Wycieczka Cz1
Heilson ziomki. Opowiem wam jak popłynąłem ubotem szukać skarbów w Ameryce Południowej. Miałem wtedy 18 lat, byłem młody, piękny przystojny, seksowny, wysportowany, miałem zgrabny tyłek, dobrą haubice, niebieskie oczy, blond włosy i aryjskie rysy twarzy.
Byłem dumny ze swojej babci, która kiedyś na pierwszej międzynarodówce pocałowała Karola Marxa. Oczywiście pochwaliłem się tym w szkole. Dyrektor z zachwytu chciał mnie wysłać do Sztutowa, a dokładniej do takiego fajnego obozu ^^
Niestety mój tato załatwił mi posadę do ekspedycji szukającej skarby zaginionych cywilizacji w Ameryce Południowej.
*************************
Był piękny sierpniowy poranek będąc już w Hamburgu obudził mnie tata - WSTAWAJ HANS! - wrzasnął.
-Ja Wohl! - wstałem na łóżko, zrobiłem salto w powietrzu i byłem na ziemi.
-Chodź za mną idioto. - powiedział do mnie uprzejmie. Poszedłem za nim. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Takie coś do czego wchodzi się do Ubota było otwarte był to model U-2137. Tatuś dał mi kopa w dupę tak mocnego, że wpadłem do okrętu.
-Pan Hans Model-Mądry? - spytał się kapitan
-Nooo tak..... - Odpowiedziałem niepewnie
-Załoga tutaj! - rzekł troszkę głośniej niż normalnie. Po minucie pojawiła się cała załoga:
Kucharz - taki 6/10 Polak
1 Oficer - 6,75/10 dobra nawet Szwedzka dupcia
Archeolog - 5/10 był strażnikiem w tym fajnym obozie w Sztutowie
Mechanik - 7/10 dałbym dupę temu przystojnemu Holendrowi gdyby nie najprzystojnieszy członek załogi
Dziad klozetowy - 10/10 miał dopiero 15lat był słodkim Żydem ^v^
-A ja kim będę? - spytałem się niepewnie
-Jak dopłyniemy na miejsce coś dla Ciebie wymyślę... Na razie będziesz mógł pomagać każdemu
-Oki ^^ - ucieszyłem się, bo uwielbiam pomagać towarzyszom podróży
I tak oto zaczęła się moja przygoda...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro