Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

Tae Pov

Siedzę przy otwartym oknie i palę moje ukochane fajki, kiedy nagle do moich uszu dobiega dziwny dźwięk, jakieś buczenie? Ignoruję to.

''Ej musisz to robić?'' Pyta zaspany Jungkook, który stoi przede mną, wpatrując się we mnie gniewnym wzrokiem.

''Idź dalej spać.'' Odpowiadam.

''To przestań zanieczyszczać mi moje powietrze.''

''Okno jest otwarte więc się uspokój.''

''Jestem zmęczony i chcę spać.''

''No to idź, przecież nikt cię nie trzyma.''

Chłopak bez uprzedzenia, wyjmuje mi papierosa z ust i wyrzuca go przez okno.

Co to, to nie!

''No to wyjaśniliśmy sprawę.'' Mówi, obraca się na pięcie i idzie w stronę swojego łóżka.

Agresywnie pociągnąłem go z powrotem do siebie, obracając jego sylwetkę, z trzaskiem przycisnąłem go mocno do drzwiczek mojej szafy. Brunet aż zajęczał z bólu.

''Nikt. Nie. Będzie. Dotykać. Moich. Papierosów. Zrozumiałeś!'' 

''Szkoda, przecież już ich dotknąłem, nie zauważyłeś?!''

Przyciskam go mocniej do drewnianych drzwi szafy i zbliżam się niebezpiecznie do niego, dzieli nas tylko kilka centymetrów.

''Co? Chcesz mnie pocałować?'' Zadrwił czarnowłosy. 

Momentalnie go puszczam i odsuwam się od niego.

''Będziesz spać na zewnątrz Jeon.''

''Gówno będę!''

''Ty wyrzucasz moją fajkę, ja wyrzucam ciebie.''

''Aha, wszystko jasne. Wiesz, powinieneś pójść do psychiatry, bo wyglądana to, że masz mały problem.''

Podchodząc do łóżka mojego współlokatora, biorę jego kołdrę i rzucam nią w stronę chłopaka. ''Wynocha!''

''Pojebało cię? Twoja pierdolona fajka nie jest żywą istotą, a poza tym prędzej czy później i tak wyląduje w śmietniku, albo gdzieś tam jeszcze.''

Otwieram na oścież drzwi i zamierzam powiedzieć mu żeby stąd jak najszybciej spieprzał. Denerwuje mnie. Zachowuje się bezczelnie i lekceważąco. Znam tego gówniarza. Kto by go nie znał. Jest największym podrywaczem w całej szkole. Oczywiście jego reputacja nie interesuje mnie ani trochę, ale że szczęście jak zawsze jest po mojej stronie, muszę się z nim teraz użerać.

Od dwóch dni mieszkamy w jednym pokoju i od dwóch dni muszę wysłuchiwać jego rozmów telefonicznych z jakimiś dziwkami. I do tego dochodzi jeszcze narzekanie na zapach moich papierosów, ale dzisiaj miarka się przebrała. 

''Mogłeś się nad tym zastanowić, zanim otworzyłeś twój nie wyparzony pysk.''

''Wiesz co? Znajdę sobie inne miejsce do spania. Jest tu wystarczająco dość dziewczyn, które tylko czekają na to, żebym je w nocy odwiedził.''

''Pierdol się Kim.'' Odparł ubierając swoje buty i kurtkę. Zabierając telefon wyszedł na korytarz, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.

Reszta nocy była cholernie spokojna.

________________________________________

''OTWÓRZ TE PRZEKLĘTE WROTA!!!''

Ciekawe kto tak wczesnym rankiem robi taką aferę. Leniwie wstając z łóżka, podchodzę do drzwi otwierając je, jeszcze z przymkniętymi oczami.

''Co to robisz?''

''Przecież wiesz że za 10 minut zaczynają się lekcje, nie? Zajmuję łazienkę.'' Odpowiada Jungkook kierując się w jej stronę.

''I tak jest mi to obojętne.'' Krzyczę za nim, trzaskam drzwiami i rzucam się na łóżko.

Nie jestem osobą która punktualnie przychodzi na lekcje. Idę wtedy gdy jestem wyspany, wypiję moją poranną herbatę i zapalę sobie papierosa. Jakoś moje oceny nie ucierpiały na tym ani trochę. Dlatego nie widzę żadnego powodu, by rano wcześnie wstawać i śpieszyć się do budy.

Kątem oka widzę jak mój 'ukochany' współlokator wychodzi z łazienki i zabiera swoje rzeczy. Z tego co słyszałem, to uczy się marnie, a punktualność to jego słaba strona. Więc dlaczego się teraz tak stresuje i śpieszy? Potrzebuję jeszcze trochę spokoju, ale nie zaznam go dopóki ten idiota stąd nie wyjdzie.

''Ach, czego jeszcze szukasz?'' Pytam niecierpliwie.

''Szukam mojego przeklętego telefonu. Bez niego nigdzie się nie ruszam.''

''Nie mógł byś szukać trochę ciszej?''

''Nie, nie mogę! I będę robić tyle hałasu ile chcę, a jak go zaraz nie znajdę to zrobię niezłą zadymę.''

''Zachowujesz się jak dziewczyna.''

''Uważasz, że to ja zachowuję się jak dziewczyna? Przepraszam, ale ja nie noszę różowych gaci.''

Różowe gacie? Moje bokserki są czarne.

Otwieram oczy i widzę jak ta menda społeczna grzebie w moich rzeczach na biurku, gdzie jeszcze znajdują się poje wyprane i wyprasowane ubrania. Zrywam się z łóżka i z prędkością światła podbiegam do bruneta.

''Łapy precz od moich ciuchów!''

''Bardzo chętnie i tak są obrzydliwe. Wyglądają na znoszone, a jak przychodzi mi na myśl, że walisz sobie w nich konia to-''

''Aż tak napalony to nie jestem. Uwierz. Dziewczyny w naszej szkole interesują mnie tak bardzo, jak zeszłoroczny śnieg.''

''Nadzwyczaj ciekawe, naprawdę. Nikt nie mówił tu o dziewczynach. Każdy kto cię zna, dobrze wie, że najbardziej podniecasz się na widok twoich skrętów, o czym mogłem się wczoraj na własnej skórze przekonać.''

''Przynajmniej mój wynik HIV nie jest pozytywny.''

''Ach tak? Przynajmniej-''

Jego wypowiedź została przerwana pukaniem do drzwi.

''Kook! Jesteś spóźniony facetka z gegry nas zabije.''

Nie wiem kto znajduje się po drugiej stronie. Jedyne co mogę stwierdzić to to, że ową osobą jest chłopak.

Jeon zatrzaskuje szufladę w swojej szafie, mocno kopie nogę łóżka i wychodzi z pokoju.

Ja również postanawiam się ogarnąć i pójść na lekcje, przez tego smarkacza i tak już nie zasnę.

Idę do łazienki by się umyć. Patrząc w lustro zauważam że coś świeci się na parapecie, znajdującym się na przeciwko.

Co za głupek.

Biorę telefon do ręki i patrzę na wiadomości które pojawiły się na wyświetlaczu. Widniały tam nazwy takie jak: Dziwka1, Dziwka25, Megadziwka itd. Ciekawe ile on ma tych szmat. Jedna z wiadomości szczególnie się wyróżniała '8:00, damska toaleta na pierwszym piętrze, mam ubrane moje stringi w panterkę :)'.

Aha, to dlatego mu się tak bardzo śpieszyło i chciał wiedzieć gdzie jego telefon. Kolejna randka. Odkładam komórkę z powrotem na parapet i wychodzę z łazienki.

W drodze do szkoły, by się mentalnie rozluźnić,  wypalam sobie jeszcze jednego papierosa.

_______________________________

Kiedy te głupie zdziry, w końcu zakapują, że się nimi nie interesuję?

Dziewczyna z którą właśnie siedzę na chemii, położyła swoją rękę na moim udzie i zaczęła mnie głaskać, poruszając dłonią w górę i w dół.

Przewracam oczy. Biorę jej rękę, z mojej nogi i odkładam ją na jej własną.

Nienawidzę takiego puszczalskiego zachowania i kurewskiego ubioru. Za duże dekolty, za krótkie spódniczki. Nie podnieca mnie to ani trochę. Aż mnie mdli, gdy widzę jak próbują zachowywać się seksownie, słodko i niewinnie. Po tych dziewczynach można spodziewać się wszystkiego, ale niewinności to na pewno nie. Miały więcej kutasów w sobie niż jest ryb w morzu.

Na szczęście lekcja się skończyła więc spokojnie mogłem wyjść z klasy, gdzie na korytarzu czekała na mnie nieoczekiwana niespodzianka, w postaci Jeona.

Chłopak chwycił mnie za ramię, a ja ekspresowo uwolniłem się z jego uścisku.

''Zasada numer dwa: nigdy mnie nie dotykaj Jungkook.''

''A jaka była zasada numer jeden?''

''Nie dotykaj moich papierosów.''

Jeon przewrócił tylko oczami.

''To nie tak że lubię dotykać ciebie lub twoje papierosy, ale po co mam przestrzegać twoich zasad, skoro ty też nie przestrzegasz żadnych?''

''Nie wymądrzaj się.'' Odpowiadam sztywno.

''Wszystko mi jedno. Daj mi twój klucz.''

''Dlaczego?''

''Bo nie mam swojego?''

''To sobie skombinuj jakiś.''

''Właśnie chcę to zrobić. Muszę dorobić klucz, a nasz opiekun powiedział że nie posiadają drugiego, dlatego potrzebuję twój kluczyk.''

''No to masz pecha bo ja mojego na pewno ci nie dam.''

''Chyba żartujesz?''

''A wygląda na to, że żartuję?''

''Nie. Ale wygląda na to, że nie umyłeś dziś zębów.'' Mówi trzymając rękę przed ustami. ''Pachniesz na twoje gówniane pety, a teraz dawaj mi ten zasrany klucz kretynie.''

Zbliżam moją głowę do niego i dmucham mu prosto w twarz.

Chłopak, oburzony przymyka oczy.

''Nie.'' Odpowiadam, ponownie dmuchając w jego facjatę i odpycham go mocno na bok, by móc przejść.

''Pierdol się Taehyung! Masz natychmiast mi oddać klucz!'' Mówiąc to, popycha mnie z impetem, prosto na jedną z szkolnych szafek.

''Czy wyraziłem się przedtem niejasno? Masz mnie nie dotykać palancie!'' Zasyczałem złowrogo.

Brunet podszedł do mnie tak blisko, że praktycznie czułem jego oddech na moim policzku.

''A czy ja przedtem nie powiedziałem, że mam w dupie to co mi mówisz?''

Wyciągam klucz z kieszeni spodni i przywalam pięścią, w której się znajduje, prosto w jego klatkę piersiową.

''No widzisz i wszystko da się załatwić.'' Odpowiada zuchwale, posyłając mi zwycięski uśmiech.

''Bierz i wsadź go sobie głęboko w tyłek.'' Mówię odchodząc.

Debil.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro