26.
Tae Pov
''Tae co tutaj robisz? Wróciłeś? Gdzie jest Jungkook?'' Pyta blondyn.
''Jak, gdzie jest Jungkook? Skąd ja to mam wiedzieć?''
''Niema go już od kilku godzin i nagle pojawiasz się ty...'' Odpowiada.
''Wyglądam tak jakbym go zabił, a zwłoki zakopał w lesie czy coś? Na pewno zabawia się z jedną z swoich panienek.''
''Tae, on nigdy nie siedzi u dziewczyn tak długo.''
''Czego ode mnie chcesz Chim? Jeśli tak bardzo za nim tęsknisz, to idź i sam go poszukaj. Przyszedłem tylko po kilka moich rzeczy i się stąd zmywam.''
''Więc nie obchodzi cię gdzie on jest?''
''Właśnie tak.''
''Dobra więc pakuj twoje zakichane rzeczy i spadaj.'' Mówi wkurzony.
Czego on do diabła chce?
Jeon ma się dobrze. Dam sobie rękę uciąć, że jest u jednej z swoich zdzir...
Pakuję wszystko do wielkiej podróżnej torby. Gdy jestem już gotowy, zarzucam ją sobie na ramię.
''Hej Kim.'' Słyszę znany mi głos.
''Jeśli chcesz mnie tak samo powkurwiać jak Jimin, to niestety muszę ci powiedzieć że nie mam na to czasu, Yoongs.'' Mówię poddenerwowany.
''Wcale nie jestem wkurwiający.'' Wtrąca się Park.
''Nie. Chciałem się tylko zapytać jak się miewasz.''
''Wszystko w porządku, fajnie że się pytasz, szkoda że nie mam czasu na rozmowę. Muszę lecieć.'' Mówię szybko i ruszam w stronę drzwi.
Kiedy je otwieram do pokoju wpada coś...
...a raczej ktoś, kto prawdopodobnie przez dłuższą chwilę się o nie opierał. Aż wzdrygam się w szoku gdy identyfikuję chłopaka, leżącego na podłodze, jako Jungkooka. Jest nieprzytomny a z jego lewego ramienia leje się krew, rana wyglądem przypomina jakby kłutą ostrym narzędziem. Jimin i Yoongi od razu przenoszą go na łóżko.
Zastanawiam się co się stało tym razem? On zawsze wpada w same kłopoty. Na pewno znów pieprzył jakąś laskę która ma chłopaka.
Wyciągam telefon z kieszeni i piszę do Sungiego, że jednak przyjdę później.
Rzucam torbę na podłogę i siadam na krawędzi łóżka w którym leży czarnowłosy.
''Poszukamy szkolnej pielęgniarki. Musi być zakwaterowana gdzieś tu w pokojach. Ty zostań przy Kooku.'' Mówi Suga, a ja potwierdzam kiwnięciem głowy.
Drzwi za moimi współlokatorami się zamykają, a ja przesuwam się bliżej Jeona. Delikatnie odsuwam sklejone kosmyki włosów z jego twarzy.
''Kto ci to zrobił Kookie?'' Szepcę cichutko, czując że moje oczy zaczynają się szklić.
Po kilku minutach wraca Jimin i Yoongi z jakąś kobietą która jest ową pielęgniarka. Taszczą z sobą furę opatrunków i bandaży.
Karzą mi zejść z łóżka by lepiej udzielić pomocy Jungkookowi. Rzucając ostatnie spojrzenie w ich kierunku, biorę moją torbę i opuszczam pokój.
Nie potrzebują mnie.
On mnie nie potrzebuje.
_____________________
''Co się z tobą dzieje.''
''O co ci znów chodzi Sungie?''
''Jesteś dzisiaj bardzo agresywny... nie przestrzegałeś zasad walki na ringu.''
''Jakie zasady do chuja?! Od kiedy panują tu jakiekolwiek reguły?''
''Dobra punkt dla ciebie, ale sędziemu to nie musiałeś przypierdolić.''
''Nic mu nie zrobiłem, miał tylko lekkiego siniak na ręce.'' Mówię zdenerwowany.
''Chodzi o tego Jeona?'' Pyta zaciekawiony.
Patrzę na niego skołowany, nie oczekiwałem że zada mi takie pytanie.
''Nie twój interes.''
''A więc jednak o niego chodzi.'' Stwierdza.
''A skąd ta pewność panie wszystkowiedzący, co?'' Pytam wyzywająco.
''Zawsze gdy mówisz 'to nie twój interes' to chodzi o niego.'' Odpowiada.
''Nawet gdyby, to w czym masz problem?''
''Właśnie ty mi to masz powiedzieć.''
''No dobra, ktoś go pobił i to mnie rozzłościło ok?''
''Wiesz kto to zrobił?''
''Nie i ta niewiedza jeszcze bardziej mnie wkurwia.'' Mówię przez zaciśnięte zęby.
''Chyba nie tylko on dziś skasował wpierdol.''
Patrzę na niego pytająco.
''Chanwoo z swoją bandą też pobił jakiegoś biednego kolesia. Tylko nie wiem kto to był.''
''Kiedy?''
''No dzisiaj, co się tak głupio pytasz, dokładnie to nie wiem kiedy, przecież za nimi nie chodzę.''
Łącze fakty z sobą i dochodzę do wniosku że na 100% to był on.
''Ten pierdolony skurwysyn, jak go dorwę, załatwię go i jego pierdolonych przyjaciół!''
''Hamuj się o co ci chodzi?''
Zapadła cisza.
''... chyba nie myślisz że oni... ?''
''A kto inny? Kook pojawił się u nas, później znikł, a potem wrócił do pokoju w stanie wymagającym opieki medycznej.''
''Ale- Hej Tae czekaj!'' Krzyczy za mną blondyn, ale ja nie reaguję na jego głos tylko biegnę dalej.
Zabiję tego skurwiela!
Jungkook Pov
''O boże, Kookie obudziłeś się~ ''
''Tak Jimin obudziłem się, a teraz mnie puść.'' Mówię odpychając go od siebie.
''To teraz możesz nam wytłumaczyć co się stało?'' Mówi Suga.
''Nic strasznego. Trochę stresu z starymi znajomymi.''
''Jacy znajomi?'' Pyta miętowowłosy.
''Nic strasznego?! Dobrze że znaleźliśmy panią Lee która opatrzyła twoje ramię!'' Oburzył się Chim.
'' Lekkie draśnięcie a ty wielką aferę robisz Jimin. Ech, wszystko mnie boli. Nie umiesz zostawić mnie w spokoju? Dziękuję.''
''Ok... aha Tae był tutaj.'' Powiedział Park , najbardziej monotonnym głosem jakim się dało.
''Co?! Kiedy?!'' Mówię rozgorączkowany.
''Jeśli chodzi o Taehyunga to nagle wszystko przestaje boleć, tak? Przyszedł po swoje rzeczy i widział ciebie nieprzytomnego.'' Odpowiedział Chim.
''Och, ok...'' Tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusić.
Więc Tae był tu by zabrać swoje rzeczy...
Nie interesowało go co się ze mną stało...
Walić to. On już taki jest. Daję głowę, że czuje się jeszcze urażony słowami, którymi go wtedy obrzuciłem.
Ci faceci dali mi niezły wycisk, lecz ciągle nie mogę zapomnieć o propozycji którą mi zaoferowali.
''Jeśli chcesz uratować swojego przyjaciela i wyciągnąć go z tego bagna, to sam musisz w nie wejść i go zastąpić.''
Czy naprawdę mam tak zrobić?
Dołączyć do tego klubu, a raczej gangu?
Nie ma innej opcji, muszę to zrobić...
... dla Taehyunga.
Dziękuję za ponad 4.2k wyświetleni moje skarby 😊😘💗💞💕💞💓💗💓💞💕💞💓💗
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro