30.
Tae Pov
''Wylatujesz. Pakuj swoje rzeczy i wypierdalaj!''
''Co? Nic z tego nie rozumiem? Dlaczego chcecie go wywalić?'' Pyta Sungjae.
''Też zadaję sobie to pytanie.''
''Taehyung wylatujesz bo zakończyłeś walkę i nie załatwiłeś przeciwnika. Ale uwierz, to nie jest najgorszą rzeczą. Pomagając mu się podnieść i do tego całując go, pokazałeś wszystkim że się poddajesz.''
Nic nie odpowiadając, przejechałem ręką po mojej czerwonej czuprynie.
No trochę głupio wyszło...
''To przecież żaden powód do tego, by go od razu wyrzucać na zbity pysk, przecież jest najlepszym zawodnikiem!'' Denerwuje się blondyn.
''Już dobra, mam gdzie się podziać więc kończ tą głupią kłótnię.'' Mówiąc to ciągnę chłopaka za sobą.
Jest już późno, a my nadal szlajamy się po ulicach.
''Sungie.''
''Tak?''
''Jak myślisz dlaczego Jungkook to zrobił?''
''Ech...nie mam zielonego pojęcia. Ale chyba jego plan nie wypalił.''
Przytakuję głową.
''Jak już jesteśmy przy temacie Jungkook, to jest w końcu coś między wami czy nie? Przecież od tak się kogoś obcego nie całuje, a przy tym twoja kariera poszła na dno.''
''Tak naprawdę to sam nie wiem. W jednym momencie się nienawidzimy, a w następnym się całujemy... to takie skomplikowane. Chyba jesteśmy tylko przyjaciółmi.''
Tym razem chciałem być wobec Sungjae fer, on też zawsze mi się prawie z wszystkiego zwierza, a w tym momencie naprawdę nie byłem pewny swoich uczuć.
''Aha, jak już zmieniłeś tryb na 'szczery i otwarty' to jeszcze cię trochę wypytam. Ile razy się całowaliście?''
''Hmm... parę razy. Nigdy nie liczyłem.''
''A ile razy... no wiesz?''
''Co to jakieś przesłuchanie czy jak?! Raz.''
''Wow. Naprawdę to zrobiliście? Kiedy i gdzie?''
''Powoli zaczynasz mnie wkurwiać, wiesz?''
''Jeszcze tylko jedno pytanie. A jak się czułeś?''
''Jak się czułem? Sam wiesz co się czuje jak uprawia się seks, więc nie muszę mówić. A to, że zdecydowaliśmy się to zrobić, był po prostu taki impuls.''
Dobrze wiedziałem, że blondynowi chodziło o moje uczucia, a nie o sam fakt uniesienia cielesnego, ale nienawidzę... rozmawiać o tym co ukrywa się w mojej duszy...
''Tak po prostu dałeś mu się przelecieć?''
''To akurat był mój błąd. Jeon sypia z wszystkim co przed nim nie ucieka, on jest playboyem a ja badboyem. Nie pasujemy do siebie, sam nie wiem jak mogło do tego dojść.''
''Pff. Idiota z ciebie Tae.''
"Zakończmy już ten temat ok? Muszę wracać do 'kwatery'.''
______________________
''Co robicie?'' Pytam i patrzę jak Jimin i Yoongi wpychają swoje rzeczy do toreb i walizek.
''Pakujemy się. Od jutra znów mieszkamy w akademiku.'' Odpowiada blondyn.
''W końcu więcej prywatności.'' Wzdycham.
''Chyba zapomniałeś że dzielisz pokój z Kookiem.'' Mówi miętowowłosy.
''A właśnie, gdzie on jest? Nie musi się też pakować?''
''Spakował rzeczy i zniknął. Nie wiem gdzie, ale wydaje mi się że poszedł do akademika.''
Rzucam się na jedno z łóżek i czuję pod plecami coś twardego. Siadam i podnoszę kołdrę.
Telefon.
Dokładniej telefon Jungkooka.
''Zajebiście. Znalazłeś go. Wszędzie szukał tego pudła, przestawił cały pokój bo nie umiał go znaleźć.'' Mówi Yoongs.
Nie jest zablokowany, dlatego decyduję się w nim trochę poszperać. Gdyby był na moim miejscu, na sto procent zrobił by to samo.
Chwilę później dostaje wiadomość od nieznanego numeru. Zastanawiam się czy ją odczytać. A co mi tam, klikam w nią.
Gratulacje Jeon. Wygrywając z Taehyungiem, rozbiłeś jackpot. Od teraz oficjalnie należysz do nas. Do zobaczenia wkrótce.
O nie!
___________________________
''Więc walczył z tobą żeby cię zastąpić?''
''Tak. Teraz to wszystko układa się w całość. On wchodzi, ja wylatuję.''
''Och, na pewno teraz musisz się czuć okropnie.''
''Sungie o czym ty znów pierdolisz?''
''No, o wyrzutach sumienia. Pakuje się w kłopoty, tylko dlatego by ci pomóc. Jakie to romantyczne...''
''Nie prosiłem go o to.''
''Graniczyło by to z cudem, gdybyś kiedykolwiek kogoś o coś poprosił.''
Spoglądam na niego złowrogo.
''Hej! Nie patrz tak na mnie, moja wina to też nie jest.'' Usprawiedliwia się.
''Wiem ale Kook nie może stać się jednym z nich.''
''I co teraz zrobisz?''
''Znaleźć i dać wpierdol?''
''Tak, to mi wygląda na plan według Kima. Wiesz co? Zabierzmy jeszcze z sobą farbę w spreju.''
''Czemu? Myślisz że się zdenerwują jak zobaczą graffiti?'' Pytam śmiejąc się w głos.
''Myślę że nie. Ale tak zwrócimy uwagę policji na ich ukryte gniazdko.''
''To niegłupi pomysł, ale nie wiemy gdzie aktualnie przesiadują...''
''Nie martw się. Ja wiem gdzie to jest.'' Mówi z dumą w głosie.
____________________
''Jesteś pewien, że to ich kryjówka?'' Pytam nie dowierzając.
Jest już naprawdę ciemno, ale ten mały domek i tak wygląda mi na zbyt przyzwoity, jakoś nie umiem uwierzyć, że to właśnie tam kwitnie interes narkotykowy. Siedziba głównego szefa naszego 'klubu'.
''Jestem pewien. To przecież ich kamuflaż. Zastanów się czy ktoś by pomyślał, że to właśnie tu handlują prochami?''
W sumie prawda.
Zaczynam spryskiwać ścianę farbą, a Sungie podaje mi nowe puszki.
''Kurwa!'' Słyszę przekleństwo z ust blondyna.
Po chwili zaczyna oślepiać nas jasne światło.
''Wyrzucić puszki i ręce do góry! Jazda!'' Rozkazuje jakiś mężczyzna, a ja robię to co mówi.
''Na szczęście Pan przyjechał, Panie władzo. Te chuligany zrujnowały cały mój dom.'' Mówi jakaś zdenerwowana kobita.
''Sungjae!'' Krzyczę wkurwiony.
''Czy zna Pani tych młodych mężczyzn?'' Pyta policjant owej kobiet.
''Nie. Nigdy przedtem ich nie widziałam.''
''Och, fuck it! Tae, to nie ten dom! Pomyliłem numery.'' Stwierdza chłopak.
''Żartujesz? Chyba nie chcesz powiedzieć, że zdemolowaliśmy nie to co trzeba?!''
''To nie wasz jedyny problem. Zabieram was na komisariat.'' Mówi inny policjant.
''Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to nie numer 38?'' Sungie wlepia we mnie swój zszokowany wzrok.
''Bo panie mądralo, nie podałeś mi żadnego numeru. Skąd miałem wiedzieć?!''
Patrzę na kobietę i próbuję coś powiedzieć, a ona zaczyna płakać.
Durne baby.
''Idziecie ze mną.'' Mówi jeden z policjantów.
Blondyn patrzy na mnie, a ja na niego. Równocześnie kiwamy do siebie głowami i zaczynamy spierdalać. Niestety gliny nas doganiają.
Po chwili moje ciało zostaje przyciśnięte do zimnej karoserii samochodu, na ręce zakładają nam kajdanki i zapraszają nas do 'poloneza'.
''Nienawidzę cię.'' Syczę w stronę kumpla.
______________________
''No już się nie obrażaj Tae... Naprawdę nie będziesz się do mnie odzywać?'' Chłopak pytając przysuwa się bliżej mnie.
Siedzimy w celi.
Na moje nieszczęście, niestety razem.
''Jeszcze jeden centymetr i nie żyjesz.''
''Mam fajkę.''
''Niby skąd? Ci faceci zabrali nam wszystko oprócz naszych ubrań, więc nie pierdol głupot.''
''Schowałem ją.'' Mówi uśmiechając się.
''Przecież nas kompletnie przeszukali.''
''Tak, ale do rowu nikt mi nie zaglądał.''
Patrze na niego z obrzydzeniem wytrzeszczając oczy.
''Nie!''
''Tak. Więc..''
''Nawet nie próbuj jej stamtąd wyciągnąć, albo zrzygam ci się prosto na twój zasyfiały wizaż!''
''Po pierwsze mój wizaż jest przepiękny a nie zasyfiały, po drugie nie byłby to pierwszy raz.'' Mówi kierując rękę w stronę swoich pleców.
''Przestań! To ostatnie ostrzeżenie!''
''Dlaczego zachowujecie się tak głośno? Zamknijcie mordy!'' Zwraca się do nas jeden z gliniarzy.
''Przepraszam panie władzo, mam pytanie.'' Zaczyna milutkim głosem Sungjae ''Czy przypadkiem nie należy nam się jedna rozmowa telefoniczna?''
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro