Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10 Więzy krwi cz.3

– Nad wróżkami są tylko jedne magiczne istoty. Bóstwa, które jak wiecie, stworzyły Magiczne Krainy.

– Co? To w ogóle jest możliwe? Nie ma tego w naszych książkach? – rzucił zdumiony Daniel.

– Nie słyszałem o takim przypadku, ale to jedyne logiczne wytłumaczenie. Wróżki są w stanie określić pochodzenie mocy każdego czarodzieja. Nigdy się nie mylą! A niektóre, jak królowa, to nawet wiedzą, kto jest ich rodzicem. Gdyby Rozalia odziedziczyła moc po matce, z racji magii krwi Mirela nie mogłaby jej odmówić przystąpienia do Motyli, co dziś uczyniła.

– Sebastianie, jak bardzo jest źle? – zapytała rzeczowo Rozalia.

– Flora powiedziała, że toczysz w sobie walkę między jasnością a mrokiem i, co najistotniejsze, wróżki pozwoliły ci wejść na swoje ziemie, więc chyba tragicznie nie jest, ale... – Sebastian zamilkł na tak długo, że Rozalia wątpiła, czy w ogóle jeszcze się odezwie. Po dłuższej chwili doczekała się dalszego tłumaczenia: – W każdym z nas jest dobro i zło, tylko od nas zależy, którą drogą pójdziemy. Ta zasada tyczy się wszystkich istot, nawet wróżek, choć one uważają, że są ponad to. W ich historii zdarzały się, tak jak i u nas, krwawe starcia, bo zawsze między kwiatami znajdzie się chwast. Jednak od kiedy rządzi Mirela, panuje pokój. Matka ją bardzo szanuje, bo ponoć jest sprawiedliwą królową. Jednak w jednym wróżki mają rację, ich, ale też innych magicznych istot, magia jest czysta i taką moc przekazują ludziom. Gardzą czarną magią. Moc ta w nawet najlepszym człowieku potrafi obudzić najciemniejszą stronę jego duszy, którą każdy z nas ma gdzieś w sobie, a o której istnieniu nie zdajemy sobie sprawy. Tak jak zrobiła to w Anastorze. Matka mówiła mi, że jako magiczny człowiek wybrał ścieżkę zła. Ale gdy zaczął czerpać czarną magię z Wulkanu, zrobił się więcej niż zły, bo zabiła ona w nim wszelkie dobre uczucia, a dała mu ogromną moc. Choć on twierdzi inaczej, był za słaby, żeby utrzymać równowagę między dobrą i złą magią, dlatego ta druga pochłonęła jego duszę. Bóstwa to co innego. To najsilniejsze istoty, które od zawsze mają w sobie każdą z tych mocy i bez trudu sobie z nią radzą.

– Ale ja nie jestem Bóstwem, tylko magicznym człowiekiem i tak jak Anastol mogę nie odnaleźć równowagi, a wówczas...

– Twoja sytuacja jest inna! Anastol już jako czarodziej wybrał zło, a ty idziesz z nami ścieżką dobra! On czerpał z Wulkanu tylko czarną magię, a ty jako potomek Bóstwa masz w sobie obie te moce. Jest nadzieja! – ryknął optymistycznie Lenard.

W głowie Rozalii zapanował chaos. Sama już nie wiedziała, co miała o tym wszystkim myśleć. Miriam, widząc przygnębienie przyjaciółki, chciała dodać jej otuchy i złapała ją mocno za rękę. Miało to zastąpić słowa wszystko będzie dobrze. Rozalii zrobiło się ciepło na sercu. Miło było mieć przy sobie ludzi, którym zależało na niej.

– Jak to jest możliwe, że nikt poza wrednymi wróżkami, które oczywiście z nikim się tą wiedzą nie raczyły podzielić, nie słyszał o ludziach z krwią Bóstw? – Zapytał oburzony tym faktem Daniel, jakby uważał, że chociaż jego ktoś powinien był o tym powiadomić.

– To bardzo odległe czasy, gdy Bóstwa bawiły między nami. Cóż, któreś mogło zakochać się w człowieku i spłodzić dziecko, ale akurat one nie muszą się nikomu tłumaczyć. – Sebastian zachichotał z partnera. – Wydaje mi się, ale nie jestem pewny, że to unikatowe zjawisko, bo inaczej już dawno by to wyszło. Siła Rozalii przewyższała magię innych czarodziejów, więc przyjęto, że jej matka była wróżką czystej krwi, a ojciec władał ich mocą mgły. Co jest logiczne, bo to najsilniejsza magia. Jednak każdą magię trzeba ćwiczyć. Mnie uczyła matka, ciebie, Rozalio, nauczyciele w Krainie Mgły, których wiedza ograniczała się do magii mgły, więc magia Bóstw zapewne drzemała. To są spekulacje, bo jak mówiłem, nie słyszałem o takim przypadku jak twój. Ale w lesie potworów Errare powiedziałaś, że twoją moc chyba budzi Wulkan, bo po przekroczeniu Rzeki Snów jest inna. Przypomnę wam, że magiczna góra jest głównym nośnikiem mocy Bóstw i z jej pomocą obdarowują one nasze krainy, sprawiając, że są tak niezwykłe. Twoja teoria ma sens, bo ja też na terenie magicznej łąki bardziej czuję swoją moc. Więc reasumując, gdyby nie Anastol i jego zamiłowanie do czarnej magii, pewnie nigdy nie wybrałabyś się na Wulkan i zapewne jak twoi przodkowie, żyłabyś z myślą, że masz w sobie krew wróżek. Co nie ukrywam, byłoby dla ludzi i ciebie lepiej. Mam nadzieję, że jakimś cudem masz w sobie więcej jasnej mocy i na Wulkanie to ona wygra, i że nie spalisz nas tam jak potwory Errare!

– Czy w takim razie uważasz, że nie powinnam z wami iść na Wulkan? – zapytała posępnie Rozalia.

– Bez ciebie nie mamy szans. Po zdobyciu Zakazanej Księgi zwolennikom Anastola łatwo było go obudzić, bo do tego wystarczy trochę mocy i odpowiednie zaklęcie. Jednak żeby uśpić nawet osłabionego czarnoksiężnika, jest potrzebna duża moc. Ja jej nie mam. Wróżki uważają, że mamy szansę, więc warto spróbować – zakończył optymistycznie Sebastian.

– A Fryda? Dlaczego ona ma w sobie krew wróżek i Baku? – zapytała Miriam, która przypomniała sobie słowa amarantowej wróżki o jej pochodzeniu.

– Ma krew Baku i krew Motyli, więc jej rodzice musieli być czystej magicznej krwi, czyli nie byli ludźmi. Nie dziwi mnie, że jest częścią dworu Mireli. Wróżki są najsilniejsze, ale i Baku dysponują dużą mocą. Tak czy inaczej, magiczna hierarchia krwi dotyczy tylko ludzi. Widziałaś wróżki z łuskami albo rogami? – spytał Sebastian. Mira przytaknęła głową. – Fryda nie ma takiej cechy, ale czasami wróżki dziedziczą po swoich magicznych rodzicach nie tylko moc, ale też coś z wyglądu, co określa daną rasę. Natomiast my, ludzie, dostajemy od magicznych istot magię, ale wygląd mamy zwyczajny. Czasami dziedziczymy, tak jak ja, inny kolor włosów, czy oczu, który nie występuje w żadnej krainie. Mogą to też być zmieszane cechy wyglądu z dwóch różnych krain, tak jak u Onahiego. Dlatego ludzie myślą, że za innością kryje się magia. Co patrząc na Lenarda i Rozalię, jest błędnym rozumowaniem. Jednak nigdy to nie jest coś tak, nazwijmy to nadludzkiego, niezwykłego, jak rogi, albo spiczaste uszy.

– Bo jesteśmy słabi? – spytała Mira.

– Nie! Matka mówiła mi, że Bóstwa stworzyły dla nas Magiczne Krainy, bo były pod wrażeniem naszej może i nie magicznej, ale ogromnej siły, która zresztą zaskoczyła magiczne istoty. Nieważne, jak dużą mocą zostanie obdarowany czarodziej, nie jest ona w stanie w całości zawładnąć naszą ludzką naturą, duszą, przez co sama w sobie jest ona niewyobrażalną, niemagiczną mocą. Bezwiednie wybiera ona silniejszą magię i współgra z nią. Więc Fryda ze swoją magią nie umywa się do nas, ludzi. Mówię tu oczywiście o jasnej, nie czarnej magii, której żadne zasady nie obowiązują.

Przyjaciele uśmiechnęli się na słowa Sebastiana. Nigdy nie myśleli o tym w ten sposób. Może nie zmieniało to nic w kwestii Rozalii, ale było to miłe.

– A zdarzyło się, że taki Motyl bez ludzkiej krwi odszedł do Magicznych Krain, na przykład z miłości? – zapytała rozmarzonym głosem Mira.

– Tak moja matka – oznajmił dumnie Sebastian. – To rzadkie, bo takie wróżki nie są związane z Magicznymi Krainami. Ich ojcowie pochodzą z innych światów, więc jeśli już odchodzą, to właśnie tam. U nas ciężko by się im żyło z tak odmiennym wyglądem. Mogą one odwiedzać swoje siostry, ale wrócić już nie. Moja matka po swoim odejściu nigdy tu nie była. Nie wiem dlaczego. Wróżki nie chcą mieć nic wspólnego z czarną mocą, a jednak pozwoliły tobie, Rozalio, wejść na swoje ziemie. Na chwilę, oczywiście, ale daje nam to nadzieję, że bliżej ci do dobrej magii – dodał Sebastian, uśmiechając się przy tym.

– Mnie coś innego zastanawia! Rozalio, co wiesz o swoim ojcu? Tyle lat przygotowywano cię do tej misji i może się mylę, ale oprócz jej celu, to coś mało o niej wiesz. Jak to jest? Co w Krainie Mgły w ogóle cię uczono? – Lenard zasypał pytaniami czarodziejkę.

– Tak, mnie też to zastanawia. Uczyłam się walczyć, ale też języków. Szczególnie starożytnego języka czarodziejów, abym potrafiła przeczytać zaklęcie usypiające czarnoksiężnika. Ostatecznie nauczyłam się go na pamięć. Dużo czytałam, jednak jak się okazało, wielu informacji o magicznych istotach nie ma w naszych księgach. Najwięcej czasu zajęło mi opanowanie mojej magii. Do Krainy Mgły trafiłam wieku dwóch lat i ponoć jako dziecko miałam problem z jej utrzymaniem. Zdarzyło się parę wypadków, dlatego dla bezpieczeństwa zwykłych ludzi odseparowano mnie od nich. Generał Sambor zawsze mi powtarzał, że muszę opanować moc, a z nią bez problemu przejdę tereny wokół Wulkanu i dotrę do niego. Po moim występie w lesie potworów Errare okazało się, że faktycznie moja moc wystarczyłaby. – Rozalia zawiesiła głos i się odwróciła. Wymownie popatrzyła na Lenarda. Gdy ich oczy się spotkały, chłopak od razu wiedział, o czym pomyślała. W czasie przeprawy przez Rzekę Snów, jej moc na nic się zdała, bez jego pomocy spędziłaby wieczność, dryfując w świecie marzeń. – Moi rodzice pochodzili z Krainy Lodu, co potwierdza mój wygląd. Powiedziano mi, że obydwoje mieli moc wróżek, ale jak już wiemy, byli w błędzie. Ojciec jak wielu zginął walce przeciw Anastolowi szesnaście lat temu.

– W Krainie Mgły jest wielu zdrajców. Pewnie specjalnie coś przed tobą ukryli, to bardzo w stylu króla Romina – stwierdził Lenard ku zaskoczeniu wszystkich.

– Zawsze myślałam, że król Romin jest lubianym władcą. Nie wiedziałam, że zbiera czarodziejów. Po co? – zapytała Rozalia.

– Ludziom nie żyje się łatwo w Krainie Mgły. Może jeszcze nie jest tak źle, jak w Krainie Pustyni, ale Romin coraz bardziej zaciska sznur wokół szyi zwykłych ludzi i szczególnie prześladuje mieszańców. Wielu ucieka do miasta Nahran, po które ten manipulant i hipokryta niesłusznie wyciąga łapska...

– Co? Jakim prawem? – przerwał mu krzykiem Daniel. – Miasto Nahran leży na ziemiach, które są poza magią słońca i mgły. Dlatego według porozumień czterech Magicznych Krain, pozostają one neutralne. Przecież Minoru też uważał, że to jego ziemie. Bo skoro nad miastem świeci ich czerwone słońce, to według niego teren należy do Krainy Pustyni. Ojciec się temu sprzeciwił! Dzięki poparciu królowej Krainy Lodu mieszkańcy sami wybrali gospodarza miasta. Nie został nim król żadnej z krain, co nam w ogóle nie przeszkadza. Ważne, że sprawiedliwie rządzi i ludzie są szczęśliwi. Tak mi mówił ojciec.

– Wiem, jesteśmy wdzięczni twojemu ojcu za wsparcie. Jednak Romin nigdy nie zrezygnował ze swojego planu przejęcia miasta. Dlatego wzięliśmy przykład z Krainy Pustyni i w mieście Nahran stworzyliśmy grupę buntowników. W razie czego będziemy się bronić. Romin boi się powstania, więc uczy się od Minoru i werbuje czarodziejów.

– Wiedz, że ja nie stanę po jego stronie. Zresztą to nie mój król. Jeśli przeżyjemy, to pomogę wam – zadeklarowała się Rozalia.

– My też pomożemy, nie odwrócimy się od przyjaciół – oznajmiła Mira, chłopaki zgodnie przytaknęli.

– Dzięki – mruknął Lenard. – Dlaczego zapytałeś Rozalię, czy kocha kogoś z nas?

– Rodzina, nietolerancja, agresja, miłość, nienawiść czy przyjaźń, wszystko to ma wpływ na nasze życiowe wybory. Rozalie wychowywano w odosobnieniu, bez rodziny i przyjaciół, więc dopiero doświadcza tego wszystkiego. A jak wiemy, miłość potrafi wnieść do serca dużo światła i dobra, co w Rozalii wypadku mogłoby jej pomóc wybrać jasność – odpowiedział, śmiejąc się Sebastian.

– A więc musimy zwiększyć twoją i naszą szansę. Należy cię trochę rozruszać – zapowiedział Daniel i zaraz dodał: – Uczuciowo oczywiście.

– Co? – zapytała zszokowana kierunkiem rozmowy Rozalia.

– Idziesz z Lenardem i macie się lepiej poznać. Przy odrobinie szczęścia może się zakochasz, co by nam wiele ułatwiło – odpowiedział naturalnie książę.

– To nie jest potrzebne! – Rozalia się zarumieniła. – Wolę iść z Miriam, przecież istnieje też miłość siostrzana, a my się bardzo lubimy. – Na potwierdzenie swoich słów mocno chwyciła rękę księżniczki, która cały czas szła obok niej.

– Masz rację! – krzyknęła Mira, ale ku rozpaczy Rozalii, to nie z nią się zgodziła, tylko wyjątkowo z bratem. – Wydaje mi się, że ty boisz się zakochać. Podświadomie czujesz strach przed odrzuceniem. Niepotrzebnie, musisz otworzyć się na miłość, bo na nią zasługujesz! – Lenard i Sebastian zachichotali. – Pójdziemy razem w trójkę. Ja znam się na miłości, chętnie pomogę!

– Nie ma takiej potrzeby – powiedziała czarodziejka, ale nikt jej nie słuchał.

Lenard, korzystając z okazji, szybko wepchał się między Rozalie a Miriam. Przyciągnął dziewczyny do siebie i mocno przytulił. Czarodziejka próbowała uwolnić się z uścisku, ale był on dla niej za silny. Daniel, przyglądając się tej scenie, obiema rękami złapał się za głowę.

– To nie na moją głowę – wyszeptał Daniel, któremu nie do końca o to chodziło.

– Chłopaki, ja wolę iść z wami i posłuchać o waszej miłości, to mi bardziej pomoże – prosiła Rozalia.

– Daj spokój, Mira wie, co robi. Chce pomóc, a my musimy spróbować wszystkiego. To nie zaszkodzi – odparł, chichrając się Sebastian.

– Czarno to widzę – szepnął Daniel do partnera.

– Nie wątp w swoją siostrę, jak nie ona, to kto? Poza tym chwilę się czymś zajmą, a my będziemy mieć czas dla siebie – szepnął Sebastian i pocałował go.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro