Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Podoba Ci się Wiktor?

Moje serce biło jak szalone. Tak bardzo się bałam!

-To koniec! - powtarzałam w myślach czując co raz bardziej oddech pijanego Miłosza na mojej twarzy.

I gdy tak w kółko to powtarzałam myśląc, że już nic nie zdoła mnie uratować usłyszałam to:

-Zostaw ją!

Otworzyłam oczy i zobaczyłam Wiktora, który najwyraźniej bił się z Miłoszem. Wokół nas zrobił się niełzy tłum. Jedni dopingowali Wiktora, inni Miłosza, jeszcze inni wyciągnęli telefony i wszytko nagrywali. Przeciwnik mojego kolegi był silniejszy i przy dość mocnym uderzeniu Wiktor spadł na ziemię.
Przestraszyłam się.

-Wiktor! -krzyknęłam przerażona.

Mój przyjaciel podniósł się, ale miał podbite oko i lała mu się krew z nosa.
Pomimo to postanowił bić się dalej. Zrobił zamach ręką i przywalił Miłoszowi. Ten przewrócił się, ale natychmiast wstał i walnął Wiktora.
Nie mogłam na to patrzeć. Tak bardzo się bałam! Z oczu poleciały mi łzy. Niech ten koszmar się skończy! Niech ktoś mi powie, że to tylko zły sen! Dalej nie pamiętam co się stało, lecz gdy odzyskałam przytomność to zobaczyłam policjantów, którzy wprowadzali Miłosza i Wiktora z domu Michała.

-Wiktor! Nie zostawiaj mnie tu!

-Spokojnie Anika. Moja mama zaraz po nas przyjedzie - wtedy zobaczyłam, że obok mnie siedzi Justyna. Ona także była trochę przestraszona, ale była też bardziej opanowana niż ja.

-Justyna, gdzie oni ich zabierają? Co się tu w ogóle stało?

-Ty zemdlałaś, a w tym czasie ktoś zadzwonił na policję. No i przyjechali po nich. Teraz zabierają ich na komisariat.

-To wszytko przeze mnie? -czułam się winna -Czy teraz Wiktor będzie miał przeze mnie problemy? - po moim ciele przebiegł nie przyjemny dreszcz.

-No coś ty! To nie twoja wina! Wszytko przez tego głupka Miłosza! A Wiktor zachował się jak prawdziwy bohater. Uratował cię! Myślę, że szybko go wypuszczą.

Słowa Justyny jednak mnie nie przekonywały. A jeśli jednak mój przyjaciel będzie miał sprawę sądową?

Chwilę później przyjechała mama mojej przyjaciółki i zabrała nas do domu Justyny. Moi rodzice mieli mnie zabrać z imprezy około drugiej w nocy, więc pani Joanna zadzwoniła i poinformowała ich, że jestem w domu Justyny oraz, że zostanę u niej na noc. Rodzice nie mieli nic przeciwko.

Gdy tylko się przebrałam (Justyna użyczyła mi swojej piżamy) usiadłam na łóżku obok mojej przyjaciółki i otuliłam się kocem. Chwilę później rodzicielka Słotyśki przyniosła nam gorące kakao.

-Dzięki mamo! - uśmiechnęła się córka pani Joanny.

-Odpoczywajcie. To nie był zbyt udany  Sylwester, ale następny na pewno będzie lepszy.

-Nie wiem czy chcę iść na następny Sylwester - pomyślałam.

-No dobrze. Wypicie to i idźcie spać. To był męczący dzień. Dobranoc.

-Dobranoc -odpowiedziałam równocześnie z Justyną.

Przez chwilę nic nie mówiłyśmy. W końcu odezwałam się pierwsza:

-Ja chyba nie zasnę. Martwię się o Wiktora.

-Ja też nie mam ochoty spać. Eh... Skąd oni wytrzsnęli ten alkohol? Kto im to dał?

-Nie wiem i w sumie nie chcę wiedzieć... Gdybym tam nie poszła...

-Było by strasznie nudno.

-Nie! Gdybym tam nie poszła nasz przyjaciel nie trafił by na komisariat!

-Przestań! To nie twoja wina! Równie dobrze Miłosz mógł podejść do mnie, albo do Gośki albo do każdej innej dziewczyny i założę się, że Wiktor postąpił by tak samo jak dziś.

Gdyby uratował Gośkę... Tego bym nie zniosła- pomyślałam, ale nic nie odpowiedziałam Justynie.

-Co jest? Wiem, że nie lubisz mojej byłej przyjaciółki, ale wyobraź to sobie tylko! To mogła by być niezła kara za to co ci zrobiła...

-Nie!

-Nie? Dlaczego nie?

-Jednak cieszę się, że to dopadło mnie, a nie ją. Przynajmniej Wiktor nie musiał jej ratować...

Nastała chwila ciszy.

-Czekaj... Czy ty... Jesteś zazdrosna o Gośkę?

-Co?! Ja?! Czemu niby mam być zazdrosna?

-No bo wiesz... Ona chyba kręci z naszym przyjacielem. Kilka razy próbowała się z nim umówić na randkę... Widziałam, że dość długo składała mu życzenia... Może dlatego jesteś zazdrosna?

-Pffff... W życiu! Wiktor to tylko mój przyjaciel i kolega z ławki. Nic więcej.

-A może jednak? Musisz przyznać, że świetnie tańczy... I jest dość przystojny... Uczy się prawie tak dobrze jak ty i chyba nawet podobasz mu się! Raz widziałam jak na ciebie patrzył...

-Co? - zrobiłam się czerwona jak burak - To nie możliwe! -ale po chwili dodałam - Choć właściwie to jesteśmy przecież przyjaciółmi! Miał prawo się na mnie patrzeć. I pewnie się patrzył, ALE JAK NA PRZYJACIÓŁKĘ!

-Ale to było inne spojrzenie! Takie jak, gdy chłopak patrzy na dziewczynę, która mu się podoba...

Zaraz, zaraz! Podobam się Wiktorowi? On jest we mnie zakochany? To miłe... W sumie on jest całkiem fajny... Chwila stop! Anika o czym ty myślisz? To nie może być prawda! Wiktor nie może być we mnie zakochany! - przez głowę przechodziło mi 1000 myśli na raz.

-Więc? Naprawdę nasz kolega ani trochę ci się nie podoba?

-Nie!

-Ani ociupinkę?

-Justyna! Wystarczy! Koniec tematu! Jeśli jeszcze raz powiesz coś na temat Wiktora to nie wiem co ci zrobię!

-Okej, okej. Już dobrze. Idę spać.

-Ja też. Dobranoc.

-Dobranoc.

Nie było mi jednak tak łatwo zasnąć. Po głowie wciąż krążyły mi słowa mojej przyjaciółki, sceny z dnia dzisiejszego i wszystkie chwile spędzone z Wiktorem. Te wszystkie myśli nie dawały mi spokoju.
Co teraz będzie z Wiktorem? Czy on naprawdę jest we mnie zakochany? Czy on mi się podoba? Czy Justyna ma rację? Wierciłam się przez kolejną godzinę w łóżku, aż wreszcie udało mi się zasnąć z myślą, że wszytko będzie dobrze i że Wiktor w ogóle mi się nie podoba.

------------------------------------------------------
Tak mnie wena wzięła, że napisałam jeszcze rozdział z Przed miłością nie uciekniesz :-D
Anika powiedziała, że Wiktor nie podoba się jej ani ociupinkę.
A wy jak myślicie? Czy Anice podoba się Wiktor? Napiszcie w komentarzach i nie zapomnijcie o gwiazdkach :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro