Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-10-

Kise zrzucił z siebie ubrania i rzucił się na łóżko w samych bokserkach. Chwycił telefon i od razu napisał do dziewczyny.

Ja: Wszystko gra?

Brunetka nie odpisywała przed dłuższą chwilę i blondyn zaczął się zastanawiać, czy po prostu nie zadzwonić.

Meikimicchi: Jest okay. W miarę wytrzeźwiał, ale nic nie pamięta. Według niego wróciłam jak zwykle i poszłam spać :"))

Ja: Moja mama o ciebie pytała XD

Ja: Kilkakrotnie

Meikimicchi: Bardzo miła kobieta. Pozdrów ją ode mnie.

Ja: Jasne. Idziemy wieczorem na lody?

Meikimicchi: O jakich lodach mówisz?

Ja: Widzę, że nie tylko ja mam brudne myśli ;)

Meikimicchi: Wolę się upewnić. Po tobie można się spodziewać wszystkiego.

Ja: XD

Ja: Jeżeli nie lody to kawa

Meikimicchi: Kawa zawsze <3

Ja: Wysłałaś mi serduszko *-*

Meikimicchi: To było serce dla kawy.

Ja: Ała...

Meikimicchi: Widzimy się o osiemnastej ;*

Ja: Super ^^ Ale ten buziak był już do mnie, prawda?

Meikimicchi: Eh... Domyśl się :)

Ja: Ta buźka... Robi się niebezpiecznie.

Ja: To ja uciekam. Do zobaczenia *'*

***

— Znowu karmelowe? — zapytał Kise, kiedy brunetka złożyła zamówienie na latte. Wzruszyła ramionami.

— Kocham ją — powiedziała cicho.

— Czy tym razem pozwolisz mi zapłacić? — spytał, kładąc dłonie na blacie. Brunetka westchnęła.

— Kise...

— To randka, prawda?

Dziewczyna przechyliła głowę, patrząc na niego z dezaprobatą.

— Nie? — westchnął, robiąc minę smutnego szczeniaczka.

— Niech będzie — uśmiechnęła się brunetka. — Randka, ty płacisz. Zadowolony?

Kise wyszczerzył zęby.

— Bardzo.

— Smacznego państwu życzę — powiedział młody kelner, stawiając kubki na stoliku. Meikimi podziękowała skinieniem głowy, nie podnosząc wzroku. Kelner patrzył chwilę na dziewczynę, po czym jakby otrząsnął się i ruszył za bar. Kise podążył za nim wściekły spojrzeniem.

— Gnojek — mruknął.

— Hmm? — zapytała, podnosząc wzrok znad latte.

— Gapił się na ciebie — wyjaśnił blondyn. Dziewczyna wzruszyła ramionami.

— Ty też to robisz.

— Ale mnie wolno — żachnął się Kise.

— Nie jesteśmy parą — zauważyła przytomnie brunetka. Kise przygryzł wargę i położył rękę na jej dłoni.

— Co do tego... — w tym momencie telefon dziewczyny rozdzwonił się, a ona sama drgnęła przestraszona. Skrzywiła się i spojrzała na wyświetlacz. Na jej twarzy pojawiło się niedowierzanie, mieszane z niewysłowioną radością.

— To Hajime. Przepraszam, muszę odebrać — powiedziała i przejechała palcem po ekranie komórki. Przyłożyła go do ucha i wybiegła z kawiarni. Kise podparł brodę ręką i obserwował brunetkę przez okno. Dziewczyna oparła dłoń na biodrze i wpatrywała się w szyld po drugiej stronie ulicy. Kiedy odwróciła się do Kise, jej twarz rozjaśniał szeroki uśmiech. A więc blondyn nie był jedyną osobą która potrafiła ją uszczęśliwić. Nie wiedzieć czemu,  trochę go to zabolało. Brunetka parsknęła śmiechem, pokiwała głową i ruszyła do wejścia. Rozłączyła się i usiadła obok modela.

— Przyjedzie tu — uśmiechnęła się. — Na cały tydzień. Będziesz mógł go poznać.

Kise spiął się na te słowa. Kiedy chłopak poznaje brata swojej dziewczyny, zazwyczaj jest dość... niezręcznie. Ale przecież Mei nie jest jeszcze jego dziewczyną. Z naciskiem na jeszcze.

Blondyn uśmiechnął się.

— Bardzo się cieszę.

***

— Dziękuję za wtedy — powiedziała dziewczyna, przeglądając się w lustrze i poprawiając sukienkę.

— Minął tydzień, Mei — zaśmiał się. — Powtarzasz mi to kilka razy dziennie.

— Mam wyrzuty sumienia — mruknęła. — Naszłam cię w środku nocy, zabrałam ci łóżko, szczoteczkę i dwie koszulki.

— Były tego warte — westchnął, mając przed oczami widok brunetki w jego t-shircie. Ta pokręciła głową z dezaprobatą i uśmiechnęła się lekko.

— Jutro mamy kolejną wspólną sesję — westchnęła.

— To źle? — zapytał chłopak, bawiąc się srebrnym kolczykiem.

— Kocham nasze wspólne sesje — westchnął fotograf, opierając się o drzwi garderoby. — Zastanawiam się, czy nie przenieść jutrzejszej w plener.

Kise spojrzał pytająco na Meikimi, ta tylko wzruszyła ramionami.

— Możemy iść w plener — powiedział chłopak.

— I świetnie. O ile nie będzie padać. Znajdę nam taką miejscówkę, że wam buty spadną — powiedział, a modelka parsknęła śmiechem.

— Super, proszę pana — powiedziała.

— Chodź, Kimi, ty zaczynasz — powiedział, machając na nią dłonią. Dziewczyna ruszyła w stronę drzwi  jedną zatrzymała się z ręką na klamce.

— Nie wydaje ci się dziwne, że niemal cały czas pokrywają nam się daty sesji? — zapytała. Kise uśmiechnął się niewinnie.

— Jak to się mogło stać — mruknął, śmiejąc się pod nosem. Dziewczyna przewróciła oczami.

— Ryōta... Jesteś niemożliwy — westchnęła i wyszła z garderoby.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro