Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

Eren Pov

Krążą pogłoski że Levi się dzisiaj z kimś bił, a raczej to on kogoś pobił. Nie wiem dlaczego. W sumie nie interesuję się tym. Mam ważniejsze sprawy na głowie.

Dzisiaj zaliczyłem cztery fajne numerki, było to cholernie przyjemne przeżycie. Mały Eren jest totalnie wyczerpany i potrzebuje odpoczynku. Dlatego jedyne co planuję, to w końcu położyć się do wyra. Więc z uśmiechem na twarzy podążam w stronę mojego azylu. 

Zamykam drzwi mojego pokoju i widzę Levia palącego papieroska, ale nie w tym rzecz.

Na jego łóżku siedzi dziewczyna, nie byle jaka dziewczyna, to Mika. Nie siedzi, zgodnie z moim oczekiwaniem, na moim łóżku tylko na jego. 

''Mika co ty tutaj robisz?''

A raczej gdzie aktualnie znajduje się twój tyłek.

''Ach, relaksuje się trochę z Levisiem.'' Odpowiada promiennie.

''Levisiem?''

''Ehe, tak? Levi.''

''Też palisz?''

''Co nie! Tylko dotrzymuję mu towarzystwa.''

''Siedzisz obok niego. Jesteś biernym palaczem.''

''Ty też.'' Argumentuje krzyżując ręce na piersi.

''Niedobrowolnie. A tak poza tym to od kiedy zadajesz się z ludźmi Levi?'' Kieruję pytanie do czarnowłosego.

''Mika jest rybą.'' Odpowiada.

''Że co?!" O kurwa chyba się czegoś najarali i to na pewno nie były fajki. ''Mika, chodź tu do mnie szybko.''

''Hę? Czemu? Ja nic przecież nie zrobiłam. Ja naprawdę nie paliłam.''

''Jest późno i powinnaś już iść. Nie przebywa się tak późno w obcych pokojach.''

''Pff. I ty to mi mówisz?''

''Mikasa!'' Odpowiadam ostro.

''W porządku szefie już wychodzę.'' Odpowiada przewracając oczami.

Wstaje i podchodzi do mnie.

''Dobranoc Erenku.'' Całuje mnie w policzek, odwraca się w stronę bruneta.

''Dobranoc Leviś.''

''Dobranoc Mika.''

Uśmiecha się i opuszcza pokój.

Podchodzę do Levia, i czuję jak wszystko we mnie zaczyna się gotować.

''Co to ma znaczyć?''

''Nie wiem o co ci chodzi.''

''Trzymaj ręce z daleka od Mikasy.'' Warczę gniewnie.

''Dlaczego?''

''Bo masz na nią zły wpływ.''

''No nie gadaj. Jeśli ktoś dla niej jest złym przykładem to właśnie ty. Jeśli chodzi ci o papierosy to nie dał bym jej ani jednej fajki, nawet gdyby prosiła na kolanach. Znasz mnie więc powinieneś wiedzieć że nikomu nie pozwolę palić moich papierosów.''

''Nie chodzi tylko o palenie. Po prostu zostaw ją w spokoju. Nie rozmawiaj z nią i przestań wciągać ją w te twoje gierki.''

''Nie pogrywam z nią. Tylko ją lubię i nic więcej, ona o tym wie. Dotrzymuję jej towarzystwa i co najważniejsze nie pieprzę jej przyjaciółek.'' Słyszę prowokację w jego głosie.

Tego już za wiele. Chwytam go za szmaty i przyciągam bliżej siebie, w górę.

Wyciąga peta z ust i wyrzuca go przez okno.

''Chuj powinno cię obchodzić co ja robię.''

''Znosisz gorzej prawdę niż się spodziewałem Eren. Czego ty się boisz co? Że odgryzę ci twoją małą przyjaciółeczkę?''

''Stul pysk. Odpuść ją sobie.''

Odrywa moje ręce od swojej koszulki i odpycha mnie od siebie. Z impetem uderzam w ścianę za mną.

''Uważaj jak się ze mną obchodzisz. Nie dam sobą dyrygować. A już na pewno nie takiemu debilowi jak ty.''

Zaczęła boleć mnie głowa. Uderzenie było zbyt silne. Czuję się tak cholernie słabo. Nie potrafię utrzymać się na nogach. Automatycznie wbijam paznokcie mojej ręki w ramię Levia, by się podtrzymać, a przed oczami zaczyna mi się robić czarno. Wyczuwam na sobie wzrok bruneta.

Ok Eren. Walcz!

Zbliżam głowę do jego ucha.

''I co teraz zrobisz? Przypierdolisz mi? Tak jak zawsze? Odważ się Ackerman.'' Szepcę w jego ucho. Coraz bardziej kręci mi się w głowie, a moje powieki się zamykają. Próbuję być silny, nie udaje mi się to. Z zmęczenia kładę moją głowę na jego ramieniu. Po prostu nie umiem jej już utrzymać w pionie.

''Nie biję nikogo kto jest w takim marnym stanie jak ty. To zderzenie z ścianą było chyba wystarczające. Zasłabłeś. ''

Czuję jego dłonie, na moich biodrach, które dociskają mnie do ściany. Nadal opieram się o jego ramię. Jedna z jego rąk wędruje ku mojej głowie, i chwyta mnie od tyłu za włosy. Gwałtownie mnie za nie szarpie i odciąga moją  głowę od swojego ramienia. Krzywię się z bólu i staram się by okropny pisk nie wydostał się z mojego gardła.

''Patrz na mnie.''

Kiwam głową na nie, co diabelnie boli, ponieważ jego ręka nadal mocno mnie trzyma.

''Otwórz oczy Eren.'' Mówi monotonnie.

W życiu nie doświadczyłem takiej sytuacji.

Kurwa!

Nasilam ucisk ręki na jego ramieniu i przecząco kiwam głową. Jeszcze chwila i chyba umrę z bólu. Zaraz zacznę krzyczeć.

''Widzę że naprawdę nie chcesz mnie słuchać. Czy ci to nie wystarcza?''

Czuję jego ciepły oddech na mojej szyi i wtedy to się dzieje. Gryzie mnie w obojczyk. Wgryza się coraz mocniej i głębiej. Czuję każdy jego ząb, który wbija mi się powoli w skórę. Przygryzam wargę żeby niewydobyci z siebie żadnego dźwięku, a na języku czuję własną krew. Moje ręce wędrują w stronę jego karku. Znów wbijam paznokcie w jego szyję, by zrozumiał że ma to skończyć.  

Przestaje. Chwila ulgi. Czuję jego oddech na mojej twarzy.

''Levi...''

Mój głos brzmi słabo. Boże jaki ja jestem żałosny. To koniec, kapituluję, to moja przegrana. Nie planowałem tego. Zamykam oczy.

''Trzymaj się mocno ok?''

Że co?

Czuję jak jego ręce podnoszą mnie w górę. Moje oczy nadal są zamknięte. Boję się je otworzyć. Wtedy dotarło by tylko do mnie to, jak bardzo jestem słaby.

Opadam na coś miękkiego a moje całe ciało się rozluźnia. Natychmiast zapadam w głęboki sen.


LeviPov

Obudziłem się w środku nocy, więc postanowiłem zapalić. Do moich uszu dobiegło skomlenie dochodzące z łóżka Erena. Na pewno znów ma sen erotyczny. Pierdolony seksoholik. Podchodzę do niego bliżej, światło księżyca pada na jego postać. Ręką dotyka miejsca , gdzie go dziś ugryzłem i pociera dłonią to miejsce. Z jego ust wydobywa się płaczący jęk. Chyba nadal go boli. Tch, nie trzeba mi było dzisiaj pyskować. Przez jego wycie nie dam rady zasnąć. Cały czas mamrocze moje imię. Może jednak za ostro się z nim obszedłem. Zdejmuję jego rękę z jego obojczyka, klękam obok i zaczynam dmuchać w miejsce ugryzienia. Jest dość wielkie i mocno czerwone. Widzę trochę zaschniętej krwi, będzie niezły siniak. Nadal dmucham w obolałe miejsce, tak długo aż przestaje skomleć i znów zasypia. Na koniec całuję jego ranę i ruszam w kierunku mojego łóżka.

Do diabła Eren! 

Co to było ?

Od kiedy to całuję rany które sam zadałem?


Cholercia dobrze że to już piąteczek ^^

A tak dziś z koleżankami będę wychodzić z szkoły :D

like a boss 😎 ha ha ha XD 

Weeeeeekeeeeeeeeend 😄

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro