Sylwester
Od kiedy wróciłam do szkoły mam nową ,,paczkę"(?). Chyba można tak to nazwać... Od tamtego dnia ja, Justyna i Wiktor trzymamy razem. To znaczy ja i Justyna to było wiadomo, że będziemy się przyjaźnić i spędzać ze sobą każdą przerwę, ale Wiktor? Co prawda mój kolega z ławki ma też swoich kumpli z którymi rozmawia na przerwach i w ogóle, ale najwięcej czasu na przerwach spędza ze mną i Justyną. Na początku wydawało mi się to dosyć dziwne, bo nigdy tak nie było, ale potem przestało mi to przeszkadzać. Tak samo nie przeszkadza mi już, że moi ,,przyjaciele" czasami chcą mi pisać w zeszycie czy też, że Wiktor chce mi nosić plecak. Przyzwyczaiłam się i może nawet to polubiłam?
Założyliśmy sobie swój zamknięty chat o nazwie AWJ. To skrót od naszych imion. Chociaż... Awj to także wieś w Północnej Syrii oraz firma Polskiej Klasyfikacji Działalności. Tydzień szybko zleciał i ani się obejrzałam, a już była przerwa świąteczna. Po Bożym Narodzeniu mieliśmy oczywiście wolne, aż do Nowego Roku, więc siedziałam w domu i czytałam książki. Kilka dni przed sylwestrem dostałam wiadomość na chacie.
~AWJ~
Pan Lepszy (Wiktor): Cześć dziewczyny :) Macie jakieś plany na sylwka?
Słotyśka (Justyna): Ja mam zamiar siedzieć w domu pożerając całe góry popcornu :D
Pan Lepszy: A Ty Mała?
Mała Nika ( ja): Ja raczej nie mam żadnych planów... Pewnie będę czytać książki.
Pan Lepszy: Jakie książki? Nie mów mi, że uczysz się w czasie przerwy świątecznej :\
Słotyśka: No oczywiście, że ona się uczy! Nie znasz jej? :P
Mała Nika: Nudzi mi się, więc czytam :) To jakiś problem?
Pan Lepszy: Mam dla was lepszą propozycję. Michał organizuje u siebie sylwka. Będzie cała nasza klasa. Wy też jesteście zaproszone. To jak? Idziecie? :)
Mała Nika: No nie wiem...
Słotyśka: Ja mogę iść, bo czemu nie? A której godzinie rozpoczęcie i zakończenie?
Pan Lepszy: Rozpoczęcie o 18.00, a zakończenie gdzieś nad ranem. Mała, czemu nie chcesz iść?
Mała Nika: Nigdy nie byłam na żadnym sylwestrze. Nie wiem jak tam będzie i jak mam się zachowywać.
Słotyśka: Oj to nic strasznego. Rozmawiasz z ludźmi, tańczysz, jesz to co dają, o północy składasz wszystkim życzenia :-P
Pan Lepszy: Właśnie. Justyna ma rację. No choć z nami.
Mała Nika: Ale tam będzie nasza klasa...
Pan Lepszy: I?
Mała Nika: Oni mnie nie lubią...
Pan Lepszy: Nie zwracaj na nich uwagi. Masz mnie i Justynę. Jeśli będziesz się z nami trzymać to będzie dobrze :)
Zastanawiałam się chwilę nad tą propozycją...
Mała Nika: No dobrze... Pójdę, ale muszę najpierw zapytać o zgodę mamę.
Słotyśka: To leć! Do później :)
Pan Lepszy: :D
Przeczytałam jeszcze raz całą rozmowę od góry do dołu uśmiechając się na widok naszych nicków. Pan Lepszy- wiadomo- Wiktor zawsze i we wszystkim musi być lepszy ode mnie. Sama nadałam mu taki nick. Moja nazwa to Mała Nika. Oczywiście mój kolega nie mógł być gorszy i chciał dać mi nazwę Mała. Zgodziłam się, ale chciałam jeszcze dodać do tego skrót od mojego imienia - Nika. I w ten sposób powstała Mała Nika. Najdziwniejszy nick ma Justyna. Wbrew pozorom Słotyśka to nie skrót od słodka Justyśka tylko od słoń Justyśka. Moja przyjaciółka ma obsesję na punkcie słoni. Kiedy była w zoo zakochała się w tych zwierzętach i od tamtej chwili ,,strzela autografy" jako Słotyśka. Na początku bardzo mnie to bawiło. Zresztą Wiktora też. Nie bawiło to za to Justyny. Obraziła się i nie rozmawiała z nami przez dwa dni, nawet gdy mówiliśmy, że już nigdy więcej nie będziemy się z niej śmiać. Dopiero gdy kupiliśmy jej pluszowego słonia od obraziła się.
-Mamo...
-Tak Nikuś?
-Emmm... Czy mogłabym pójść z moim przyjaciółmi na sylwestra?
-Ależ oczywiście! Gdzie jest ta impreza?
-U mojego kolegi z klasy. Zaproszona jest cała klasa.
-Oh, to cudownie! Sylwester już niedługo. Trzeba ci znaleźć sukienkę! - powiedziała szczęśliwa mama. Zachowywała się jakby to conajmniej ona miała iść na tego sylwestra, a nie ja.
-Zaraz, zaraz gdzieś tu była... Jestem pewna, że schowałam ją tutaj... -mama rzucała ubraniami na prawo i lewo -Jest! Spójrz! To ona!
Moja rodzicielka pokazała mi śliczną beżową sukienkę.
-Jest prześliczna! - powiedziałam.
-Jak byłam w twoim wieku to miałam ją na sobie podczas ślubu mojej cioci - zamyśliła się -Bardzo ją lubiłam... Mam nadzieję, że będzie na ciebie pasować.
-Na pewno będzie idealna -odparłam i poszłam przymierzyć sukienkę.
-------------
Sylwester. O 17.30 byłam już gotowa do wyjścia. Ubrana w sukienkę mojej mamy, która rzeczywiście leżała na mnie idealnie, różowy płacz zimowy i czarne kozaki, które potem miałam przebrać na beżowe balerinki czekałam tylko na mamę.
-Mamo, czy mogłabyś się pospieszyć?
-Spokojnie. Przecież mamy jeszcze całe pół godziny.
Taaaaaa... Całe pół godziny. Justyna i Wiktor już dawno tam są! - pomyślałam i napisałam wiadomość na chacie:
~AWJ ~
Mała Nika: Będę za jakieś pół godziny.
Pan Lepszy: Dopiero?! Dlaczego?
Mała Nika: Cóż... Moja mama siedzi w łazience i maluje paznokcie twierdząc, że mamy jeszcze pół godziny i napewno zdąży mnie odwieźć :-\
Pan Lepszy: Nie możesz jej pospieszyć?
Mała Nika: Już próbowałam, ale efektów nie widać...
Słotyśka: Nie przejmuj się. Zostawimy ci trochę popcornu :-D
Mała Nika: Eeeee... Dzięki?
Pan Lepszy: Justyna stoi koło mnie i zajada się pocornem. Chyba jej zaszkodził, bo pisze głupoty...
Słotyśka: Ja?! Głupoty?! Popcorn jest bardzo ważnym elementem mojego życia! To moja dieta, która pozwala mi przetrwać trudne sytuacje życiowe! Anice napewno też by pomógł!
Pan Lepszy: Co proszę?! Popcorn ma jej pomóc?! Ty jesteś nienormalna!
Słotyśka: Tak samo jak ty!
Mała Nika: Przepraszam, że się wtrącę, ale dlaczego kłócicie się przez nasz chat, skoro stoicie obok siebie?
Słotyśka: Właściwie to nie wiem, ale masz rację. Spadam kłócić się z Wiktorem w realu! XD
Słotyśka aktywna chwilę temu.
Pan Lepszy: To ja też spadam. Do zobaczenia o 18.00!
Pan Lepszy aktywny chwilę temu.
W takiej sytuacji nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać na mamę.
-Mamo...- powiedziałam znudzona-Choć już!
-Już! Jeszcze minutkę!
Minutę później...
-Mamo... Miałaś być już na dole!
-Jeszcze chwilkę Nikuś!
Westchnęłam.
Kolejną minutę później...
-Mamo!!! Miało być chwilkę, a minęła już minuta!
-Zaraz schodzę! Wytrzymaj jeszcze trochę!
20 minut później...
-Mamo!!! Jest za pięć! Spóźnię się!
-No przecież jestem- powiedziała schodząc z góry.
-Nie dało się wolnej?
-Och, jeśli chcesz to mogę jeszcze iść poprawić swoje włosy...
-To była ironia, mamo. Chodźmy już.
Godzina 18.10
-Mała! Nareszcie jesteś! -powiedział Wiktor stając w drzwiach. Co tak długo?
Machnęłam ręką.
-Długa historia...
Zaczęłam się rozbierać. Wiktor zachował się jak prawdziwy dżentelmen i pomógł mi ściągnąć z siebie płaszcz. Następnie zaproponował, że odwiesi moje rzeczy.
W salonie, który był bardzo duży jak na mieszkanie w bloku bawiła się już cała klasa. Jedni tańczyli, inni jedli ciasta, jeszcze inni siedzieli w grupkach i rozmawiali.
-Anika! Fajnie, że już jesteś! Popcornu? - spytała Justyna podając mi miseczkę z popcornem.
-Tak, dzięki - uśmiechnęłam się - Jak twoja kłótnia z Wiktorem?
-Przebiegła pomyślnie - uśmiechnęła się.
-To znaczy?
-To znaczy, że Wiktor przestał ze mną dyskutować, bo zabrakło mu argumentów. W dodatku powiedziałam mu, że musi się jeszcze dużo od ciebie nauczyć, bo tobie napewno by nie zabrakło argumentów. No i teraz się do mnie nie odzywa.
-Nie będę dyskutował z kimś kto podaje beznadziejne przykłady, aby udowodnić swoje zdanie -wtrącił się Wiktor, który właśnie stanął koło nas.
-Macie się natychmiast przeprosić! Nie kłócicie się w sylwestra, bo potem przez cały rok tak będzie.
-Wierzysz w przesądy?
-Nie. Ale nie mam lepszych argumentów. Każdemu może zabraknąć pomysłów. Dlatego się przeproście!
-Dobrze, ale pod warunkiem, że Wiktor przeprosi mnie pierwszy.
-Co? Dlaczego to ja... -ale nie dokończył, bo mu przerwałam.
-Wiktor! Bądź dżentelmenem.
Mój kolega westchnął.
-Przepraszam Justyna.
-Nic nie szkodzi. Lubię się z tobą droczyć - uśmiechnęła się.
-Ja w sumie też - także się uśmiechnął- Zatańczymy?
-Jasne - odparła moja przyjaciółka i ruszyła z ,,Panem Lepszym" na parkiet.
Przyglądałam im się z uśmiechem do czasu, gdy piosenka się skończyła i Wiktor poprosił mnie do tańca. Tak tańczyliśmy na zmianę: raz ja i Wiktor, raz Justyna i on. Tańczyliśmy też razem i rozmawialiśmy do północy. W Nowy Rok zaczęliśmy składać sobie życzenia.
-Anika! - zawołała Justyna - Moja przyjaciółko, życzę ci żebyś miała najlepsze oceny w klasie, a nawet w szkole na koniec roku, dostania się do twojej wymarzonej szkoły, choć ty pewnie się dostaniesz i żeby ten rok był dla ciebie dobry. Żebyś w tym roku poznała dużo fajnych ludzi, którzy będą cię lubili bez względu na twój wiek.
-Dzięki Justyna. Tobie też dobrych ocen w tym roku, dużo popcornu i wycieczek do zoo - uśmiechnęłam się.
-Oby! Muszę zrobić sobie kilka nowych zdjęć z słoniami - rozmarzyła się moja przyjaciółka, a ja się roześmiałam.
-Mała! Tu jesteś - uśmiechnął się Wiktor podchodzić w tej chwili do mnie -Życzę ci, aby w tym roku spełniły się wszystkie twoje marzenia i byś już nigdy więcej nie złamała ręki -zaśmiał się.
-Dzięki. Tobie też spełnienia wszystkich marzeń, pokonaniu mnie w rankingu ocen...
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale przerwała mi Gośka.
-Teraz ja. Wiktor, ja życzę ci żebyś w tym roku się nie zmieniał. Jesteś idealny taki jaki jesteś - uśmiechnęła się słodko - Życzę ci także by nauczyciele od nowego semestru nie kazali ci siedzieć z Aniką - tu spojrzała na mnie.
-Dzięki, ale lubię siedzieć z Małą - uśmiechnął się - Ja w tym nowym roku życzę ci Gosiu...
Gosiu?! Byłam zła, że mój kolega tak powiedział. Nie powinien tak mówić po tym co mi zrobiła! Tylko, że on nie wie, że to Gośka złamała mi rękę... Pomimo to byłam wściekła albo może... ZAZDROSNA?!
Ale właściwie o co miałam być zazdrosna? O Wiktora? O Gośkę? Pan Lepszy był przecież tylko moim przyjacielem. A była przyjaciółka Justyny była dla niego tylko koleżanką. Nie było o co być zazdrosnym. Pomimo to oddaliłam się od nich. I wtedy podszedł do mnie Miłosz. Śmierdziało od niego alkoholem. Oparł dłonie na moich ramionach, spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się dziwnie.
-Anika -wybełkotał i niebezpieczne zbliżył swoją twarz do mojej zaciskając mocnej dłonie na moich ramionach - Anika, jesteś śliczna - wybełkotał znowu.
Poczułam się źle. Chciałam wyrwać się z jego uścisku.
-Puść mnie! -krzyknęłam, ale ten tylko przyparł mnie do ściany i jeszcze bardziej zbliżył swoją twarz do mojej.
Przez głowę przeleciało mi tysiące myśli. Co on mi zrobi? Nie chce się z nim całować! Czy ktoś mi pomoże?Zamknęłam oczy myśląc, że to koniec...
-----------------------------------------------------------
No witam, witam :)
Po długich tygodniach (jak nie miesiącach) udało mi się wreszcie napisać rozdział. Nie gniewajcie się, że tak długo, bo sami wiecie jak to jest... Szkoła, nauka, spanie i tak w kółko. Ale zdanie, po zdaniu udało się! I tak to mamy bardzo piękny i długi rozdział xD
Zresztą czy jest piękny czy nie to już sami sobie zdecydujecie zostawiając komentarz i gwiazdkę.
Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział z którejkolwiek mojej książki. Być może dopiero w grudniu, ale jeśli mi się uda to może niedługo pojawią się zaległe nominacje... XD
Do następnego! :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro