20.
Jungkook Pov
''Drodzy uczniowie. Zwołaliśmy to małe zebranie, by oznajmić wam pewną ważną wiadomość.'' Zabrzmiał chropowaty głos dyrektorki. Jakże to niepotrzebne. Na pewno chodzi o to, żebyśmy zużywali mniej papieru toaletowego.
''A mianowicie chodź nam o czas nocny.'' Dalej ciągnie swoją wypowiedź dyrka.
''Ciekawe w czym jest problem?'' Pyta nas Jimin.
''Właściciel i pracownicy naszego tymczasowego lokum, żalą się, że niektórzy z was wychodzą lub przychodzą nawet o 02.00 lub 03.00 w nocy. Oczywiście nie mam na myśli wszystkich. Niestety niektórzy z was właśnie tak postępują i zakłócają tym samym ciszę nocną. Dlatego postanowiliśmy zamykać drzwi wejściowe do budynku o 24.00. Żeby nikt nie mógł wyjść lub przyjść. Oczekujemy od was by o godzinie 23.00 panowała kompletna cisza. To znaczy żaden nie opuszcza swojego pokoju i nie przebywa w obcych pokojach.''
Wypowiadając ostatnie zdanie, nie umknęło mojej uwadze to, że spojrzała znacząco na mnie.
Po sali rozległ się szum, wszyscy zaczęli szeptać coś do siebie.
''Cisza! Chcemy zadbać o to by nie stwarzać żadnych problemów, w końcu musimy tu zostać aż nasze akademiki zostaną odremontowane. Dlatego chcemy podzielić was na grupy, które będą sprawować nad tym nadzór, patrolując korytarze.''
Że co? Poważnie?
Ta wypowiedz wzbudziła w uczniach arcy meksykańską falę emocji.
''Dlaczego my to musimy robić? Nie jest to zadanie nauczycieli?'' Zapytał na głos Yoongi.
''Nie. Ponieważ to wy nie przestrzegacie zasad. Wasza czwórka też będzie sprawdzać korytarze, bowiem pewne osoby z waszej 'ekipy' są najczęściej widywane.'' Tłumaczy kobita.
______________________
Jest 23.00 co oznacza początek mojej zmiany, by posprawdzać korytarze. Normalnie to miał bym to wszystko w dupie tak jak Tae, ale nie mogę sobie na to pozwolić. Dyrektorka powiedziała mi jak źle wygląda moja sytuacja. Moje oceny, z niektórych przedmiotów, nadal są na niskim poziomie, a moje zachowanie i nieobecności też stanowią problem. Jeśli tego nie poprawię i nie podciągnę się jeszcze bardziej w nauce, będę zmuszony powtarzać rok.
Nie, dziękuję.
Ubieram moje trampki i idę do holu. Zgodnie z oczekiwaniem nikogo tu nie ma. To będzie bardzo dłuuuugi wieczór. Siadam na jednym z krzeseł i czuję jak moje powieki opadają. Co ja mogę za to, że jest tu tak nudno. Już prawie odpłynąłem do krainy marzeń, gdy nagle słyszę czyjeś kroki, natychmiast otwieram oczy i widzę przed sobą Taehyunga.
''Co tutaj robisz?'' Pytam się.
''A co ty tutaj robisz?'' Stawia to samo pytanie.
''Odwalam swoją robotę.''
''Ja też.'' Odpowiada.
Jego skaleczenia i siniaki jeszcze nie zniknęły, nadal można je zobaczyć. I dalej nie chce powiedzieć jak to się stało i kto to mu zrobił. Wiele osób uważa że takie 'ozdoby' wyglądają świetnie i totalnie pasują do stylu badboya. Zwłaszcza dziewczyny się tym podniecają i twierdzą, że jest to bardzo seksowne.
Ok, zgadzam się może jakoś to czyni go bardziej atrakcyjnym, tak jak ja bardziej atrakcyjnie wyglądam w okularach, dodają mi one uroku i co z tego że są to zwykłe zerówki. Po prostu akcesoria.
''Ach tak? Myślałem że to olejesz i nie będziesz się bawić w strażnika Teksasu.'' Pytam.
''Też tak myślałem, ale później nasi współlokatorzy wpadli na genialny pomysł poznawania swoich ciał na nowo. A tak poza tym, to od kiedy jesteś taki grzeczny Jeon?'' Pyta szczerząc do mnie zęby.
Poznawać swoje ciała na nowo? Jimin przecież by się nie odważył zrobić czegoś takiego przed innymi...
Chociaż wczoraj w końcu przyznali się że są parą. Jakoś Kima ta informacja nie ruszyła, ja też nie byłem tym zszokowany. Jedno jest pewne wszystko musi pozostać w tajemnicy. Nikt nie może się o nich dowiedzieć, bo będą mieli przejebane.
''Zamknij się i zajmij się twoim rejonem, wypierdalaj korytarz wyżej.'' Mam nadzieję, że pozbędę się go choć na kilka minut.
''A co jeśli boję się ciemności?'' Pyta cały ubawiony.
''W takim razie masz pecha!''
''Auć! To zabolało.'' Mówi chwytając się za serce jak prawdziwy aktor.
Przewracam tylko oczami i podchodzę do automatu z słodyczami. Co by tu wziąć, hmm, jakoś nie wiem na co bym miał ochotę.
Nagle czuję jak ktoś staje za moimi plecami i dokładnie wiem kto to. Ignoruję tą osobę i dalej zastanawiam się co by tu wybrać. Nigdy tak długo się nie zastanawiałem nad taką drobnostką.
Z zamyślenia wyrywają mnie dwie ręce, które spoczęły na moich biodrach i podbródek na moim ramieniu.
''Wszystko wygląda kusząco nieprawdaż?'' Szepce mi do ucha.
Odrywam jego ręce ode mnie i odsuwam się od niego, by zachować choć minimalny odstęp.
Może wezmę jakiś batonik?
''Widzę coś bardzo apetycznego, ale nie mogę znaleźć kombinacji liczb, by to dostać.'' Szepce w moją szyje.
Facet jest irytujący.
''Nie licz na nic Kim, nic ci dzisiaj nie obciągnę, jeśli do tego zmierzasz.'' Wkurza mnie, i to bardzo.
''A czy ja coś mówiłem na ten temat?'' Pyta z udawanym oburzeniem czerwonowłosy, podgryzając mój płatek ucha.
Wydaję z siebie cichy pomruk zadowolenia.
Nie, nie mogę pozwolić na to, by mnie znów omamił!
''Załatw sobie to gdzieś indziej.''
Przysuwa się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość i szybkim ruchem odwraca mnie twarzą do siebie. W następnej chwili otwiera parę pierwszych guzików mojej koszuli.
Patrzę mu prosto w oczy i definitywnie widzę w nich pożądanie.
Co on wyprawia?
''I tak nie potrafisz mi się oprzeć.'' Szepce niskim i szorstkim głosem.
Czuję jak zimny dreszcz przebiega po moich plecach.
''Mi wygląda to raczej na odwrót.'' Odpowiadam, zachowując mój, pewny siebie, ton głosu.
Jego śmiech odbija się echem po pustym korytarzu. Chłopak schyla się w stronę mojej nagiej skóry, którą odsłania rozpięta część materiału. Jego gorący oddech muska mój tors. Czuję jak do policzków napływa mi krew i nie tylko tam...
Znów kładzie ręce na moich biodrach, a na mojej nagiej klatce piersiowej, zaczyna składać mokre i delikatne pocałunki.
''T-Tae co ty do cholery wyprawiasz?''
I w tym momencie, chłopak odrywa się od mojej skóry i kładzie swoje zaróżowione usta na moich.
Najchętniej to przypierdolił bym sam sobie z liścia za to, że odwzajemniam jego pieszczotę, ale te usta są po prostu... takie... nie do opisania.
Na chwilę odrywa się od moich warg, a jego silne ramiona dociskają mnie do jednej z zimnych ścian korytarza.
Mam nadzieję że nikt nas nie zobaczy, choć w sumie i tak w tej chwili jest mi wszystko jedno.
Znów wpija się w moje usta, tym razem bardziej dziko i namiętniej.
Coraz trudniej jest mi złapać oddech, więc w trakcie pocałunku próbuję zrobić głęboki wdech, by dostarczyć do płuc więcej tlenu.
Niestety nie przynosi to zamierzanego efektu.
Czuję potworny ból, tak jakby jakaś niewidzialna ręka miażdżyła je od środka. To samo uczucie odczuwałem parę dni temu, gdy nawdychałem się dymu papierosowego, tylko że teraz przyczyną jest pocałunek.
Odpycham się mocno od ognistowłosego, próbując zaczerpnąć powietrza, nadal mi to nie pomaga. Tae znów się do mnie przybliża. Swoimi, smukłymi, palcami dotyka mojego podbródka. Patrzę na niego zdezorientowanym wzrokiem. Jest tak blisko, że praktycznie stykamy się z sobą całą powierzchnią ciała. Naciska moją dolną wargę w dół, tak że lekko rozchylam usta. Pomimo rozchylonych ust i tak mam trudność z oddychaniem, zaczyna mi się robić strasznie ciepło, cały drżę a krople potu spływają mi po skroniach.
Kim wyciąga rękę w moją stronę i przykłada mi coś do ust, naciska przycisk i czuję jak lekka mgiełka rozprowadza się po moich drogach oddechowych, przynosząc ogromną ulgę.
Skąd on do diabła ma mój inhalator?
Wyjmuje delikatnie buteleczkę z sprejem z moich ust i lekko przejeżdża swoim kciukiem po moich wargach. Następnie, chowa sprej w kieszeni swoich czarnych spodni.
''Każdy z nas ma jeden, to pomysł Jimina. Mówi że nigdy nie nosisz swojego przy sobie.''
''Bo nigdy go nie potrzebuję.''
'' Tak jak było to widać przed chwilą.''
Robię głęboki wdech i wydech.
''Nigdy nie miałem ataku przy pocałunku.''
''Zawsze jest ten pierwszy raz Jeon.'' I znów można zobaczyć ten jego zaczepny uśmieszek na ustach.
W pewien sposób jestem zły na moje płuca, zniszczyły tak wspaniały moment.
Zdałem sobie sprawę z tego, że moje uczucie pożądania wobec Taehyunga i pragnienie bliskości czerwonowłosego, jest bardzo silne....
Czego sam sobie nie umiem wytłumaczyć.
Omamiony jego słodkim zapachem, kładę rękę z tyłu jego szyi i schylam się do niego, lecz on robi unik.
''Zdajesz sobie sprawę z tego, że znów cię nie pocałuję? Nie mam ochoty okiełznać kolejnego ataku twojej astmy.''
''Moje płuca się już uspokoiły. A poza tym możesz mnie 'wspomagać' oddychając w moje usta. Przez to dostanę więcej powietrza, czyż nie?'' Pytam z uśmiechem.
''Przeszła mi ochota.'' Odwraca się i odchodzi ode mnie zostawiając mnie w totalnym szoku.
I kto ma go tu niby zrozumieć? Przecież on jest tak zmienny jak wiejący wiatr. I to niby ja mam humorki jak baba w ciąży.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro