zsunął się z jej ciała obróciła się do Natsu zakładając sobie ręce z tyłu.
- Lepiej mnie nie prowokuj... - zażartował Natsu i ściągając w ruchu ubranie dopadł do dziewczyny i łapiąc ją za policzki wbił się jej w usta.
Lucy natychmiast obieła go rękami za szyję i zaczynając kręcić na palcach jego wiśniowe włosy, dała się zdominować czerpiąc radość z małej przepychanki językami. Faraon cały czas nacierając na Lucy w końcu przechylił jej ciało tak bardzo do tyłu, że blondynka w końcu straciła równowagę lecąc w tył na łóżko. Ciągnąc za sobą Natsu, oboje wylądowali na miękkim posłaniu. Teraz będąc w miarę stabilnie położeni, Natsu znów zszedł pocałunkami do szyji a następnie jadąc językiem wzdłuż mostka aż do pępka sprawił, że Lucy jęknęła z przyjemności. Nie mając już w zasięgu jego włosów, położyła ręce luźno pod głową.
Nie zwalniając tempa Natsu znów ruszył językiem do piersi doprowadzając dziewczynę do szaleństwa.
- Natsu ... - wyjąkała wreszcie jego imię
- Ciii ... - szepnął łapiąc ręką za jej pierś, począł ją ściskać i ugniatać.
Ciało Lucy zareagowało znów falą podniecenia. Rosnąca wilgoć między jej nogami była wystarczającym dowodem, że była gotowa. Aby dać znać o tym Natsu, spuściła ręce docierając do jego klatki i sunąć nimi w dół dotarła do jego przepaski. Trącając ją palcami spojrzała mu w oczy przygryzając zalotnie wargę.
- Kusisz mnie ... coraz bardziej... Lucy ja się nie zatrzymam ... - szepnął
- Nie szkodzi ... - mruknęła i ściągając jego przepaskę dotarła do jego już nabrzmiałego członka. - Dziś to ja chcę ci dać przyjemność... - szepnęła podnosząc się i przykładając usta do jego ucha.
- Hehe ... a jak? - odszepnął Natsu
Oboje czuli jak ich głos drżał z podniecenia, jak ich ciała nagrzane stykały się powodując iskrzenie. Wszystko to tylko potęgowało doznania.
Lucy korzystając z zatrzymania Natsu, złapała się jego barku i uwieszając się na nim, przy odrobinie siły, przewaliła go na bok a potem na plecy. Zaciekawiony jej pomysłem, Natsu dał się jej prowadzić pozwalając bez sprzeciwu by usiadła mu na brzuchu.
- I co teraz? - powiedział z nutką chrypy w głosie
- Rozluźnij się ... - szepnęła i sięgając po pierwszy pod ręką materiał położyła go Natsu na jego oczach.
- Hehe ... - zaśmiał się nie zabierając materiału który odciął jego wzrok. - Zamierzasz mnie zabić, że się tak czaisz? - zażartował
- A co byś zrobił, jakbym odpowiedziała, że tak? -
- Wtedy miałbym problem. - mówiąc to wyszczerzył zęby. - Poza tym, nie uwierzył bym ci. - dodał
Lucy przesuwając się wyżej siadła chłopakowi prawie na ramionach. Pochylając się, podniosłą w górę lekko jego głowę i delikatnie zawiązała materiał aby nie spadł.
Nie polegając już na wzroku, każdy dotyk był niespodzianką dla Natsu. Nie mogąc przewidzieć, gdzie palce Lucy spoczną na nim, czekał z rosnącą ekscytacją co takiego jego główna konkubina wymyśliła.
- Kochasz mnie? - spytała
- Tak. - odparł bez wahania.
- Ufasz mi? -
- Tak. -
- Dasz mi tym razem poprowadzić cię? - spytała
Natsu otworzył buzię by odpowiedzieć gdy poczuł jak jej palec wylądował na jego brodzie, delikatnie ją uciskając. Instynktownie podniósł ręce do góry. Wtedy też zrozumiał, czemu Lucy usiadła mu tak wysoko. Jej nogi nie pozwalały mu podnieść rąk wyżej niż do jej bioder. Czując rosnące napięcie oparł drżące ręce na jej biodrach i palcami dotykając gołego brzucha, wbił tam swoje paznokcie, jednak z umiarem, by nie spowodować Lucy bólu.
(nie patrzcie na spodenki Lucy, ich tam nie ma. To tylko cień. Taki sam cień jak na jej ręce XD.)
- Więc ... dasz mi się poprowadzić? Będziesz leżał spokojnie? -szepnęła kusząco
- Aaa ... - mruknął twierdząco Natsu.
Lucy słysząc to, podniosła swój tyłek i składając pocałunek na otwartych ustach Natsu, zaczęła drażnić jego podniebienie. Zaskoczony Natsu wzdrygnął się lecz czując jej usta, zaczął oddawać całus. Odrywając swoje mokre usta od siebie, dziewczyna zeszła na szyję opierając się rękami o umięśnioną klatkę poczuła jak jego serce bije jak oszalałe. Zadowolona z rezultatów kroczek po kroczku przesuwała dłonie w dół jednocześnie schodząc z pocałunkami niżej i niżej i niżej. Gdy dotarła do jego brzucha, zassała tam skórę pozostawiając zaczerwienione miejsce.
- Luce ... - Natsu wzdrygnął się, gdy ręka dziewczyny dalej zsuwała się w dół, aż do jego bioder.
- Ciii ... - przedrzeźniła go.
Zerkając w górę, czy jego oczy wciąż są zasłonięte, dotknęła jednym palcem jego członka, przejeżdżając po jego całej długości. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy Natsu czując to nabrał powietrza zatrzymując go w sobie. Robiąc powtórkę, dołączyła drugi palec sunący zaraz za pierwszym. Tym razem Natsu zacisnął zęby by nie wydać żadnego dźwięku. Jego klatka piersiowa zaczęła powoli nabierać powietrza opadając w górę i w dół. Tym razem Lucy zerknęła w dół i patrząc na jego sztywnego kolegę, złapała bez ostrzeżenia za niego całą dłonią ściskając lekko.
Natsu nie wytrzymał i z jego ust wyszło parę jęków zadowolenia. Trzymając w dłoni jego przyrodzenie, zaczęła masować je. Aby jeszcze bardziej go rozłożyć, zaczęła językiem zataczać kółka na jego brzuchu. Na nic się dały zaciśnięte usta, Natsu znów jęknął parę razy zaciskając swoje dłonie na pościeli.
- Podoba ci się? - spytała prowokacyjnie Lucy
- Jeszcze jak... nigdy bym cię o to nie posądził ... - westchnął ledwo nabierając powietrza - Postawiłaś mi wysoko poprzeczkę ... - dodał urywając gdy Lucy biorąc rękę z jego przyrodzenia, popukała w jego jądra.
Tego było już za wiele. Mimo, że kilka kobiet rozpieszczało go i zabawiało, żadna nie doprowadziła go do takiego stanu. Przecież on zaraz dostanie orgazmu. Jakim cudem, ta dziewczyna potrafiła doprowadzić go tak łatwo na skraj.
- Dla mnie nie liczy się jak wysoko zawieszam ci poprzeczkę, a to, aby było ci dobrze ... - szepnęła Lucy wyciągając się jak najdalej składając całusa prosto w usta Natsu.
Jej ręka jednak powróciła znów na jego członka i przesuwając całą ręką po nim w górę i w dół doprowadziła w końcu do orgazmu. Natsu jęknął w jej usta przez co udało się jej w miarę zachować ciszę aby nikt przechodzący po korytarzu nie zwrócił na nich uwagę.
Sięgając dłonią po materiał podniosła go w górę, zaglądając pod niego. Natsu przymrużył lekko oczy lecz nie zamknął ich do końca. Patrząc się w radosne oczy Lucy, uśmiechnął się szeroko.
- Jak tak dalej pójdzie, to się uzależnię od seksu z tobą. - powiedział.
Lucy słysząc jego ponętną chrypkę poczuła takie uderzenie gorąca, że nie wiedząc jak i kiedy, płożyła się na jego klatce, chłonąc zapach jego ciała. Unosząc się wraz z jego oddechem wtuliła się w jego szyję zamykając oczy.
- Zostaniesz na całą noc? - spytała niewinne
- Tak. -
- A rano znów obudzę się sama? -
Natsu zerknął na nią i głaskając dłonią po jej długich blond włosach westchnął cicho.
- Będę musiał wyjść z rana. Nie będę cię budzić. Śpij sobie ile chcesz a jak wstaniesz to przyjdź do mnie. -
- Musisz naprawdę wstawać? - jęknęła udając focha
- Hehe ... lepiej, żebym wstał i poszedł do brata wysłuchać jego biadolenia o tym jak teraz musi siedzieć wśród papierów, niż żeby sam tutaj wpadł szukając mnie. Nie jesteś już jego konkubiną, więc należy ci się trochę prywatności. -
Tak, była jego główną konkubiną. Kochała go całym sercem. Myślała nad tym, czy się przyznać do nocy z Zerefem, ale koniec końców odrzuciła te myśli. Zbyt bardzo czuła się winna tego co się stało. Zresztą Zeref też nie jest głupi i na pewno wie, aby nikomu o tym nie mówić. Jutro jeszcze z nim pogada. Niech ta wpadka z nim będzie po prostu zakończeniem. Takim pożegnaniem, bo będąc u boku Natsu nie zamierza już nigdy wrócić do Zerefa. To Natsu pokochała i jemu oddała się całkowicie.
☥☥☥
- Lucy! Lucy!! - niespodziewany krzyk obudził gwałtownie Lucy.
Dziewczyna zrywając się z łóżka ujrzała bladą Mavis stojącą w otwartych drzwiach. Za nią w progu stał Loki i Toorasu którzy również wyglądali na przerażonych, jednak gdy Lucy podnosząc się, zrzuciła z sobie okrycie uwidaczniając gołe piersi, strażnicy natychmiast odwrócili głowę w bok.
- Mavis?! Co się stało?! - krzyknęła zrywając się na równe nogi
Mavis nie mogąc zacząć mówić i dysząc ciężko, spojrzała silnie wystraszonymi oczami na Lucy i dopiero po chwili zawołała prawie z krzykiem
- Natsu i Zeref chwycili za broń! Boże... mój Horusie ... miej nas w swojej opiece.... -
Lucy stała naga w komnacie. Słowa Mavis powoli docierały do niej.
- Jak to chwycili za broń!? Co się stało?! Znów Rzymianie?! - wrzasnęła Lucy łapiąc za sukienkę, przerzuciła sobie ją przez głowę ubierając się na szybko i ruszając w stronę Mavis.
- Już bym to wolała! - krzyknęła Mavis wychodząc z Lucy na korytarz przed jej komnatą
- O czym ty mówisz? -
- Oni rzucili się na siebie! Lucy, straż nie wie co robić, jak ich rozdzielić, a jak tego nie zrobią, to się pozabijają! -
- Co ... - szepnął o dziwo spokojnie Lucy chwiejąc się na nogach - Czemu ... - wydusiła po chwili - O co poszło!? - krzyknęła na Lokiego i Toorasu przyprawiając ich o dreszcze
Ci jednak przygryźli język milcząc.
- Mavis?! - Lucy zwróciła się do dziewczyny która wciąż blada stała obok niej
- O ciebie. Nie wiem który zaczął, o co dokładnie poszło, ale wiem, że obaj chcą zabić drugiego przez ciebie. - jęknęła
- Że słucham!? - wrzasnęła Lucy.
Czas zdawał się zwolnić a wręcz zatrzymać gdy biegła boso na złamanie karku do jednego z wewnętrznych dziedzińców. Nic wtedy się nie liczyło, nikt nie mógł jej zatrzymać, nawet biegnący za nią Toorasu. Z sercem podchodzącym jej pod gardło wpadła na korytarz prowadzący do dziedzińca. Po drodze zobaczyła kilka przerażonych kobiet stojących pod ścianą. Tuż przed dziedzińcem usłyszała również krzyki.
Od razu poznała głosy. Natsu i Zeref przekrzykując się i wyzywając tłukli się nawzajem. Obaj trzymając w rękach Khopesh bili się bez opamiętania. Straż która zebrała się z boku nerwowo stała w miejscu. Bali się podejść by jeszcze bardziej nie rozwścieczyć Faraona. Byli w potrzasku. Nie mogli nic zrobić. Jak mieli rozdzielić Faraona i Księcia bez użycia siły?
- Ty jebany skurwysy... - wydarł się Natsu
- Debilu! Ty idioto, mamy przecież wspólnych rodziców! - warknął Zeref odskakując w bok
- Inaczej, zarżnął bym cię na miejscu! - Natsu tylko jeszcze bardziej się wkurzył i korzystając ze swojego zwinnego refleksu, doskoczył do brata.
Gdyby nie opóźniona reakcja która zatrzymała w połowie ostrze, Zeref stracił by głowę. Sytuacja stała się jeszcze poważniejsza, gdy na czystą podłogę zleciały krople krwi z ramienia Zerefa a chwilę późnij cała stróżka zalała mu przecięte ramię. Natsu ewidentnie przewyższał brata pod względem zwinności i szybkości, jednak Zeref wciąż trzymał się pewnie, dzięki swojemu umysłowi przewidywania ruchów przeciwnika. Jednak na Natsu taka taktyka była ciężka, zważywszy na to, że nim Zeref zdołał przewidzieć ruch brata, musiał już reagować przez szybkość z jaką się Natsu poruszał.
- Przestańcie! Co was napadło! - krzyknęła Mavis dobiegając dopiero teraz do przerażonej Lucy oglądającej całe zajście.
Jednak jej głos nie przebił się do nich zupełnie, przez ich wyzwiska. Odruchowo zrobiła krok do nich, jednak ręka Lucy zatrzymała ją.
- Nie podchodź do nich! Zobacz, tną się bez patrzenia na innych, jeszcze ciebie zranią! - krzycząc to Lucy wskazała na duży brzuch Mavis.
- Ale ... - zawołała patrząc na Lucy, która dopadając do strażnika obok, chwyciła za jego tarczę i rzuciła prosto w plecy Zerefa.
Książę obrywając po plecach zachwiał się wywalając na bok. Lucy ruszyła natychmiast do przodu, stając na wprost biegnącego Natsu. Ten jednak wściekły podniósł na nią rękę z Khopesh i gdyby nie szybka reakcja Lokiego który chwytając tarczę którą Lucy rzuciła w Zerefa i stając pomiędzy Lucy a Natsu, dziewczyna oberwała by bronią. Natsu miał jednak bardzo dużo siły i nawet stojąc z tarczą Loki, zachwiał się pod wpływem uderzenia.
- Przestańcie obaj natychmiast! - wydarła się Mavis dopadając do Zerefa i przyciskając mu ramiona do ziemi odrzuciła miecz w bok. - Mogłeś ją zabić! - krzyknęła w stronę Natsu patrzącego wrogo w oczy Lokiego.
Loki czując jego wzrok, spuścił głowę na dół wraz z tarczą. Teraz spojrzenie Natsu padło na siedzącą za Lokim Lucy która trzęsła się ze strachu. To nie był już wzrok jej ukochanego Farona. W tym momencie wzrok Natsu mógłby ją zabić. Dosłownie.
- N...F... - wyjąkała Lucy trzęsą się coraz bardziej
- Mogłeś ją zabić! Oszalałeś!? - tym razem głos zabrał Zeref wstając od Mavis.
- Mogła znów się nie pchać gdzie nie trzeba! - wydarł się Natsu ściskając w ręce miecz.
- Przecież ci mówiłem ... - zaczął Zeref
- Zamknij się! - wydarł się Natsu
- Co się dzieje? O co wam poszło? - szepnął w końcu Lucy wstając na nogi
- O co? O co? I ty się jeszcze pytasz o co?! - krzyknął Natsu - Robisz ze mnie debila?! -
- Nie... nie robię ... - jęknęła Lucy
- Właśnie, że robisz! Miło ci było?! Co? Miło się bawiłaś z nim! - krzyknął Natsu wskazując bronią na brata
Lucy spojrzała na Zerefa a gdy wróciła wzrokiem na Natsu, z jej oczu poleciały łzy. On już wie. Wie, że spała z Zerefem. Tyle przeszło jej przez głowę.
- Wiem o wszystkim! Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć!? Przy kolejnym... - wydarł się Faraon
- Lucy była wtedy moją konkubiną, więc mogłem ... - przerwał mu Zeref
- Nie! Nie mogłeś! - warknął Natsu
- Przestań być wściekły o to, że Lucy ze mną współżyła! Nie pierwszy raz dzieliliśmy się kobietami! -
- Zaraz cię zabiję. Przysięgam! W nosie mam, że jesteś moim bratem! Pieprz się z różnymi kobietami! Mam to gdzieś! A ty! - Natsu wskazał na Lucy stojącą we łzach. - Mam to gdzieś ilu mężczyzną dałaś dupę, mam to gdzieś, że dałaś ją nawet mojemu ....jemu! Ale nie daruję ci, że zrobiłaś to w brew mojemu zakazowi i jeszcze po tym, jak przed wyprawą jasno oświadczyłem swoje stanowisko do ciebie! Jasno powiedziałem, że cię kocham! A ty przez ten cały czas od mojego powrotu .... Aaaa! - Natsu drąc się, rzucił Khopresh w bok tak mocno, że wbił się w stojącą obok kolumnę.
Lucy mimowolnie cofnęła się do tyłu. Faraon splunął w bok po czym odwrócił się na pięcie i odszedł. Wszystkie stojące mu na drodze osoby pośpiesznie uciekły. Nikt nie chciał teraz podpaść władcy, gdy nawet jego sama główna konkubina o mały włos nie straciła by głowy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział w poniedziałek 23.03
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro