Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25.

Eren Pov

''Gdzie do diabła jest Levi? Nie żeby mi coś przeszkadzało, ale od 3 dni nie daje znaku życia.'' Mówi zmartwiony Armin.

''Nie wiem i nie obchodzi mnie to.'' Odpowiadam zimno.

''Jak to nie obchodzi? Obchodzi. Przecież jesteś jego przyjacielem nie?''

''Levi nie jest moim przyjacielem. Ja się z czymś takim nie przyjaźnię.''

''Dlaczego wydaje mi się że wiesz gdzie on jest?'' Znów mnie dręczy zadając kolejne pytanie.

''A skąd niby ja mam wiedzieć gdzie on jest?''

''Nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie ok? Powiem ci jedno, gdziekolwiek się podziewa, przyprowadź go z powrotem Eren. Zanim zacznie szukać go policja.'' Mówi z powagą blondyn.

Jak tak sobie to przemyślę , to było by źle gdyby niebiescy go znaleźli, walki w podziemiu są nielegalne, będzie miał kłopoty...

Po prostu nie umiem uwierzyć w to że choć raz w życiu zrobił to co mu powiedziałem. Nadal jestem na niego wkurzony i odpowiada mi fakt że go tutaj nie ma, ale przecież nie mam aż takiej znieczulicy, nie chcę żeby szlajał się gdzieś po ulicach.

Więc wygląda na to że dziś znów zobaczę sobie rundkę boksu.

___________________________

Właśnie idę do tego śmiesznego klubu. Jestem pewny że to tam Levi przesiedział ostatnie dni.

Dochodzę do podupadłej rudery z zamiarem wejścia do środka, lecz powstrzymują mnie czyjeś głosy, a raczej jeden z nich. Na 100% należy do Levia. Podchodzę trochę bliżej, by podsłuchać rozmowę, tak by nikt mnie nie zauważył.

''No to czego potrzebujesz dzisiaj?'' Pyta go rozbawiony nieznajomy. 

''Chcę coś mocniejszego, bo te wczorajsze prochy nawet nie zwaliły mnie z nóg.''

Prochy?  

O czym oni gadają? Podchodzę jeszcze bliżej. 

''Coś mocniejszego powiadasz?Jak dla mnie to wyglądasz jakbyś był totalnie na haju.''

Co?!

On chyba nie mówi o narkotykach, prawda?

Eren ale ty jesteś czasami głupi, oczywiście że mówi o narkotykach, bo od czego innego można się naćpać.

Koleś zaczyna szperać w  kieszeni, dla mnie to znak by wkroczyć do akcji i mu przeszkodzić.

Podchodzę do nich a wszyscy, którzy tam również przebywają,  gapią się na mnie jak na idiotę, oczywiście wszyscy oprócz Levia.

''Eren czego chcesz?'' Pyta oschle, nie patrząc mi w oczy.

''Cholera Levi, znasz tego debila?'' Mówi facet z woreczkiem w dłoni.

Odpycham wyciągniętą rękę kolesia, trzymającą  biały proszek.

''Debilem to chyba jesteś ty, twoją działkę to możesz sobie wsadzić w tyłek! Spadaj idioto!'' Krzyczę do nieznajomego.

''Co ty sobie nie myślisz?! Ty w ogóle wiesz komu podskakujesz?'' Facet gwałtownie odpycha mnie od siebie do tyłu i uderzam boleśnie całym ciałem w ścianę budynku, który znajduje się za moimi plecami. Chcę mu coś odpowiedzieć, gdy czuję że moją głowę przenika przeszywający ból, taki jakby miała zaraz eksplodować. 

Kurwa!

''Ach, chyba ktoś się boi co? ''

Rzucam gościowi śmiertelne spojrzenie. Podchodzę do niego i chcę mu przyłożyć. W tym samym momencie jeden z jego kumpli mocno uderza mnie w twarz. Znów ląduję na murze po którym zsuwam się w dół.

Mój nos znów krwawi a łeb cholernie boli.

Po chwili czuję mocne kopnięcie a z moich ust wydobywa się syk przepełniony rozpaczą i agonią.

Słabo Eren. Po prostu słabo. 

Nienawidzę siebie.

''Przestańcie!'' Słyszę głos Levia.

''Ty go jeszcze bronisz?'' Cedzi przez zaciśnięte zęby facet który widocznie jest głównym dilerem.

''Nie. Ale na naszym terenie panują inne zasady, nie pamiętasz? Nie nęka się słabszego, bo robiąc to sam pokazujesz swoją słabość, poszukaj kogoś równego sobie. A teraz spadajcie. Po towar przyjdę do was później.''

Zaciskam oczy by powstrzymać napływające łzy.

Nie chodzi tylko o ból, ale o tą parszywą sytuację w której znajduje się Levi. Normalnie chce mi się ryczeć.

Myślałem że nielegalne walki są już złe, ale narkotyki? Czy to moja wina że je bierze?

Ciągle pamiętam moment kiedy zostawiłem go w tej hali samego. Jego słowa wypowiedziane tak delikatnym głosem, jakiego dotąd jeszcze u niego nie słyszałem. Słowa które ciągle jak echo tłuką mi się po głowie.

Eren zaczekaj proszę!

Eren zaczekaj proszę...

Nie sądziłem że to aż tak bardzo się na nim odbije, nie chciałem do tego doprowadzić.

Wiedziałem że Levi czuje się samotny, pomimo tego że otacza go tak wielu ludzi. Osoby te nie są jego przyjaciółmi i nigdy nimi nie będą. Ponieważ ich nie obchodzą  jego uczucia i niewiedzą co jest dla niego dobre a co złe. Ale ja mogę zostać jego przyjaciele albo choć się postarać z nim zaprzyjaźnić. Nawet jeśli wydaje się być to bardzo trudne. 

Brunet klęka obok mnie.

''O co ci chodzi? Co tutaj robisz? Zrobiłem to o co mnie prosiłeś więc czego teraz jeszcze tu szukasz?'' 

Otwieram oczy.

''Chciałem cię zobaczyć i dowiedzieć  jak się czujesz.''

''Co ty odwalasz? Dokładnie dałeś mi do zrozumienia że mnie nienawidzisz i mam się trzymać z daleka od twojego życia. Nagle się pojawiasz i mówisz mi że chciałeś mnie zobaczyć?''

''Levi...''

''Nie. Teraz to ty mnie posłuchasz. Skończyłem z tobą i nie chcę cię widzieć, znikaj. Gdy następnym razem wpadniesz w gówno, nie mogę zagwarantować ci pomocy.'' Jego głos jest złowrogi a mimika twarzy bez emocjonalna. 

Wstaje i odchodzi zostawiając mnie samego.

______________________

''Gdzie byłeś?'' Pyta mnie Jean.

''Na spacerze.''

''Może Armin by to kupił ,ale na pewno nie ja. Byłeś szukać Levia?''

''No, można tak powiedzieć.''

''I co znalazłeś go?''

''Tak jakby.''

''Wow. Bardzo rozmowny jesteś.'' Mówi z sarkazmem.

Nie obdarzając go nawet jednym spojrzeniem kieruję się w stronę mojego łóżka i w ciuchach opadam na nie, twarzą do poduszki. Po chwili obracam się na plecy a oczy, przed rażącym światłem, zakrywam ręką.

Po chuja tutaj wracałem? Chyba tylko po to by ten koń znów mnie wkurwił. Już sam nie wiem co mam zrobić, jak się do cholery zachować. Zbyt wiele myśli krąży mi po głowie, których mój umysł nie jest w stanie przetworzyć.      

_________________________

Znów jestem w tym nędznym klubie i patrzę jak dwaj faceci okładają się pięściami.

Ale głupota.

Nie interesuje mnie to. Nie jest to powód dla którego tu przyszedłem.

Oddalam się od tłumu i snuję się po korytarzach budynku. Sam dokładnie nie wiem czego tu szukam, coś jak magnez mnie tu przyciąga. Nagle na ciemnym korytarzu dostrzegam strugę światła, dochodzącą z uchylonych drzwi. I słyszę jakąś rozmowę. Podchodzę bliżej by zobaczyć kto to. I moja intuicja znów się nie pomyliła, przyciągając mnie tutaj. To Levi i ten wysoki blondyn.

''A teraz mi powiedz co tak naprawdę dzieje się między wami?'' Pyta blondyn.

''Dzieliliśmy z sobą pokój, nic więcej.''

''Ja mam na ten temat inne zdani. Czemu wtedy po walce, stałeś obok niego tak jak bezradna kupka nieszczęścia i praktycznie na kolanach błagałeś go by nie odchodził? Dlaczego się wczoraj pokłóciliście? I dlaczego- ''

''Wystarczy Erwin. Ciebie to nie dotyczy więc przestań mi wiercić dziury w brzuchu. Byliśmy wrogami.'' Więc gość ma na imię Erwin.

Że co? Wrogami kurwa?! To wytłumacz mi ten seks Ackerman!

Jak on może mówić coś takiego?!

Totalnie zamyślony nawet nie orientuję się kiedy wychodzą na korytarz i oczywiście mnie zauważają.

Nagle ktoś przyciska mnie do ściany.

''Wyraźnie ci mówiłem że nie chcę cię tutaj więcej widzieć. Czego w tym krótkim zdaniu nie zrozumiałeś?'' 

''Hej Levi zostaw już go.'' Przerywa mu Erwin.

''Zamknij się, to nie twoja sprawa.''

Blondyn spogląda na mnie z litością i odchodzi.

Czarnowłosy nadal wygląda na mocno wkurzonego.

''Klub nie należy do ciebie. To znaczy że mam prawo tu być i mogę przychodzić kiedy chcę.'' Odpowiadam.

Puszcza mnie na chwilę tylko po to by w następnej sekundzie jeszcze bardziej przygwoździć mnie do zimnego tynku. 

''Dlaczego zawsze jesteś taki uparty Eren?''

''Właśnie to we mnie tak lubisz.'' Posyłam mu zaczepny uśmiech.

''Na pewno nie. Ktoś taki jak ty nic tutaj nie zgubił. To niebezpieczne miejsce dla takich małych i słabych chłopców.'' Odpowiada śmiejąc mi się szyderczo w twarz.

Wściekam się i wyrywam z jego uścisku.

''Jeszcze zobaczymy Ackerman.'' Mówiąc to odchodzę nie obracając się za siebie.

____________________

Stoję na zewnątrz budynku i czekam na tych kolesi co sprzedają 'towar'.

Już z daleka dostrzegam znajome wyrazy pysków.

''No chłopaki, popatrzcie kogo my tu mamy?''

''Eren Jaeger.'' Odpowiadam ostro.

''Aha i czego chcesz?''

''Powiedzieć wam że macie przestać sprzedawać Leviemu te gówniane prochy.'' Mówię wprost.

''O jak słodko a co jeśli nadal będziemy to robić?''

''Wtedy będziecie mieć kłopoty.''

Wszyscy wybuchają śmiechem.

Tak bardzo zabawne...

''Słyszycie to on naprawdę próbuje nam grozić. Nie wiesz do kogo podbijasz mały, ale nie martw się zaraz ci pokarzemy z kim zadzierasz i kto tu rządzi.''

I po tych wypowiedzianych przez niego słowach, czuję  pierwszy bolesny cios zadany w okolice mojego brzucha... 




Kto wie gdzie takie coś można kupić /zamówić? Jakieś stronki może? XD

Bo ja takie chusteczki do cholery chcę!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Żeby sobie postawić takiego Leviśka na biurku, przy łóżku, w łazience, na lodówce i jeszcze w wielu, wielu, wielu innych miejscach, w domu, w szkole, w pracy, na ulicy, na lotnisku, gdziekolwiek 😆😆😆😆😆😆😆 

#desperacja 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro