Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wakacyjny special cz. 1

Meikimi oparła się o bok samochodu i spojrzała na swojego chłopaka znad okularów przeciwsłonecznych. Kise zszedł ze schodów i postawił walizki na chodniku. Wyprostował się i otarł czoło z westchnieniem. Ubrany był w białe trampki, tego samego koloru koszulę z krótkim rękawem i dżinsowe szorty. Na prawym nadgarstku miał elegancki zegarek na granatowym pasku, który kupił razem z dziewczyną dwa tygodnie wcześniej.

— Ciężkie — mruknął, odrzucając walizki szybkim spojrzeniem. Dziewczyna oderwała się od gorącego od słońca lakieru srebrnego Citroena i podeszła do chłopaka. Oparła dłoń o jego klatkę piersiową i uniosła głowę. Chłopak nachylił się delikatnie i złożył na jej ustach szybki pocałunek.

— Nie wierzę, że dałaś się na to namówić — uśmiechnął się.

— Ja też nie — wtrącił blondwłosy mężczyzna, klepiąc syna po ramieniu i podnosząc walizki z chodnika. Dziewczyna zaśmiała się cicho, podczas gdy mężczyzna układał torby w bagażniku.

— Nadal uważam, że się narzucam — westchnęła Meikimi, przeczesując palcami sięgające już łopatek włosy.

— Nie mów tak, Mei — uśmiechnęła się matka Kise, przenosząc przeciwsłoneczne okulary na czubek głowy. — Jesteś praktycznie częścią rodziny.

— Dokładnie — przytaknął mężczyzna, zatrzaskując bagażnik. — Wziąłeś ten pierścionek zaręczynowy, synu?

— Tato — westchnął Kise. Meikimi zachichotała cicho.

— Zepsułeś niespodziankę, Hiro — mruknęła kobieta, otwierając drzwi od strony kierowcy.

— Przepraszam — uśmiechnął się blondyn bez cienia skruchy i pokazał małżonce język, wywołując śmiech nastolatków.

— Wsiadaj już! — poleciła kobieta ze śmiechem. Mężczyzna okrążył samochód i usiadł za kierownicą. Kise uśmiechnął się lekko i otworzył drzwi przed swoją dziewczyną. Brunetka wsiadła do samochodu i zaczekała aż blondyn usadowi się obok niej. Oboje zapięli pasy i uśmiechnęli się do siebie.

— Uwaga, firma transportowa, Kise spółka z.o.o. ogłasza start pojazdu za trzy... dwa... jeden... — powiedział mężczyzna niskim głosem i wyjechał spod bloku.

— Macie wszystko? — zapytała kobieta, zerkając na nich we wstecznym lusterku. Meikimi pokiwała głową.

— Masz w końcu ten pierścionek, Ryōta? — wtrącił mężczyzna.

— Tato!

***

Dziewczyna już po kilku minutach lotu położyła głowę na ramieniu chłopaka, cały czas zerkając przez okno na chmury. Kise położył dłoń na jej udzie, delikatnie gładząc kciukiem gładką skórę dziewczyny. Brunetka przymknęła oczy i zamruczała cicho, gdy chłopak podał jej białą słuchawkę. Lekko uchyliła jedną powiekę, zerkając na urządzenie, po czym wzięła je od ukochanego i umieściła w uchu.

— Czy to moja ukochana playlista? — mruknęła cicho. Chłopak uśmiechnął się lekko i pocałował ją w czubek głowy.

— Zaczynam się do niej przekonywać — powiedział i podniósł rękę. Dziewczyna wsunęła się pod jego ramię i oparła głowę o umięśniony tors koszykarza. Blondyn oparł brodę na czubku głowy dziewczyny i spojrzał za okno. To będą najlepsze wakacje w jego życiu.

***

— Cholera jasna, nadal nie mogę uwierzyć, że tu jestem — powiedziała dziewczyna, niemal przyklejając się do szyby. — Matko boska, jak tu jest cudownie!

Kise zaśmiał się. Dziecięca radość Meikimi była wprost przeurocza. Chłopak splótł ich palce i spojrzał w swoje okno. Wysokie palmy, jasne niebo bez ani jednej chmurki i majaczące w oddali błękitne wody Oceanu Spokojnego.
Chłopak poczuł na policzku ciepłe usta dziewczyny i spojrzał na nią ze zdziwieniem.

— A to za co?

— Za to, że zabrałeś mnie na Hawaje — wyszczerzyła zęby.

— W takim razie ja też dostanę całusa? — zapytał siedzący obok kierowcy mężczyzna. Siedząca za nim kobieta podnioała się lekko z miejsca i trzepnęła męża w głowę. — Oczywiście, że mówiłem do ciebie, kochanie — zapewnił blondyn. Nastolatkowie parsknęli śmiechem.

— How far form the hotel are we? — zapytała Meikimi kierowcy taksówki.

— Five minutes — odparł mężczyzna, uśmiechając się serdecznie. Mei spojrzała na blondyna z niecierpliwością wymalowaną na twarzy.

— Pójdziemy dzisiaj na plażę? — zapytała, kładąc mu dłoń na udzie. — Chcę zobaczyć ocean.

— Pójdziemy — zapewnił, całując ją delikatnie. — Mamy niecałe trzy minuty drogi z domku do plaży.

— Z domku? — zapytała dziewczyna. — Myślałam, że będziemy spać w hotelu.

— Ostatecznie wynajęliśmy dom z basenem — wyjaśnił mężczyzna. — Fartem dostałem awans w pracy, więc nasz budżet lekko podskoczył.

— Sporo podskoczył — sprostował Kise.

— Ale ja...

— Ani słowa o pieniądzach, Mei — ostrzegła kobieta. — Jeszcze raz usłyszę, że nie powinniśmy za ciebie płacić, to utopię cię w tym oceanie!

Brunetka przygryzła wargę. Kise parsknął śmiechem, widząc jej minę.

— Mamo, nie strasz mi proszę dziewczyny — powiedział.

— Jesteśmy — powiedział ojciec Kise, wskazując palcem majaczący za drzewami dom. Wielki, luksusowy dom z basenem, oszklony od góry do dołu, z jacuzzi na zewnątrz i wspaniałym ogrodem dokoła.

— O cholera — jęknęła Meikimi. — To za co ja tak właściwie zapłaciłam?!

— Za papier toaletowy — mruknął Kise, odwracając wzrok. Dziewczyna trzepnęła go w ramię. — Oj daj spokój, kochanie. Potraktuj to jako prezent urodzinowy!

— To mogłoby zrekompensować wszystkie moje urodziny do końca życia — mruknęła. — I urodziny moich dzieci... i wnuków...

— Dobrze — westchnął, obejmując ją ramieniem. — Przypomnij mi, że to ty kupujesz prezenty naszym dzieciom.

Meikimi wbiła mu łokieć w żebra i wysiadła, gdy tylko taksówka zatrzymała się na podjeździe przed gigantycznym domem. Dziewczyna spojrzała na niego z zachwytem i poczuła dłonie blondyna na swojej talii.

— Podoba ci się? — szepnął jej do ucha. Dziewczyna odwróciła się i wbiła w jego usta z uśmiechem.

— Boże, Ryōta, jesteś cudowny! — powiedziała.

— Bierz się za bagaże, synu! — zawołał mężczyzna, wyjmując walizki z bagażnika. Mei przerzuciła przez ramię lżejszą torbę i razem z matką swojego chłopaka ruszyła wyłożoną kamieniami ścieżką do domu.

— Witamy — powiedział mężczyzna, stojący w wejściu i podał kobiecie kluczyki. Pani Kise podziękowała skinieniem głowy i weszła do domu. — Cztery osoby? — upewnił się mężczyzna.

— Tak — przytaknęła kobieta, rozglądając się.

— Najbliższy sklep jest kilometr stąd, na stole w kuchni znajdą państwo mapę okolicy i listę ciekawych atrakcji turystycznych. W razie jakichkolwiek pytań, proszę dzwonić na numer na karcie informacyjnej, również w kuchni — powiedział właściciel. — Teraz państwa zostawiam. Życzę miłego pobytu.

— Dziękujemy — powiedział kobieta i zdjęła z ramienia torbę. Kise jęknął głucho, stawiając walizki w holu i zagwizdal cicho, rozglądąc się po wnętrzu.

— Chcecie pokój z widokiem na ocean czy ten z kominkiem? — zapytał ojciec Kise. Mei zmarszczyła brwi.

— Mamy wspólny pokój? — zapytała ze zdziwieniem. Kise spojrzał pytająco na ojca.

— No jasne — odparł mężczyzna. — Nawet z łożem małżeńskim.

Meikimi aż otworzyła usta ze zdziwieniem, a Ryōta pokręcił głową z niedowierzaniem.

— Mam najlepszych rodziców na świecie — powiedział.

— No ja myślę — parsknęła kobieta.

— W dodatku macie dźwiękoszczelne ściany i wiecie, w razie czego bawcie się dobrze. Tylko przekręćcie klucz w drzwiach, tak na wszelki wypadek.

— Hiro! — skarciła go kobieta. Mei zarumieniłaby się, gdyby tylko umiała, ale Kise spłonął rumieńcem i odwrócił wzrok.

— Cofam to co powiedziałem.

— Dobra, dobra, kiedyś docenisz jaki jestem świetny — prychnął mężczyzna i złapał walizki żony. — To my bierzemy pokój z widokiem — powiedział i skierował się wgłąb domu. Jego żona tylko przewróciła oczami i ruszyła za mężem z westchnieniem.

Meikimi zerknęła na chłopaka i uśmiechnęła się.

— Uroczo się rumienisz — pwoeidzial.

— Cicho siedź — mruknął blondyn i podniósł walizki. Brunetka parsknęła śmiechem i złapała torbę podróżną. Chwilę pobłądzili zanim odnaleźli swój pokój. Urządzony był bardzo nowocześnie i przytulnie, w kolorach bieli i brzoskwini. Jedna ze ścian pokryta była jasnymi cegłami. Na tejże ścianie mieścił się spory kominek. Po przeciwnej stronie stało duże łóżko z baldachimem i dwie szafki nocne z jasnego drewna. Jedna ze ścian była oszklona, a widok z okna rozpościerał się na ogród.

Dziewczyna położyła torbę na komodzie naprzeciwko okna i uśmiechnął się.

— Cudownie tu — powiedziała.

— Mamy nawet własną łazienkę — dodał chłopak, który zdążył już odstawić walizki i zaglądał teraz przez drzwi na ścianie obok kominka. Mei zajrzała do przestronnego pomieszczenia w jasnych kolorach. Mieściła się tam duża wanna z hydromasażem, kabina prysznicowa, szafka z jasnego drewna, takiego samego jak meble w pokoju i dwie umywalki, a także sporej wielkości lustro nad nimi.

— Rozpakowujemy się? — zapytał Kise, podnosząc walizkę i kładąc ją na łóżku. — O kurwa, wodne.

— Nie gadaj! — zawołała Meikimi, skacząc na materac. Opadła na miękką pościel i skrzywiła się. — Ty kłamco.

Kise zaśmiał się, rozpinając walizkę.

— Nie no Kise, rozczarowałeś mnie — westchnęła. — Marzyłam o seksie na łóżku wodnym.

Blondyn uśmiechnął się szelmowsko i nachylił nad dziewczyną.

— Nie starczy ci seks na Hawajach? — zamruczał i pocałował ją w usta. Dziewczyna odepchnęła go z udawanym oburzeniem i podeszła się swojej walizki.

— Ocean, pamiętasz? Idziemy nad ocean — powiedziała, rozrzucając po podłodze zawartość walizki. Złapała miętowy strój kąpielowy i wbiegła do łazienki. Kise przewrócił oczami i w tym czasie przebrał się w również miętowe kąpielówki. "Będziemy dopasowani" - śmiał się w sklepie.

Meikimi wyszła z łazienki w bikini i zarzuciła na siebie sukienkę. Spojrzała na chłopaka i wciągnęła do niego dłoń.

— Idziemy?

Kise zarzucił na siebie koszulkę i chwycił ręcznik. Z uśmiechem podał dłoń dziewczynie i oboje wyszli z pokoju.

Wakacyjny special, bo Bethany wyjeżdża XD

Mam nadzieję, że się podoba

Całuski ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro