Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-5-

Kise miał naprawdę podły humor. Nie dość, że przez resztę weekendu, obwiniał się o nieudaną randkę, która tak naprawdę "nie była randką", to jeszcze zapomniał o teście z angielskiego, został mocno poturbowany na treningu i nawet Kasamatsu trochę mu tego dnia odpuścił.

Blondyn przeklinał poniedziałki, kierując się w stronę agencji. Normalnie powinien mieć wolne, jednak rano, o bezbożnej godzinie szóstej piętnaście, zadzwonił do niego fotograf z prośbą o przełożenie sesji zaplanowanej na piątek. Kise zgodził się oczywiście, bo cóż miał zrobić.
"W dodatku jej nie będzie" - pomyślał. Chociaż może to i lepiej? Może dziewczyna nie ochłonęła po ich ostatnim spotkaniu i nie ma ochoty go widzieć? Kise zresztą też nie był pewien jak miałby się zachowywać w jej obecności. Jeszcze nie przetrawił tego wszystkiego.

Blondyn wszedł do dobrze znanego budynku, burknął coś na przywitanie recepcjonistce i od razu skierował się do garderoby.

— No nareszcie — usłyszał i rozejrzał się w poszukiwaniu właściciela głosu, który od razu rozpoznał. Dziewczyna siedziała na obrotowym fotelu przed lustrem i poprawiała właśnie kołnierzyk śnieżnobiałej delikatnej koszuli.

— Spóźniłem się tylko pięć minut — mruknął chłopak, rzucając torbę na kanapę pod ścianą.

— Czekałam, aż pięć minut — odgryzła się brunetka. Kise przewrócił oczami i zdjął swój komplet z wieszaka.

— Co tu robisz? — zapytał niby obojętnie, zrzucając z siebie szkolny mundurek.

— Pracuję? — odparła, patrząc na niego z lekkim zdziwieniem. — Pytałeś o te wspólną sesję, pamiętasz?

— To dzisiaj?

— A i owszem — odparła. Chłopak westchnął. Dziewczyna odłożyła szczotkę do włosów i obróciła się w jego stronę. — Co jest? — zapytała poważnie.

— Zły dzień — odparł blondyn.

— Wow, chyba pierwszy raz odkąd cię poznałam masz zły humor — mruknęła. — Nie martw się, Kise — uśmiechnęła się pocieszająco. Blondyn zerknął na nią ze zdziwieniem i mimowolnie posłał jej lekki uśmiech.

— Kimi, zmiana planów — zaczął fotograf, wchodząc do garderoby z naręczem ubrań. — Wystąpisz dzisiaj w tym — powiedział i podał brunetce jeden z kompletów. Dziewczyna zmarszczyła brwi, przyglądając się bluzce.

— To ma krótki rękaw — powiedziała. Fotograf jęknął.

— Wiem. Wiem, że mamy umowę, ale jeśli mógłbym cię prosić... To tak bardzo pasuje do mojej wizji. Nikt się nie dowie, a w razie czego po prostu dłużej pobawię się fotoshopem. Proszę cię, bardzo mi zależy.

Dziewczyna zerknęła niepewnie na Kise i westchnęła cicho. Przerzuciła koszulkę przez przedramię i kiwnęła głową.

— Dobrze — odparła. — Nie ma problemu.

— Jesteś wspaniała — powiedział mężczyzna. — Podniosę ci pensję — zadeklarował i wyszedł z garderoby. Iwaizumi ściągnęła białą koszulę i zarzuciła na ramiona przyniesiony przez fotografa miętowy top. Kise chciał zapytać o co tak właściwie chodziło panu Orinosuke, ale nie miał na to siły.

Kiedy był już w pełni gotowy stanął na środku pomieszczenia i spojrzał na brunetkę. Dziewczyna uniosła dłonie z zamiarem poprawienia włosów. Kise stanął jak wryty i wlepiał wzrok w przedramiona dziewczyny.

— Meikimi... — zaczął słabym głosem. Brunetka zerknęła na niego przelotnie i wróciła do układania fryzury.

— Powstrzymaj się proszę od komentarza — powiedziała ostro. Kise podszedł do niej i delikatnie chwycił jej nadgarstek. O dziwo, dziewczyna nie wyrwała dłoni i pozwoliła blondynowi bezkarnie wpatrywać się w poszarpane blizny. Kise przejechał palcem po nieregularnym zgrubieniu. Dziewczyna patrzyła na niego wyzywająco, czekając, aż wyzwie ją od głupich, zapyta co chciała przez to osiągnąć i jaki błahy miała powód. Kise jednak nie był w stanie się odezwać. Wpatrywał się w przedramiona brunetki, czując bolesny ucisk w piersi. Zastanawiał się dlaczego. Kto ją tak skrzywdził i czemu nikt, do cholery, jej nie pomógł?

— Możemy już iść? — zapytała chłodnym głosem, delikatnie zabierając rękę. Już miała wyjść z pomieszczenia, kiedy blondyn niespodziewanie przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna otworzyła oczy zaskoczona gestem chłopaka, lecz po chwili rozluźniła spięte mięśnie i oparła głowę o jego ramię. Nie pamiętała kiedy ktoś ostatnio ją przytulił.

— Gdybyś czegoś potrzebowała...

— Dziękuję — przerwała mu. Chłopak delikatnie rozluźnił uścisk, a dziewczyna odsunęła się lekko.

— Przepraszam za to ostatnio — powiedział. Brunetka pokręciła głową.

— Nie, to ja przepraszam. Nie zrobiłeś nic złego. Ja... — dziewczyna parsknęła. — Ja naprawdę jestem suką.

— Nie jesteś — zapewnił z lekkim uśmiechem. — Za bardzo naciskałem. A w ramach rekompensaty zabieram cię na karaoke.

— Nie śpiewam — powiedziała.

— Kino?

— Nie lubię popcornu — odparła, krzyżują ramiona na piersi.

— Kłamiesz — stwierdził Kise.

— Owszem — przytaknęła i ruszyła w stronę wyjścia z pomieszczenia. Kise westchnął. Brunetka odwróciła się z ręką na klamce. — Może być kino.

***

Kiedy fotograf skończył ich wychwalać i zachwycać się rezultatami sesji, nastolatkowie przebrali się szybko i wyszli z budynku.

— On chyba jeszcze nigdy nie był tak zadowolony — zaśmiał się Kise, przypominając sobie minę fotografa. Meikimi uśmiechnęła się lekko. — Co chcesz obejrzeć? — zapytał chłopak, wkładając dłonie do kieszeni granatowej bluzy.

— Kise... — westchnęła dziewczyna. — Jeżeli naprawdę mamy iść na... do kina — dokończyła powoli, zerkając na chłopaka, a gdy ten się uśmiechnął kontynuowała. — Proszę nie poruszaj TEGO tematu.

Uśmiech blondyna zbladł lekko. Chłopak kiwnął głową.

— Nie będziemy o tym rozmawiać, dopóki nie zechcesz — zapewnił. Nie musiał wiedzieć wszystkiego od razu. Nie chciał naciskać. Za bardzo zaczęło mu zależeć.

— Dziękuję — powiedziała, chowając dłonie w rękawy bluzy. — Może jakiś film akcji? Wszystko, byleby nie komedia romantyczna.

Kise uśmiechnął się.

— To też nie jest mój ulubiony gatunek — odparł.

— Świetnie — westchnęła, wchodząc do budynku kina, znajdującego się tuż obok agencji. Kise podszedł do kobiety za ladą i uśmiechnął się ciepło.

— Weźmiemy zestaw dla dwojga? — zapytał, gdy już zapłacił za bilety. Meikimi bawiła się trzymanymi w dłoni wejściówkami.

— Może być — wzruszyła ramionami. Kise kiwnął głową sprzedawcy. Mężczyzna uśmiechnął się do niego porozumiewawczo i ustawił kubek pod dystrybutorem.

— Nie zarazisz mnie niczym, prawda? — zapytała, gdy blondyn podał jej napój.

— Tylko moją zajebistością — uśmiechnął się. — Chociaż tobie więcej nie potrzeba

— Czy to był komplement? — zapytała, przygryzając słomkę.

— Może — uśmiechnął się tajemniczo blondyn i wziął kubek od dziewczyny. Pociągnął łyk, nie przerywając kontaktu wzrokowego. — Pośredni pocałunek — powiedział, unosząc zalotnie brew. Brunetka prychnęła ze śmiechem i kręcąc głową ruszyła w stronę sali. Kise wszedł zaraz za nią i niemal od razu odnalazł ich miejsca. Gdy już się wygodnie rozsiedli, blondyn nachylił się do dziewczyny.

— Jeśli będziesz się bała, zawsze mogę trzymać cię za rękę — szepnął. Brunetka walnęła go w ramię. Kise odsunął się ze śmiechem.

— To nie jest randka — odszepnęła.

— Jasne — mruknął chłopak, sięgając do papierowego pudełka na kolanach dziewczyny. — A to nie jest popcorn — dodał, wrzucając garść do ust. Dziewczyna przewróciła oczami.

— Czy jeśli przyznam, że to randka, dasz mi spokój? — zapytała cicho.

— Owszem — przytaknął chłopak.

— W takim razie jesteśmy na randce — westchnęła brunetka. Kise wydał z siebie okrzyk radości, ściągając na siebie karcące spojrzenia innych widzów. Meikimi parsknęła śmiechem. Blondyn uśmiechnął się. Jeśli sprawianie jej radości miało być takie przyjemne, chciał to robić codziennie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro