31.
Jungkook Pov
''Jesteście mi winni wyjaśnienia.'' Mówię opuszczając komisariat.
''Wyjaśnić co? Jakim cudem udało się schować Sungjae papierosa?''
''Pozostawię to bez komentarza...''
''Powiedz jak będziesz chciał macha.'' Proponuje mi blondyn.
''Eeee dziękuję, lepiej nie.''
Co ci idioci sobie myślą, w środku nocy obsmarować czyjś dom, dodatkowo jeszcze dać się złapać i dzwonić do mnie o 02.00 nad ranem.
''Hej a mógłbym dziś u was przenocować?'' Zapytał chłopak.
Razem z Tae zatrzymujemy się.
''Dlaczego pytasz?'' Mówi czerwonowłosy.
''Nie chce mi się tak daleko wracać piechotą.''
''Niema sprawy.'' Odpowiada Kim.
Co?!
Dlaczego mnie się nikt o zdanie nie zapytał?
Nie chcę żeby ten typek u nas nocował, prawie go nie znam i do tego zadaje się z tymi debilami z klubu. Nie jestem pewien czy można mu ufać...
Patrze na Taehyunga spod łba i czekam aż zorientuje się o co mi chodzi, lecz ten kretyn chyba nic nie pojmuje. Ignoruje mnie i dalej nawija o głupotach z tym Sungjae.
Zajebiście.
______________________
''Kto to jest?'' Pyta Suga wskazując palcem na wysokiego blondyna.
''To kumpel Taehyunga, Sungjae, a ten miętowowłosy to Yoongi'' Przedstawiam ich sobie ''Aha, bym zapomniał, ten rudzielec to Jimin''
''Cześć.'' Mówi Park podając rękę na powitanie.
''Po pierwsze gdzie wyście byli ? Po drugie dlaczego go przyprowadziliście?'' Bombarduje nas pytaniami Min.
''Byłem odebrać tych dwóch imbecyli z komisariatu.''
''Co? Dlaczego?''
''To było tak... chcieliśmy oznaczyć dom gdzie sprzedają narkotyki, ale pomyliliśmy numery. Wtedy z domu wybiegła jakaś baba histeryczka i zadzwoniła po gliny.'' Tłumaczył ochoczo Sungjae.
''Handel narkotykami?!'' Zawył oburzony Park.
''Ciii, nie tak głośno. Jeszcze ktoś usłyszy''
''Ok, jesteście kompletnymi idiotami. A przez cały czas to mi wmawiano, że właśnie ja tak się zachowuję.'' Stwierdza Yoongi.
''Jak to usłyszałem, to nie wiedziałem czy najpierw płakać czy się śmiać, bo to po prostu była czysta głupota.'' Odpowiadam.
''To była wina Sungiego a nie moja, przecież o tym wiesz.'' Bronił się Tae.
''Niech wam będzie, ja idę spać.'' Mówię ziewając.
__________________
Czuję jak mój materac lekko się ugina.
''Jungkook?'' Szepce mi ktoś do ucha, lecz jestem zbyt zmęczony by odpowiedzieć.
Osoba ta zaczyna chuchać mi, swoim oddechem w twarz i powiem wam, że to jedna z tych rzeczy które mnie najbardziej wkurzają.
Natychmiast otwieram oczy żeby zobaczyć, kto odważył się mnie budzić i kto dmucha mi prosto w twarz, a do tego pachnie jak popielniczka.
Nagle ten ktoś kładzie mi swoją dłoń na usta.
''Byłem pewien, że to cię obudzi.'' Odparł Kim uśmiechając się do mnie.
''Czego chcesz i co robisz w moim łóżku?'' Pytam zirytowany.
Tae przykrywa nasze głowy kołdrą i włącza latarkę w telefonie.
''Sungjae mnie kopie. Nie chcę z nim spać w jednym łóżku.'' Mówi chłopak wyginając usta w podkówkę.
''Naprawdę? Biedactwo. Zostań u mnie.''
''Serio?'' Pyta z niedowierzaniem.
''Nie, A teraz spadaj, albo pomogę Sungjae cię skopać!''
''Dlaczego jesteś taki wściekły? Normalnie to moja działka.''
''Taehyung, chyba jesteś niepoważny.'' Mówię i zamykam oczy, jestem tak bardzo zmęczony, jak koń po westernie.
Niestety przeliczyłem się z Kimem który znów zaczął mnie budzić.
''Hej! Nie śpij.''
''Tae proszę~ jestem zmęczony.''
''Ale ja nie. Więc porozmawiajmy. I tak musimy sobie coś wyjaśnić.''
''Od kiedy jesteś taki rozmowny? Dobrze się czujesz? Może potrzebujesz papierosa?''
''Nie, jak sobie przypominam gdzie była fajka którą wypalił Sungie, to mnie od papierosów na jakiś czas odstrasza.''
Sungie tu Sungie tam, Sungie, Sungie, Sungie powoli zaczyna mnie to wkurwiać.
''Kook, dlaczego to zrobiłeś?'' Pyta czerwonowłosy odsłaniając moje ręce, które miałem przyłożone do twarzy.
Hę? O co mu chodzi?
''Co?''
''Mówię o umowie którą zawarłeś.''
''Skąd o tym wie- ''
''Przeczytałem wiadomość którą dostałeś.''
''Jaką wiadomość?''
''Wiem o wszystkim, nie musisz kłamać. Dostałeś od nich wiadomość zaraz po tym jak znalazłem twój telefon. Wykasowałem ją.''
''Och.''
''To wszystko?''
''Chyba tak. Czego oczekujesz? Powiedziałeś że wiesz o wszystkim, więc do czego zmierzasz?''
''Obiecaj mi że mnie nie zastąpisz. Nie musisz się martwić nie byłeś jeszcze prawowitym członkiem zespołu więc nie będą cię ścigać. A poza tym przecież i tak dzisiaj wracamy do akademika. Ja i ty kompletnie się od nich odetniemy.''
Do jasnej cholery, gdzie się podział Kim Taehyung! Bo to coś, co leży obok mnie to na pewno nim nie jest, może kosmici go podmienili...
''Jesteś znów na haju Tae?''
''Nie. Czemu pytasz?''
''Aha. Jeśli chcesz to ostatecznie zakończyć, to dlaczego jest tu Sungjae, co?''
''Jungkookie, Sungjae jest moją rodziną.''
''Nie, nie jest, przysparza ci tylko samych kłopotów.''
''Jego ojciec był moim wujkiem. On naprawdę należy do rodziny, nie kłamię.''
Dlaczego ta informacja mnie trochę uspokoiła?
''Ale i tak ciągnie cię na dno.''
''Nie oceniaj jak nie rozumiesz. Właściwie to jest na odwrót. Pozwól, że zacznę od początku.''
Co w niego wstąpiło? Nigdy nic mi nie opowiadał. A na pewno już nic tak prywatnego.
''Gdy rodzice Sungjae zginęli miał 14 lat. Wtedy Moi rodzice go zaadoptowali, od tego momentu jesteśmy praktycznie nierozłączni. Jest moim najlepszym przyjacielem, bratem i troszczy się o mnie tak jakby był moim ojcem i matką w jednym. Zawsze był przy mnie gdy inni mnie opuścili. Uważam go za moją najbliższą rodzinę. Otaczał mnie opieką i zrozumieniem gdy, moi rodzice mnie ignorowali i nie mieli dla mnie czasu.''
Wpatruję się w niego bez ruchu. Po prostu mnie zatkało. Przecież Tae nigdy w życiu o czymś takim nie mówił. On musi być dla niego naprawdę ważny. Jeśli sprawa wygląda tak, a ten rosły blondyn jest jedynym powodem dla którego Tae jeszcze kompletnie nie zszedł na psy, to przy najbliższej okazji muszę mu za to szczerze podziękować.
''Przepraszam. Nie wiedziałem o tym. Nie powinienem o nim tak źle mówić.''
Nie odpowiada tylko daje mi krótkiego całusa w usta.
''Wybaczam ci.''
Muszę wyszczerzyć zęby w radosny uśmiech, bo Taehyung w tym momencie wygląda tak słodko, a to nie zdarza się zbyt często.
Odsuwam jego kosmyki włosów z twarzy i już na moich ustach ląduje kolejny pocałunek.
''A to za to, że dzwoniliśmy do ciebie w nocy wyrywając cię z snu.''
OMG! Tae PROSZĘ PRZESTAŃ! ZARAZ SIĘ ROZKLEJĘ!
''A to podziękowanie za to, że zechciałeś po nas przyjść.'' Szepce prosto w moje usta, ponownie je całując.
''Tae- '' Znów przerywa mi pocałunkiem.
''A to za to, że zgodziłeś się by Sungie poszedł z nami, choć było widać że jesteś nieźle wkurzony.
I znów całus.
Przytulam go mocno do siebie, a jego głowę kładę na moją klatkę piersiową. Jaki on słodki.
''Wiesz co Taehyungie?'' Mówię cicho chichocząc. ''Jak wstaniesz to umyj zęby, bo pachniesz na fajki.''
Lecz w odpowiedzi słyszę tylko cichutkie mruczenie.
Zasnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro