Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Eren Pov

Jestem zestresowany w cholerę. Przez to że po raz pierwszy w życiu dostałem pozytywną ocenę z matmy, każdy nauczyciel wymaga ode mnie bym się starał i dalej kontynuował dodatkową naukę. Więc siedzę tu i gniję wkuwając ten nędzny materiał.

W pewnym momencie Levi bierze swoją kurtkę i podchodzi do drzwi.

''Gdzie idziesz?'' Pytam.

''Gdzieś.''

''Dokładniej proszę?''

''Nie powinno cię to obchodzić.''

''Dlaczego?''

''Chłopczyku nie denerwuj mnie i rób dalej twoje zadanie domowe!''

Odpycha mnie na bok i znika. Zajebiście i jak ja mam teraz zrobić zadanie z fizy? Fizyka jest jednym z najgorszych przedmiotów na świecie! Może Armin mi pomoże? Jest taki mądry.

Wchodzę po schodach piętro wyżej i kieruję kroki w stronę mojego starego pokoju. Właśnie chcę zapukać gdy słyszę coś dziwnego.Przykładam ucho do drzwi by lepiej podsłuchać.

''Ale Armin proszę chodź tu~''

''Nie teraz Jean.''

''Zrobimy to szybko. Wiem że też tego chcesz.''

''Jean ile razy ci mówiłem że nie wszystko kręci się wokół seksu.''

CO?!

Co do jasnej cholery?!

Co się tam dzieje?

Czy to oznacza że oni razem... no wiecie...

Dlaczego żaden mnie o tym nie poinformował że moi kumple są parą?

OMG! Oni się bzykają.

Przecież być gejem w naszej szkole to jak samobójstwo. Bardzo kiepska sprawa. Już raz mieliśmy taką parkę. Byli tak zastraszani i terroryzowani że musieli się przenieś do innej budy. Postanowiłem że lepiej nie będę im przeszkadzać, poczekam na Levia i z nim zrobię to zadanie.

__________________________

Leniwie leżę w łóżku i się nudzę. Moja leniwość doszła już do tego stopnia, że nawet nie chce mi się wyciągnąć telefonu i załatwić sobie jakiegoś numerku z którąś z dziewczyn, na dzisiejszą noc.

Może to dlatego że wszystkie mi już obrzydły?

Wiem potrzebuję czegoś nowego!

Słyszę dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Levi wrócił. Wygląda na całkowicie wykończonego. Jego górna część ubrania jest lekko rozdarta, a na policzku koło nosa widzę siniaka. Natychmiast podchodzę do niego.

''Levi? Co się stało?''

Nie odpowiada. Idzie do łazienki a ja podążam za nim.

''Znów się z kimś lałeś?''

''Czy możesz zamknąć twoją głupią gębę i przestać grać mi na nerwach?''

''A czy ty możesz utrzymać twoją agresję trochę pod kontrolą?''

''Jeśli ci to przeszkadza to dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju? Stresujesz mnie. Czepiasz się mojej dupy jak mała nadgorliwa dziwka.''

''Pff wiesz co? Wypchaj się!'' Obracam się na pięcie i wychodzę z łazienki.

On ma rację. Dlaczego interesuje mnie co mu się stało. Nawet jakby miał zdychać, to nie będzie mnie to obchodzić.

Kładę się z powrotem na moje łóżko. Levi wychodzi z łazienki gasi światło i też idzie się położyć.

Idiota.

Nienawidzę go!

Czemu jestem zawsze dla niego taki miły, a on traktuje mnie jak śmiecia. Jasne że prawie zawsze jesteśmy zaplątani w jakieś tam małe awanturki, ale on nawet do teraz nie raczył przeprosić mnie za to że mnie pobił...

Wyzywa mnie od dziwek, a kiedy chcę się, w stosunku do niego zachować normalnie, odpycha mnie swoim aroganckim i niesympatycznym, zachowaniem. Zawsze tylko chce się kłócić. Więc stwierdzam że nie mam powodu by być dla niego miłym. Co we mnie wstąpiło? Przecież ja dla nikogo nie jestem miły. Toleruję tylko moich przyjaciół a Levi definitywnie nie należy do tego grona.

Levi był, jest i zostanie moim wrogiem.

____________________________

''Eren.'' Słyszę jak ktoś szepce moje imię.

''Mhm~'' Mamroczę i obracam się w stronę z której dochodzi ten cichy głosik.

Ktoś głaszcze mnie po włosach. Dotyk ten jest tak przyjemny i ciepły. Dwie ręce owijają się wokół mojego tułowia i czuję ciepły oddech na moim karku. Szukam dłoń która gładzi moje ciało i splatam z nią swoje palce. Zaraz po tym znów zapadam w głęboki sen.

Levi Pov

Mocno wtulam się w jego plecy. Nie wiem skąd ta potrzeba nagłej bliskości. Ostatnio czuję się taki samotny i pusty w środku. Właściwie to prawie zawsze czułem się samotny lecz od czasu gdy jest przy mnie Eren wszystko się zmieniło. Na początku broniłem się przed tym uczuciem, teraz stało się on moim narkotykiem. Jestem do niego już tak bardzo przywiązany że aż mnie to przeraża. Nie chcę się od nikogo uzależnić.

Myślałem że ta potrzeba uczucia bliskości drugiej osoby już mi przeszła ale raczej na to nie wygląda.

Rozwiązuję nasze dłonie i wracam do mojego łóżka.

Eren już raz rozdrapał swoimi słowami moją zabliźnioną ranę, to nie może się więcej powtórzyć. Nie może widzieć tego że czasami okazuję słabość, w końcu też jestem człowiekiem. W tedy każdy będzie chciał mną pomiatać i mnie wykorzystać. Nie, nie mogę pozwolić na to by ktoś zburzył mury otaczające moje serce.

______________________________

Z snu wyrywa mnie głośny alarm. Nie jest to przypadkiem alarm przeciwpożarowy?

Ktoś mocno wali do drzwi, to jeden z naszych opiekunów.

''Wychodzić! Szybko! Na ostatnim piętrze wybuchł pożar!'' Mówi i znika.

Patrzę na Erena który nadal spał. Czy on na poważnie nie słyszy tego hałasu? W nocy wstaje i narzeka na moje papierosy, a nie słyszy takiego zgrzytu?

Podbiegam do jego łóżka i zaczynam nim potrząsać. Wydaje tylko z siebie poirytowany jęk, ale nadal się nie budzi. Patrzę na drzwi które pozostawiłem otwarte, widać przez nie że na korytarz na naszym piętrze dostał się już dym. Dochodzę do wniosku że on naprawdę chce tutaj umrzeć. Przywalam mu z liścia mając nadzieję że w końcu go tym obudzę. Mamrocze coś pod nosem i nadal śpi.

Ok, ja na pewno jeszcze nie chcę umierać. Wybiegam na korytarz by zobaczyć co się tam dzieje. Korytarz tonie w dymie, niemożna nic rozpoznać. Cholera jak tu znaleźć wyjście?

Odwracam się żeby wrócić do pokoju ale nie mogę już nic zobaczyć. Dym zaczyna drażnić moje oczy i nie potrafię już opanować kaszlu.

Nigdy tak bardzo nienawidziłem dymu jak właśnie w tej chwili, zawsze rozkoszowałem się momentem w którym nikotyna rozchodziła się po moich płucach 'dotleniając je'.

Co mam teraz zrobić?

Eren nadal znajduje się w pokoju.

Ogarnia mnie strach i panika.

Nie powinienem zostawić tego idioty samego. Nie miałem pojęcia że jest aż tak źle. Po omacku zaczynam szukać drogi powrotnej do naszego pokoju.

''EREN!'' Krzyczę głośno. Moje wołanie zagłusza wycie syreny straży pożarnej która się zbliża.

''Eren!''

Słyszę głośny kaszel, to musi być on.

''Eren?''

Rozpoznaję zarysy postaci która stoi za kurtyną z dymu. Zaczynam iść w tym kierunku i z ulgą stwierdzam że to on. Staję przed nim i chcę pociągnąć go za sobą, gdy nagle całkiem się na mnie przewraca. Staram utrzymać swoją równowagę. Tylko mi nie mówcie że jest nieprzytomny. Zarzucam go na swoje ramię i idę poszukać wyjścia .Widzę dwie postaci idące w moja stronę. Gdy się zbliżają rozpoznaję w nich strażaków. Wyprowadzają mnie z budynku i kierują w stronę karetki, by zanieść tam szatyna.

''O MÓJ BOŻE! CZY TAM JEST EREN?!'' Podbiega do mnie zdenerwowany Armin.

Twierdząco przytakuję głową.

Blondyn chce wejść do karetki lecz zostaje zatrzymany.

''Levi co się stało?'' Pyta drżącym głosikiem.

Chcę coś powiedzieć, ale moje gardło jest zbyt suche, a jedyny dźwięk który się z niego wydobywa to kaszel. Jeden z ratowników medycznych zabiera mnie do karetki, gdzie leży Eren, by mnie zbadać.

''Czy możesz mi podać dane twoje i twojego przyjaciela?'' Pyta się w trakcie badania.

Podaję mu dane, które pieczołowicie zapisuje na kartce.

''Wyglądana to że u ciebie wszystko jest w porządku, w przeciwieństwie do twojego kolegi. Płuca palacza co nie?''

Potwierdzam i automatycznie spoglądam na Erena. Na twarzy ma maskę która dostarcza mu tlen. Ratownik zauważa że na dłużej zatrzymuję na nim wzrok.

''Zatruł się dwutlenkiem węgla.'' Odpowiada na moje pytanie, tak jakby czytał mi w myślach.

Drzwi ambulansu otwierają się i do środka wchodzi nasz opiekun.

''Jak się czujesz Levi? Co z Erenem?'' Pyta patrząc na mnie z niepokojem.

''Chłopak zatruł się dymem, ale wszystko jest już opanowane, obojgu już nic nie zagraża. Erenowi będzie podawany tlen do momentu odzyskania przytomności.'' Tłumaczy sanitariusz.

Dostaję zezwolenie na opuszczenie karetki. Wychodzę na zewnątrz. Widzę wiele zszokowanych twarzy uczniów. Kto by się tego spodziewał? Ja na pewno nie. Zawsze marzy się o tym żeby szkoła spłonęła lecz wydaje się to zawsze najbardziej nierealną rzeczą na świecie.

I oto mamy dowód że nic nie jest niemożliwe.

Jeden z mundurowych podchodzi do mnie pytając mnie dlaczego od razu nie opuściłem budynku, więc wszystko mu wytłumaczyłem. Ja i Eren byliśmy ostatnimi uczniami których ewakuowali z płonącego gmachu. Facet uświadomił mi że jeśli zostalibyśmy tam jeszcze z 2 minuty dłużej, to nie wyszliśmy by z tego cało. Powiedział że podziwia moją postawę.

''Wiele innych osób chciało by ocalić tylko siebie. Ludzie tak robią gdy wpadają w panikę. Ty uratowałeś przyjaciela, nie każdy by tak postąpił. Gdyby nie ty na pewno twój kolega by nie przeżył.''

Klepie mnie bratersko po ramieniu i znika.

Dlaczego wszyscy myślą że Jaeger jest moim przyjacielem?

On jest po prostu tylko moim współlokatorem.


Wasz wattpad też tak świruje jak mój? Bo ja mam problemy z dodawaniem rozdziałów i z zostawianiem komentarzy pod profilem innych użytkowników. Albo w ogóle nie doda komentarza albo doda po kilku godzinach a jak już zaiście się ten komentarz pojawi to w kilku tych samych egzemplarzach... WTF? U was dziej się to samo czy tylko moje konto jest takie nawiedzone? 😢😢😢

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro