Rozdział 13
Seth wszedł do małego, przytulnego pomieszczenia, które było gabinetem kapitana Rycerzy Świtu. W pokoju było zimno, jednak nie aż tak by zamarznąć na śmierć. Zaraz miał odbyć rozmowę sam na sam z dziadkiem Sorensonem. Przedtem Stan powiedział wszystkim jego przyjaciołom, że z każdym będzie sobie życzył taką rozmowę. Wspomniany powyżej Stan Sorenson siedział właśnie przed biurkiem pijąc kawę, gdy zaskrzypiały wielkie drzwi oznajmujące, że oto przyszedł Seth.
- Cześć - powiedział od razu.
- Witaj - odpowiedział zmęczonym głosem Kapitan Rycerzy Świtu. - Usiądź proszę - wskazał ręką na krzesło, której do tej pory chłopak nie zauważył.
Spełnił polecenie.
- Otóż, jak już wiesz muszę was wszystkich przesłuchać związku z zaginięciem bądź ucieczką Kendry.
Wyjął notes z biurka i długopis w bananki.
- Kiedy ostatnio widziałeś Kendrę? - spytał.
- Trzy dni temu wieczorem.
- Coś wyglądało albo było podejrzane?
- Noo Paprot się nie pojawił i to troche było dziwne jak na niego.
- Co zrobiliście potem?
- Hm... Vanessa i Tanu szukali Kendry, a Warren pilnował mnie - zastanowił się. - Potem gdy jej nie znaleźli postanowili porzucić swoje zadanie i poinformować o tym rycerzy świtu. Wróciliśmy tutaj samolotem... To tyle.
- Dobrze dziękuję - odchrząknął. - Możesz wyjść i powiedzieć Tanu by do mnie przyszedł.
Seth wstał i wyszedł w ponurym nastroju z pomieszczenia.
---------------------
Prawdopodobnie będzie dzisiaj jeszcze następny rozdział.
Troche krótki, ale nie wiedziałam co dalej napisać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro